*A*G*A*
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez *A*G*A*
-
xyzed a powiedz mi, czy Ty nie spodziewasz sie podobnej reakcji ze strony Swojej żony?? Przecież ona może zachować sie dokładnie tak samo?? Wg Ciebie ma do tego prawo czy nie??
-
xyzed Nie można wymagać od żony, aby zachowała obojętność i spokojnie przeszła nad tym do porządku dziennego!!! Bądź co bądź miała prawo zrobić wspomnianą \"jazdę\"!! Wyobrażasz sobie jakiego doznała szoku, kiedy dowiedziała się nie tylko o romansie ale i o dziecku??? Jaka by nie była, nie można jej winić za to, że dała upust swoim emocjom!! Przecież można się było tego spodziweać, prawda??
-
xyzed Nieważne w tym momencie jest jakie między nimi (żoną a kochankiem sc) panowały stosunki. Chodzi o to, że w obecnej sytuacji, kiedy żona już się dowiedziała, miała prawo zrobić wspomnianą \"jazdę\". Nie można od niej żądać (jaka by nie była), żeby zachowała stoicki spokój i obojętnie odniosła się do sytuacji. Wiesz jaki to był dla niej cios, prawda? Nie wspomnę już o szoku jakiego doznała, kiedy dowiedziała się nie tylko o romansie, ale i o dziecku.
-
Witam :) sc znów jesteś celem ataku? To juz chyba standard. Tak sobie czytam, analizuję to wszystko i dochodzę do podobnych wniosków jak \"ej sc sc\". Oczywiście, że szkoda zdrowia Twojego K, ale z drugiej strony żona ma prawo dać upust swoim emocjom. Dowiaduje się znienacka, że mąż ma kochankę, mało tego- czteroletnie dziecko z innego związku i co? Ma to obejść ze stoickim spokojem? Tu rozumiem jej frustrację! Jest teraz skrzywdzona, upokorzona i niesamowicie zła. Nie zdziwiłabym się, gdyby również w podobnym stanie wylądowała w szpitalu. Powiem Ci, że każda żona ma prawo zrobić taką \"jazdę\" mężowi! Ja do kochanki odniosłam się spokojnie, ale mąż tak dostał popalić, że szok! Miałam to dusić w sobie? Przecież on nie zasłużył na pochwałę, tylko właśnie na taką \"jazdę\"!! Tu, droga sc, akurat przychylam się do wypowiedzi \"ej sc sc\".
-
Cześć :) No właśnie...co tu tak cicho?? Gdzie reszta \"załogi\"??
-
Witam :) babka68 i tigra a ja???!! a ja???!! też chcę z Wami
-
Witam wszystkich :) Tak, sc, masz rację, ale zniosę to. Chyba jednak niepotrzebnie się tłumaczę, skoro wszyscy i tak wszystko lepiej wiedzą. No, ale...taka już jestem.
-
i taaaak byyyywaaaa Tak właśnie sądzę, że może nie wszyscy, ale ci co naprawdę chcą, to potrafią sie nawrócić. To nie jest tak, że jak już raz to zrobił, to na 100% pójdzie znowu na lewiznę. Nie, nie można uogólniać i wszystkich mierzyć jedną miarą. Kochanka twojego męża to wyrachowane babsko! Widać radzi sobie w życiu przy pomocy tyłka! Tylko powiedz, jak długo tak mozna? W końcu będzie za stara i pozbędzie się tego swojego uroku! I co wtedy?? Szkoda słów... babka68 Normalnie nie mogę na krześle usiedzieć! :P Tak mnie zaintrygowałaś, że chyba musimy sie pośpieszyć z organizacją tego zlotu!! :D
-
Ale prowokacja Tak już jest i nic nie poradzisz. Przyszło nam żyć na tym świecie, wiec musimy się uodpornić ;) tigra babka68 wczoraj była przez momencik i jak widzisz wspomniała o jakiejś przygodzie! Aż się normalnie \"zabałam\" :D
-
tigra dokładnie z tego samego założenia wychodzę- jak nie przeżyjesz tego samego, nie możesz pouczać innych, bo sam (-a) nie wiesz jak zachowasz sie w danej sytuacji.
