Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Thelly

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Thelly

  1. Przyłączam się - mi również opadła szczęka! :D Pamp REWELACJA :D Gratuluję kobieto, wszystko dobrane idealnie, nawet fugi :) serio. A nawet bardzo mi się podoba ułożenie płytek na podłodze - w cegiełkę (czy cóś). Szkoda że my tak płytek nie ułożyliśmy; niestety ja nie miałam pojęcia o takim wzorze, odkryłam go zaledwie kilka tygodni po skończeniu robót u nas... :o a mąż jakoś nic mi nie podpowiadał; on na pewno wiedział o tym. Łorever :P A Julia jakie ma piękne i długie włosy! I pociemniały jej bardzo. Śliczne dzieciaczki Pamp Julia staje się moją idolką. Zdanie "dzieci sa brudne i śmierdzą, Panie też" rozwaliło mnie totalnie :D hahahahha :D Lubię to! Tylko jedno jeszcze Pamp chciałam zauważyć, odnośnie domku - widzę, że bardzo Wam przypadło do gustu połączenie kremowo-ciemno brązowe. Macie takie łazienki i taką kuchnię. Jest to bardzo efektowne, mnie też się podoba :) Tylko ja wszędzie "walę"czekoladowe fugi, bo bardzo się boję czyszczenia tego dziadostwa :o W łazience na ścianach mąż nie zogdził się na kolor czekoladowy fug i oczywiście czyj to teraz problem????????? Qrwa mój!!! :P
  2. Tosiunia dzisiaj w domu :o strasznie płakała jak jej rano powiedziałam, że te ładne spodnie ubieramy bo jedziemy do szkoły. Próbowałam dalej tłumaczyć, prosić... nie i koniec. Jak fajnie, że Julia dała się namówić :) myślę, że skoro po tych kilku dniach poszła, to już teraz łatwiej jej pójdzie. Tylko moja Tosia została na szarym końcu... Zobaczymy co to jeszcze będzie z jej chodzeniem do przedszkola, ciągle mam nadzieję, że z czasem się przekona. Pamp komplementy zasłużone, bo macie naprawdę bardzo ładnie, już teraz. A jak dodacie do tego meble, dywany, kwiaty... to już całkiem jak w raju :) A co planujecie zrobić ze starym domkiem jak już się wyprowadzicie? Jest zadbany to można go nawet wynająć. Szkoda żeby teraz się zmarnował. Miłego poniedziałku :)
  3. Aluisa - a no tak, już teraz sobie Ciebie przypominamy!! Skądś pamiętam tę zawsze uśmiechniętą buźkę ;) :D Śliczne fotki :D Jesteście piękną rodzinką Pamp ale chata full wypas! Superancko to wszystko wygląda, zarówno łazienki jak i przed domem. Miodzio :D Wy wykańczacie od razu cały dom, tak? Górę i dół? Nieźle się zapowiada, wszystko jest bardzo ładne, zaplanowane i dopracowane. Szafa po prostu śliczna :) Jutro mój mąż wyjeżdża w delegację, na tydzień. Najbardziej smutno będzie Tosi, bo razem czytali wieczorami; wściekali się na łózku. Zastanawiam się, czy nie będzie jeszcze większej rozpaczy w przedszkolu, że nie ma też taty... Bo już dziś wieczorem jak mąż mówił jej, że wyjedzie na kilka dni, to chodziła i powtarzała, że nie będzie taty i była trochę smutna. Karenina gdzieś po Twojej główce plącze się myśl o dziecku... to fajnie :D
  4. Agata ja bym tę zabawę w budzie ukróciła... pewnie teraz Gabryś bardzo zżył się z psiakiem, ale sama widzisz co się dzieje z jego organizmem. Ja bardzo lubię zwierzaki, ale przez psa czy kota, to nie pozwoliłabym aby moje dzieci chorowały. Lu Fajnie że Ola przybiera na wadze. Teraz będzie już tylko lepiej! :)
