Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Nicole1988

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Nicole1988

  1. joannaws1 - wiem że czasami tak ciężko jest myśleć pozytywnie, zwłaszcza kiedy nie dzieje się zupełnie NIC dobrego, co dzień to gorzej + zero wsparcia, i czasami nawet tego wsparcia od bliskich brakuje...Ludzie są różni, niektórzy popadają w nałogi właśnie przez różne tragedie, alkoholizm, narkotyki lub nawet gorzej (cos o tym wiem)...czy twój mąż pił już wcześniej?...Wiecie co? Pocieszam się tylko tym, że każdy zły czas musi przecież kiedyś minąć..., prawda???
  2. joannaws1 - wiem że jest Ci trudno...ale pamiętaj że wszystko przed Tobą kochana, to jest znak, że nic się w Tobie nie wypaliło i nie wolno się poddawać. jeśli jest na tym świecie coś o co warto walczyć - to na pewno życie i twój syn. Twoje życie - godne szczęśliwe. uwierz mi moja droga - po szczęście trzeba wyciągnąć ręce i czerpać garściami. A więc Walcz. Nie czekaj na koniec - bo do końca daleko a można ten czas spędzić przyjemnie, z uśmiechem. głowa do góry. zastanów się co jeszcze możesz zrobić - dla samej siebie. nie warto skazywać się na smutek i cierpienie. dopóki chcesz i myslisz o szczęściu - jest nadzieja. Bądź w tych chwilach z synem, i jeśli Cię to nie urazi odejdź od męża, przecież i tak nie masz w nim wsparcia, on tylko Cię rani, a odkąd jestem na tym forum wiem że jesteś cudowną osobą i zasługujesz (jak każdy) na szczęście, może nie takie jak kiedyś ale zawsze jakieś szczęście... Pozdrawiam :)
  3. Marina 2 - Ja poprostu nie zważam na wpsiy Trolli (tak to nazywacie)...my mamy się wspierać i dodawać sobie otuchy a nie się obrażać i oskarżać...Pamiętajcie dziewczyny że wszystkie cierpimy... joannaws1/ Andzinsan - pamiętajcie żeby się nie poddawać złemu nastrojowi i negatywnemu myśleniu. Wierzyć na przekór. I powiedzieć sobie, że nawet jak będzie źle to Cię to nie złamie. I powtarzać do skutku. NIe daj się. Ja miałam tak samo dopóki... się z tym nie pogodziłam. Dopóki nie przyjęłam pokornie, że to nie ja decyduję i że życie takie jest - ale to nie znaczy, że mam siąść i płakać. To znaczy, że muszę się starać ze wszystkich sił, dla tych którzy jeszcze są obok mnie i kochają mnie za to jaka jestem... Pamiętajcie że praca nad sobą nie jest syzyfową pracą chociaż czasem tak to może wyglądać - ale na dłuższą metę zawsze w końcu przynosi rezultaty i dlatego nie wolno się teraz poddawać , bo im bliżej celu - tym więcej takich załamań przed nami. bądźmy na to gotowe. i nie poddawajmy się .... Chciałabym, żeby ktoś lub coś (jakieś wydarzenie) pokazało, udowodniło mi znowu, że życie jest piękne...Będę tego dnia wyczekiwać z utesknieniem, ale czy się go doczekam?...
