farmerka63
Zarejestrowani-
Zawartość
2 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez farmerka63
-
O grządce słyszałam, ale nie mam do niej \"klucza\"... Więc proszę o te mebelki na osobistego malia, jeśli jesteś taka miła :)
-
Oooo...na topiku ekologicznym dawno nie byłam - tam jest straszny tłok i się troche gubię :) Ale bardzo miło wspominam - od pytania o pestki antonówki właśnie na ogrodnictwei ekologicznym zaczęło się moje kafeteryjne istnienie . Belvo! Mój mail pod nickiem ukryty - bardzo proszę o mebelki. Szukam inspiracji, bo nadchodzi zima, i mam nadzieję, że oddam się robótkom ręcznym...a mam taką jedną komódkę do przemalowania :)
-
Voleto! Jak podnosisz temat to wnieś i swój wkład w ten kawałek literatury, proszę :) Słuchamy :)
-
Też sprzedała?! No nie..idę sobie dolać...
-
No skręca mnie, normalnie, jak słyszę, że babcia komuś za grosze opyliła... Moja sprzedała księdzu proboszczowi też ZA GROSZE , kredens, co miał w nadstawce rżnięte, kryształowe szybki. Zmieniała mieszkanie na mniejsze i kredens miał sie nie zmieścić :( Tylko, że nikogo nie zapytała... :( Oj, Babciu, Babciu...
-
.....\" Kurantów zeeeeeegar staaaa-a-ry zepsuuuuuuty od stu laaat\"..... Ten co wisi w kuchni jest stareńki - po Babci Karolci. A ten, który mi tu tyka nad głową, to polsko-ludowy z fabryki wodomierzy (?!) Metronom - ale szafkowy , w fornirze jesionowym, z wahadłem i kluczykiem. Jest jeszcze jeden w bibliotece - \"zdobyczny\", bardzo ładny, ale niestety, jakiś bestialski kolekcjoner wydłubał mu mechanizm bimbający i tylko tyka :( Mam jeszcze dwa piekne okazy po Babci Teodozji, ale niestety, nie chodzą. A miejscowy zegarmistrz poradził mi, żebym wydłubała zabytkowy werk i wsadziła elektroniczny mechanizm na bateryjkę. Podziękowałam...
-
Cisza? No w kociołku mieszam jeszcze, bo robię ser...zaserowana jestem na amen :D Belvo, moja droga! Ja nie mam zielonego pojęcia jak się wysyła fotki na grządkę Emmi...i przyznam się, że nigdy tam nie byłam :( O matko! Zegar wybił 10-tą i rozjazgotał się nasz nowy pies ! :D Najwyraźniej w poprzednim domu mieli zegarki elektroniczne... No właśnie..ZEGARY! Lubicie zegary? Ale takie tradycyjne, nakręcane kluczem, mówiące BIM i BOM ? Moim zdaniem nie powinno ich zabraknąć w starym domu z duchem . Mam takie dwa - ustawiłam je tak, że jak jeden ko ńczy swoją kwestię, to drugi zaczyna - kocham to normalnie i to piekne, uspokajające tik-tak... Jak będe kiedys bogata, to kupie sobie taki zegar stojący, z odważnikami, który będzie wybijał kwadranse :)
-
Fanko staroci - dzięki za linki do niemieckich flomarków :) Czacz jest w Wielkopolsce - tu Ci wklejam za wikipedią fragment artykułu: Wielki bazar mebli z Zachodu Czacz jest to wyjątkowa wieś. Wschodnia jej część tętni handlem. Prawie w co drugim gospodarstwie, domie znajdują się ogromne ilośći towarów przywiezionych z Zachodu. Mieszkańcy w stodołach, szklarnich i tunelach mają magazyny dostępne dla każdego. Oferowane są meble, RTV i AGD i wiele innych różności. Można wyposażyć całe mieszkanie. Towary pochodzą z Zachodu, głównie z Holandii. Są najczęściej używane, ale najczęściej w bardzo dobrym stanie. Ilości są ogromne.
-
Meqa! Ja mam eklektyczny misz-masz. Regały książkowe (lub piwniczne, jak kto woli)z Ikei sąsiadują z zegarem szafkowym po Babci :) W kuchni stare kredensidło po poprzednich gospodarzach...i szafki z Goleniowa :).... Ale w kuchni, drogie koleżanki, to planujemy wymurować szafki . O!
