blondi-ania
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez blondi-ania
-
Beatko a co to była za betoniarka? Taka stacjonarna czy na samochodzie?? Szczęściara jesteś :O
-
Heloooo Macham do Was :) Odnośnie kolki nerkowej-wiem, że to nieciekawa sprawa-już 2 razy z jej powodu zwinęło mnie pogotowie, a w zeszłym tygodniu spędziłam kilka dni w szpitalu-niestety badania nadal nic nie wyjaśniły. Dostałam jakieś leki, ale na razie nie dają efektu........
-
Witajcie dziewczynki :) Maksiu, Martusiu, Wioletko i Patrysiu (tak na zaś) wszystkiego naaajjjjjjjj :D:D:D A tak przy okazji pozdrawiamy Racibórz, bo niedługo urodzinki właśnie tam (23 października-Leoś) może mamusia się pojawi po długiej nieobecności ;) Jonko przykro mi, że tak wyszło z naszym spotkaniem :( w tygodniu jestem zalatana, a w weekend wszelkie wycieczki z Markiem to niewypał, bo spędzamy kupę godzin w samochodzie. Marek sobie prowadzi, a ja użeram się z dziećmi na tylnej kanapie. Do tego jeszcze te nerki. Wypuścili mnie ze szpitala w sobotę, ale konkretów nie usłyszałam, w wypisie też mam tylko \"przyjęta z podejrzeniem kolki nerkowej\", \"w badaniu urograficznym nie stwierdzono zmian\". Bzdura totalna, parę dni miałam spokoju, a dziś znów mnie boli ta nerka :( Jedna dobra rzecz, że udało nam się dojechać na wesele do Lublina. Poznałam kuzynki-odnowiłam znajomość ;) Świetnie było, ale wracaliśmy prosto z wesela. Za Warszawą zaczęłam przysypiać- coś okropnego-dwie godziny zdrzemnęliśmy się na CPNie i o 9-tej byliśmy w domu. Bo dzieci z nianią siedziały i też nie chciałam jej zawalić całego weekendu. Maćka przywieźli w sobotę dziadkowie, bo tak dał im popalić, a miał siedzieć do tego weekendu. Babcia jednak nie wytrzymała :) Stad też nasza decyzja, że nie jedziemy na wesele do mojego brata. Raz, że nie zostawimy niani z dwójką dzieci na 3 dni, a dwa, że nie weźmiemy nawet jednego, bo to męczarnia, a nie żadna zabawa, a trzy, że kosztuje nas to więcej zmęczenia i nerwów niż to warte. Z jednej strony jest mi szkoda, że nie pojedziemy, a z drugiej wcale nie mam ochoty tłuc się te 600 km .... :O Mam nadzieję, że w sobotę dzieci pozwolą mi na chwilkę w necie to sobie pogadamy-tylko o której??? Bo ja mogę od 8.00 do 13.00, później wraca Marek i to on okupuje kompa :O Co do literek, to Maciuś nie zna ich w ogóle i jest z tym szczęśliwy-przyjdzie i czas na niego ;) A ja nie mam za wiele czasu na takie zabawy. Ostatnio kupiłam mu grę edukacyjną \"Co jest gdzie\" polega na tym aby dopasować rekwizyty do planszy, która przedstawia pokój, kuchnię, łazienkę i pokój dziecinny. Sądzę, że wystarczające jak na jego wiek. Ja tez czekam na Wasze zdjęcia :P
-
no widzisz Ninko jak niewiele trzeba, aby docenić swoje dziecko :D
-