-
Witam :) Widzę, ze cała uwaga skupiła się na mojej osobie ;) Ok, więc teraz odpowiem na pytania: do Agi czy wierzę w przemianę, czy mu ufam, czy mu wierzę? Otóż w przemianę to i owszem wierzę, ale nie ufam mu do końca. I nigdy już całkowicie nie zaufam. To czy Twój K miał żonę czy dziewczynę to jeden kij. Miał kobietę, która go kochała a Ty odbierałaś jej faceta!! czarna spinka Chciał zakończyć, uwierz mi. Juz wcześniej pisałam, ze gdyby chciał odejść, to nie powstrzymałby go rodzina i obowiązki. Znam swojego męża i wiem jak zachowałby się w takiej sytuacji. Dlaczego nie umiał zakończyć? Otóż powiedział mi...Umieć umiał, bo pokazał mi później wiadomości, ale to ona nie chciała do tego dopuścić. Wiem, ze zaraz na mnie najedziesz, że głupie tłumaczenie, ale mój mąż w tej sytuacji nie chciał jej dobijać. Ja o niczym nie wiedziałam, on chciał po cichu zamknąć ten rozdział i miało być po sprawie. Jednak to ona \"dobijała\" się kiedy milczał, to ona pisała wiadomości na gg, sms-y, to ona zaczęła w końcu o niego walczyć. Dał jej do zrozumieinia, że to koniec, a ona swoje...w ten sposób kółko się kręciło. Dlaczego ja mu wierzę? Otóż nie do końca, ale wierzę. Juz napisałam wcześniej, że nigdy nie będzie tak samo, pod każdym względem. Jednak gdybym nie starała się uwierzyć, to nasz związek nie miałby sensu. Skoro widzę, że on się stara naprawić swój błąd, to dlaczego nie dać szansy? Jedynej jedynej szansy? \"...ta jego chęc zakończenia wydaje sie mocno podejrzana...\" Nie jest podejrzana. Może bym tak myślała, gdyby swoich słów nie poparł dowodami, ale zrobił to. Dlatego w tej kwestii mu wierzę. Czytałam jej pełne rozpaczy i wyrzutów sms-y, wiadomości na gg itd. Tam było wyraźnie widać, że on chciał zakończyć a ona nie! I na koniec- tak, ja też mam nadzieję, ze zrozumiał swój błąd. Wie, ze drugiej szansy by nie dostał, dlatego myślę, że ją wykorzysta. A jeśli nie.....pożegnamy się.....i już.... co to za milosc Półroczna odskocznia....hmmmm...jak tak sobie czytam o wieloletnich \"odskoczniach\", o których żona nie ma bladego pojęcia, to dochodzę do wniosku, że u mnie to akurat był maleńki kawałeczek czasu. No ale był, nie da się ukryć... \"...a zreszta to naprawde dziwne Aga ze ty mu tak latwo uwierzylas\" --- Łatwo nie było, wcale tak nie twierdzę, swoje wycierpiałam, teraz ze wszystkich sił staram się zapomnieć.
-
Teraz już uciekam, zajrzę może później i odpowiem na ewentualne pytania.
-
babka68 Przygodę???? Myślę, że taką \"na wesoło\"??? Powiedz, że tak, bo się zmartwiłam!!
-
Poprostu ten romans był ucieczką przed problemami!! W któryms momencie zaistniało niedomówienie i mamy tego efekt. Zauważ, że gdyby mnie nie kochał, byłby już historią. Nie jestem typem kobiety, która wisi uczepiona na facecie, a mój mąż nie jest typem, który tłumaczyłby pozostanie w domu psami czy kredytami. Otóż zrobił źle, ale zreflektował się, prosił o wybaczenie i obiecał poprawę. Dałam szansę...jedną jedyną...kolejnej nie będzie i on o tym wie. Myślę, ze dobrze ją wykorzysta.
-
babka68 jak się cieszę, że Cię widzę po tak długiej nieobecności!! Koleżanka powyżej sugerowała, ze zostałam z mężem dla: domu, psa, kredytów itd, więc wyjaśniłam, ze tak nie jest. Czyje by to nie były argumenty, dla mnie są idiotyczne poprostu!
-
Uwierz mi, znam go i wiem doskonale, ze jeśli chciałby z nią być, to nie oglądąłby sie na rodzinę, nie przejmowałby się opinią bliskich, wręcz miałby to w nosie. Pewnie zostawiłby mi wszystko, na alimenty zapracowałby bez problemu, z dzieckiem mógłby się widywać, więc w czym problem? Ja własnie nie rozumiem tłumaczenia-dom, kredyty, dzieci, pies...wszystko staje na przeszkodzie!! Nie! U mnie nie byłoby takich sytaucji, bo to wg mnie na siłę wymyślone argumenty, które mają zatrzymać faceta w domu! Gdybym nie miała pewności, ze zostaje dlatego, ze mu zalezy, to dawno wystawiłabym mu walizki. On ma zostać dla mnie, dla nas, dla dziecka a nie dlatego, że jest kredyt do spłacenia i pies, który będzie tęsknił!!
-
To, że ona okazała się inna niż przypuszczał, wyszło dopiero przy naszej wspólnej rozmowie. Wcześniej, niemal do końca uważał ją za chodzący ideał. Czy chodziło o stabilizację? Myślę, że nie. Znam swojego męża i wiem, ze jeśli naprawdę chciałby być z tamtą, to poszedłby nawet pod most, oby z nią! A już na jakiś miesiąc wcześniej próbował zakończyć tę znajomość (ja o niczym jeszcze wtedy nie wiedziałam), ale jakoś mu to opornie szło. Czy mu wierzę na 100%?? Nie żartuj! Nigdy nie będę mu do końca ufała!!! Przenigdy!! Ale w to, że został, bo mu na mnie zależy to akurat wierzę. Popatrz, odszedłby z dziewczyną, która nie ma zaobowiązań, nie ma dzieci, jest niezależna finansowo...on również nie miałby wtedy zobowiązań (poza alimentami) , więc mogliby miec życie jak w Madrycie!! Więc co tam stabilizacja, jak można by prowadzić takie \"lajtowe\" życie!
