Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Nicole1988

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Nicole1988

  1. joannaws1- -dziękuje za maila :)
  2. Wszyscy ci, ktorzy byli ze mna na początku i obiecali, ze damy rade razem mają swoje zycie.. nie mam do niech żalu.. Ale ciezko jest zyc z wiedzą, że oni zapomnieli o moim Aniolku.. przypominaja sobie tylko w swieta i rocznice.. Tak jak Ty jestem "zawieszona" pomiedzy tym co było a tym co jest teraz.. Dla mnie on nadal żyje... Czuje jakby wyjechał na dłużej .. ale żyje wciąż z nadzieją, że wróci.. i że wszystko będzie już dobrze.. Sama spędzam weekendy , bo boli mnie ignorancja moich przyjaciol, dla ktorych to wszystko jest już oczywiste i "naturalne" .. A ja czasem chcę powiedziec jak mi cieżko, chcę się przytulić do kogoś i poczuć że ktos mnie jeszcze rozumie.. Nie użalam się nad sobą.. Staram się być silna, ale czasem trzeba zdjąć z siebie "maskę" i po prostu się wyryczeć.. Szkoda tylko, że nie ma wtedy przy mnie jednej z tych osob, ktore na poczatku przysiegaly, że będą blisko ... Nie mam ochoty na nic.. Po prostu .. Zyje jak maszyna.. Wstaje rano, jade do pracy, idę na jazdę wracam i pustka,.. Nigdy nie wierzyłam, że można być tak bardzo samotnym wśród ludzi... Nie wiem co robic... Nie mam niczego.. nie mam nikogo... Mimo zapewnień innych ból nie mija.. Codziennie boli bardziej.. codziennie budze sie z mysla, ze nie mam niczego... Boje sie kazdego nastepnego dnia ... ;( Każdego dnia bez Niego .. Ale będę Jarek dla Ciebie walczyć...walczyć o nasze marzenia... Pozdrawiam Was Kochane i dziękuje za wszystkie słowa wsparcia i otuchy...Ale na jakiś czas Was pożegnam...3majcie się i walczcie... walczcie dla siebie i dla Waszych bliskich bo to najważniejsze...
  3. Nora05 - ja wiem, rozumiem, ja też nie chce się krzywdzić, ale to jest trudne...Jarek raz mnie z tego wyciągnąc jak się poznaliśmy, miałam 16 lat...od tamtej pory on był dla mnie całym światem, a teraz Go nie ma...nie ma jego siły, wsparcia i miłości, dzięki której żyłąm...Wiem że upadam powoli na dno, ale ja będę walczyć...zrobie to dla Niego i dla Siebie...Bo wiem że jeśli sama sobie nie pomogę (tzn. nie będę chciała pomocy) to nikt mi nie pomoże...ale ja chce...Wiem że jestem w stanie znieść to wszystko i wytrwam...wierze w to...
  4. joannaws1 - dziękuje za pomoc ale ja mam do Warszawy 2,5 godzinki jazdy..ale chce pójsc w tym roku na magistra do Warszawy od października (oczywiście jeśli w stanie będę) obiecałam to sobie i Jarkowi...Ale możesz mi podać nr tel i adres do tej pani psycholog, może kiedyś skorzystam, może ta moja pani co jestem umówiona mi nie pomoże...hm...myślałam że jestem silna i... niestety moją podporą był Jarek w najgorszych momentach a teraz...ja nie potrafię żyć...nie weim czy będę w stanie wyrzucić wszystko z siebie u psychologa..wiem że czeka mnie cięzka droga, ale chce spróbować dla Jarka...mam nadzieje że będzie w tych chwilach ze mną...
  5. Jutro będzie pół roku jak nie ma Jarka...pisałam wielokrotnie że daje sobie radę ale tak naprawde wcale nie... :(:(...nie potrafię sobie poradzić...chyba skorzystam z pomocy psychologa....chyba najwyższy czas bo czuje że zaczynam tracić kontrolę nad sobą...znów wpadam w sidła anoreksji :( oraz ostatnio robię sobie krzywdę... :( pociełam się :(... przepraszam Kochane ale muszę odejść na jakiś czas bo jeśli nie skorzystam z pomocy to sama wyrządze sobie krzywdę...już zapisałąm się na wizytę u psychologa...podobno bardzo fajna pani... Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieje że wy lepiej sobie radzicie ode mnie...