Ha Beatko to co ty opisujesz to fraszka. Pati ma 4 latka tak, jak Maciek i Maciek ma bardzo podobne pomysły z tym, że jeszcze Kuba do tego dołącza. Ostatnio jak wleźli mi na maskę samochodu, próbowali wyrwać mi wycieraczki, ale zdążyłam zapobiec (wykrzywili natomiast), a naszemu znajomemu oderwali wycieraczkę z tyłu. Wylewanie wody to norma, a pies już w budzie nie mieszka, bo boi się tam wchodzić przez nich. Latanie z kijami po podwórku, rzucanie tych kiji przez płot do sąsiadów, zjeżdżanie na butach po zboczu gdzie zasadziłam truskawki (już truskawek nie ma), podkopanie fundamentu od garażu, notoryczne ucieczki z posesji z użyciem domofonu, rzucanie butelkami po piwie, skakanie z parapetu na kanapę, wyskakiwanie przez okno na taras, wspinanie się po meblach, wyłamanie drzwi od szafy w sypialni, wyrzucenie własnej pościeli przez balkon i tak mogłabym wymieniać bez końca. :D 1:0 dla mnie i podaj dalej :D
-
Ha w Posejdonie powiadasz :) to ośrodek kolego mojego M-postaram się przyjechać, szkoda tylko, ze po południu, bo mi by przed południem akurat pasowało przyjechać, ale ok coś wymyślimy. A do kiedy dokładnie będziesz w Krynicy? I ja wcale nie jestem chudzielcem-no coś ty, boki mi sie wylewają jeszcze :P
-
No Beatko podawaj przykłady niegrzecznego zachowania Patysi to się z tobą policytuję :) Moje dziecko powiedziało mi dziś, ze mnie nie lubi i mnie nie kocha, bo nie chciałam mu bajki włączyć o 6-tej rano :O Co do chudnięcia to ja miałam na prawdę z czego-79 kg na 164 cm, żeby być fajna to muszę drugie 10 zrzucić, a tu już napotkałam przeszkody :(
-
No piszemy piszemy :P Maciusiowi rozpoczęły sie wakacje, ja pracuję pełną parą, ale miesiąc udało mi się zamknąć na zysku :) 23 sierpnia jadę do Lublina na wesele do kuzynki, której nie widziałam 20 lat !!!!! Nerka mi wysiada, mam skierowanie do szpitala na urografię-podejrzenie kamienia w moczowodzie :( A to wszystko przez to, ze w długi majowy weekend opijałam się po 4 litry wody dziennie, no i chyba wypłukało co nieco i teraz dokucza. Zachciało mi się odchudzania-zrobiłam bilans efektów i od lutego zrzuciłam 10 kg i 27 cm(najwięcej w biodrach i .... biuście :D ) ale nic a nic na brzuchu, szok trudne miejsce :O Odezwę się w najbliższym czasie-na razie to tylko taki telegraficzny skrót w pośpiechu, ale wy też bierzcie się do pisania :P Pa
-
a ja nie mam urlopu :P proszę więc aby pisały te panie, które urlop mają to na pewno nam się frekwencja poprawi ;)
-
RODZIMY w SIERPNIU 2006
blondi-ania odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Witajcie dziewczynki i nasze kochane prawie dwulatki :D Kpiotrowicz polecam gorąco zakup inhalatora-nam w zeszłym roku bardzo pomógł tu masz link http://for-house.pl/katalog/inhalator_tlokowy_dla_dzieci,98,r,Inhalator%20t%C5%82okowy%20San-Up%20Mini,p,5 Nie trzeba go zakładać na buzię tylko wystarczy trzymać w takiej odległości, aby dziecko tym oddychało. Bernatko ja od roku biorę Yasminelle a miałam kiedyś identyczne problemy jak ty, nie dość, że woda mi się w organizmie gromadziła to jeszcze do tego wilczy głód wywoływało, więc tyłam. Teraz mam 69 kg, a zaczynałam od 80 kg po urodzeniu Kuby. Ciężko mi idzie z tym zrzucaniem kilogramów, ale ja nie ćwiczę, więc rewelacji