-
Wiesz...mój mąż powiedział mi tak...od jakiegoś czasu, krótko przed tym, zanim sie dowiedziałam, on rzekomo próbował z nią skonczyć (pokazał mi sms-y i rozmowy na gg, które o tym swiadczyły). Nie chciał już kontynuować tej znajomości, bo niby zrozumiał co tak naprawdę jest dla niego ważne.
-
do Agi nie wymiguję sie od odpowiedzi ;) sama odkryłam, ale z perspektywy czasu widzę to tak- jak facet miał odwagę na skok w bok, to niech ma tez odwage się przyznać! Tak czy inaczej ja sama chciałabym o takim fakcie wiedzieć jak najprędzej a nie dowiedzieć się dopiero po latach, ze mąż ma kochankę! Uprzedzam twoje pytanie- prawdę odkryłam po około pół roku (odkąd zaczęli się spotykać).
-
do Agi Ja nie podpuszczam, jest dorosły, zrobi to, co będzie uważał za słuszne. Zobacz, on tkwi w trójkącie, jego żona żyje w nieświadomości, K pewnie chciałaby aby sytuacja się wyjaśniła, a sam xyzed póki co nic nie robi w tym kierynku. Wiadomo przecież, że prędzej czy później będzie się musiał chłopak przyznać i nie uważasz, że w tej sytuacji lepiej byłoby \"prędzej\"?
-
No to pokaż, xyzed, że Ty tchórzem nie jesteś, że nie zaliczasz sie do ogółu i zrób ten trudny krok, który i tak prędzej czy później będziesz musiał zrobić...
-
Ja wiem, że to jest cholernie trudne (tzn. domyślam się), no ale....męska decyzja!! W tę czy w tę stronę? Nie ciągnij tego, bo im później tym gorzej. Zobacz co napisała sc...jej K tez się bał, ale ...ma już to za sobą i pewnie jest mu o wiele lżej. Co zrobi żona, tego nie wiadomo, ale wie już o wszystkim i to jest najważniejsze!
-
abba wcześniej, w tym temacie, dzieliliśmy zdradzaczy na grupy...Twój najwidoczniej zalicza sie do "sportowców"! Ale kobieto, ja Cię podziwiam!!! Skąd w Tobie tyle siły??? Jak Ty to znosisz??
-
Takie to życie już jest, nic nie poradzisz. Wszyscy chcielibyśmy mieć tylko i wyłącznie \"z górki\". Widzę, że jednak się obawiasz reakcji żony...Tyle tylko, że nie możesz tego ciągnąć w nieskończoność, kiedyś musisz wyznac prawdę. Co by się nie działo, Twoja żona ma prawo wiedzieć a to, jak zareaguje, to już inna para kaloszy. Wydaje mi się, że powinieneś jej powiedzieć i nie czekać aż emocje sie skumulują, bo wtedy będzie strasznie! Zamiast rozegrać to jak dorośli ludzie, będziecie wzajemnie się ranić, obwiniać itd. Chyba byś tego nie chciał, prawda? Wiec po co czekać na \"wybuch\" z Twojej strony? Wiem, wiem, wspominałeś o planach żony, które chciałbyś doprowadzić do końca, ale chyba warto sie zastanowić, czy nie powiedzieć by jej o wszystkim? Tym bardziej, że wydaje mi się, iż sytuacja zaczyna Cię męczyć, mam rację?
-
Wiem, wiem, wielokrotnie już o tym pisałeś. Widzisz, tylko u Ciebie to była troszkę inna sytuacja. Skoro dostrzegałeś problem, starałes się wszystko poukładać a mimo to nie było widocznych efektów, to w końcu dałeś sobie spokój. Mnie bardziej zastanawia inny rodzaj \"ucieczki\". Chodzi o to, ze pojawia się kłopot, jakiś problem, który należałoby rozwiązać a facet zamiast tego ucieka w zdradę i szuka pocieszenia w ramionach kochanki!!! Bo i tacy się zdarzają...niestety... Mówisz, że zrobiło się spokojniej? Wierzę. Tylko wielka szkoda, ze tego spokoju nie można było osiagnąć w inny sposób, prawda?? Wiesz, myślę jednak, że sytuacja mogłaby się odwrócić, gdyby żona się o wszystkim dowiedziała...Zreszta Ty znasz ją najlepiej, więc wiesz jak mogłaby zareagować. Ale powiedz, czy zastanowiałeś się czasem jak to mogłoby być, gdybys jej powiedział? Moze tym dałbyś szansę na poprawę relacji między Wami??