Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Thelly

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Thelly

  1. Co do mojego urlopu macierzyńskiego, to mam kilka wątpliwości... Napisałam pytanie na stronie legeo.pl i nikt mi nie odpowiedział :o Pamiętam, że Kwiatuszek była w sytuacji zbliżonej do mojej, ale nie wiem, czy pamięta jeszcze, co i jak trzeba załatwić. Bo jestem cały czas na urlopie wychowawczym i mam kilka wątpliwości, kilka znaków zapytania... Nie wiem gdzie, kiedy, do kogo mam najpierw ruszyć, żeby załatwić macierzyński z ZUSu; ile to trwa... Wyślę na pocztę moje pytanie; jak ktoś wie, to proszę o odpowiedzi. Kwiatuszku jeżeli czytasz, to proszę zajrzyj na pocztę naszą. No i poprosimy o zdjęcia dzieci :) :D
  2. Haniu gratuluję dziewiątego miesiąca :D Głowa mniej mnie boli dzisiaj, miednica też lżejsza niż wczoraj. Uff :) Bo wczoraj miałam jakiś naprawdę morderczy dzień, wszystko bardzo mnie bolało. Chyba theraflu zatoki trochę działa, mam nadzieję, że mnie wyleczy. Hania to co szykujesz na sobotę? Tylko uważaj z przygotowaniami, bo jeszcze mężowi na urodziny synka powijesz :) :*
  3. Lu fajnie, że jesteście w domu, szczęśliwi i poukładani ;) :) Bardzo ładne zdjęcia :) Pamp śmiesznie napisałaś, że nie wiadomo ile razy testy będziesz robić - ja Ci powiem ile - co wizytę męża :P hehehe Wiem że nie jest Ci do śmiechu. Sama muszę potem pomyśleć, jak się zabezpieczyć na najbliższe 15 lat :P :D Kiedyś myślałam o trójce dzieci, ale ta ciąża dała mi w kość i też dała mi do myślenia... Także jak na razie skupiam się na tym, co jest. Ginek mi dzisiaj powiedział, że poród u mnie może nastąpić w każdej chwili (pisałam już to??), ale kazał mi najpierw się wyleczyć ;) Zatoki mam zapchane i mówiłam do niego takim grubym głosem, że aż spoglądał na mnie ze zdziwieniem. Powiedział, że mogę wziąć jakieś leki przeciwgrypowe, bo dziecku już nie zaszkodzę na tym etapie ciąży, a sobie powinnam jakoś pomóc, żebym na poród była zdrowa. Wspominał mi o Febrisanie/fervexie albo theraflu zatoki. Tak więc kupiłam th.zatoki i mam nadzieję, że jakoś mi to ulży. Dobrze, że nie miałam gorączki. Agata i Pampi no szkoda, że tak Wam się układa z tym karmieniem. Na pocieszenie powiem Wam, że ja miałam gorzej (w moim odczuciu) - miałam dużo pokarmu i Tosia chętnie ssała piersi, a pediatra kazała przestawiać ją z piersi na modyfikowany Nutramigen :o ze względu na alergię. Ja to odstawianie bardzo przeżyłam i wiele razy przez to płakałam. Najbardziej czułam się beznadziejnie, jak mnie piersi olały od przepełnienia, a ja musiałam butelkę podawać :o Pełnych czterech miesięcy nie dokarmiłam dziecka. Ciekawe jak będzie teraz. Mam nadzieję, że chociaż pół roku uda nam się być na cycu. Rb co się nie odzywasz?? Zamiast pochwalić się jak należy, to Ty od d..y strony o imbirze zagadujesz :P ;) hehe Jak się czujesz?