  6. Jutro będzie pół roku jak nie ma Jarka...pisałam wielokrotnie że daje sobie radę ale tak naprawde wcale nie... :(:(...nie potrafię sobie poradzić...chyba skorzystam z pomocy psychologa....chyba najwyższy czas bo czuje że zaczynam tracić kontrolę nad sobą...znów wpadam w sidła anoreksji :( oraz ostatnio robię sobie krzywdę... :( pociełam się :(... przepraszam Kochane ale muszę odejść na jakiś czas bo jeśli nie skorzystam z pomocy to sama wyrządze sobie krzywdę...już zapisałąm się na wizytę u psychologa...podobno bardzo fajna pani... Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieje że wy lepiej sobie radzicie ode mnie...
  7. Byłam dziś na cmentarzu u Mojego Skarba..gdy tam weszłam moje serce pękło już setny raz... Hm...chciała bym tak w skrócie napisać jak przebiega moja rozmowa z Jarkiem: - Wiesz, chyba znowu zmarnowałam szansę. - ... - Tak po prostu. Za bardzo chyba chciałam. Za bardzo miałam nadzieję na zmiany... - ... - No ja wiem, że zawsze mi mówiłeś, że do końca trzeba mieć nadzieję, wierzyć nawet gdy nam ludzie odbiorą wiarę... Ale w praktyce jest to dla mnie bardzo trudne, czasami wręcz niewykonalne. Jestem chyba za słaba. Z nikim już nie umiem wygrywać. Tak łatwo jest mnie przypiąć do muru, rozczarować, zagupić... - ... - Nie wiem, co mam Ci odpowiedzieć, bo sama nie wiem, co się ze mną stało, że z silnej kobiety zmieniłam się w małą bezbronną dzieewczynkę. Sama tego nie rozumiem. Chyba zdarzyło się to bez mojej wiedzy, świadomości - ot tak po prostu. - ... - No jak to nie rozumiesz?! No wiem, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Ale ja nawet nie chcę jej teraz szukać. Znowu w zyciu się schrzani, zmarnowałam kolejną szansę daną mi przez los! Rozumiesz to?! A i tak mam ich niewiele ostatnio... I co mam teraz zrobić? Tradycyjnie - siąść i płakać? Tego też nie chcę, bo już dojrzałam do tego, że nie ma to najmniejszego sensu, choć bez wątpienia stanowi najprostsze rozwiązanie. - ... - Wszystko zwyczajnie zależało ode mnie. A ja się nie popisałam. Zawiodłam Ciebie, siebie i innych, którzy we mnie wierzyli, że w końcu stanę na nogi i będę się starać żyć dalej... - ... - Przegrałąm i to już po raz kolejny. - ... - Pamiętam, pamiętam, co mi zawsze mówiłeś. No bo fakt faktem Ty jeden wierzyłeś ZAWSZE, bez względu na wszystko, do końcu nawet, gdy wiedziałeś, że jest źle. Jestem już dorosła, a wciąż tej Twojej wiary bardzo potrzebuje. Nikt mnie już za nic nie chwali, nie głaszczę po głowie, kiedy coś się nie uda, tak jak teraz, i nikt się ze mną nie cieszy choćby z malutkich moich zwycięstw. To wszystko takie banalne, ale jak bardzo potrzebne, gdy się człowiek do tego przyzwyczai. Teraz czuję, że jestem sama - z radościami, smutkami, złościami czy choćby przeziębieniami - bo nikt już mnie kocem nie nakrywa, nie robi gorącej herbaty co chwila, nie pyta, czy coś mi potrzeba albo nawet jak się czuję... - ... - Wiem, że ze mną ciągle jesteś, ale to już nie to samo. Czemu mnie nie powstrzymałeś? - ... - No tak. Miałeś prawo przysnąć po poprzednim ciężkim dniu ze mną - w końcu oststnio dużo tego wsparcia potrzebuję. Ale, że chmury Ci widoczność przysłoniły, to już w to nie uwierzę! CZY JA JUŻ OSZALAŁAM?? :(:(
  8. Czasami powinniśmy zobaczyć jakie masz szczęście mając zdrowie. zastanowić się z jakimi problemami borykają się ludzie na świecie - głód, choroby, śmierć, wojny.... nas to wszystko omija. to prawda ze każda z nas ma swoje problemy w swoim małym świecie ale nie sa to takie problemy którym nie można stawić czoła.....???? Ale czy ja w to wierze? ja już chyba straciłam nadzieję, nie umiem już walczyć, poddałam się i czekam... niewiadomo na co... :(((.... Ale czy tak musi być? ...
