Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Thelly

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Thelly

  1. http://www.allegro.pl/item758423419_kurtka_dla_dziewczynki_niemowleca_r_74_nowa_roz.html Polecam serdecznie cieplutką kurteczkę zimową dla dziewczynki. Jest nowa. Rozmiar 74, ale śmiało nadaje się dla starszego dziecka, nawet rocznego, bo jest długa: 40cm. Tania i piękna kurteczka w kolorze różowym! POLECAM i POZDRAWIAM
  2. http://www.allegro.pl/item758423419_kurtka_dla_dziewczynki_niemowleca_r_74_nowa_roz.html Polecam serdecznie cieplutką kurteczkę zimową dla dziewczynki. Jest nowa. Rozmiar 74, ale śmiało nadaje się dla starszego dziecka, nawet rocznego, bo jest długa: 40cm. Tania i piękna kurteczka w kolorze różowym! POLECAM i POZDRAWIAM
  3. http://www.allegro.pl/item758423419_kurtka_dla_dziewczynki_niemowleca_r_74_nowa_roz.html Polecam serdecznie cieplutką kurteczkę zimową dla dziewczynki. Jest nowa. Rozmiar 74, ale śmiało nadaje się dla starszego dziecka, nawet rocznego, bo jest długa: 40cm. Tania i piękna kurteczka w kolorze różowym! POLECAM i POZDRAWIAM
  4. http://www.allegro.pl/item758423419_kurtka_dla_dziewczynki_niemowleca_r_74_nowa_roz.html Polecam serdecznie cieplutką kurteczkę zimową dla dziewczynki. Jest nowa. Rozmiar 74, ale śmiało nadaje się dla starszego dziecka, nawet rocznego, bo jest długa: 40cm. Tania i piękna kurteczka w kolorze różowym! POLECAM i POZDRAWIAM
  5. http://www.allegro.pl/item758423419_kurtka_dla_dziewczynki_niemowleca_r_74_nowa_roz.html Polecam serdecznie cieplutką kurteczkę zimową dla dziewczynki. Jest nowa. Rozmiar 74, ale śmiało nadaje się dla starszego dziecka, nawet rocznego, bo jest długa: 40cm. Tania i piękna kurteczka w kolorze różowym! POLECAM i POZDRAWIAM
  6. Pampusiu ta stokrotka jest głupia zupełnie. To jakaś skończona debilka. Chora. Na szczęście jest kilka tematów o czerwcu 2010, więc jest nadzieja, że wszędzie nie wlezie ta zaraza.
  7. Cześć może z Wami się zadekuję... bo są inne tematy na czerwiec 2010, ale jakoś ten brzmi najbardziej sensownie, normalnie. Bez wyzwisk, oszustw, stek postów nie na temat... Dokładnie nie wiem czy jestem w ciąży. Jest na to 60% szans, ale jakoś wolałabym te 40%... W czerwcu mam obronę pracy mgr i dlatego własnie nie chciałabym mieć czerwcowego terminu. Najwcześniejszy to lipiec, a najpóźniejszy to sierpień :D hehe wiem że to brzmi niepoważnie. Dla mnie najlepiej by było urodzić na początku roku 2011. Mam już jedno Dzieciątko, bardzo chciałabym drugie, ale chyba jednak nie teraz. No zobaczymy, co nam Bozia szykuje. Test mogę zrobić chyba najwcześniej za tydzień. Sama nie wiem dokładnie... bo mi się ostatnio cykl pochrzanił :o i stąd milion moich wątpliwości. Zrobiłam już jeden test i wyszedł negatywny. Oby tak zostało. A Wam życzę zdrówka i powodzenia :)
  8. Ale Ty Haniu masz swoje mieszkanie - w sensie że masz swoją kuchnię :) jesteś jakby na swoim, bo sami mieszkacie i "latacie nago po salonie" ;) (pamiętam jak byłaś w łazience, a teść przyszedł) :D
  9. hehe na topiku przeważają mamy jedynaków, bo podejrzewam, że mamy drugich i trzecich swych dzieciaczków nie mają zbytnio czasu, mają więcej doświadczenia i więcej wiedzą. Nie wiedzą za to, że na kafe jest tak fajnie :D
  10. wklejam Wam fr. wypowiedzi z innego topiku. Dziewczyna pytała o coś na odporność, a inna zarzuca brak racjonalnego żywienia dzieci, szczeg. w kwestii warzyw i owoów. "Racja racja też mi się wydajeże zdecydowana większość warzyw i owoców jest owiana w Polsce kulinarną tajemnicą. Ludzie żyją tu niemal wyłącznie na kartoflach, selerze, pietruszce, marchewce i na tym w zasadzie koniec. Raz od wielkiego dzwonu jakiś kalafior albo fasola i to wsjo. Owoce w większości domów zaczynają się na jabłkach, bananach, jabłkach, wisienkach, znowu jabłkach, jakiejś pomarańczy i jeszcze raz jabłkach, czasem truskawce ze śliwką (ale tylko raz w roku w sezonie), skończywszy na jabłkach. Ryby? - Hmm, karp wigilijny raz do roku. Owoce morza? - A fe! Mięsiwo? – Schabowe na przemian z bitkami to kulinarne szczyty.Za to leków w bruuud. Antybiotyki jak najczęściej i jak najchętniej, plus setki sztucznych suplementów diety i pokaźne zestawy parafarmaceutyków. Wszak domowa apteczka to jeden z podstawowych elementów każdego polskiego ‘gniazda’."