  5. Ja pamiętam pierwszy dzień w przedszkolu, gdy miałam 5 lat. Mama nie przygotowała mnie (chyba) psychicznie - chyba nie miałam wyjaśnione gdzie idę i po co. Nagle otwierają się drzwi i jestem w sali pełnej dzieci, jakaś obca pani woła mnie do siebie. Popatrzyłam na to wszystko i wtuliłam się w mamę. Nie chciałam jej puścić, ani tam zostać. Mama w końcu wyszła, a ja bawiłam się z dziećmi. Potem już jakoś to było... W każdym razie nie jest to dla mnie dramatyczne wspomnienie. Popłakałam chwilę, bo byłam w szoku, a później wszystko było normalne. Hania, Pamp i Ewelina napisały już wszystko to, co i ja mam na myśli posyłając dziecko do szkoły. Jeżeli moje dziecko nie przejdzie pomyślnie tego kryzysu adaptacyjnego, to jej odpuszczę; ale chcę dać jej i sobie szansę. Też po zaledwie tygodniu chodzenia do przedszkola zauważam zmianę na duży PLUS w moim dziecku. Zaczyna inaczej się bawić, potrafi skupić się na zabawie bez ciągłego wołania mnie do siebie (właściwie bez potrzeby), no i zna nowe zabawy :) Np. dzisiaj bawiła się sama ponad dwie godziny i ani razu w tym czasie nie przyszła do mnie ani mnie nie wołała. Byłam w szoku! Siedziała w jednym pokoju na górze i reszta świata dla niej nie istniała. Do dmuchanego basenu nawkładała mnóstwo lalek, misiów, kocyki, telefon i kilka innych zabawek; na koniec sama tam usiadła i się bawiła. A ja spokojnie na dole segregowałam ciuchy dzieci. Do tej pory było tak, że nawet jak jakiś czas bawiła się sama, to co chwilę wołała "mamo!", albo przychodziła do mnie, albo łaziła bez celu za mną. Właziła mi na plecy podczas karmienia Szymka, dopominała się o swój czas, którego mi ciągle brakuje. Dopiero popołudniami i wieczorami jestem dla niej osiągalna, gdy w domu już jesteśmy po obiedzie, a Szymuś albo spi, albo się bawi. Zresztą nieraz kończy mi się cierpliwość, jak Tosia ciągle mi przeszkadza w najgłupszej czynności, muszę na nią bezustannie uważać w kuchni i przy młodszym dziecku. Po co ja mam na nią krzyczeć/złościć się kilka godzin dziennie????? A gdy odpoczniemy do siebie na te kilka godzin, to od razu cały dzień inaczej przebiega. Ja mam cierpliwość, ona jest grzeczniejsza, bo nie jest znudzona (o czym Hania pisała). No i co super-ważne - Szymek jest wyspany!!!!!!!!!! Bo jak Ant. jest w domu, to Szymuś ma przekichane ze spaniem. Rb pomimo Twojej dużej miłości do dzieci i troskę o nie, to nie zrozumiesz w pełni wszystkiego, dopóki sama nie będziesz matką takiego właśnie dziecka. Nasza wyobraźnia o dziecku w danym wieku rozwija się płynnie razem z dzieckiem. To co sama zauważasz, lub to co inne matki Ci opowiadają, to i tak nie jest nawet połowa świadomości matki. Ja bardzo lubię dzieci i lubiłam je od zawsze. Obserwowałam sporo dzieci, które są mi bliskie, przyglądałam się ich rozwojowi. Pomimo tego, zupełnie co innego się widzi i czuje, gdy ma się swoje własne dziecko. Dopiero wtedy czujesz tak jak czuje dziecko i rozumujesz tak jak ono. I jeszcze jedno - uogólniając: żadna matka nie chce źle dla swojego dziecka. Gdyby przedszkole było złe to na pewno taka rzesza matek nie zabiegałaby o miejsce dla swojego 3-, 4-latka. Dopóki miałam tylko jedno dziecko, moje życie było bardzo proste. Opieka nad dzieckiem płynnie przeplatała się z obowiązkami domowymi, ze spacerami, odwiedzinami, zakupami. Wszystko było proste. Teraz, jak mam dwoje małych dzieci, to zastanawiam się, kiedy ja w ogóle mam zjeść śniadanie? Cały dzień upływa mi w jękach - raz jęczy Tosia, raz Szymuś, a przy tym ja jęczę w duchu. Na wieczór jęczy mi mąż. I bynajmniej nie są to pojękiwania z przyśpieszonym oddechem... :P Momentami już wysiadam. Dziękuję Bogu, że jest moja mam, to chociaż ona mi czasem pomoże - weźmie Szymka na ręce, ja zrobię kolację; albo w ciągu dnia Tosia pójdzie do niej i mam trochę "luzu" - czyli robię obiad, odkurzam, piorę... Czekam aż Szymonek trochę podrośnie; może jak będzie miał jakieś 8-9 miesięcy, to będę miała więcej czasu dla siebie. Bo jak na razie, to jestem jak w matriksie. CIągle coś na głowie. Ciągle