nie oczekuję, ale przynajmniej pigułki mi w tym nie przeszkadzają. Basiu ja w ciąży grzybicę miałam bardzo często i zawsze dostawałam Nystatynę-dziecku nie zaszkodziła, bo to działa miejscowo. A niestety męża też trzeba poleczyć, bo bankowo to ma(partnerzy wzajemnie się zarażają, nawet jeśli ty już raz to wyleczyłaś to mąż może być nosicielem), a kobiety w ciąży są bardzo nieodporne i łapią wszystkie te paskudztwa. Niestety wystarczy skorzystać z publicznej toalety.....A Tantum Rosa na pewno w ciąży nie zaszkodzi http://www.tantumrosa.pl/infe-infekcje.html Eh opowiem wam jeszcze o silnych wrażeniach jakie przysparzają mi moi chłopcy. Przedwczoraj miałam wycieczkę z Kubą na chirurgię. Codziennie po 15-tej przywożę Maciusia do domu i do 17.30 zostają razem z Kubą z nianią. Krótko przed moim powrotem zaczęli się kłócić i bić na kije. Niania im te kije zabrała a wtedy Maciek wziął kamień i podrzucił w powietrze. na nieszczęście Kuba podleciał do niego i oberwał kamieniem w głowę. Mały się rozpłakał, a Maciek zaczął go przytulać i przepraszać. Niestety po chwili okazało się, ze rana bardzo krwawi no i ja w tym momencie nadjechałam. Niania roztrzęsiona, Kuba krzyczy, Maciek płacze- kocioł po prostu. Zapakowałam go do samochodu i do szpitala.Zakrwawiony był cały, głowa, bluzka, spodnie. Pielucha, którą przyłożyłam mu na głowę-przesiąknięta. Nawet pani doktor była przerażona tym widokiem, podejrzewała pęknięcie czaszki. Na szczęście prześwietlenie rozwiało wątpliwości. Nawet wstrząśnienia mózgu nie miał (dzięki Bogu). Skończyło się na dwóch szwach, a wyglądało makabrycznie. Niedawno temu była inna akcja.Kuba mnie dobija po prostu. Po południu zaraz po wyjściu niani Maciuś urządził bunt, bo oczywiście chciał sobie z nią posiedzieć. Wypuściłam ją przez bramkę, chwilę poobserwowałam chłopców i obiecałam, że jak będą grzeczni, to jak przygotuję obiad dla taty, pójdziemy do sąsiadki Zuzi zobaczyć jej malutkiego braciszka. Wydawało mi się, że złość po wyjściu niani przeszła więc poszłam do kuchni nastawić zupę i zaczęłam tłuc kotlety. Nie zdążyłam chyba nawet 3 utłuc, a przybiegł do mnie Maciek i krzyczy, ze Kuba poszedł do Zuzi. Niewiele rozumiejąc poleciałam na podwórko po drodze mijając krzesło przy domofonie. Wołałam Kubę, ale się nie odzywał, a Maciek wlazł na krzesło i naciskał domofon. Uwierzyłam mu i wiecie gdzie mojego Kubę znalazłam? Faktycznie był już jakieś 200 m od domu przy posesji Zuzi. Nawet nie byłam już wystraszona, ale tak wściekła, ze bez buntów obaj wracali do domu. Wychodzi na to, że nie mogę już używać domofonu tylko kluczem zamykać i otwierać bramkę. Przynajmniej jak jest zakluczona to drugi raz czegoś takiego nie wymyślą. Nawet mi do głowy nie przyszło, że Maciek na taki głupi pomysł wpadnie, a Kuba go wykorzysta do ucieczki Zastanawiam się czasem, czy moje dzieci chcą abym umarła młodo... już teraz mam arytmię na tle nerwowym, a co będzie, jak oni się nie opamiętają i dalej będą mi takie atrakcje fundować Maciek ma pomysły piromana w tatę, a Kuba uciekinier w mamę (bo ja też jak miałam 2-3 lata zwiałam mamie spod kiosku i poszłam sobie do domu-tylko piętro wyżej-2 godziny mnie wtedy szukali ), ale teraz jak sama to przechodzę to już niekoniecznie mi jest do śmiechu. A ich praca zespołowa jest tak zgrana, że wrrrrrrrrrrr Pozdrawiam i życzę wam......spokoju...ja go nie mam więc bardzo doceniam -