  11. Nasza lipcowa Uleczka urodziła Synka w sierpniu (teraz). Nie wiem czy to wiecie. Bo może ja przeoczyłam, niedoczytałam... Napisała na topiku, że było bardzo ciężko. Nic dziwnego, wielki Bobasek Uleczka............... 18.08.2009 .............4260g / 60 cm ................ Dominik Gratulacje Uleczko! Któraś Mama sierpniowa wspomniała, że widziała na Nk że synuś Uleczki jest podobny do tatusia i am długie włosy :)
  12. myślę, że Shamance jest teraz trochę trudno pisać to co myśli, czuje, przeżywa, bo zawsze jest ta świadomość, że może mąż to czyta. Nie wiemy czy on to czyta regularnie, czy to było jednorazowe. Ale pewnie lepiej dmuchać na zimne, niż znowu się sparzyć. Dlatego ostatnie wpisy są takie nieco zagadkowe. Nie do końca jasne. Ale dobrze, że idzie ku dobremu :) Powodzenia!
  13. wpadłam tylko powiedzieć, że nadal nic nie wiem. Ta sprawa o której Wam pisałam nie wyjaśniła się jeszcze. Chyba się nie wyjaśni, tylko po prostu tak będzie dalej... Tzn. wydaje mi się, że jest lepiej z tym facetem, ale jak do tej pory nic nie mówił, nie tłumaczył. Ale dobrze, że chociaż jest nadzieja... Może tamta sprawa zostawiła jakiś ślad w głowie... W każdym razie widzieliśmy się, ale nie rozmawialiśmy o niczym konkretnym. Ja raczej nie będę o to pytała.
  14. http://www.biedronka.pl/img/ofespec/house2009/1136.php widziałyście to? ale dużo fajnych rzeczy :) Colo30 - każdy ma prawo napisać to co myśli. Szkoda tu tylko Dziecka, które nie ma szansy widzieć kochających się rodziców, którzy się przytulają, całują, spacerują, śmieją wspólnie. Matka da Dziecku maksymalną ilość uczucia, miłości, czułości. Ale życie Dziecka to nie tylko matka. To rodzina ma dawać bezpieczeństwo i szczęście. "Najważniejsze, co ojciec dla swoich dzieci uczynić może, to kochać ich matkę. Szczęśliwa żona to szczęśliwy dom i szczęśliwa rodzina."
  15. a tu propaganda MMR http://docs.google.com/gview?a=v&q=cache:uZSa-oEoiPMJ:www.immunisation.nhs.uk/publications/polish.pdf+szczepienia+powikłania&hl=pl&gl=pl
  16. "po co szczepić zapobiegawczo przeciw odrze i śwince, różyczce czy kokluszowi. Są to choroby, które pokolenia przed nami przeszły bez żadnych problemów"
  17. "Organizm dziecka nie jest w żaden sposób przygotowany na atak szczepionki skojarzonej. W szczególności mózg niemowlęcia nie jest jeszcze do końca rozwinięty, tak że wszystkie obecne w organizmie bakterie i częściowo wysoce trujące nośniki szczepionek, jak np. rtęć (Thiomersal) i jej pochodne dostają się także do niego."