wybieram, co w danej minucie jest ważniejsze - jęczące któreś dziecko, obieranie ziemniaków, czy moje siku.... Do tego wszystkiego jestem trochę niezorganizowana, co też mi życia nie ułatwia. Ale już pierwszego dnia, gdy Tosia poszła do przedszkola, widać było zmianę w naszym domu - można było zobaczyć dywan, blat stołu i blaty mebli kuchennych, albo zjeść coś co upadło na podłogę... Mogłam na spokojnie zrobić obiad i posprzątać, gdy nie było Tosiuni. Ustronianka jak fajnie, że zawitałaś do nas zauważyłam troszkę więcej optymizmu u Ciebie i BARDZO mnie to ucieszyło :) jak zdrowie w rodzinie? Pozdrawiam bardzo ciepło!! :) Nom, rozpisałam się, zamiast sprzątać dalej... :P pomyłam dzisiaj okna, ale potem Tosia zaczęła mi pomagać i tym sposobem nie skończyłam :P :D No ale gdy się ładnie sama bawiła, to pomyłam także drzwi i kurze. Dobra, nie zaśmiecam więcej :P chyba wyczerpałam swój limit na posty na pół tygodnia :P sorry :)
  6. O, znowu jakiś zje.bany kominukator tlen... :o Chciałam tylko dopisać, że dzisiaj jest mój ostatni dzień macierzyńskiego, od jutra dalej wychowawczy. Gdybym wracała do pracy, to już w poniedziałek... o rany!!! Nie wyobrażam sobie tego. Bardzo się cieszę, że mogę sama zostać z dzieckiem i mieć na nie oko. Doceniłam to już przy Antosi; matka to jednak matka. Jeszcze tylko szkoda, że nie dostaję za to żadnej kasy. Z ops-u mi się nie należy :o szkoda tylko, że nie biorą pod uwagę zaciągniętego kredytu i wysokości jego rat! :o
  7. Pamp współczuję przejść z Julią A Ewelinie gratuluję :) Dominik szybko się oswoił i zrozumiał nową sytuację. Dorasta :D Dzisiaj mąż zawiózł Tosię do przedszkola /pierwszy raz/ bo pomysłałam, że może jemu nie będzie płakała. No ale płakała.... :o Mąż wszedł z nią do sali, Tosiunia płakała, pani od razu do nich podeszła i powiedziała mężowi, żeby wyszedł. No to wyszedł. Tosia płakała... Szkoda mu jej było i w domu mi mówił, żeby może jej to odpuścić. Nie zgadzam się na razie z tym. Bo jak jej teraz odpuszczę, to ona zapamięta tylko, że w szkole się płacze. Wciąż mam nadzieję, że ona przejdzie ten kryzys i zacznie chętniej chodzić do szkoły. Tak jak Sylvianka pisze - wziąć na przetrzymanie. Pani mówiła mi też dzisiaj, że Tosia już bardzo mało wspomina mamę, popłakuje ale szybko daje się ją zagadać i zapomina. Ładnie i chętnie się bawi. A ja trzymam za nią kciuki Od czerwca wypadają mi włosy. Wiem że to po ciąży normalne, ale już mam dość. Jest ich mnóstwo, a teraz mam długie włosy, więc tym bardziej uciążliwe jest to wypadanie. Dzisiaj siostra mi je wycieniowała na całej długości, dzięki temu pięknie mi się kręcą :) bo ja mam lekko kręcone włosy. Jestem zadowolona z efektu :) Aluisa ale Cię dawno nie było! Wstyd!! Już nie pamiętamy Cię, jak wyglądasz. Szybko dawaj fotki :D A za bebilon podziękuję. Bo jedynki mam jeszcze 3 puszki, a Szymuś zaraz powinien dwójkę pić... Póki co wciąż przystawiam go, żeby mleko mi się unormowało po zapaleniu. Dzisiaj już nie musiał pić mleka modyfikowanego :) Także chyba mogę powiedzieć, że jest dobrze :)
  8. Bunia - udanej imprezy :) Przykro, że zachorowaliście... Mam nadzieję, że na katarku się zakończy. Tosia też ma kryzys. Dzisiaj było strasznie. Wlepiła się we mnie całym swoim ciałkiem i nie chciała zostać. Już bardzo dawno nie wtulała się we mnie tak jak dziś. Jeju, jak mi jej było żal... Momentami aż wpadała w histerię z tego płaczu; chciałam ulec jej prośbom i zabrać ją do domu. Ale pani powiedziała, że jeżeli ona ma tu w ogóle chodzić, to powinna dziś zostać... No więc zostawiłam, ale serce mi pękało. Wyszłam na tym krzyku i płaczu, pod drzwiami stałam i słuchałam jak ciągle płacze i krzyczy mama. Byłam z nią w sali blisko godzinę zanim wyszłam. W domu tak strasznie przeżywałam jej cierpienie, sama się rozpłakałam. Pojechałam po nią wcześniej i ucieszyłam się, że nie płakała :) A pani pocieszyła mnie, że tego płaczu było dziś mniej niż wczoraj i przedwczoraj. Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. A wieczorem jak się kąpała, to mówiła, że chce teraz jechać do szkoły, bo ona chce do dzieci. Ucieszyło mnie to, że chociaż troszkę tęskni za szkołą. Tylko że wiem, że jutro rano od nowa będzie szopka... :o Sylvianka jestem zdziwiona że Nikolka do tej pory przeżywa te rozstania... Też szkoda dziecka.... Bo to jednak nerwy. Mam nadzieję, że nasze panny zaraz wydorośleją i przestaną popłakiwać :) Tosia początkowo była zachwycona tak jak Julka Pamp, a teraz jak już wie, że nie zobaczy mnie przez kilka godzin, to od razu się smuci. No i wciąż nic nie je w szkole. Troszkę zaczęła pić, ale też jeszcze jest ciężko z tym. Jedzenia nie chce ani ze stołówki (bo ona lubi od mamy), ani już nawet tego co ma w plecaczku :o Jakiś bunt. Też mam nadzieję, że przejściowy. Ewelina widzę, ze się bardzo przejęłaś rolą gospodyni w nowym domku ;) :D robisz przetwory dla pułku wojska? Bo z mężem nie wyglądacie na zbytnio obżartych ;) :P hahaha Nie gniewaj się za te żarty, ale wypisałaś taką listę przetworów, że szok :) Powodzenia! :) Karenina zazdroszczę tego winka :) czasami chętnie bym się napiła winka, likieru albo piwa... a tu tylko karmi i karmi :) heh! Moje zapalenie daje się Szymusiowi we znaki; znowu jest mało mleka (jak to przy zapaleniu), a on coś przestał się zachwycać butelką... Najgorzej w nocy, bo jakoś nie było mleka! I co godzinę mały się budził na cyca. Masakra! Dokładnie co godzinę!!! :o Ale nie chciało mi się po nocy z butelkami latać... Lu a jak u Was????? tylko nam tu teraz nie znikaj, gdy obowiązków przybyło... Trzymamy kciuki za Was wszystkich :)
  9. Jula też współczuję przeżyć z Majeczką to było okropne... A teraz życzę przyjemnego pobytu w sanatorium :) uważaj na siebie... :D :P Karenina - trafnie napisałaś, że dopiero co pisałyśmy przeżycia z porodówki, a teraz z przedszkola. Ja cały czas, każdego dnia przeżywam pobyt Tosi, bo ona tam popłakuje za mamą. Jak ją pani zabawi, zagada, to jest OK. Ale potem jak jej się przypomni, to od nowa to samo. No a niestety - nie tylko Tosia tam jest.... każdym trzeba w miarę możliwości się zająć. Dzisiaj nie chciała mnie puścić do domu. Prosiła żebym z nią została, bawiła się... wyszłam i słyszałam płaczące mamo mamo!! :( smutno mi było. Mam nadzieję, że się przyzwyczai. Bo poza tymi płaczkami, to widzę, że ona tam się dobrze bawi, jest zadowolona, a w domu potem i tak bawi się sama a nie ze mną! Mówi teksty pani z przedszkola :D wydaje lalkom polecenia, ustawia je w rzędzie, albo każe im trzymać się za rączki :D hehe Już w domu nie zwraca na mnie uwagi; bo wie, że jestem... a w przedszkolu mnie nie ma. Katar dzieciom (prawie) minął. Już tylko profilaktycznie czyszczę im noski, w nocy Szymkowi zrobiło się kilka glutków. Wychodzimy na prostą :) Z moimi piersiami jest niby też lepiej, ale jakieś dziwne są... Adu ale Ci się udało z tym przedszkolem :) super!! A!!! Karenina jeszcze pytałaś, jak znalazłam miejsce w przedszkolu - były jeszcze dwa wolne miejsca :D po nas już nikt się nie dopisał, czyli wciąż jedno wolne jest. Dobra spadam. Trzeba coś posprzątać!! A za chwileczkę wstaje Szymuś Tatonka a czy A. Wam gratulował Synka? Odzywał się? Wciąż pamiętam, jak chamsko postąpił na urodziny Tolusia...