Oj dziewczyny od tego podskakiwania raczej sie frekwencja nie poprawi. Ostatnio jak chciałam do Was napisać to kafe siadła-nie można było nic dodać i to przez cały dzień Karolinko mój Maciuś tak samo przeżywa wizyty u dziadków, a dziś rano już chciał jechać na wakacje do babci (ma obiecane 2 tygodnie w sierpniu). Ogień to jest to dla 4 letnich chłopców :) Maciek ma fioła na tym punkcie, a ledwie wysiądziemy z auta u moich rodziców to leci do garażu po grill i każe dziadkowi rozpalać \"bo on ce am mieśko\" :D Ale z tym zasypianiem Maksio się udał :) Hmm a z tym Helem to sobie chyba odpuszczę :( Beatko, ja się dziwię, że nie przyjęli Pati do przedszkola, przecież oboje z Markiem pracujecie, a twoja mama jest chora. Szok dla mnie szok. W naszym przedszkolu byłabyś pierwsza z przyjętych na liście. A może zwróć się do władz gminnych-niech oni wskażą ci przedszkole, gdzie znajdzie się miejsce dla Pati. Od tego w końcu są.... A z pracą... no raczej bym czegoś szukała i nie ze względu na upadek firmy, a raczej na własny stan psychiczny, bo taka atmosfera na pewno wykańcza. Powodzenia w każdym razie życzę, trzymam kciuki. Ninko, Jonko, Noe naskrobcie coś plissss :( Eh opowiem wam jeszcze o silnych wrażeniach jakie przysparzają mi moi chłopcy. Przedwczoraj miałam wycieczkę z Kubą na chirurgię. Codziennie po 15-tej przywożę Maciusia do domu i do 17.30 zostają razem z Kubą z nianią. Krótko przed moim powrotem zaczęli się kłócić i bić na kije. Niania im te kije zabrała a wtedy Maciek wziął kamień i podrzucił w powietrze. na nieszczęście Kuba podleciał do niego i oberwał kamieniem w głowę. Mały się rozpłakał, a Maciek zaczął go przytulać i przepraszać. Niestety po chwili okazało się, ze rana bardzo krwawi no i ja w tym momencie nadjechałam. Niania roztrzęsiona, Kuba krzyczy, Maciek płacze- kocioł po prostu. Zapakowałam go do samochodu i do szpitala.Zakrwawiony był cały, głowa, bluzka, spodnie. Pielucha, którą przyłożyłam mu na głowę-przesiąknięta. Nawet pani doktor była przerażona tym widokiem, podejrzewała pęknięcie czaszki. Na szczęście prześwietlenie rozwiało wątpliwości. Nawet wstrząśnienia mózgu nie miał (dzięki Bogu). Skończyło się na dwóch szwach, a wyglądało makabrycznie. Zastanawiam się czasem, czy moje dzieci chcą abym umarła młodo... już teraz mam arytmię na tle nerwowym, a co będzie, jak oni się nie opamiętają i dalej będą mi takie atrakcje fundować :O Dziś zrobiłam sobie dzień wolny-miałam odgruzować mieszkanie, ale coś lenia mam i okropny ból głowy. Za dużo wrażeń ostatnio-stanowczo za dużo...... Pozdrawiam i piszcie....
