Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Sralis Margolis

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Sralis Margolis

  1. No, ja już po spaniu. Emocje zaczęły się od 3 w nocy, więc teraz grzecznie wstałam i zamiast przewracać się z boku na bok i obmyślać imię, to sobie porządkuję rzeczy. Trzymajcie mocno kciuki za nas obie :-) [url=http://www.suwaczki.com/]http://www.suwaczki.com/tickers/f2w3dqk31k1rlwrr.png [url=http://www.suwaczki.com/]http://www.suwaczki.com/tickers/f2w3dqk31k1rlwrr.png
  2. Żoli, u mnie też, ale tym razem stres jakiś mniejszy niż za pierwszym razem ;-) Dla pewności wysłałam chłopa do apteki. No to kolejka po łapanie brzuszka ustawiona?????
  3. Ja jutro od razu na stół, na czczo i po domowej lewatywie ;-) Zaraz spakuję jeszcze ostatni karton i udam się na zasłużony odpoczynek. O ile jeszcze pamiętam, jak się odpoczywa. Brzuch mnie pobolewa jak na okres, to pewnie sygnał, żeby zbastować. Żoli, będziemy w kontakcie, nie martw się na zapas, będzie dobrze :-)
  4. Dla dzidzi PRAWIE wszystko gotowe, ja też PRAWIE wyrobiona, na powrót ze szpitala biorę sukienkę, tak chyba będzie najprościej. Kota muszę tylko odganiać od kołyski - no tak, znowu się zacznie... Muszę chyba nakrywać folią ;-) Jeśli idzie o badania i te inne sprawy: nie robiłam badań poza testem Pappa i USG. Te badania miały określić ewentualne wady pod kątem przyszłego leczenia, gdyby było konieczne. Badań inwazyjnych nie robiłam, bo już dawno odpowiedziałam sobie na pytanie: co, jeśli dziecko będzie chore? Odpowiedź była dość prosta: ile sił, tyle włożę w wychowanie. Zespół Downa mi niestraszny (choć pewnie byłby bolesny jako coś, co dotknęło moje dziecko), pozostałe wady - cóż, będzie co ma być, dołożę wszelkich starań, by było jak najlepiej. Na razie z badań wynika, że wszystko w porządku, ale tak naprawdę będzie wiadomo po naszej stronie brzucha, prawda? Jestem zdziwiona, ze do narodzin drugiego dziecka podchodzę z mniejszym namaszczeniem niż do pierwszego. Jakkolwiek niewatpliwie jestem lepiej przygotowana ;-) Oli, strasznie mnie cieszą te Twoje dwa serduszka!
  5. Nie wiem, czy planowana cesarka jest bardziej czy mniej stresująca niż poród naturalny "znienacka", ale na pewno wiem, że druga jest trochę mniej stresująca niż pierwsza (bardziej mnie za to stresują możliwe powikłania, nie mam najlepszych wspomnień) To takie nierealne, wiezieć, że jutro będę całować te stópki, które dziś wbijają mi się w żebra...
  6. Julka, no jasne, że masz nas po to, byśmy Ci pomogły rozwiać wątpliwości i wsparły w razie czego :-) Zapomniałam dodać, ale to chyba oczywiste, że echogeniczność jelit zaniknęła "po drodze". Mam nadzieję, że u Ciebie będzie podobnie. Jak będziesz miała wyniki Papp'a, to podaj proszę (możesz pisać do mnie na maila, margola_s małpa tlen.pl) - skonsultuję je z moimi znajomymi, które się na tym lepiej znają. Myślę, że gdyby miała być wada serca, to chyba byłoby ją widać już na tym etapie, w teście Pappa nie podawali mi ryzyka wystąpienia wady serca? Jutro o tej porze będę się zbierać do szpitala. Mam lekki dreszczyk emocji :-)
  7. Julka, Moja miała jelita echogenne, co prawdopodobnie wiązało się z tym,, ze zaczęły akurat wtedy pracować. Przezierność 1,9. Norma jest zasadniczo do 2,5 ale i tak nie jest to miarodajne - bywa, że NT podniesione, a w teście Pappa nie ma wysokiego ryzyka i dziecko jest zdrowe. Nie denerwuj się na zapas. Wiele ze znanych mi dzieci z zespołem Downa miało bardzo wysokie parametry NT, powiedzmy, że takie koło 3 i więcej jest mocno niepokojące, ale 2,02 nie powinno być szczególnie niepokojące. Zrób Pappa, najpierw podwójny, potem potrójny (koleżance podwójny wyszedł źle, potrójny już dobrze, mały urodził się w lutym, zdrowy. Nie zamartewiaj się przed wynikami, a i po wynikach się nie zamartwiaj na zapas!