  9. Ale wyżej sie podpisałąm :D widać że jeszcze śpie na siedząco hahaha :)... Pozdrawiam, odezwe się w pracy jak bede miała chwile wolnego...
  10. Podniesiesz się... z najgorszego upadku z łez ... z nocy czarnej Podniesiesz się... i odgadniesz istotę życia i świata w którym ból i smutek z radością skomentuj się przeplata... Wydaję mi sie, że zupełnie z innej perspektywy patrzymy na problemy innych niż na swoje, nawet jeżeli są one bardzo podobne. Ale z tego powodu nie powinnyśmy się tu kłócić... Peace ladies :) Pozdrawiam wszystkich bo lece troszkę popisać pracę do szkoły bo weekend w scholl spędze... :)
  11. do Nicole..... - kradzież? jaka to ma być kradzież? oj dobra nieważne, obiecałam i radziłam innym żeby nie zwracać uwagi na takie wpisy.. Ale Pozdrawiam i lece. Pa Ruda :) i inne wspaniałe Kobietki..:)
  12. do Nicole - a ty jaką masz pracę? Każda praca jest dobra i trzeba o nią dbać, najwyżej wykorzystują w niej człowieka to wtedy trzeba działać :) Pozdrawiam...
  13. w drodze - czemu mnie atakujesz? a żebyś wiedziała ze ja z rodzicami Jarka w jak najlepszym stosunkach jestem...Jarek zmarł we wrześniu 2009 a święta bożego narodzenia razem spędziliśmy...to czemu mieli by mnie wykopać?
  14. w drodze - czemu mnie atakujesz? a żebyś wiedziała ze ja z rodzicami Jarka w jak najlepszym stosunkach jestem...Jarek zmarł we wrześniu 2009 a święta bożego narodzenia razem spędziliśmy...to czemu mieli by mnie wykopać?
  15. I za godzinke koniec pracy i cisne do koleżanki na półtorej godzinki i następna jazda :) cos mówiła mi moja instruktorka że dziś na plac się wybierzemy poćwiczyć...
  16. Nora05 - pytasz się jak sobie radzimy ze stanem żalobnym?ja na początku, ryczałam jak opętana na każdym kroku, czy to autobus miejski, czy dom, czy cmentarz, czy nawet w pracy w ubikacji...czułam jakby mi wyrwano serce i dusze...byłam obojętna na wszystko...jak nawet kiedyś pisałam dużo upadłam na zdrowiu :/...ale przychodzi tez czas wyciszenia, przemyśleń i spokoju...i w takim czasie ja sobie uświadomiłam, że będę walczyć o swoją przyszłość taką jaką zaplanowaliśmy z Jarkiem...
  17. helmutt55 - rozumiem cie bo też go kiedyś nie miałam..nie wiem czy pamiętasz moje pierwsze wpisy, jaka byłam rozżalona na cały świat, i nie wierzyłam w nic, ani w Boga ani w życie po smierci, byłam obojętna...ale ta droga prowadziła mnie do nikąd, muszę w coś wierzyć bo tylko to trzyma mnie w kupie jakoś...