  4. Człowiek w życiu wytrzymuje wiele, cóż przykre sytuacje, ostre słowa czasem wręcz trauma. Wtedy świat się wali, nie można już myśleć o zwykłym porządku dnia. Głowa pulsuje i żyć się nie chce. Czy mnie to zabija? O tak. Jestem w tym momencie wrakiem człowieka. Czasami widze po sobie że fizycznie upadam. Wyglądam jak strach na wróble.I mam wtedy jedno pragnienie...uciec stąd jak najdalej. Ale nie można uciec.Nie można wkładać głowy w piasek. Trzeba niestety stawić temu czoła to jest najtrudniejsze. Nic tak człowieka nie uczy jak cierpienie. Tego się nie zapomina. Jeśli jesteśmy w stanie przetrwać, przeżyć trudny czas - oznacza to także, że jesteśmy w stanie odbudować w sobie i wiarę i nadzieję. Podam cytat z książki - bardzo prawdziwy: Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać. Jeśli ktoś Cię upokarza, odbiera Ci to wszystko czym jesteś - to tylko dlatego, że na to pozwalasz. Ta osoba musi dla Ciebie dużo znaczyć. Ale czy ktoś, kto traktuje Cię tak podle - zasługuje na to by go cenić? Nie, nie zasługuje, a tym samym jego słowa tracą wartość. Problem polega na tym by to sobie uświadomić. A kiedy to się stanie - staniemy się silniejsi, mocniejsi i mądrzejsi o to jedno cenne doświadczenie. Tak, człowieka można zniszczyć. Zdeptać, zrównać z ziemią, upokorzyć. Ale nie można pokonać jego wewnętrznej siły, dopóki on sam się nie podda. Tak widzę to ja :) moje przemyślenia wieczorne :) pozdrawiam serdecznie :)
  5. joannaws1 - pamietaj że zawsze jesteśmy z Tobą, 3maj się...
  6. ''Nawet jeśli w nic nie wierzysz, to uwierz, że w to uwierzysz...'' - zainspirowało mnie to motto... Zwłaszcza jeśli aktywnie do tego podejdziemy. Potkniemy się jeszcze nie raz i nie dwa, ale ważne, żeby się wtedy nie oglądać, nie zatrzymywać, tylko trzymać tej raz obranej drogi. I będzie dobrze :) Mam nadzieje że będe dobrym kierowcą, w sumie przede mną jeszcze kilkanaście godzin nauki... Pozdrawiam
  7. w twoim - spokojnie nic sie nie stało, nie czuje się obrażona :) głowa do góry..wiosna idzie :)..ja zaraz uciekam, kończe pracę i śmigam na jazde...do usłyszenia bay
  8. Już chyba wszystko musiało się mnie czepić nawet zdrowie mi szwankuje, ale cóz tak bywa w życiu...Ja uważam, że jeżeli sama sobie nie pomogę, to nikt nie jest mi w stanie pomóc. Chyba dlatego tak myślę, bo zawsze tak było i właściwie jest nadal, że to ja "robię", w sumie robiałam, dopóki Jarek był zarówno wśród znajomych, jak i za rodzinnego psychologa i jakoś sobie nie wyobrażam, ze mogłabym się przed kimś "obnażyć" ze wszystkich swoich problemów - robię to tylko właśnie tu na tym forum i w swoim pamiętniku...tylko wy znacie mnie tak naprawdę i wiecie co przeżywam - tylko po to, by usłyszeć, że muszę sama coś z tym wszystkim zrobić, a na pewno wszystko sie zmieni i będzie dobrze... Wydaję mi się, że ja to wiem, ale nie potrafię się zebrać i coś zrobić, bo moje dotychczasowe próby nie przynosiły nawet minimalnego oczekiwanego przeze mnie rezultatu. Właściwie nic nie przynosiły - krok do przodu, a potem dwa kroki do tyłu...:(
  9. w twoim - wiesz ja też mam pamiętnik i pisze w nim i tu na tym forum...ale pamiętnik nie powie mi miłego słowa i mnie nie wesprze jak tego potrzebuje, a na tym forum tak jest...gdy było mi źle zawsze dostałam słowa pocieszenia i otuchy...więc nie pisz tak żeby ktoś kupił sobie pamiętnik i w nim pisał...bądźmy wyrozumiali dla innych...
