*A*G*A*
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
tigra a co to się dzieje??? :O Zakop doła!! :)
-
Oj trudny to będzie czas, trudny...Nie wiem czy ja sama zniosłbym świadome wizyty męża u kochanki... Musisz byc naprawdę silną kobietą, że to znosisz...ale tak, jak powiedziałaś, w razie czego zdążysz wykopać, jakby się zapomniał w tym "pomaganiu przy dziecku" :)
-
Ale to nie Twój osobisty kłopot, Joelka :D Niech się właścicielka "kłopotu" martwi :D A na marginesie - jak do tego tematu podchodzi Twój mąż? Tzn chce uczestniczyć w wychowywaniu dziecka?
-
xyzed co rozumiesz pod pojęciem "kobiecość"?
-
Cassie No i pięknie! Bardzo sie cieszę, że Cię poznałam i również powinnam bardzo Ci dziękować za cierpliwość, wyrozumiałości i pocieszenie...te moje płaczliwe maila, którymi Cię zasypałam, echhhh...Ale kiedy to było...Historia! :D Teraz cieszmy się tym, co jest a że jest dobrze to cieszmy się podwójnie! :D
-
Cassie Pewnie masz rację, a jak było naprawdę nigy się nie dowiem....bo nie chcę. Ja już dawno, dawno wrzuciłam "na luz" z tą sprawą, dlatego widzisz jak bardzo zmieniło sie moje podejście. Kiedyś pisałam z żalem, byłam rozgoryczona i bardzo bardzo smutna...teraz...nawet do monitora się cieszę! :D
-
tigra Ty moja waleczna ślicznotko! :D
-
Cassie O rany! Aż się zwruszyłam! Naprawdę!!! Jakie to miłe słowa!
-
Wiem Cassie, ale dlaczego ona ma do mnie takie pretensje po tym wszystkim i po takim czasie? Przecież to nie ja weszłam w jej zwiazek, tylko ona w mój. Dla mnie to już historia a ona rozpamiętywać będzie do końca życia zmiast ułożyć sobie to życie po swojemu? Ale ok, jak wspomniałam uodporniłąm się i mało mnie to obchodzi. Dla mnie to koniec tematu...jej także życzę "zapomnienia".
-
No NIE! I ja nic o tym nie wiem????? Oczywiście żartuję, ale ..... gratulacje! Czyli jednak...:)
-
Cassie A poza tym są kochanki i kochanki. Wiem jaka jesteś (a raczej byłaś) Ty i wiem jaka jest ta "moja". Uwierz, porównania nie ma!
-
Cassie :) Miło Cię widzieć....Tak, masz rację, to do faceta należy ostatnie zdanie pod waruniem, ze żona nie pogoni i będzie miał w czym wybierać. Właśnie o tej "odskoczni" mówiłyśmy, tylko, ze w naszej rozmowie określona była mianem "niunia" (a tigra tak zapodała :D ) Cassie, co u Ciebie? Znów zamilkłaś...
-
Joelka a tak na poważnie....nie bój się, jeśli masz siłę i Wasza miłość oraz to, co zbudowaliście razem przez lata jest na tyle mocne, to dziewczyna juz wiecej Wam nie zaszkodzi. Widzisz sama,, ja już teraz podchodzę do tego z humorem. Olewam poprostu zaczepki i mam święty spokój. Przecież nie zniżę się do jej poziomu, bo musiałabym się na ziemi położyć :D:D:D
-
problem w tym, ze jej chyba nikt nie chce :D:D:D Dobra była na kochankę, ale na partnerkę to się chyba nie nadaje :D Tu nawet czary nie pomogą :D P.S. Głupie żarty się mnie trzymają, ostatnio mam dziwne poczucie humoru. Przepraszam wszystkich :D
-
Uprzedzę pytania - oczywiście ignoruję to do granic możliwości. Nic a nic nie robię, nie pokazuję po sobie emocji, nie pokazuję nawet, że wiem o tych "zaczepkach". Generalnie przyjęłam postawę "olewatorską", ale widzę, ze po półtora roku nadal dziewczynie się nie znudziło. W końcu wyznała kiedyś "będę cię kochała do końca życia" (mojego męża oczywiście :D )