  10. Tosia miała dzisiaj pierwszy prawdziwy dzień w przedszkolu. Była krótko - 4 godziny, a i tak zdążyła zatęsknić i zapłakać... Rano wesoła pobiegła bez pożegnania ze mną, ale odbierałam ją zapłakaną. Powiedziała mi, że płakała, bo tęskniła za mną i że dzieci mówiły na nią beksa lala. Obiadu nie zjadła, a co najgorsze - nie piła NIC!!! Tego się obawiałam. Miała w swojej półce picie (nie ma picia ogólnego w sali), ale ona taka jest, że nigdy nie domaga się picia ani jedzenia :o po prostu ja ją wołam na picie/jedzenie. Uczulałam nawet opiekunkę, że ona ma taki "problem", że nie powie o piciu, ale ona chyba to zlekceważyła, odpowiedziała, że jak Tosia zobaczy inne pijące dzieci to też się dopomni. No to się NIE dopomniała ... :o w plecaczku butelka z piciem nie tknięta. W samochodzie miałam wodę, to prawie pół litry na raz wypiła. Nie potrafiła się oderwać od tego. Także moje dziecko po pierwszym dniu głodne, spragnione i stęsknione. Wieczorem Szymonek podczas snu porzygał się bardzo dużą ilością mleka. gdyby nie elektroniczna niania, to chyba by już było po dziecku :( bo spał zamknięty w pokoju, a my oglądaliśmy bajki z Tosią. Z pokoju niczego nie słychać, więc gdybym się zdawała tylko na płacz dziecka, to bym już go nigdy nie usłyszała... :( :( :( Bóg nad nami czuwał, w niani usłyszałam jakieś lekkie "szczeknięcie" i niespiesznie poszłam sprawdzić do pokoju, a tam Szymek wymiotujący. Leżał na brzuszku (zostawiłam go śpiącego na boku, ale sam już się przekręca). Normalnie by się udusił Błyskawicznie wzięłam go na rękach do góry nogami, brzuchem do podłogi i oklepywałam plecy. Zwymiotował jeszcze bardzo dużo. Zrobił się biały jak ściana, ale jak mąż odezwał się do niego, to Szymuś od razu się uśmiechał. Boże, jak ja to przeżyłam... Teraz nie wiem, czy to jakiś wirus dopadł Szymka, czy tylko to taki epizod z tymi wymiotami. A ja dzisiaj dostałam zapalenia piersi!!!!!!!!! Normalnie szok!!!!! Nawet Dr była bardzo zaszokowana. Bo przecież połóg mam dawno za sobą, więc skąd zapalenie? Wczoraj mnie prawa pierś pobolewała, ale tylko trochę i nie przejmowałam się tym. Dzisiaj Szymonek nie chciał pić z tej piersi mleka. Po południu juz tak mnie bolało, że wiedziałam co się stało... ( Ale laktator nie wyciągał mi mleka. Zastało się. Nie chciałam przechodzić tej gehenny ponownie, jaką miałam w maju, więc od razu zadzwoniłam do pani dr i dogadałyśmy się, że wezmę antybiotyk. No trudno. Koleżanka zadzwoniła do mnie, że dzisiaj test pokazał jej nareszcie dwie kreseczki :) czekali z mężem na te kreseczki już kilka lat... nie udawało się, pomimo iż mają jedno dziecko (7 lat). Cieszę się razem z nimi :) No to miałam Dzień... pełen emocji... ...... ... Agata jak miło że jesteś :) współczuję chorób dzieci. Ale się Gabryś nacierpiał... Karenina - może rabaty w aptece skłoniłyby do prenumeraty? Wydaje się to dziwne, ale nadchodzi jesień i niemal każdy coś w aptece kupuje; częściej niż zwykle. No i też byłaby podwójna reklama - reklama apteki (lub sieci) w gazecie, a także reklama gazety w aptekach :) padam z nóg. Papa
  11. Karenina, wiedziałam, że w BB. jest przedszkole dla maluchów (od 3 lat), ale nigdy mi do głowy nie przyszło, że ja mogę swoje dziecko tam zapisać. Mam na myśli fakt, że uciążliwe jest dojeżdżanie, dowożenie, a skoro i tak jestem w domu, to sama zajmę się dziećmi. Czyli w ogóle nie zastanawiałam się nad tym, czy by zapisać Tosię, było dla mnie oczywiste, że jej nie zapiszę. Aż koleżanka mi się napatoczyła z takim pytaniem - czy zapisuję Tosię bo już ma 3 latka. Ja na to, że nie. A ona: a dlaczego? No i hm... zaczęłam się zastanawiać. Przemyślałam to, zapytałam męża, zgodził się i oto mamy przedszkolaczka :D Bunia gratuluję nowego auta :) Mrowień nigdy nie miałam, ani też nie słyszałam. Ale Ty masz przewalone - albo pęcherz, albo ręce... współczuję. Szymonkowi katar nie mija :o psikam mu na zmianę euphorbium i wodą morską. Nie mam w domu kropelek od kataru dla niemowląt, bo bym mu zapodała... Martwię się tym cholernym katarem, żeby nie wylądował w uszach Szymka :o Dzisiaj Maluszek ma mniejszy apetyt, trochę nie chce ssać piersi. Haniu, no ciekawe co wymyśliłaś... :) A czy Zuzia Adu też poszła do przedszkola? Bo do tej pory chyba Adu sama się nią zajmowałaś? :)