  10. Przyszłam rano do pracy, pokrzątałam się troszkę, włączyłam komputer i czytam nasze forum..., czasem myślę sobie jak mi brak Jarka, jego osoby oraz takiego zwyczajnego powiedzenia Mu, co mi leży na sercu, podzielenia się swoimi myślami i wątpliwościami, bo to ciagle gdzieś we mnie drzemie. I masz, znowu po policzku spłynęło kilka łez, nie liczyłam ile, bo po co? Tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia, to wszystko uświadamia mnie tylko jak bardzo mi Jarka brak... tak, dokładnie tak. I powiedzcie co z tego, że jest internet, poczta czy telefon, co z tego? Tak naprawdę to chyba coś w tym jest, że docenia się inną osobę gdy jej tak naprawdę przy nas zabraknie w takim stopniu jak była kiedyś. Nie wiem czy jest skład i sens w tym co piszę, ale to chyba dlatego, że piszę to co czuje, po kolei, bez poprawiania i zastanawiania się nad tym, co już wcześniej wystukałam na klawiaturze. Wiem, że zrozumiecie...czasem czuje się samotna, choć de facto nie jestem sama, mam kochanych rodziców i rodzeństwo. Czasem płaczę, choć tak naprawdę zdarza sie, że bez powodu. Czasem myślę za dużo, choć tak naprawdę te myśli prowadzą mnie tylko do głupich po prostu wniosków... chyba nie umiem być dorosła. Chyba wolałam te wcześniejsze lata, nawet nie wiecie ile bym oddała, by móc cofnąć czas...zmieniłabym mnóstwo... szkoda, że czas nie daje nam drugiej szansy co nie? Są też rzeczy, których bym nie zmieniła... ale jedno wiem napewno, nigdy nie zmieniłabym faktu, że poznałam Jarka, że Go znałam, i Go pokochałam najbardziej na świecie... Skarbie Kocham Cię...
  11. helmutt55 - nie ma żadnej normy, zasady, która mówi ile ma trwać rozpacz..każdy człowiek jest inny i inaczej przeżywa swoją żałobę, rozpacz...niektórzy szybciej a niektórzy moga trwać w niej parę lat...i ile ona nie trwa zawsze ale to zawsze trzeba wspierać takie osoby... Pozdrawiam...
  12. czemu na tym forum ciągle są jakieś niezgodności? bądźmy wsparciem dla sibie a nie utrapieniem.. Pozdrawiam Was gorące i lece na jazde :)
  13. rak RUDA to dzięki Jarkowi jestem porządnym człowiekiem...on był zawsze moją ostoją... Mam pytanie Ruda czy masz rodzeństwo?jak oni sobie poradzili ze śmiercią?
  14. Gdy zobaczysz w jej oczach łzy.. Nie pytaj się dlaczego i tak Cię okłamie. Ale bądź przy niej... I oboje milczcie. Dla niej cisza to lekarstwo.. Gdy zobaczysz jej pociętą rękę Nie pytaj się jak to się stało... I tak Ci nie powie prawdy.. Bo ona jest inna... Ona ma swój świat, Zamyka w sobie cały ból. Chce go udusić a później wypłakać, Cały czas z nim walczy... Nie umie się zwierzać za bardzo ją to boli... Wszyscy mają ją za zakręconą dziewczynę, która cały czas się śmieje... Ale ona się śmieje, żeby nie płakać.. Gdy popatrzysz w głąb jej oczu.. Poznasz prawdę... Tylko tak możesz zobaczyć co ona czuje... Nie potrafi ufać ludziom... Więc staraj się ją tego nauczyć. Boże czuje że ten wiersz jest o mnie...że ja jestem tą dziewczyną...kiedyś nie byłam nią ale teraz już jestem... :(
  15. Magbel5 - ja kiedyś też zadałam takie sobie pytanie ''jak wierzyć, gdy życie zabije w nas wiarę w cokolwiek?'' i do tej pory nie znam na nie odpowiedzi...napewno chodzi ci o Łezke..wiem ona bardzo dużo wycierpiała, a znalazły się osoby, które ją oczerniły, poprzez zażucenie jej paru rzeczy, ja natomiast jej wierze i będe ją wspierać nadal, jeśli będzie tego od nas oczekiwać...ona jest dzielną dziewczyną, czuje to po jej wpisach..Powiem Ci Magbel5 tylko jedno : trzeba tyle razy upaść, ile... trzeba, żeby coś zrozumieć, spokornieć, obniżyć wymagania w stosunku do siebie, "zejść na ziemię", zmienić siebie, zacząć doceniać czyjś uśmiech czy dobre słowo, przestać płakać, przestać spać, a zacząć żyć - po swojemu, po cichu, bez afiszu, bez wielkich wygranych czy nagłych uniesień i wybuchów szczęścia, ale z pewnością siebie, swoich umiejętności, bez poddawania się czyimś nakazom, bez słuchania kogoś, lecz z całkowitym wsłuchaniem się w siebie... Pozdrawiam Cię gorąco, ponieważ każda osoba przebywająca na tym forum jest wartościowa i pełna uczuć, tylko czasami nie zdajemy sobie z tego sprawy...