  8. Hmm, powoli dociera do mnie, ze to już pojutrze. Rodzenie przez cesarkę pozbawia elementu niespodzianki, ale emocje pewnie towarzyszą temu podobne. Nie będę miała okazji sprawdzić, bo nawet jeśli zdecyduję się na kolejne dziecko, to też będzie już obowiązkowo cesarką... Jestem w każdym razie w pełnej gotowości. Choć nie wszystko dopięte na ostatni guzik ;-) Staraczki, życzę Wam gorących dni i nocy :-D
  9. Mój M. jest fantastycznym tatusiem, ale początki były trudne. Ponosić, pospacerować - tak,. przewinąć - jeśli to konieczne , wykąpać - niech ręka Boska broni. Przerażał go taki maluszek, rozebrany, kruchy. Gdy syn miał 2,5 miesiąca, M. wszedłdo wanny, a ja szybko rozebrałam małego, zaniosłam do łazienki i powiedziałam: "Potrzymaj go, to wykąpiemy go szybko tutaj". Najpierw się przerażił, a potem... potem już nie było tej bariery, ze mały i bezbronny i kruchy :-) Najważniejsze - nie izolować tatusia, ze niby my mozemy zrobić to lepiej. Oni też mogą, a jeśli im za pierwszym razem gorzej pójdzie, następnym razem się poprawią. Moi Francuzi dzwonią codziennie zapytać, jak się mam :-) Polubiliśmy się.
  10. Ciamcia, nie daj sobie wmówić, ze bedziesz miała kłopoty z laktacją. Wczoraj rozmawiałam przy okazji badań z pielęgniarkami, niezwykle miłymi, w naszej kllinice. Wszystkie zgodnie twierdziłyśmy, ze laktacja jest "w głowie". Bardzo dużo zależy od nastawienia. Trzeba mieć mocne przekonanie, ze się nie będzie miało jakichś straszliwych kłopotów, ale też nastawienie, że w razie, gdyby nie okazało się to możliwe, to nie jesteśmy w żadnym wypadku gorszymi matkami. Bo niby dlaczego???? Ja sobie dziś już przytachałam trzy liście z kapusty, włożę na dno szuflady w lodówce, bo jak za tydzień będę miała nawał, to różnie może być.
  11. Wiolkcia, Kasiulka, Izucha - cieszę się, że nie odczuwacie tej wielkiej presji. To na pewno pomaga, żeby odzyskać trochę luzu, trochę radości z życia, także zżycia małżeńskiego. Trzymam za Was kciuki. A ja się dziś obżeram truskawkami, czereśniami i arbuzem :-) Ostatnie dni - potem jak już będę mogła, to truskawek nie będzie...
  12. Mam problemy reumatyczne, niestety. Przy zwiększonej wilgotności, ochłodzeniach zawsze cierpię bóle. Do tego moja wada wrodzona - niezrośnięte łuki kręgowe w części krzyżowo-lędźwiowej, no i brzuchol. Trochę mi to daje w d., coś porobię pół godziny, a czasem krócej - i muszę siadać w fotelu z oparciem, i odciążać. No, ale jeszcze tylko kilka dni.