  12. o jej ale tu się dzieje!!! Super :) Nie miałam czasu na komputer, bo u nas też zmiany :D Tosia też w przedszkolu!!! :D W ogóle tego nie planowałam, koleżanka wspomniała mi, że przecież mogę ją zapisać i dowozić, bo w naszej wsi nie przyjmują 3-latków, tylko w sąsiedniej. No i tak wyszło :) ten pomysł zrodził się we wtorek!! A w czwartek pierwszy września... na biegu robiłam zakupy - ciuszki, buciki, wyprawka... Pierwszy dzień w szkole był u nas nieziemsko krótki - miałam nadzieję, że pani chociaż z godzinkę posiedzi z dziećmi, że może zrobimy taką próbę, co będzie się działo... w końcu to takie malutkie dzieci. Grupa 3- i 4-latków, 24 osoby. A tu tylko kilka minut organizacyjnych i do widzenia. Tosia dopiero zaczęła zabawę,a już wszyscy wyszli, zostałyśmy tylko my. Na szczęście spodobało jej się, chciała żebym ją zostawiła i jechała nakarmić Szymonka :D bo tak jej opowiadałam, że będę ją tam zostawiała. Tego samego dnia, w czwartek Tosia miała spory katar, po południu rozbolała ją głowa, czuła się kiepsko i miała podły nastrój. Na szczęście zasnęła przed 16", ale wiadomo było, że jest chora. W piątek nie puściłam jej do szkoły :o a tak bardzo chciała jechać... pojechałyśmy do lekarza, bo zaczęła kaszleć, mnie też gardło drapało. Okazało się, że ja mam zapalenie i byłaby z tego angina, a Tosia już dostała amoksiklav :o (antybiotyk). Do tego dostała biegunki, bolał ją brzuch. Myślę, że może ta biegunka po antybiotyku... no nie wiem. Dzisiaj już jest trzeci dzień i ona dalej robi rzadką kupę i pobolewa ją ten brzuch. Podawałam jej smectę, ale nie wiem czy pomaga. Nie wiem czy jutro poślę ją do szkoły; zależy jak dzisiaj będzie się czuła. W piątek w nocy Szymonek obudził się na karmienie i strasznie zaczął kaszleć :( aż go na wymioty zbierało :( :( postanowiłam nie zwlekać z tym i szybko pojechaliśmy na izbę przyjęć. Wiozłam go na rękach, bo w foteliku (tzn. jak leżał) to gorzej kaszlał i zaczynało nim rzucać. Lekarka jak go zbadała powiedziała że osłuchowo czysty, gardło też czyste, tylko kaszlał przez wydzielinę - katar mu zalegał. Być może coś gorszego go bierze, ale na razie jest prawie OK - poza katarem. Dzisiaj Szymonek dalej ma katar, śpi wysoko, wkurza się strasznie gdy mu ściągam gilki, ma już dosyć tego dziubania w nosie - raz psikanie, potem ściąganie... :o Słowem - masakra. W dodatku jestem z tym wszystkim sama, bo mąż albo w pracy, albo mojemu tacie pomaga przy gospodarstwie. Mam nadzieję, że Tosia będzie lubiła przedszkole i że chociaż taką rozrywkę będzie miała. A ja dzięki temu będę miała troszkę luzu w domu; chociaż też i trochę roboty - bo zawożę ją rano, a już przed 13" musze ją odebrać. Ale dobre i to :) W dodatku prawie nic nie płacę :D to darmowe przedszkole, płacę tylko na radę rodziców, ubezpieczenie (wiadomo) i wyżywienie. Nic więcej. Tatonka - ciężki poród! Współczuję bardzo!! Nie myśl, że tak było przez to, że się zasiedziałaś. Ja w tej ciąży leżałam, a poród miałam ekspresowy - w 3 godziny od pierwszych bóli, miałam Synka na piersiach :D Pozostaje cieszyć się, że to już masz za sobą i nie wróci więcej :) w dodatku jesteście oboje zdrowi - tylko się cieszyć :) ale widzę, ze masz się świetnie, dobry humor Cię nie opuszcza :D ale jesteś dzielna babka Pamp jest taki przesąd, że listopad to miesiąc zmarłych i nie przeprowadza się w tym miesiącu, bo... się ściąga trupa do domu :( to bardzo stary przesąd. Ale nawet moja babcia mówiła, żeby walić to :) hehe No ale jednak mój mąż wtedy się nie zgodził... On w grudniu z wielkim bólem się przeprowadził, wcale nie chciał, bo nie wszystko było skończone! A ja już byłam jak na szpilkach, bo tak chciałam być u siebie. Muszę lecieć, bo moja cała rodzinka wstała i każdy się mnie domaga ;) Wszystkim Przedszkolaczkom GRATULUJĘ pierwszych sukcesów z każdym dniem będzie lepiej :) Kwiatuszek, a czy Ty nie pisałaś, że nie poślesz Laury do przedszkola? Tzn. tak pytam, bo nie wiem czy dobrze kojarzę. Tak mi się przypomina, że chyba bardzo Ci Laura chorowała. Dobra, zmykam! Pa!!
