Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

mama_inka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Basilek miałam podobne obawy. U mnie różnica jest 6 lat. Też się obawiałam czy moja córka jedynaczka wypieszczona i wychuchana zaakceptuje rodzeństwo. O dziwo Wiki uwielbia brata. Trochę marudziła że chłopak bo wolała siostrę ale teraz sie uwielbiają. Mały az piszczy jak Wiki przychodzi ze szkoły. Na początku była zazdrosna ale nie jakos bardzo. Najbardziej płakała jak byłam w Katowicach w szpitalu a ona z babciami w Częstochowie. Maż nagrywał jej nas na kamerę. Kiedyś powiedziałam do małego mój orzeszku kochany a ona do babć czemu mamusia tak do niego mówi to ja jestem jej orzeszkiem :) Teraz mały ma prawie rok ( rodziłam w styczniu ) i cudowne z nich rodzeństwo. Finansowo tez jakos dajemy radę i mylę że jakoś poradzimy żeby oboje mieli zajęcia pozalekcyjne , zabawki , ubrania itd itd. Kocham ich tez jednakowo i dziekuję Bogu ze mam ich dwoje sama jestem jedynaczką i nie chciałam zgotować takiego samotnego losu mojej córce. Głowa do góry roboty przy dwojgu jest w bród ale jest dobrze.
  2. Dziewczyny trzymam kciuki za Was żeby wam szybko i bezbolesnie poszło. Ja dziś wspominam mój pierwszy poród. Moja córka dziś skończyła 6 latek . Urodziła sie 0 16.55 10 listopada dokładnie w dzień wyznaczonego terminu. Przez cała noc patrzyłam na nią i nie mogłam uwierzyć że mam córke i ze dałam rade urodzić. Trzymajcie sie dzielnie nawet sie nie obejrzycie i będziecie swoje porody wspominać. Pozdrawiam serdecznie
  3. Mawiola ja po badaniu ginekologicznym krwawiłam ( było to w piątek ) lekarz mówił że mogę krwawić i żeby sę tym nie martwić . W poniedziałek urodziłam . Dr Ślęczka już po porodzie powiedział że tam cos odkleił bo juz termin był do porodu i nawet myślał że szybciej przyjae a nie dopiero w poniedziałek . Lepiej jednak zapytaj lub jedz do swojego lekarza .
  4. Galvanize jeśli chcesz chodzić do dwóch lekarzy to poroś lekarza z Łubinowej o nowa kartę . Ja miała dwie z Częstochowy i z Katowic. Dr. Ślęczka wręcz zalecał wizyty w Częstochowie tak na wszelki wypadek. Ja rodziłam w styczniu i to drugie dziecko więc lekarz kazał miec gina prowadzącego na miejscu jak bym czasem nie mogła dojechać.
  5. Absolutnie nie chce nikogo straszyć. Ja rodziłam u dr. Ślęczki i jestem bardzo zadowolona. Miała opiekę i wszystko co trzeba. Doktor nie był przy porodzie bo dyżur miała dr. Dynia ( ostra ale kochana i cudowna kobitka ) ale przychodził do mnie. Po porodzie tez do mnie zaglądał.Jeszcze sie śmialiśmy ze tak na śląsku rodzi Częstochowa bo syn sie w dwie godzinki urodził. Dziewczyna o której pisze , no nie wiem czy miała po prostu pecha czy cos innego Na pewno lekarz u którego była wyszedł w trakcie jej porodu z tego co mówiła to nawet jej nie poznał. Nie zainteresował sie że kobita sie tak męczy. To było ich pierwsze dziecko . Może mąż nie miał odwagi sie upomnieć. Nie wiem. Mówiła że słyszeli zza kotary że nie miał kto podjąć decyzji o cc. Po porodzie dziecko płakało cała noc. Nawet pięlegniarki zasugerowały jej że może paliła przez ciąże i dla tego taki niespokojny jest. Rano po badaniu sie okazało ze ma obojczyk złamany. Jedyny plus to taki że zabierali jej dziecko i siostry się nim opiekowały bo jak pisałam dziewczyna nie była w stanie sama do kibelka iść.
  6. Mulanek z doświadczenia ( rodziłam tam w styczniu ) doradzam więcej wizyt niz jedną. Ze mną rodziła dziewczyna która była tylko raz nie będę pisać u jakiego lekarza . Podczas porodu koło mnie skakali a ona sie męczyła i nie było komu podjąć decyzji o cc. Skończyło sie u niej bardzo długim i ciężkim porodem. Była porozrywana i na dokładkę musieli użyć vacum .Dziecku złamali obojczyk. Sam dr. Guźikowski było oburzony tym do kogo ona chodziła że tyle ja trzymali. Dziewczyna się ucierpiała i miała przetaczaną krew bo ledwo chodziła a jeszcze rodzina kazała jej piersią karmić jak ona nie potrafiła z łóżka sama wstać taka słaba była.