  13. Mam dość, ten deszcz wykańcza mój chory kręgosłup. Ważyłam się dziś, stanęło na +18 kg w czasie ciaży, w poprzedniej ciąży miałam +22,a czułam się lepiej. Nie dość, ze te żebra i kość łonowa, które się rozeszły, dają popalić, to jeszcze dochodzi ból krzyża i całości kręgosłupa.... Bu.
  14. No, im więcej się ma powodów, by nie zachodzić w ciążę, tym większa szansa na "wpadkę" :-P
  15. Izucha, dzięki za miłe słowa :-) Ja w sumie nie żałuję, dużo mnie to wszystko nauczyło, bardzo dojrzałam i zmądrzałam, no i w zasadzie wyszłam z całej rtej historii obronną ręką mimo wszystko. Ale policjantów na mężów generalnie nie polecam ;-) Dziewczyny, to że odpuściłyście myślenie o ciąży w sposób maniakalny, to tylko dobrze. Trzymam za Was!
  16. Po traumatycznym małżeństwie i po rozwodzie wróciłam do nazwiska panieńskiego. Poczułam, jaklbym odzyskała samą siebie. To było 13 lat temu. Już zdążyłam się mocno przyzwyczaić do tego nazwiska, przez całe dotychczasowe życie z M. - przyznam, ze jego nazwisko dorzucam sobie niechętnie. Na szczęście on sam mnie namawiał, żebym została przy swoim, nie zależało mu szczególnie na tym, bym przyjęła jego. Ale my już starzy jesteśmy, pod czterdziestkę ;-)
  17. Załatwiliśmy wczoraj formalności związane ze ślubem, po 12 latach (i dla mnie to w dodatku drugie małżeństwo) mniej emocji temu towarzyszy. Najpierw z pewnym wahaniem, choć pełnym przekonaniem się zadeklarowałam, ze zostaję przy swoim nazwisku, a potem wyszłam przed gabinet pani kierownik, usiadłam i zaczęłam mieć wizję, w ilu urzędach, szpitalach i innych będę musiała oprócz dowodu mieć z sobą zawsze akt ślubu, żeby udowodnić, że ten miły pan to mój mąż. Dokumenty i tak będę wymieniała, zmieniając adres. Wparowałam po 5 minutach i powiedziałam pani, zeby mi dorzuciła nazwisko męża :-) Uśmiechnęła się i dopisała. Przecież nie muszę się nim posługiwać na co dzień, w pracy i gdziekolwiek, ważne żeby w dokumentach było... wybrałam datę 11 września, moż ejak mój M. przeczyta w onecie,ze jest rocznica zamachów na WTC, to będzie pamiętał, ze jest też rocznica naszego śłubu... serio :-)
  18. No i nie idę rodzić na razie, ale idę na badania, żeby mieć najświeższe. Słuchajcie, w czym wychodziłyście ze szpitala? Cztery dni po urodzeniu ten brzuchol przecież dość mocno się kurczy i ciuchy ciążowe już mi z tyłka spadną, nie?
  19. Złapał mnie taki kurcz w łydce dziś z rana, że nie bacząc na ból kręgosłupa wyskoczyłam z łóżka na równe nogi, żeby go rozchodzić. Normalnie wstaję na raty, po kawałku, stękając srodze, bo mnie już wszystko boli, a kręgosłup mam chory od dobrych 20 lat. No to może się wezmę do roboty? Miłego dnia!
  20. Ciamcia, zupełnie normalne, mnie się tak właśnie około 32 tygodnia zaczęło rozchodzić, potem był spokój i teraz jest z lekka masakrycznie ;-)
  21. Ciamcia, rozchodzi Ci się prawdopodobnie spojenie łonowe. Będzie jeszcze gorzej.... pod koniec. Ale cóż zrobić, trza przeżyć.
  22. Wiolkcia, niezmiennie trzymam kciuki. Czas mi się kurczy, a nie chce mi się robić tego, co powinnam.... oj, napytam sobie biedy....
  23. Ja mieszkam blisko kliniki Macierzyństwo, więc jakby co, mogę wpaść i pomiziać brzuszkiem :-) Zaraźliwy - sprawdzone!
×