  4. Bunia jak tam po wizycie? ja dzisiaj też byłam u ginka. Jest w porządku... rozwarcie nie powiększyło się, tzn. jest cały czas na 1 palec. Ale ja czuję się standardowo coraz gorzej :o Dokucza mi dzisiaj wszystko; w sensie fizycznym. Lekarz powiedział, że poród u mnie może nastąpić w każdej chwili. Zmykam na razie. Papa
  5. Karenina - Pani logopeda powiedziała nam, że takie zachowanie jest chwilowo normalne; w tym wieku dziecka. To minie, ALE jeżeli rodzice w porę nie zareagują, to takie przekorne zachowanie będzie trwało długo. Także nie dzieje się u Was nic nadzwyczajnego :) Wszystkie dzieci tak nas wypróbowują :) Ustalicie sobie jakieś zasady i po jakimś czasie będzie OK :D U nas też zdarzają się takie próby na dorosłych, stosowane przez Tosię. Ona najczęściej dostaje takiej głupawki, jak towarzystwo nam się powiększa. Tzn. dopóki jest tylko ze mną, albo nawet z kimś innym, ale z jedną osobą, to ona jest grzeczna. I to bardzo! Taki mały słodziak. A jak dołącza ktoś następny - babcia, tata, wujek, dziadzio.... to zaczyna się cyrk i rządzenie przez dwulatka. Nawet dziś tak było. Poszłam z nią do rodziców. Wujek podaje jej picie ze stołu, Tosia ze szklanką przy ustach stwierdza, że babcia ma jej podać to picie! Oddaje szklankę wujkowi, wujek odstawia, babcia musi podejść i podać królewnie picie. No skandal. Także Karenina nie jesteście w niczym wyobcowani. Chyba każdy w pewien sposób rozpuścił swoje dziecko, no ale chyba od tego też jest dzieciństwo ;) :D A to takie słodkie łobuzy o słodkich oczach i ze słodkimi głosikami :) A ja pięknie się rozchorowałam na nowo :o Dzisiaj cały dzień czuję się fatalnie :( Jak leżę, to nos mi gorzej zatyka i zatoki; boli mnie głowa. Jak nie leżę, to w głowie mi lepiej, ale brzuch boli, kości łonowe i dzidziuś boleśnie się wierci, bo on źle się czuje :o Normalnie masakra. Ani leżeć, ani siedzieć, stać tym bardziej NIE. Mówiłam to milion razy, ale naprawdę mam już tego dosyć :o W dodatku ciągle zamartwiam się o to małe dziecko, o jego zdrowie, czy z nim wszystko będzie dobrze, czy główka nie będzie odkształcona... Czy wszystkie narządy ma już wykształcone prawidłowo; czy jest w tej chwili przygotowany do życia...? Czuję się bardzo źle. I fizycznie i psychicznie. Dobrze, że już jestem w tym dziewiątym miesiącu, chociaż to mnie lekko uspokaja.
  6. Aluisa wszystkiego najlepszego w dniu urodzin!! :)
  7. Ewelina - kuchnia dopiero w maju???? Ktoś sobie chyba jaja robi... To skandal tyle czekać. Ja też mam kuchnię pod wymiar robioną i czekałam 3,5 tygodnia. Jeszcze coś Rb - moja sąsiadka zrezygnowała ze ściany kolanowej. Po pierwsze, dom wygląda jak grzyb z opadniętym kapeluszem; po drugie, na górze stracili b.dużo powierzchni przez ten brak ściany. Zrobili stelaż i ściankę z płyt karton-gips, odsuniętą od brzegu domu o jakiś metr - aż wysokość tej ścianki kartonowej osiągnęła jakiś metr wysokości. No i po prostu zostawili tę przestrzeń "dla mysz" jak ja na to mówię. I po co tyle kłopotu z jakimiś stelażami itp. jak wystarczyło podmurować ściankę? Marnacja powierzchni... aż grzech. Ale to tylko moje zdanie :P Idę leżeć. Pa! :)
  8. Donia my tu narzekamy, marudzimy... a jak przeczytam twoje wpisy, o Waszych problemach, to aż mi wstyd. Za te moje słabości. Rb - ja nigdy nie stosowałam, ale to było coś takiego, że korzeń imbiru zetrzeć na tarce lub skroić kilka cienkich plasterków i do gorącej herbaty dodać. Albo po prostu gorącą wodą zalać. Bo chyba wrzątkiem to się tego nie traktuje... Piszesz, że nie zależy Ci na wielkich pomieszczeniach - OK, rozumiem. Ale zbyt niską ścianą kolanową możesz za bardzo "zepsuć" pomieszczenia; mogą stać się do tego stopnia małe (jeżeli i tak były zaprojektowane na niewielkie), że zamiast pokoi będziesz miała same schowki/garderoby na poddaszu. If you know what I mean. Także może warto przemyśleć to wszystko... A pokażesz nam Wasz projekt? My tu nie raz wklejałyśmy linki do swoich. No i gratuluję tych mdłości ;) tzn. Ciąży :D Na kiedy masz termin? Jula dzięki za podpowiedź o tym Sulfarinolu. Postaram się jutro kupić. Nosek czyszczę jej często, ale ten katar jest i jest i jest... :o Mama dzisiaj zmieniła mi firanki; od razu co innego w domu :) Gdyby tak jeszcze ktoś wymył mi okna... choćby w środku, bo wszystkie szyby Tosia co chwilę palcuje i już coraz mniej świata widać :P A ja trochę się podleczyłam, doszłam do siebie; to dzisiaj od nowa mam katar!!!!!!!!!!!! :o Wrrr!!!! i to też taki jak Tosia - zapychający, że wysmarkać nie mogę :o Nie no masakra jakaś.