  16. Napiszę tak, będę mieć Jarka ciągle w swoim serduszko przez całe swoje życie, nawet ja Go fizycznie już nie ma, to ja w to nieustająco wierzę, że ciągle JEST ze mną. On był dla mnie najważniejszym człoweikiem w moim życiu. Myślę,że lepszego Chłopaka nie mogłam sobie nawet wymarzyć. Jarek wszystko rozumiał, stał za mną murem cokolwiek bym nie zrobiła, ale nie popierał mnie w złym postępowaniu, chociaż też nie ganił tylko tłumaczył, tłumaczył, tłumaczył... Miał do mnie anielską cierpliowść - kiedy ja się złościłam i mówiłam, że nie potrafię czegoś zrobić, on dawał mi spokój, opanowanie, spojrzenie na daną sytuację z innej strony. Wierzył we mnie bezwarunkowo. Może dlatego teraz mi tak ciężko, bo zawsze był ktoś, kto po prostu był - nie oceniał, nie negował mojego postępowania tylko podawał przykłady, radził jak zrobić, by było lepiej, ale jednoczesnie nie narzucał niczego. Był i zresztą ciągle jest dla mnie niezastąpionym człowiekiem - nigdy w swoim życiu nie spotkałam człowieka o podobnym charakterze. Co bym nie zrobiła to dla Jarka i tak zawsze byłam najlepsza :)...Czasami brakuje mi tego słowa "wierzę w Ciebie"... Cokolwiek się dzieje, powtarzam sobie, że to coś dzieje się po coś, jeśli mogę temu zaradzić - to zawsze próbuję. jeśli nie - przyjmuję to pokornie. Bo wiem, że dane jest nam tylko tyle cierpienia ile jesteśmy w stanie znieść. Nie więcej. Cokolwiek się dzieje - powtarzam sobie, że TO NIE JEST PONAD MOJE SIŁY. TO JEST NA MIARĘ MOICH SIŁ. A porażki - są wpisane w nasze życie jako coś co nas hartuje i uczy. Tak je traktuję :) Jak coś nie wychodzi - przyjmuję że tak miało się stać. Muszę pamiętać, że jeśli ktoś może Mi pomóc to tylko Ja sama. Zaden psychiatra ani psycholog nie jest chyba tak naprawdę w stanie nam pomóc, oni tylko tłumią nasz ból poprzez pigułki... Pisze to wszystko,ponieważ próbuję, staram się, uczę się żyć na nowo, to życie już nie będzie takie jak kiedyś, ale będzie inne...Jarek wiele mi pomógł...hm...chyba mogę nawet napisać, bo co mi szkodzi, dzięki niemu wyszłąm z tego, a mianowicie cierpiałąm na anoreksję a teraz jestem zdrową dziewczyną, pilnuję się dla Niego, bo Go kocham nad życie i wierzę że kiedyś tam na górze się spotkamy, zawsze ale to zawsze będą wracać do mnie chwile zwątpienia i muszę być na nie przygotowana,żeby wytrwać, nie upaść na same dno... pozdrawiam
  17. hm..tak trzeba naszym bliskim mówić jak bardzo ich kochamy, dopóki mamy taką możliwość...Bo w życiu chyba to nie jest tak, że wszystko jest z góry zapisane, czy będzie dobrze, czy źle. To, czy wyobrażenia będą miały jakiekolwiek odniesienie do rzeczywistości, marzenia zostaną spełnione bądź plany zrealizowane, zależy w bardzo dużej mierze tylko i wyłącznie od nas samych. W końcu w życiu bilans musi chyba wyjść na zero - tyle samo urazów co zadawanych ran, tyle samo szczęścia co złudzeń, tyle samo wzlotów co upadków czy tyle samo miłości otrzymywanej co dawanej. Bo życie nie zawsze jest słodkie, ale zawsze może być chociaż miłe...