  18. Tak przynajmniej sobie wmawiam i tłumaczę różne wyjścia z opresji (że to On mi pomógł). Zresztą innej opcji nie ma - jest ze mną na pewno!:)
  19. Czuje cały czas, że ON jest ze mną, że mnie nie opuśćił, tylko nie ma Go ze mną fizycznie lecz jest duchowo, czy wy tez tak czujecie? że wasi bliscy są tuz obok was? Czas nie leczy ran....one będą wracać, te wspomnienia, ale pomalutku, rok za rokiem myślę że nasze życie wciągnie nas w wir wydarzeń, którym się poddamy i....ból stanie się odrobinke lżejszy... Mam nadzieje że tak się stanie... :/
  20. Czuje cały czas, że ON jest ze mną, że mnie nie opuśćił, tylko nie ma Go ze mną fizycznie lecz jest duchowo, czy wy tez tak czujecie? że wasi bliscy są tuz obok was? Czas nie leczy ran....one będą wracać, te wspomnienia, ale pomalutku, rok za rokiem myślę że nasze życie wciągnie nas w wir wydarzeń, którym się poddamy i....ból stanie się odrobinke lżejszy... Mam nadzieje że tak się stanie... :/
  21. Ruda - nie odpowiadaj na zaczepki innych...jestes super Kobietką i bądź taka jaka jesteś, każdy ma prawo byc innym, zresztą na świecie nie ma dwóch takich samych charakterów...Każdy jest wyjątkowy czy to Marina, Ruda, Joanna, I.T.28, Nie pisze kim jestem, helmutt55 czy do wyżej...I tak niech pozostanie
  22. dziewczyny poprostu zróbcie tak że nie zważajcie na nicki pomarańczowe...czemu tak się dołujecie cały czas zamiast się wspierac?
  23. Ja staram sobie ciągle wynajdywać jakieś zajęcia dzięki którym będe czuła się spełniona, przeważnie są to rzeczy które chciałam, chcieliśmy zrobić z Jarkiem...np. poszłam na prawo jazdy bo Jarek zawsze mnie uczył jeździc bo mówił że jestem urodzonym kierowcą :)... planowaliśmy że ja pójde na studia magisterskie do Warszawy, a na podyplomowe do Szczecina lub Poznania bo tam i na tamtych studiach widziałam moją przyszłość, a Jarek mówił że zawsze będzie mnie w tym wspierał i mam zamiar to spełnić...dla Niego i dla Siebie... i te plany są dla mnie najważniejsze... :)
  24. Dziewczyny co się z wami dzieje? Kiedyś nie było tyle gniewu i zawiści? To czemu teraz tak jest?... Czemu poprzez słowa się bardziej krzywdzicie?
  25. Kochane ja tez czasami tak mam, że potrzebuje Jarka, jego uśmiechu..wtedy siadam sobie w pokoju, włączam Jego ulubioną piosenkę i oglądam zdjęcia jedno po drugim, same cisnął mi się łzy... Przypominają mi się wszystkie "ciemne dni", to co czułam, to co myślałam, w momencie jak Jarka zabrakło. Wydawało mi się, że nic się nie zmieni bo zawsze kiedy sądziłam, że wystarczająco dużo wycierpiałam, życie dawało mi kolejnego kopniaka. Ale obiecałam sobie, że bębę próbować, wstawać na nowo. I wierzę, próbuje wierzyć, że kiedyś przyjdzie czas kiedy i mi będzie dane zaznać odrobinkę radości, tego rówież życzę i Wam Kochane... Wiecie moja mam jest dla mnie jedyna osobą, dzięki której wyszłam chociaz w jakimś stopniu z tego ''bagna''. Dała mi pewną propozycję - Powiedziała tak: " skoro nie chcesz obnażać się prze kimś - zrób to przed sobą. napisz list do siebie samej - tak jakbyś pisała do psychologa albo jako jedna z Twoich przyjaciółek która Ci się zwierza.... potem zrób przerwę, zdystansuj się i przeczytaj to nie jako własną twórczość ale jako osoba której włąsnie powierzono swoje problemy....spróbuj pomóc sobie w ten sposób. zastanów się co powiedziałabyś osobie która ma takie problemy jak Ty, jak byś jej pomogła...." I wiecie co? to może przynieść dobre rezultaty - naprawdę. ... spróbujcie....zobaczycie, będziecie zaskoczone jak łatwo przychodzą wtedy do głowy oczywiste słowa i rozwiązania... Ja dzięki temu też otworzyłam się i teraz o wszystkim rozmawiam z mamą żeby nie cierpieć w samotności.... Pozdrawiam gorąco :)
×