  9. Sarah uściski dla Ciebie :) Co się stało, że taki podły nastrój Cię dopadł? Pewnie brak Ci oddechu, chwili wytchnienia... Podziwiam Twoją wytrwałość, cierpliwość do życia... Czy ten Łukasz nie może w końcu przeprowadzić się do swojej rodziny? Za to wszystko tylko Ty płacisz; Twoje zdrowie szarpie się na drobne kawałki... Buziaki dla Ciebie :* Moja Tosiunia jest ciągle chora :o Kaszel męczy ją od niedzieli i wcale nie pomagają jej ani syropy, ani inhalacje :( Najgorzej jest w nocy, wtedy wszystko jej spływa i nie może oddychać; kaszel normalnie ją dusi. Do tego ma katar taki zapychający, którego nie może wysmarkać. Non stop ciągnę jej aspiratorem fridą i mam wrażenie, że już jej całą śluzówkę wyciągnęłam... :o Boziu kiedy to się skończy?...
  10. Tak tylko zaglądam. Znowu u nas pustki na topiku... Pewnie jak Hania i ja urodzimy, albo będzie zbliżał się nasz termin porodu, to nasze "stare dobre koleżanki" znowu zaczną robić sobie tu wycieczki krajoznawcze. Wiecie kogo mam na myśli. Mogę się założyć, że one i tak tu co jakiś czas zaglądają, z ciekawości. A w kwietniu pewnie będziemy tu miały inwazję pomarańczek :o Obym się myliła, w co nie wierzę. Pampi, Alusia bardzo Wam współczuję tych nocnych atrakcji. U nas nie ma takich problemów ze spaniem Tosi, chociaż czasem się przebudzi i mnie zawoła do siebie, albo (rzadziej) przyjdzie do nas. Ale to sporadyczne zdarzenia. Mimo tej sporadyczności, zastanawiam się, jak to będzie, jak będę miała drugie dziecko. Czy dzieci będą siebie nawzajem budziły w nocy? Tego się obawiam. Będziemy spali we czworo w jednym pokoju, żeby mieć dzieci blisko siebie. Z jednej strony to fajne, a z drugiej, obawiam się, jak to będzie... Właściwie, to nie mam gdzie przenieść Tosi spania. Mamy na dole tylko jeden pokój (oprócz salonu), a góra nie jest wykończona na tyle, aby tam zamieszkać. Chyba że ja z dzidziusiem wyląduję w salonie, a Tosia z tatem będą spali w małym pokoju... Tatonka fajna fryzurka :)
  11. Sylvianka - myślałam, że już macie tynki. A tu widzę mnóstwo pracy przed Wami... Kostka na podwórku zeżre Wam kupę kasy... No ale warto. Bo my nie mamy nic takiego i teraz przed domem wielkie błoto. Chodzimy po ścieżce z desek :P Tosia znowu kaszle przez sen :( dusi ją jak nie wiem co. Co ja mam zrobić, jak jej pomóc? Znowu będzie niewyspana... potem marudzi w dzień.