  13. Lu bardzo Ci dziękuję że wysłałaś mi tę receptę; no tylko bardzo szkoda, że tak wyszło... Faktycznie szykuje Ci się tydzień na wariackich papierach. A po nim praca... trochę szkoda tych wspólnych chwil z dzieckiem, ale przynajmniej masz do czego wracać. A ja jak skończę moje urlopy, to muszę zacząć szukać pracy... :o i to przeraża mnie nieziemsko. Adu gratuluję :) czekamy na więcej szczegółów :) może na poczcie?? ;) Haniu już dwa posiłki podajesz??? Ej koleżanko!! zaskoczyłaś mnie. Dzisiaj Szymonek pierwszy raz jadł marchewkę z jabłkiem (bobovita), dałam mu pół słoiczka. Chyba smakowało. Kaszek też żadnych nie podaję... bo co bym sobie z piersiami zrobiła, jakbym nagle tyle razy podała co innego? Kurcze, brak mi doświadczenia w takim odstawianiu cyca. Raz na dzień, to jeszcze gładko się udaje. Ale dwa posiłki to już mam z tym problem; szczególnie dlatego, że bardzo się boję, aby nie nabawić się zapalenia piersi. Niby to już mało możliwe, ale po bólu jaki przeżyłam, mam skrzywioną psychikę.... to naprawdę zaje.biście mnie bolało. Ale wracając, to dlaczego podajesz na wieczór sztuczne mleko?
  14. A! Zmierzyłam w końcu Tosię - ma 105 cm wzrostu :)
  15. znalazłam sprostowanie, uff :) http://www.nestle.pl/wiadomosci.aspx?ArticleID=123 Powyższa informacja dotyczy wyłącznie jednej serii odżywek na rynku francuskim. Seria ta była sprzedawana wyłącznie we Francji. Wszystkie produkty dla dzieci i niemowląt sprzedawane przez firmę Nestl na rynku polskim są bezpieczne. Sytuacja nie dotyczy innych serii produktów ani innych krajów.
  16. Łukasz napisał, że Kasia jutro wychodzi do domu z Tymusiem śliczny chłopczyk :) (na FB są fotki). A Kasia wygląda jakby miała zdjęcie z wakacji a nie ze szpitala! Pięknie po prostu!!! :) zero zmęczenia, śliczna roześmiana buźka :D Kasiu cieszymy się razem z Tobą!!! Należy Ci się to szczęście :) Mam pytanie - co ile godzin karmiłyście dzieci na piersi? Tak pytam, bo Szymek ssie co 2 godziny (jak w zegarze!), a samo jego ssanie trwa dosłownie kilka chwil, ze 3-5 minut (ba! chyba pięć minut to razem z bekaniem...) No i tak trochę mnie to osłabia... Bo on nie potrafi najeść się więcej, tak jakby na zapas, i tak mnie ssie co i rusz... W nocy karmienie wygląda różnie - czasem nawet 4 razy, a czasem tylko 2 razy. Zastanawiam się, czy mogę jakoś wpłynąć na to karmienie. Zauważyłam jednak, że jak mu "wcisnę" więcej mleka, to on zaraz to zwymiotuje - po prostu nie mieści mu się więcej, bo ma mały żołądek. Pewnie zaraz się dowiem, że wszystko jest OK a ja jestem głupia i coś wymyślam; ale wolę Was zapytać, jak to jest/było u Was/Waszych dzieci. Bo z Tosią miałam więcej luzu - ssała z pół godziny, raz na 3,5-4 godziny :D Bunia ale Wam fajnie z tymi wyjazdami :) ciągle gdzieś jeździcie... Teraz nawet z niemowlęciem nie jesteście ograniczeni, tylko co raz w nowe miejsce. Super!! Lu a jak Ty robiłam Oleńce mleko w podróży nad morze??? Z termosu woda? ile butelek miałaś przy sobie?... rety, jak Ty tego dokonałaś kobieto tyle godzin w samochodzie z niemowlęciem... nie płakała, że źle jej w foteliku? Marghi jak się miewasz? :)
  17. Pamp też cieszy mnie to, że poprawiły się Wasze STOSUNKI :D :P :) :) :) Fajnie tak razem wybrać się na przejażdżkę, nie myśleć choćby dwie godziny o dzieciach... :) Pamp a jak inni zdali egzamin??? Skoro ściągali od Ciebie... Niezła jesteś - sama się wyuczyłaś wszystkiego!! Podziwiam Cię za chęci, cierpliwość i odwagę :) tym bardziej, że sama poradziłaś sobie przy dwójce malutkich dzieci i w domu jeszcze kupa roboty. Jesteś naprawdę super kobietka :) A! nasza wspólna koleżanka, ta która "nigdy nie wyjdzie za mąż i nie będzie miała dzieci" podobno się zaręczyła!!! W dodatku jej chłopak jest ze wsi obok, a ona "nie chce mieć chłopaka ze wsi, bo ma słomę w butach"... ech.... normalnie ŻAL. Taka mądra, a ma 27 lat i wciąż na utrzymaniu rodziców. Na FB jest informacja że Kasia urodziła o 18. Synka i że bardzo cierpiała... To raczej na szybki poród to nie wygląda... Dobrze, że już po wszystkim
  18. oo!! Nie zauważyłam, że już Aluisa napisała :) lecę zobaczyć na fejsa!!!