  18. RUDA zastanawiałaś się nad tym że kiedy bliska osoba jest z nami, nie doceniamy tego,co dla nas robi i tak ciężko przechodzi nam przez gardło słowo "dziekuję", bo wydaje nam się, że jest to oczywiste, że pewne rzeczy dla nas robi..., a potem, gdy już jej nie ma i nikt już tych rzeczy dla nas nie robi, dopiero doceniamy brak tej osoby i słowo "dziękuję" samo ciśnie się na usta...Tylko, że jest już za późno i zostaje nam tylko nadzieja, że mimo wszystko ktoś nas gdzieś tam usłyszy... Pozdrawiam gorąco...
  19. ruda masz rację, trzeba powoli wygrywać z własnych bólem, wiadamo że do końca z nim nie zwycięzymy, nie wygramy całej wojny, lecz możemy powolutku wygrywać bitwy...Boje się jak jasna cholercia co będzie z moim życiem dalej,ale jedno wiem na pewno - chcę tego, chcę zmian, bo dłużej już tak nie mogę zyć w ciągłym letargu, w wynkonywaniu wszystkiego w przymusie, w braku chęci do czegokolwiek, w ciagłym widzeniu szarych stron życia, w beznadziei, w braku planów na przyszłość, w zachowywaniu się jak stara zmęczona życiem kobieta, a przecież ktoś stojący z boku, znający tylko widoczną stronę mojgo życia, mógłyby powiedzieć, że chyba nie wiem, co mówię, że nie mam najmniejszych powodów do narzekań. No tak, ale nie oceniajmy ludzi po pozorach, życie toczy się też za zamkniętymi drzwiami, w czterech ścianach, w cztery oczy, w zamkniętym pokoju i poza nami, w naszej niewiedzy. Ważne chyba, aby chcieć zmian, gdy jest naprawdę źle, gdy jesteśmy na skraju psychicznej wytrzymałości, gdy nie radzimy sobie z własnym umysłem, który powtarza do znudzenia: "Jest źle, nie dasz rady, wszystko jest bez sensu, nie rób nic, siedź, nie rozmawawiaj, nie słuchaj tych, co cię pocieszają, co mówią ci miłe słowa - kłamią, zaraz to minie, znowu będzie szara rzeczywistość, zaraz znowu się przewrócisz, nie wstawaj, leż - tak Ci jest przecież dobrzeeee..." O nieeee! Koniec tego!Czas na zmiany! Idę...Chce to zrobić dla MAMY.... ale teraz muszę w tym wytrwać, czy mam tyle siły?czas pokażę...
  20. ruda dziękuje za te słowa...wiesz obiecałam sobie, że nie będę płakać, a tymczasem znowu kilka kropel płynie mi po policzkach...Obiecałam sobie, że zacznę doceniać to, co mam, tłumacząc sobie już chyba ponadczasowym dla mnie sformułowaniem: "Niektórzy mają gorzej". Nic to jednak czasami nie pomaga. Wydaję mi sie, że każdy kolejny dzień niesie jeszcze bardziej negatywny obraz świata niż poprzedni. Czy ty też tak czujesz? Raz jest słońce, a raz deszcz?