  12. Super Haniu :) Ty to jesteś babka na poziomie, a od jakiegoś czasu nawet na dwóch poziomach :D hahaha Fajnie że macie teraz oba piętra, w końcu salon z kominkiem będzie tylko salonem :) A jak będziecie spać? Rubenek sam w pokoju a Wy z Maluszkiem? Czy jak to teraz macie? Bo nie pamiętam. Szukam roweru dla Tosi, spodobało mi się to: http://allegro.pl/rower-rowerek-12-ben-10-najtaniej-okazja-99-i1489752665.html Dzisiaj na chwilkę byłyśmy w sklepie, wracając od lekarza. Były tam właśnie rowerki na kołach 12 calowych; posadziłam Tosię i to taki akurat rower dla niej. W sam raz wysokość. Tylko te siodełka mnie przerażają - takie sportowe, jak w kolażówkach :o masakra dla takiego malucha takie wąskie małe siodło. Tosi od razu pupcia zjechała z tego siodełka. Sylvianka - napisz co u Was. Jak Twoja praca, Nikolki przedszkole i Wasza budowa? Co robicie w tym roku? Deelite już pewnie dawno mieszka u siebie w nowym domu. Ewelina być może też już się powoli pakuje :) Napiszcie dziewczyny, co u Was.
  13. Dzisiaj, jak co środę, wskakuję w nowy tydzień ciąży :D Teraz zaczął mi się 35 t.c. czyli jestem w 36 tygodniu ciąży :D Haniu czy to od dziś jestem w dziewiątym miesiącu ciąży???? Czy za tydzień?
  14. Rb to cieszę się, że zrozumiałaś :) A powiedz, dlaczego zależy Ci na tak niskiej ścianie? Byłaś w domu, gdzie jest tak nisko? Jula - nie przesadzaj kolor jest piękny, ładnie zamalowane włosy, bez smug i plam. Super!! Kolor jak z okładki :) Bunia ja też odpisałam. Trzymaj się dzielnie! Byłam z Tosią u lekarza, bo całą noc tak kaszlała, że myślałam, że zwymiotuje. Lekarka powiedziała, ze to wirusowe. Mamy robić inhalacje i podawać syropy. Wiecie co, jak już jestem spakowana do spzitala i wyprałam te ubranka dla synka (a dokonało się to zaledwie wczoraj), to jestem spokojniejsza :) :D Bo trochę mnie stresowało, że nic nie mam gotowego na poród. Zostało mi tylko dopakować butelkę wody do torby :) (ja muszę zabrać sobie także kubek i sztućce; papier toaletowy i mydło. Nie muszę za to brać ubrań dla noworodka, bo są tam szpitalne; tylko na wyjście zabieram komplet).
  15. Rany, Jula nie zajrzała żeby zdać relację po fryzjerze. Jest tylko jedno wytłumaczenie - mąż ją wywalił z domu!!! :P Haniu gratuluję zdanego egzaminu. Coś Ci jeszcze zostało w tej sesji? Jak Wam idzie pisanie prac dyplomowych - Hania, Agata? Ty Agatko wyrobiłaś się z pierwszym rozdziałem? Bo jakoś wtedy miałaś też chrzest Córci... Bunia wysyłałaś na pocztę coś? Bo nie ma... Teraz przeczytałam swoją wypowiedź powyżej i tak się zastanawiam, czy Rb mnie zrozumiesz.... Bo chyba mało zwięźle to wyszło. Idę spać, cześć :)
  16. Kwiatuszku, pamiętam że dziewczyny od nas z topiku zakładały spiralki. Pamiętam też, że zdania były podzielone; jak to w życiu. Nie każdy czuł się dobrze. Ale moja znajoma ma już drugą spiralę założoną i jest zadowolona. Zadowolony nie jest tylko mąż znajomej, ponieważ mają jedno dziecko... co on bardzo chciałby zmienić ;) Haniu, zaczynam Cię gonić, tzn. wstawiłam już dwa prania z ciuszkami i pieluszkami dla Małego. Jutro wstawię trzecie pranie, na razie ostatnie. Tylko wciąż nie jestem spakowana... A dzisiaj chyba synek znów się obsunął w dół, bo jak się ruszał, to bolały mnie kości - miednicy lub spojenia łonowego. W każdym razie najniżej jak się da. Tak jakby uderzał swoimi kończynami o moje kości; trochę to bolało. Cały czas zaklinam brzuszek, żebyśmy chociaż do 9 miesiąca doczekali, bo jak na razie, to ósmy się kończy. Mam taką świadomość, że każdego dnia może wydarzyć się coś, że wyląduję w szpitalu. Mogę