-
helooo Ja nie zaglądam bo nie mam kiedy. Próbuję firmę wyciągnąć z kryzysu i ostatnio o niczym innym nie myślę. Jonko świetnie cię rozumiem z tym zapracowaniem i współczuję chorób Janka. Eh jak opisałaś charakterek i umiejętności swoich dzieci to tak jak pisałabyś o moich. W Krynicy odwiedzę cię bardzo chętnie. Masz moją nową komórkę? Skontaktujemy się i coś wymyślę, żeby wyrwać się na jeden dzionek z dziećmi. Baaardzo chętnie się z Wami spotkamy:D Co do alergologa hmmm poleciłabym ci kogoś w Elblągu, może w tym czasie kiedy będziesz w Krynicy, ale to metoda raczej alternatywna i nie wiem jakbyś do tego podeszła. Co najwyżej dam ci link do firmy, która produkuje aparaty dzięki, którym można wykonać bezbolesne testy. Są na prawdę w 100% wiarygodne tylko trzeba znaleźć ośrodek przez nich autoryzowany http://www.monadith.com.pl/alergia we Wrocławiu będzie tu: Gabinet BICOM, ul. Chrobrego 35, tel. 071 329 33 70 W naszym przypadku sprawdziła się ta metoda i z resztą nie tylko, bo mi polecono tę firmę. Karolinko a ty podaj mi w skrócie opis atrakcji na Helu bo chcemy znów wybrać się w taki rejs, ale z możliwością obejrzenia czegoś na drugim brzegu (ostatnio mieliśmy tylko 0,5 godziny na Helu).
-
Ninko ok rozumiem-tak myślałam, że nie możesz pogadać. Karo, a wyobraź sobie że wczoraj miałam powtórkę z rozrywki.... Kuba mnie dobija po prostu. Wczoraj zaraz po wyjściu niani Maciuś urządził bunt, bo oczywiście chciał sobie z nią posiedzieć. Wypuściłam ją przez bramkę, chwilę poobserwowałam chłopców i obiecałam, że jak będą grzeczni, to jak przygotuję obiad dla taty, pójdziemy do sąsiadki Zuzi zobaczyć jej malutkiego braciszka. Wydawało mi się, że złość po wyjściu niani przeszła więc poszłam do kuchni nastawić zupę i zaczęłam tłuc kotlety. Nie zdążyłam chyba nawet 3 utłuc, a przybiegł do mnie Maciek i krzyczy, ze Kuba poszedł do Zuzi. Niewiele rozumiejąc poleciałam na podwórko po drodze mijając krzesło przy domofonie. Wołałam Kubę, ale się nie odzywał, a Maciek wlazł na krzesło i naciskał domofon. Uwierzyłam mu i wiecie gdzie mojego Kubę znalazłam? Faktycznie był już jakieś 200 m od domu przy posesji Zuzi. Nawet nie byłam już wystraszona, ale tak wściekła, ze bez buntów obaj wracali do domu. Wychodzi na to, że nie mogę już używać domofonu tylko kluczem zamykać i otwierać bramkę. Przynajmniej jak jest zakluczona to drugi raz czegoś takiego nie wymyślą. Nawet mi do głowy nie przyszło, że Maciek na taki głupi pomysł wpadnie, a Kuba go wykorzysta do ucieczki Możecie mi wierzyć, że z dwójką takich urwisów to ja się szybko zestarzeję....... Maciek ma pomysły piromana w tatę, a Kuba uciekinier w mamę (bo ja też jak miałam 2-3 lata zwiałam mamie spod kiosku i poszłam sobie do domu-tylko piętro wyżej-2 godziny mnie wtedy szukali :D ), ale teraz jak sama to przechodzę to już niekoniecznie mi jest do śmiechu. A ich praca zespołowa jest tak zgrana, że wrrrrrrrrrrr Kurde tylko kto by pomyślał, że Kuba się zorientuje, jak Maciek naciskał domofon, że trzeba bramkę do siebie pociągnąć. Dobrze, ze ją za sobą zamkną, bo Maciek razem z nim by zwiał, a ja bym wtedy dwóch szukała....