  7. Liwcia nic sie nie martw pierwszy poród raczej tak szybko nie idzie.Ja z drugim dzieckiem jechałam na Łubinową z Częstochowy i to w sroku zimy dokładnie 18 stycznia. Po drodze mieliśmy korek bo jakis gość rzucił sie z mostu , i jeszcze maz tankował gaz bo nam brakło :) Cały poród trwał dwie godziny. Córke przy pierwszym porodzie rodziłam 17 godzin. Nic sie nie martw zdążysz na pewno.
  8. A czemu nie robią USG bioderek ? Ja rodziłam w styczniu i mały miał robione. Teraz skończy 18 sierpnia siedem miesięcy i właśnie wybieram sie na kontrole do dr Guzikowskiego
  9. Może napisz jakie Cie konkrety interesują. Ogólnie jest jest tak. Żeby mieć pewnośc że się tam urodzi to trzeba byc pacjetka jednego z lekarzy tam pracujących. Trzeba mieć ze trzy wizyty żeby dostać skierowanie. Ciąża musi być bez komplikacji bo przy problemach nie podejmą ryzyka co i m sie chwali oczywiście. Szpital nie dysponuje odziałem reanimacji noworodków. Ma podpisana umowę z Ligota jak cos się dzieje niedobrego z maluchem. Warunki moim zdaniem sa ok. Jak dla mnie porodówka jest trochę ciasnawa. Personel jak sie trafi i jakie kto ma oczekiwania. Położne cudowne. Lekarze ja miałam do czynienie z dr Ślęczką i dr . Dynią i oboje super. Sprzęt typu USG i łózka porodowe jak dla mnie porównując ze szpitalem w Częstochowie super. Moim zdaniem trzeba tam o wiele rzeczy pytać i domagać się i nie ma żadnego kłopotu. Nigdy nie zostałam pozostawiona bez opieki. Nikt mi nie robił problemy że piersią nie chcę karmić.Położna robiła co mogła żeby ochronić krocze. Ogólnie jest tam bardzo dobrze ale wiadomo jak wszędzie zdarzają się niedociągnięcia bo jak wiadomo jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził. Ja po swoim porodzie mimo że taki natłok był polecam ten szpital.
  10. No jest tak i tyle tez się tego obawiałam bardzo bo chcieliśmy z mężem być razem. Ja rodząc w państwowym szpitalu w Częstochowie byłam z mężem cały czas i rodziłam i dochodziłam do rozwarcia na jednym łóżku. Na Łubinowej jest inaczej. Tam za poród uważa się fazę już partą. I tam ma byc dla nich mąż bo to jest poród. W czasie rozwierania oni uwazają że mąz tam nie jest potrzebny bo to może trwać i trwać i facet siedział by im tam cholera wie ile godzin . Nawet odsłaja męż a do domu jak widza że mało się dzieje i każą przyjechać na drugi dzień lub po telefonie. Ja się tego odesłana okropnie bałam bo wiadomo mąż zimą z Częstochowy nie dojechał by w 5 minut. W tym szpitalu jest bardzo fajnie tylko sama porodówka jest tak ciasna że szok. Pokoik dla noworodków nie był w stanie pomieścić 9 łóżeczek .Ledwo co upchały te pięlegniarki te dzieci bo każda mama po porodzie chciała zostawić swojego malucha na noc żeby trochę dychnąć. Pokoje po porodzie sa idealne. Łazienka czysta i pokoje także.
  11. Jak ja rodziłam to była na recepcji nawet taka informacja , nie wiem czy jeszcze to wisi tylko ze ja rodziłam zimą i była grypa wiec tez o to chodziło. Pytałam nawet o to lekarza prowadzącego i mówił że takie sytuacje się raczej nie zdarzają bo kobiety zazwyczaj chcą być z partnerami nie mniej jednak może sie to zdarzyć . Jak ja rodziłam to wypraszali mężów bo tak jak już pisałam był totalny natłok. Jak chciała zrobić pielęgniarka choć by wlew to wyganiały facetów. Ale tak jak piszę w ten dzień to była jakaś epidemia rodzących :) ja po porodzie laeżałam w korytarzu w takim przejściu gdzie praktycznie mogli wchodzić ludzie z ulicy w zimowych butach i kożuchach. ja to ciul ale dziecko tyle co urodzone i takie bakterie. na korytarzach dziewczyny na piłkach skakały bo miejsca nie było. Nawet w toalecie jedna była na piłce i dopiero jak chciałam skorzystać to pielęgniarki ją z tamtąd zabrały. Nie martw się na zapas będzie dobrze mnie nawet ten korytarz nie przeszkadzał ważne że było juz po.