wręcz zacząć rodzić... A ja mam gniazdo nie uwite... tyle rzeczy zostawiłam na ostatnią chwilę. Nie wiem jak ja dojdę do siebie. W dodatku Tosia ciągle zasmarkana, kaszląca... nie wiem już jak pomóc temu dziecku. W piątek byłyśmy na kontroli, wtedy Tosia też miała katar i mówiłam, że boli ją gardło. Ale lekarka jakoś nie była tym przejęta; nie zaleciła nam niczego na to. Jedynie wysypką się przejęła. A dzisiaj jest znacznie gorzej i nie wiem, czy nie jechać znów do lekarza... kurka wodna, niech nam zdrówko wróci!! Tatonka piszesz, że Twój Toluś trochę niegrzeczny... nie chwaląc się, moja Tosieńka jest bardzo grzeczna i uczę ją pokory każdego dnia. Pewnie gdyby nie fakt, że nie jestem w tej chwili dyspozycyjna na każdą jej prośbę, nie byłabym taka konsekwentna. Ale sytuacja na mnie wymusza pewne zachowania. Gdy np. wyprawia głupoty podczas ubierania, proszę ją dwa-trzy razy. Jak nie posłucha, ostrzegam ją poważnym głosem, że teraz to ja sobie wezmę nóżkę bez pozwolenia i w tym samym momencie biorę jej nogę bez żadnych pieszczot, można powiedzieć trochę na siłę, no i ubieram ją. To oczywiście powoduje jeszcze większy bunt, więc srogim głosem tłumaczę jej, że ja nie mogę tyle czekać, a prosiłam ładnie kilka razy. Wiem ze ona mnie rozumie. Tylko nie chce posłuchać. Ale w jej przypadku wystarczyło kilka takich niemiłych lekcji i efekt jest widoczny. Po skończonym ubieraniu zawsze mówię do niej dziękuję; oczywiście już miłym głosem. Tak jest też z innymi sprawami, w których chcę utemperować jej charakterek, gdy ona zbytnio się buntuje. Najpierw ją proszę, a gdy nie posłucha, to jej grożę lub ostrzegam. Często bywa tak, że pytam ją o coś, a ona nie chce mi odpowiedzieć, ma w nosie moje słowa. Wtedy mówię do niej spokojnie, że gdy ona mnie o coś poprosi, to ja też nie odpowiem, nie przyjdę, lub nie podam czegoś. Ten szantaż u nas zawsze działa. Ogólnie, to kiedyś też więcej się denerwowałam na dziecko. Tak było gdy mieszkaliśmy z rodzicami i każdy co innego wkładał dziecku do głowy, a dziecko rządziło całym domem. To mnie denerwowało i powodowało we mnie burzę z piorunami. Obrywało się wszystkim po równo - winien lub nie :P opierniczałam dziecko, mamę, męża, dziadzia... Teraz nie muszę. Jestem o wiele spokojniejsza wewnętrznie. Nikt mi tu nie dokucza, ja sama decyduję jak wychować dziecko. I u nas to zadziałało. Ja mam dużo więcej cierpliwości, a Tosia zrobiła się grzeczna i spokojna, co tym bardziej mnie uspokaja. Zdarza się, że krzyczę na Tosię, ale to już naprawdę musi sobie zasłużyć. Kiedyś dało mi do myślenia pytanie pediatry, takiej fajnej starszej babki - kto krzyczy w domu? Zadała to pytanie po krótkiej obserwacji dziecka; Tosia miała wtedy 1,5 roku. Odpowiedziałam szczerze, że ja i mąż, że się kłócimy. Pediatra powiedziała tylko kilka krótkich zdań - proszę nie krzyczeć przy dziecku, nie kłócić się w jej obecności, nie machać rękami. Bo dziecko robi to samo co my, uczy się krzyku. A to było wtedy tak, że Tosia w gabinecie bawiąc się, wykrzykiwała jakieś sylaby. Podeszła do mnie, powiedziała coś, po czym od razu powtórzyła to krzycząc. Po tamtej uwadze pediatry, przestaliśmy krzyczeć na siebie, a Tosia przestała nas naśladować. Teraz będąc z dzieckiem cały czas, mam to nadal na uwadze i wszystko jej tłumaczę na spokojnie, reaguję ze spokojem. Na szczęście to działa - Tosia też jest spokojna. Jest grzeczna w przychodni i w sklepie. Czasem aż jestem pod wrażeniem, jaka ona jest kochana :) np. w piątek byliśmy 3 godziny w przychodni, tyle czasu czekaliśmy na swoją kolejkę. A Tosia cały ten czas była grzeczna, chociaż widziałam, że też jej się nudzi. No dobra, nachwaliłam się, to mogę spokojnie iść spać :D :P Sarah fajnie że się odezwałaś :) pozdrawiam :)