-
Aha mężowi się nie dziwię, że się już martwi. Mój się martwi jakie będziemy mięli problemy z naszymi chłopcami, bo do spokojnych nie należą. Ostatnio nawet ten grzeczny Kuba oszalał. przez niego przeżyłam 10 minut grozy. Marek nie dopilnował bramy i pracownik zostawił uchyloną, ja byłam święcie przekonana, że posesja jest zamknięta, a Kuba ogląda bajkę z Maćkiem. okazało się, że uciekł nam na osiedle-całe szczęście, ze w tym czasie nie jechał żaden samochód i że wpakował się do ogródka sąsiadki, z którego nie wiedział jak wyjść. Co ja przeżyłam to tylko ja wiem. Dobrze, ze jestem blondynką to przynajmniej tych siwych włosów co mi w 10 minut przybyło nie widać
-
A tak poza szkołą to u nas same nowości. Dowiedziałam się na co moje dzieci są uczulone. Maciuś na sacharozę, gluten, pszenicę, orzeszki ziemne, migdały i kurz :( a Kuba na sacharozę, gluten, białko i żółtko jajka, trawy, chwasty i kocią sierść. Mało tego odstawiłam im wszystkie wziewne sterydy, które dostawali i o dziwo katar im wreszcie ustąpił :D
-
zapomniałam cię skomplementować za piękną córeczkę, świetne jest to zdjęcie paszportowe-na prawdę widać, ze śliczna dziewczyna wyrośnie z twojej Martusi :)
-
no tak ale ty pracujesz na etacie, a ja teraz tylko doglądam firmy.Jeżeli potrzebuję wolnego to po prostu sobie robie wolne. Chociaż różnie to wychodzi, bo np przed egzaminem z matmy ciągle się coś działo niby miałam wolne, ale wystarczył jeden telefon i musiałam jechać, często tracąc w ten sposób cały dzień, który niby miałam przeznaczony na naukę. Siostra mi sporo pomogła siedziała u mnie 2 tygodnie więc ja mogłam się uczyć, gdyby nie ona to nie wiem jakby było
-
a dziękuję, chociaż muszę powiedzieć, ze aż tak wielkiego wysiłku to ode mnie nie wymagało, może dlatego, że większość wiadomości mam z życia codziennego-z pracy
-
można powiedzieć, że dobrze na razie same 4 i 5, ale z byt pochopnie zgodziłam się na przepisanie niektórych ocen z tamtej szkoły i zaniżyły mi średnią bo tam jechałam głównie na 3
-
trzeba Karolinkę zapytać o nagrody ;)
-
hej dziewczynki Zaginęłam pod stosami notatek, sesja w toku i jutro egzamin z matmy-strasznie się go boję :( Z mikro zaliczyłam na 4 z czego jestem bardzo dumna, bo bałam się tego przedmiotu tak jak matmy. Trzymcie kciuki, a szybko do was wrócę. Ostatni egzamin 21 czerwca. W ten weekend dwa examiny, ale w międzyczasie ewentualne poprawki, choć mam cichą nadzieję, że nie będzie to w moim przypadku konieczne. Pozdrawiam
-
hej dziewczynki Zaginęłam pod stosami notatek, sesja w toku i jutro egzamin z matmy-strasznie się go boję :( Z mikro zaliczyłam na 4 z czego jestem bardzo dumna, bo bałam się tego przedmiotu tak jak matmy. Trzymcie kciuki, a szybko do was wrócę. Ostatni egzamin 21 czerwca. W ten weekend dwa examiny, ale w międzyczasie ewentualne poprawki, choć mam cichą nadzieję, że nie będzie to w moim przypadku konieczne. Pozdrawiam
-