  21. Marina 2 w sumie dzięki tobie pomyślałam sobie, że każdy z nas ma bardzo wiele, nawet JA (tutaj nowość;)) niezależnie od tego, ile ma pieniędzy, ile przeżył, ile błędów popełnił, ile zrozumiał, a ile nie, gdzie był, gdzie nie był, co wie, a czego nie i bez znaczenia kim jest, a kim już nigdy nie będzie. Mamy to co zostanie w nas. Zawsze w nas pozostaną wspomnienia - dobre i złe przeżycia, wszystkie niepowodzenia i osiągnięcia, czasami bardzo krótkie chwile, ale jakże znaczące, ciągnące się złe passe i nagłe wzloty, czyjeś uśmiechy, poznane osoby - te wartościowe, i te, których nigdy nie chcielibyśmy spotkać, dobre rady przyjaciół i złe życzenia wrogów, nasze najważniejsze decyzje i niepowtarzalne momenty, to, czego żałujemy i to, z czego jesteśmy zadowoleni, no i wiele wieeele innych... Tego nam nikt nigdy nie odbierze. Zresztą, podobnie jak doświadczenia - tego przyjemnego i tego trochę mniej, małego czy dużego, dobrego bądź złego... Jakiekolwiek ono by nie było, jest bezcenne, bo w nas pozostanie. Ja zawsze bede pamiętać o Jarku, jego miłości do mnie i mojej miłości do niego...wiem że jestem młoda, ale wiek nie gra roli w bólu i w rozpaczy jakich doświadczamy...
  22. I znowu to samo... "Niby nic, a jakże dosyć". Niby nic nadzwyczajnego, a tak bardzo boli. Co? Rzeczywistość. Życie. Dzisiejszy dzień po raz n-ty uświadomił mi, że jestem nikim. Wiem, że to może brzmi jak jakiś slogan, który już się przejadł i nie budzi w sumie żadnego poruszenia, bo jest w dzisiejszych czasach bardzo często używany, zwłaszcza przez młodych ludzi przechodzących rozterki wieku dojrzewania. Tylko, że ja nie jestem już nastolatką. A szkoda... Wtedy było łatwiej. O wszystkim decydowali rodzice. Zarabiali pieniądze, utrzymywali, chwalili i ganili. Dzisiaj o wszystkim muszę decydować sama. Tak bardzo brakuję mi Jarka który zawsze mnie wspierał w najtrudniejszych chwilach, wierzył we mnie, kiedy mówil mi, że jest ze mnie dumny....
  23. 22 marca będzie pół roku jak nie ma mojego Jarka... ta data zaczyna wywoływać we mnie wspomnienia tego "feralnego dnia" i jednocześnie refleksje nad tym, co w życiu warto, a co nie warto robić. No więc... Warto myśleć o tym, co przed nami, stawiać sobie cele i choćby malutkimi kroczkami podążać ku ich realizacji. Warto czasami "ważyć" każde slowo, bo można kogoś bardzo łatwo zranić. Warto mówić "kocham cię", lecz nie częściej niż to czujemy. Warto doceniać każdą chwilę - tę szczęśliwą i tę trochę mniej - bo każda czegoś uczy. Warto płakać, bo łzy oczyszczają i powodują ulgę, lecz nie za często. Warto śmiać się, ale nie z czyjegoś nieszczęścia, bólu czy niewiedzy. Warto wcześniej pomyśleć o innych i o tym, co czują w danej sytuacji, zanim się ich pochopnie oceni. Warto z kimś rozmawiać, bo jeśli nie my, to może ktoś tej rozmowy potrzebuje. Warto spontanicznie okazywać uczucia. Warto odchodzić i powracać, upadać i podnosić się, tracić, by potem coś zyskać. Warto uśmiechać się bez powodu. Warto narzekać na rząd i niesprawiedliwość, bo na coś trzeba. Warto podejmować każde wyzwanie, bo jego sprostanie da nam satysfakcję, a niesprostanie spowoduje, że zrozumiemy, jaki popełnilismy