  17. Posiedziałam trochę na necie, a dzidziuś już dostaje bzika... dokucza mi i nam obojgu jest już bardzo niewygodnie :o No ale w końcu kupiłam materac do łóżeczka. Łóżeczko po Tosi. Kupiłam też poduszkę-klin dla niemowlęcia. Nie wiem ile to warte, ale postanowiłam zaryzykować. Początkowo i tak nie mam zamiaru kłaść żadnej poduszki do łóżeczka. Tak robiłam z Tosią. Ciągle zastanawiam się, jak to będzie z drugim dzieckiem; jak to będzie z dwójką dzieci... Wydaje mi się, że niczego nie pamiętam, z opieki nad maluchem. Z Tosią to wszystko było naturalne; nie miałam żadnych innych wzorców, robiłam wszystko to co czułam. Teraz obawiam się, że może będę zbytnio porównywać dzieci... w sprawach takich jak ulewanie, kolki, spanie, żywienie... Ech tak bardzo chciałoby się być matką idealną...
  18. Lu zdrowia dla Was obu! Jak już będziesz w domu i doczytasz, to proszę odpowiedz mi, kiedy i jak wykryto u Was tego paciorkowca? Od razu po porodzie zrobiono Wam badania?? Trzymajcie się Dziewczyny
  19. Adu ładne zdjęcia Zuzi :) jakie ona ma długie włoski! I w ogóle wygląda na starsze dziecko, niż jest :) Bardzo ładna dziewczynka. Ty z nią jesteś w domu cały czas? Bo ja myślałam, że Ty pracujesz w domu, ale że Zuzia na kilka godzin chodzi do przedszkola. Nie wiem skąd mi się to wzięło... Jejku, kolejna nudna niedziela... na kanapie... Wiem, że już to pisałam, ale mam dość tego leżenia! Jest tyle rzeczy w domu do zrobienia.... Chociażby przygotowanie rzeczy dla małego dziecka, popranie i poukładanie w półkach... torba do szpitala nie spakowana.... Ba! NAwet nie przyniesiona jest torba ze strychu. :o Załamka. Ja nie wiem, kto i kiedy to za mnie zrobi. Bardzo chcę zrobić sobie to wszystko sama, żeby było "po mojemu".
  20. Jula ryzykantka :D hehe Rozumiem Cię doskonale. Raz w swoim życiu też byłam ruda :D bardzo mi się to podobało, jak wtedy miałam takie włosy. ALe! nienawidzę tamtych swoich zdjęć!!! Uważam że na zdjęciach wyglądam źle. Mimo wszystko cieszę się, że spróbowałam; przynajmniej wiem, że więcej tak nie zrobię :D Dlatego też rozumiem Ciebie i Twoje wielkie podniecenie ;) Jedni mówią: "to tylko włosy" :) ... :P Co do włosów, to sama chętnie bym z nimi coś zrobiła, ale są tak niesforne, że szlag mnie trafia na samą myśl :o Mam teraz długie, ale w ogóle nie ma się czym chwalić, bo nijak się nie układają. Więc ciągle je spinam, co mnie też bardzo denerwuje. A, Jula, wczoraj pytałaś o moją wagę. Ja już nie chcę się przyznać ani ile ważę, ani ile kg przytyłam. Po moim wyglądzie, to nie dałabym sobie takiej wagi, ale jednak GDZIEŚ to jest i zostanie ze mną po porodzie :o
  21. Piątek wieczorem, to już weekend pełną gębą :D Znowu będzie pusto przez chwilę... pewnie nawet Hania nie zajrzy, bo dziobie na poniedziałek :) Powodzenia Haniu!! I kolejny raz jestem taka szczęśliwa, że nie muszę już niczego się uczyć. Boże, jak ja czekałam na to :) Mam nareszcie święty spokój. Maja - przesłałam Twój przepis na pocztę. Nie robiłam nigdy muffinek, nawet chyba ich nie jadłam... ale odkąd o tym napisałaś, chodzi za mną coś słodkiego. Pocieszyłam się naleśnikiem ;) Jula - co do Twojej koloryzacji włosów, to mi bardzo podobasz się w ciemnych włosach z jasnymi refleksami bądź pasemkami. Właśnie to do Ciebie bardzo pasuje :D Jestem ciekawa, co to za rudy wymyśliłaś; mam nadzieję, że niezbyt jasny? :) Trzymam kciuki, abyś była zadowolona.