Cześć dziewczyny Uhuu ale mnie dawno tu nie było.......wybaczcie, ale jestem tak zajęta, że na net czasu nie starcza. Widzę, że u was nie wesoło, głównie same choróbska-u nas szczęśliwie chłopcy zdrowi tylko ta alergia daje nam popalić. Karo u Maćka tak samo zaczęła się angina jakieś 1,5 miesiąca temu, ale tak nagle go złapało, że się zdziwiłam. Z przedszkola przyszedł normalny, wesoły, a wieczorem zaczął się pokładać i narzekać, że mu zimno, że gardło go boli no i gorączka 40st. Rano już dostał antybiotyk i po 2 dniach całkiem mu przeszło. We wtorek idziemy wyciąć migdałek gardłowy-mam nadzieję, ze będzie lepiej. W tym miesiącu idę z chłopcami na testy alergiczne metodą BRT i odczulanie też tą metodą. Polecił mi ten ośrodek pewien tata z przedszkola Maciusia. Nie mam nic do stracenia bo testy skórne u Maćka nie wyszły niestety, a to może jedynie pomóc. Chłopcy zdrowi, ale mnie coś dopadło-w poniedziałek wieczorem karetka zabrała mnie do szpitala, bo dostałam ataku bólu brzucha. Właściwie bolało mnie wszystko, ale jak dostałam ketonal z papaweryną to czułam już tylko ból w plecach. Wyniki pod kątem kamieni są w normie, trzustka, wątroba też, ale cały tydzień biorę nospę forte po 3 tabletki dziennie a ból jakoś nie ustępuje. Zgłupiałam już-z resztą mój lekarz też. Na razie tyle co u mnie, postaram się jeszcze zajrzeć w wolnej chwili. Pozdrawiam was serdecznie i życzę zdrówka
-
hej :) Jonko ja w hurtowni pracuję teraz tylko wtedy kiedy Iwonka jest w szkole, a że nie chce odbierać jej stanowiska i wziąć rozwód z firmą rodzinną to zaczęłam czegoś szukać. Pracowałam troszkę w okresie remanentowym, ale właściwie odkąd Kuba się urodził to głównie jestem w domu. Coś tam sobie wymyślałam w międzyczasie, ale nie jest to stałe zajęcie, więc mam już dość. Dodatkowo z Markiem nie bardzo nam sie układa od dłuższego czasu i to jeszcze bardziej mobilizuje mnie do podjęcia pracy. Loli Maciuś właściwie powinien być już 2005 rocznik dlatego na pewno nie poślę go wcześniej, a Kuba i tak do zerówki pójdzie w 5 roku życia bo takie przepisy weszły, że od 2006 rocznika dzieci pójdą do szkoły rok wcześniej. Nie uważam tego za dobry pomysł, ale co poradzić jak to odgórnie jest ustalone. Beatko no to powodzenia, czas się kiedyś wyszaleć ;)a u mnie też takie wspinaczkowe dziecko-KUBA-dziś razem z Maćkiem wyleźli przez okno na taras, jak ja byłam zajęta "rozmową z wykrzyknikami" z Markiem :O Ninko zazdroszczę planów wakacyjnych bo jak wiadomo my standardowo wakacje mamy pracujące :( a jakoś nie specjalnie chce mi się znów kłócić o to z Markiem. Maciuś pewnie zaliczy jakieś dwa tygodnie u moich rodziców, ale nic więcej nie planujemy :( Idę zobaczyć na skrzynkę to dzieło Martusi :)
-
Helloooo U nas bez większych zmian tylko ja już nie mogę wytrzymać w domu i złożyłam papiery do pracy w policji-w administracji. Zobaczymy może się uda. Jonko ja tez wierzę, ze dzieci przestaną wreszcie chorować-u nas na okrągło prawie problemy z bolącym gardełkiem. Karo u nas też Maciusia podejrzewali o niedosłuch, ale byłam we wtorek u laryngologa i okazało sie, że ma powiększony migdałek gardłowy, co jest przyczyną wiecznego kataru, bolącego gardła i uszu, a jednocześnie niewielkich problemów ze słuchem. 13 maja ma zabieg adenotomii. Loli, Ninko, Beatko Spadam bo muszę wypastować podłogę w salonie zanim Kuba wstanie. Miłego dnia