  18. "Ten, kto leczy skutki uboczne szczepień, utwierdza się wciąż w przekonaniu, że obecnie lekarze szczepią małe dzieci bez umiaru. Wielu pediatrów nie ma w ogóle pojęcia, co robi! Roczne dziecko jest już 4 razy zaszczepione przeciw tężcowi i przeciw innym chorobom w szczepionce skojarzonej, więc nie ma się co dziwić (o ile w ogóle ktoś się jeszcze dziwi!!!), że wyrasta z niego później dziecko, które jest nadpobudliwe,rozdrażnione, ma osłabioną odporność i kłopoty w szkole. Z tego żyje potem cała rzesza przeróżnych terapeutow." "wystawia się dziecko na ryzyko szczepienia, chociaż w swoim otoczeniu, w którym jest zazwyczaj chronione i otoczone opieką, nigdy nie miałoby kontaktu z wirusami tych ciężkich chorób." "Przede wszystkim trzeba tu przypomnieć, że właśnie w pierwszych 12 miesiącach życia dzieci dostają szczepionkę skojarzoną, którą niektóre z nich znoszą bardzo źle. U tych dzieci – szczególnie, gdy w momencie szczepienia nie były całkiem zdrowe, a to zdarza się bardzo czesto – nawet cięższe bakteryjne przeziębienie odbija się katastrofalnie na zdrowiu, więc na wszelki wypadek kieruje się je do szpitala. Tam ustala się, że rzeczywistym niebezpieczeństwem była grypa, a nie szkody wyrządzone przez szczepionkę. W oświadczeniu prasowym czytamy potem: „Izba lekarska poleca wszystkim zagrożonym osobom, żeby zaszczepiły się przeciw wirusowi grypy.” A więc jeszcze więcej szczepień dla najmłodszych dzieci?" "Ponieważ dzieci szczepi się tak wcześnie, problem skutków ubocznych po szczepieniach można łatwo rozmyć i zaciemnić. Powikłań poszczepiennych nie przypisuje się zazwyczaj szczepieniom, lecz zawoalowuje się je jako ogólne „genetyczne” wady poszkodowanego dziecka. Lekarze nie chcą z reguły przyjąć do wiadomości, że to z winy szczepienia dziecko wciąż choruje albo jest nawet upośledzone. " "lekarze zazwyczaj nie informują rodziców o możliwych skutkach ubocznych szczepień. Mam tu na myśli nie zaczerwienienie i opuchliznę po ukłuciu, ale późne i długotrwałe następstwa takie jak: epilepsja, upośledzenie umysłowe, paraliż, uszkodzenie systemu nerwowego, uszkodzenie systemu immunologicznego ( m.in. ciągłe choroby z powracającym zapaleniem uszu), problemy w nauce, nadpobudliwość, alergie, astma."
  19. "Powszechnie wiadomo, że lekarze zazwyczaj nie informują rodziców o możliwych skutkach ubocznych szczepień. Mam tu na myśli nie zaczerwienienie i opuchliznę po ukłuciu, ale późne i długotrwałe następstwa takie jak: epilepsja, upośledzenie umysłowe, paraliż, uszkodzenie systemu nerwowego, uszkodzenie systemu immunologicznego ( m.in. ciągłe choroby z powracającym zapaleniem uszu), problemy w nauce, nadpobudliwość, alergie, astma." "No i stoi tak ta młoda matka i nie wie, co ma robić. Bez żadnej fachowej wiedzy, ale z pogróżkami lekarza w pamięci! I chciałaby wszystko zrobić dobrze, bo nie jest przecież „nieodpowiedzialną” matką, jak jej niektórzy dają do zrozumienia. Co powiedzałby mąż i krewni, gdyby dziecko zachorowało na skutek odmowy szczepienia? A ona sama dopiero? Poza tym wszyscy inni przecież też szczepią! I pan doktor też powiedział, że szczepienie nie jest niebezpieczne. A jeśli u dziecka jednak wystąpią jakieś powikłania, to i tak nikt nie będzie wiedział, czy to rzeczywiście od szczepienia. Lekarz przecież i tak tego nie potwierdzi, inaczej mogliby go zaskarżyć. Z drugiej strony jednak, czy zrobiła wszystko dobrze, szczepiąc dziecko, jak na posłuszną matkę przystało!?"
  20. Ja od niego nie odejdę, bo nie mam gdzie. Mogę najwyżej kazać mu wyjść. Ja jestem u siebie. Ale i tak wiem, że ja inie odejdę, nie wygonię go, bo mi zależy na rodzinie. W tej chwili nie będę podejmowała żadnej decyzji. Tak sobie pomyślałam, że dam mu czas do listopada. On o tym nie wie. Ale to właśnie od listopada jest nieznośny, więc dam mu rok na szaleństwa. Jak po tym czasie on nie dojdzie do siebie, to niech się dzieje wola nieba z nią się zawsze zgadzać trzeba. Teraz nie dzieje się nic złego między nami. Jest po prostu pustka, obojętność. Rozmawiamy ze sobą, jeżeli tak można nazwać wymienienie kilku słów w ciągu dnia. O Dziecku. Np. zmień pieluszkę, zrób picia; pobaw ją chwilę, bo idę tam.. Albo gdy bawimy się wspólnie to robimy szopkę przed dzieckiem i mówimy słodko "wołaj tatę, daj to mamie" itp.