  22. Lu serdecznie gratuluję :D Byłam z Tosią na kontroli u lekarza i jestem nieco uspokojona :D Lekarka powiedziała, że nie dajemy już żadnych nowych leków, tylko wapno i od alergii i powinna zejść ta upierdliwa wysypka. Dzisiejsza lekarka, to już czwarty lekarz, który oglądał Tosię z tą wysypką. I ta dzisiejsza diagnoza najbardziej mi pasuje do tego, co i mnie się wydaje; takie właśnie miałam przeczucie od początku = że to jest wysypka alergiczna!!! A nie żaden paciorkowiec!!! Tylko po co dziecko przyjmowało 8 dni antybiotyk??? :o Najgłupsze w tym wszystkim jest to, że najlepszą opinię/diagnozę/poradę to ja znalazłam na internecie, jak tylko Tosia dostała tej wysypki. A nie od lekarzy... Znalazłam przypadek dziecka, które miało zupełnie to samo co Tosia. I lekarka przez internet lepiej poradziła matce, niż mi trzy lekarki na wizytach... Dopiero ta dzisiejsza pani dr zgodziła się ze mną. Ech...
  23. Jula Ty nasza bestio odchudzania gratuluję prezentów powiem Ci, że miałam nadzieję, że coś dostaniesz :D bo u Ciebie różnica też jest kolosalna. Cieszę się razem z Tobą :) Agata a Ty na jaki konkurs startujesz? Co to za tajemnicze fotki???? Dawaj raz-dwa!! Pampi bo te komplementy bardzo Ci się należą :) wyglądasz świetnie; bardzo Ci zazdroszczę takiej utraty wagi. Ja to chyba po porodzie wymienię garderobę - od razu na babciową :o Jestem załamana moją wagą. Pewnie nawet nie wejdę w pas poporodowy z pierwszej ciąży :( Karenina bije już od Ciebie ten blask PRACOWNIKA ROKU aż mi monitor jaśniej świeci w miejscu Twojego wpisu :D :D :D Cieszymy się razem z Tobą :*
  24. Hania - no dzięki Kochana, że nareszcie zaspokoiłaś moją ogromną ciekawość :D uwielbiam przeglądać projekty domów :) Wasz domek podoba mi się z zewnątrz (hehe bo mi przypomina nasz :P ), ale powiem Ci, że jedna sprawa w układzie parteru to mnie... nie wiem jak to określić. Zaniepokoiła?... Nie... Napiszę tak: nie chciałabym z kuchni okrążać tyle drogi do drzwi wejściowych. Podłoga w salonie wytrze się w miejscu ścieżki najczęściej chodzonej do kuchni; z zakupami trzeba się sporo bujać po domu, zanim dojdzie się do kuchni i spiżarki. Ale to takie drobnostki; moje osobiste uwagi. Wy na pewno już to przemyśleliście, a jeszcze znając Ciebie, to jesteś do tego nastawiona z uśmiechem :D Szczególnie, że teraz bujasz się ze wszystkim na trzecie piętro... Czego bardzo Ci współczuję. No ale jak raz przeczytałam, że Bunia mieszka na 6 piętrze bez windy!!!!!!!! to myślałam o tym cały wieczór i w głowie mi się to nie mieściło.
  25. Hania - bardzo się cieszę, że macie już pozwolenie :) Ale Ty jesteś mały krętacz - kiedy miałaś nam zeskanować projekt? Przypomnę Ci - obiecałaś, zanim ja poszłam do szpitala. Zaraz minie miesiąc, jak z niego wyszłam. Hę?
×