  19. Uprzejmie donoszę, że Tatonka nic mi nie pisała... Ale trzymam kciuki!! :) Pamp ogromne gratulacje!!! Dobrze Hania napisała - jesteś miszcz :D Możesz sobie teraz spokojnie zmienić nick na miszcza :D
  20. Sprawdziłam siatki centylowe dla dzieci. Szymuś z wagą jest na 75 centylu, ale ze wzrostem to wyskoczył daleko poza siatkę! Tosia z kolei wyskoczyła z siatki i ze wzrostem i z wagą.
  21. Lu bardzo dziękuję :) Haniu dzięki za wskazówki dot. malin. No i w ogóle super, że piszesz, co robisz i jak robisz; bo ja Cię śledzę i małpuję :P :D :D Do tej pory nie zrobiłam sobie jabłek dla Szymka, ale ciągle o nich myślę; a teraz jak młody już skończył 4 miesiące, to tym bardziej już by mi się przydały. Nie chce mi się kupować jabłek, bo mój wujek ma sad jabłkowy, ale też jakoś nie po drodze nam do wujka... :o no i tak schodzi... Także haniu cokolwiek jeszcze szykujesz w domku - na obiad, dla Jonka, dla Dzieci, nowa sałatka czy cóś innego, to zaraz pisz :D :* hehe Pamp trzymam kciuki za egzamin!!! Jejku, ale cholernie późno te wyniki :o współczuję tyle czekania. No i bardzo mi przykro, że Wasze małżeństwo trochę się zburzyło... ech, znam te zagrania towarzyskie... Do tego jeszcze nieustające nerwy związane z nowym domem. Przerabiałam to. Osobne spanie również przerabiałam. A nawet przerabiałam wspólne spanie, kiedy dwoje ludzi udaje, że śpią osobno :o to wszystko to takie życiowe porażki. Ja tak uważam. U nas od kilku tygodni jest całkiem przyzwoicie, ale aż strach o tym mówić... Zawsze boję się, że chwaląc się tym szczęściem, zapeszę je. Tak więc bardzo cichutko Wam o tym mówię. Myślę Haniu, że rozłąka nie musi być u Pampusi kluczowym problemem. Bo my z mężem przeszliśmy wspólnie bardzo duży, długi i bolesny kryzys, a żadnej rozłąki u nas nie było. A szkoda! Bo już mieliśmy siebie dość. I to bardzo dość... Także ja uważam, że co ma być to będzie, niezależnie od okoliczności. Tatonka współczuję tego oczekiwania, szczególnie że puchną Ci nóżki. Mnie to na szczęście ominęło w obu ciążach. Powodzenia A co do tego gazu, to bardzo mnie to zdziwiło - pierwszy raz słyszę o czymś takim. Gaz jako znieczulenie; wow! :) Bunia co u Was, jak Tymuś?? A!! Tatonka nieźle to ujęłaś - o tych "super-radach" :D ja tak samo miałam, że każdy wiedział lepiej niż ja i koniecznie chcieli mnie o tym informować. A ja jak musiałam, to słuchałam, ale i tak robiłam po swojemu. No ale to co usłyszała Peg od ciotki, to jest przegięcie pały. U nas w okolicy dzieci chorują na jelitówkę. Boję się o moje maluchy, bo już jest ta choroba u naszych sąsiadów, z którymi Tosia miała kontakt.
  22. Lu jeżeli nie chcesz tej recepty, to ja ją chętnie wezmę :) bo jeżeli okaże się, że w razie jakiejś konieczności nie dostanę recepty, to wolę trzymać mleko w zapasie. Nadal karmię piersią, a tylko czasem podaję trochę z butelki (Max. 90 ml) jak widzę, że Małemu doskwiera głód, albo gdy gdzieś muszę wybrać się bez niego. A pomimo to dostałam zje.by od alergolożki (heh) że go dokarmiam!!! Ludzie, bez przesady!!! Ona jest bardzo za naturalnym karmieniem i to jej się chwali, ale niech nie stawia tak sytuacji na ostrzu noża. Bo mnie potraktowała, tak jakbym jej powiedziała, że raz na dzień podaję pierś, a nie na odwrót... Lu napiszę Ci maila na prywatny adres. Dzięki! AAA!!!!!!!!!!! Na ile opakowań jest ta recepta? :)
  23. Dzisiaj Szymonek skończył 4 miesiące. Waży 7,8 kg i ma 74 cm długości, mierzone do piętki, bez długości stopy.
  24. Oj oj, wyjaśnienie: igE na białka mleka krowiego* Szymonkowi pobrano. Jula, lepiej żeby Twój mąż sobie do wolnej chaty nikogo nie wyrwał ;) :P tak mu powiedz :D :D :D
×