  21. wiecie co, ja mam wrażenie, że wyszłam za takiego... barana... głupka takiego... że aż mi siebie żal. To nie jest normalny człowiek. Ja mam o nim teraz takie złe zdanie, że aż mi wstyd. Wstyd że tak go wyzywam. Wobec nikogo tak się nie zachowuję. A on doprowadza mnie do ostateczności. On nie potrafi ze mną normalnie pogadać. O niczym! Ani o czymś ważnym, ani o błahostce. Twierdzi oczywiście, że to wyłącznie moja wina. To ja jestem ta zła. On jest super gość. Tylko że moje zdanie potwierdzają także domownicy... on się zmienił przez ostatnie miesiące. Kiedyś był inny i niemal wszyscy go lubili, a teraz robi się gburowaty, przemądrzały, spleśniały stary piernik. Są chwile, kiedy jakoś się dogadujemy, ale to tylko chwile. Już ostatnio nie pisałam o nim, bo sobie to obiecałam i zresztą to nie ma sensu. Tylko nie mam komu o tym powiedzieć. Z siostrą czasem gadam. I tyle. Ja już go olewam i jego kretyńskie zachowanie. Odpłacam mu tym samym, bo zauważyłam, że jak tego nie robię, to tylko to odbija się na mnie. On i tak nigdy nie zauważa mojej dobroci kierowanej do niego. On tylko czeka aż będę zła, zdenerwowana i wtedy zarzuca mi, że znowu do niego krzyczę itd. Przyglądam się teraz na małżeństwa, które znam i na ich przelotne relacje. No oczywiście wszędzie jest jakiś zgrzyt, ale wydaje mi się, że tych ludzi jednak coś łączy. A nas już niemal nic. Tylko z dzieckiem razem się bawimy. A poza tym, to jak gęś z prosięciem. Ani razem żyć, ani gadać. Teraz żałuję, że to właśnie on jest moim mężem. Bóg mnie nim pokarał, taki mam krzyż. On jest głupszy niż jego rodzice razem wzięci, których nie lubię. Nie mam za co ich lubić po prostu. Jak oglądam Wasze zdjęcia wakacyjne, to nie zazdroszczę Wam tych widoków, ale tego, że patrzycie w tę samą stronę... że jesteście zakochani w sobie i potraficie zwyczajnie w świecie rozmawiać ze sobą, spędzać razem czas. My nie mamy czasu ani kasy na jakiekolwiek wakacje, ale i tak nie byłoby fajnie. Wieczna awantura. Ja wieczorem chciałabym posiedzieć razem, a on pójść do ludzi, do baru. Nas na prawdę nic nie łączy. Wiem, że on mnie już nie kocha. Tylko tak tkwimy w tym małżeństwie. Wspólny pokój i Dziecko. Jeżeli on odejdzie ode mnie (a stanie się to prędzej czy później) to zamieszka na stancji w mieście gdzie pracuje. Tu nie ma gdzie mieszkać. I myślę, że gdy odejdzie, to prędzej się dogadamy, niż teraz. Bo jako kumpel to on jest spoko. Mam ochotę na fajkę. Monia palisz? Tylko i tak nie mam możliwości żeby zajarać :o
  22. tak Tatonka znam jedną pozycję inną niż misjonarska - na boku. Kiedy idę spać :P
  23. Tatonka a możesz nam coś powiedzieć o wycofaniu Eurespalu i wprowadzaniu jego zamienników? Czy Ty coś wiesz o tym? co oni znowu wymyślili... No i podawać dziecku czy lepiej nie? kurde ja to mam takie szczęście - jak się dowiedziałam o fajnej kaszce z bifidusem, to ją wycofali i nie zdążyłam kupić. Jak znalazłam dobry syrop, to też go cofają :o
  24. heh :D no to ładnie mi Kasiu pojechałaś po gaciach ;) hahaha wyszło to śmiesznie, więc chyba lepiej nie będę się tłumaczyła, czy faktycznie tylko w misjonarskiej znam seks ;) :D
×