błąd i następnym razem będziemy starali się bardziej bądź chcieli sprostać w inny sposób. Warto doceniać to, co się ma, bo zawsze można mieć jeszcze mniej. Warto marzyć, nawet jeśli marzenia wcale się nie spełniają, warto w coś wierzyć i mieć nadzieję, bo bez tego nie widzi się sensu życia, a przecież końcem końców warto żyć! Nie warto zaś użalać się nad sobą i płakać bez sensu, narzekać na los i widzieć wszystko w czarnych barwach. Nie warto kogoś ranić tylko po to, by poczuć się silniejszym czy mądrzejszym. Nie warto być draniem i chamem. Nie warto udawać kogoś, kim się nie jest. Nie warto tracić życia na bezsensownym gdybaniu i zazdrości komuś, kto ma pozornie więcej niż my. Nie warto żyć przeszłością, bo życie toczy się dalej swoimi torami. Nie warto się poddawać, jak coś się nie udaje i nie dzieje się tak, jak tego wcześniej oczekiwaliśmy. Nie warto być złym człowiekiem i zbyt dobrym, bo ludzie to wykorzystują, a więc nie warto zbyt często mieć miękkie serce, bo trzeba mieć później twardy tyłek. Nie warto śmiać się z cudzego nieszczęścia, bo nikt nie wie, co jeszcze w życiu nas czeka. Nie warto marnować szans, które daje nam los. Nie warto uciekać od odpowiedzialności. Nie warto zmagać się z czymś samemu, wiedząc, że bez pomocy drugiej osoby sobie nie poradzimy. Nie warto poddawać się, nawet po największym potknięciu. Nie warto być samolubem i egoistą. Nie warto spoczywać na laurach, nie uczyć się ciągle czegoś nowego i nie poznawać życia, choćby i czasem od tej najgorszej strony... Można by się zastanawiać, czy więcej warto czy nie warto. Ja myślę, że tyle samo w życiu warto, co nie warto. Bo każdy dzień przynosi coś innego. Czasami wydaję się, że życie nie warte jest nawet jednej łzy, a czasami warte ich morza. Jedno jest bezwarunkowo pewne: najcenniejsze, co w życiu mieć możemy to... samo życie. Niektórzy już go przecież nie mają, chociaż bardzo by pragnęli mieć. Czyż nie jesteśmy zatem szczęśliwcami, że żyjemy? Dzisiaj jest tak, jutro może być lepiej lub gorzej. Ważne tylko, żeby... po prostu było. Kocham Cię Skarbie i Tęsknie...
  24. Łezka masz racje nie sie odczepią od ciebie...niby cierpią a próbują wpierniczać się komuś buciorami w życie... Dajcie dziewczynie możliwośc poradzenia sobie samej...czy nikt z was nigdy nie miał myśli samobójczych w trednych chwilach?
  25. trzeba tyle razy upaść, ile... trzeba, żeby coś zrozumieć, spokornieć, obniżyć wymagania w stosunku do siebie, "zejść na ziemię", zmienić siebie, zacząć doceniać czyjś uśmiech czy dobre słowo, przestać płakać, przestać spać, a zacząć żyć - po swojemu, po cichu, bez afiszu, bez wielkich wygranych czy nagłych uniesień i wybuchów szczęścia, ale z pewnością siebie, swoich umiejętności, bez poddawania się czyimś nakazom, bez słuchania kogoś, lecz z całkowitym wsłuchaniem się w siebie. Boże, tylko jakie to jest trudne... Dla mnie przynajmniej. Mam jednak ciągle w głowie pewien wpis z mojego pamiętnika ze szkolnych lat... Kiedy Cię w życiu złamie cierpienie, złość ludzka wyciśnie łzy, pamiętaj, w krzyżu znajdziesz pocieszenie - Bóg więcej cierpiał niż Ty! Każdy kiedyś znajdzie swoją drogę, która ukoji jego/jej duszę...
×