  12. No porównując co po niektóre państwowe szpitale z Łubinową to na Łubinowej jest jak w Hiltonie. To pewne. Wszystko tam mozna opanowac i jedzeni i personel i wszystko ale niestety brak intymności tam jest. Niby sala do porodów rodzinnych a tylko kotarą zasłonięta. Nie wiem czy chciała bym zwłaszcza rodząc pierwsze dziecko słuchać krzyków kobitki zza kotary. Nie jestem jakas wstydliwa i rodząc małego na Łubinowej latało mi to bo tak szybko poród szedł. Córke rodziłam 17 godzin i chyba jak bym ja tam rodziła i był by taki natłok to bym tam zeszła. Te które tam rodziły widziały salę przedporodową.Cztery łóżka jedno obok drugiego. Jak akurat rodza cztery i chcą z facetami tam byc to nie ma jak wejśc do tego pokoju. Nie spomnę juz o korzystaniu z piłki czy innych sprzętów bo nie ma tam na to miejsca. Ze mną dziewczyna na piłce skakała dsłownie na korytarzu. Moim zdaniem szpital jest nie zły ale do ideału mu brakuje. Jeśli któraś szuka totalnej intymności to tam jej nie znajdzie.I jeszcze jedno bo nie wiem czy o tym wiecie. Jeśli jedna z kobitek rodzących nie wyraźi zgody na obecność męża , partnera na sali przedporodowej to wyproszą wszystkich.
  13. Mag 74 wiesz każda z nas trafia tam na różny personel i na taki czy inny natłok rodzących. Wiadomo że szpital to nie hotel i kawioru na kolacje tam nie podają. Ja ogólnie jestem bardzo zadowolona z tego szpitala i szczerze go wszystkim polecam ale sa tam jak wszędzie niedociągnięcia. Moim zdaniem jedzenie jest tam w miarę. Obiady mi nie smakowały więc mąż przywoził mi papu z Ikei : ) .Śniadania i kolacje bardzo dobre tyle tylko że bardzo małe porcje. Dla kobiety karmiącej jedna bułka z plasterkiem wędliny i szklanka herbaty to trochę mało chyba. Jedzenie tam to nie problem bo Tesco jest na przeciwko więc można dokupic jak się jest głodnym i tyle.Ja przy swoim porodzie tafiłam na bardzo miły i opiekuńczy personel. Maly urodził sie bardzo szybko , po porodzie bolała mnie strasznie głowa. Dostałam Bromergon na zatrzymanie laktacji i pielęgniarki bały sie że to od tego może byc coś z ciśnieniem i z tąd ten ból głowy. Chodziły do mnie mierzyc cisnienie co dwie godziny. Na noc oddałąm małego na tz . przechowanie i pomimo że było tam dużo dzieci w tym jedno ze złamanym obojczykiem które przewyło dosłownie cała noc bo nie wiedzieli co mu jest , mojego też mi zabrały żebym odpoczęła. Reasumując warunki tam są bardzo dobre ale róznie bywa. Ze mna na sali była dziewczyna króra raczej nie będzie wspominac porodu tam super. Męczyli ją 15 godzin i skończyło sie tym ze dziecko utknęło w kanale rodnym i musieli używać próżnociągu. Kobita wykończona a mały ze złamanym obojczykiem. Z tego co mówiła to żadna położna przy niej nie siedziała bo tyle miały roboty. Żaden z lekarzy nie chciał podjąć decyzji o cc i tak się jej poród skończył. Sam neantolog na wizycie skomentował jej poród ze chyba poszaleli że ja tak męczyli i dziecko też. tak że róznie to bywa ale trzeba byc dobrej myśli i wierzyć że wszystko będzie tak jak trzeba.
  14. Z intymnością w tym szpitalu to różnie bywa . Ja po porodze leżałam w takim łączniku , korytarzu, bo sali nie było dla nas i co chwilka ktos wchodził i wychodził o odpoczynku po porodzie nie było mowy. Nawet siostry nie przegoniły innych facetów jak mi krocze po porodzie oglądałą. Juz na salach po porodowych jest ok. Obyście nie trafiły na taki natłok jak ja. W tym dniu urodziło sie 9 dzieci. Poza tym sierpniowa mamo uwież mi że w czasie porodu to Ci lata kto na Ciebie patrzy i co robi byle by miec to juz za sobą. Też chciałam miec intymnie poszło tak szybko że nie było czasu na myślenie
  15. Ech fajnie , fajnie ale to nie jest śmieszne jak j :) a bym chwilę później z Częstochowy wyjechała to urodziłam bym na trasie między Częstochowa a Katowicami. Zima jak cholera a tu jeszcze benzyny nam brakło i tankowaliśmy w Siewierzu a żeby tego było mało to jakis facet postanowił sie rzucić z mostu przed Katowicami i korek był jak cholera :) Na szczęście nic mu sie nie stało. Trzymajcie sie kobitki dacie radę . Mój smyk w niedzielę skończy poł roczku i właśnie zjada śliniak :)
×