-
Fanko! Wybacz dociekliwość - mieszkasz w Polsce i jeździsz do Niemiec na te flomarki? A czy te flomarki odbywają się regularnie i w tych samych miejscach? Koleżanka Nakrętka ciągnęła mnie kiedyś usilnie do miejscowości Czacz ( w Polsce oczywista), która stała się prawdziwym eldoradem, gigantycznym second-handem, flomarkiem rzeczy sprowadzanych z połowy Europy... Pewnie mieszkańcy Czacza zaopatrują się w Europie...ciągną zdobycze do swoich stodół ...no i zarabiają na tym nieźle. Pochwalam, ale gdyby tak wyruszyć samemu za zachodnią granicę? \"...No to daleko jeszcze? \" - że zacytuję Shreka ;)
-
Naszą ostatnią zdobyczą (sobotnią konkretnie) jest nadstawka od stareńkiego kredensu. Nabyta w drodze wymiany barterowej za dwa niskoobrotowe silniki . Nadstaweczka jest 3-drzwiowa. Boczne szafki wyższe, środkowa niższa, z wstawionym lustrem o łukowatym zwieńczeniu. Lustro , niestety, zamglone...ślady żerowania drewnojadów...dużo roboty jednym słowem. Mebelek jest ciemnobrązowy, eklektyczny. Będzie wisiał jako samodzielna szafka. Dół kredensu poległ był pod naporem siekiery poprzedniego właściciela - kredensik stał w podlewanej deszczówką szopie i nie zdzierżył ...:(
-
20 -cia lat temu kupiliśmy stary, ponad stuletni dom na wsi. Niestety...był w tak tragicznym stanie, że nie udało sie uratować ani podłóg, ani stolarki...:( Pieców już nie było - rozebrane i sprzedane nie wiem komu. Znalazłam tylko fragment figuralnego kafla - nagi chłopczyk z przepaską na biodrach trzymający paterę z owocami.... Wisi teraz na ścianie jako relikwia. Żesz.... W przyszłym roku, jak mi fortuna pozwoli (boginii szczęścia i dostatku), zaproszę zduna i zbudujemy kuchnię kaflową - taki klasyk z fajerkami. Mam juz stareńkie mosiężne wieszaczki :D:D:D
-
Korzystając z uprzejmości i gościnności Fridy, proszę koleżankę Amitę o odebranie osobistego maila :)
-
Eeeee, chyba na pewno nie! Wszak trzaskających mrozów jeszcze nie mamy, a te wszystkie roslinki z gruntu odkrytego są. Jutro postaram się wysłać - mam w sumie 3 paczuszki do zawiezienia na pocztę - z serem, miodem, kubeczki z Chodzieży komuś tam obiecane no i Twoje ziółka. Dam Ci znać mailem jutro, że poszły.
-
Łoj...z rozmarynem klapa...rozgrabili mi goście.... :( Spróbuję jeszcze coś ukorzenić na ciepłym parapecie - ewentualnie prześlę osobno w kopercie.
-
No więc tak : rychtuję Ci, Amito: tymianek hyzop lawendę estargon melisę Mam jeszcze lubczyk...ale mały:( Mięta się raczej do pojemników nie nadaje ... O! Szczypiorek może być ?
-
Moczyłam , moczyłam...i nic! :(
-
Lotosie ..nie twierdzę,że to buble... ( dzięki za radę odnośnie stolnicy...wypróbuję,ale już jej nie kocham...). One po prostu przekraczają moje możliwości finansowe, a tak krawiec kraje, jak mu materii staje - mam po prostu ważniejsze wydatki niż kolorowe pudełeczka, chocby o kosmicznych właściwościach - na przykład utrzymanie dziecka na stancji w dużym mieście... Jak w zaklepce mają być grudki, to rozbijam je blenderem... Pozdrawiam :)
-
Stolnicę też posiadam...zalega sobie na ostatniej półce w spiżarni, bo niestety, na moich blatach okazała się całkowitym knotem. Postepowałam zgodnie z instrukcją i ten bezczelny kawałemk plastiku ślizgał się po blacie jak skórka banana :). A wypróbowywałam różnych powierzchni - blatu laminowanego, drewnianego, lakierowanego stołu, kamiennego (wyłożonego gresem). Klęska! I pieniądze wyrzucone...a nie mam ich wiele :( Pudełka firmy Rubbermaid są również kwadratowe * a więc ustawne w lodówce)... Za mały shaker, ponoć niezbędny do mieszania sosów, robi u mnie mały słoiczek po ketchupie.... No, niestety, już taka skąpa jestem ;)
-
Fuga też musi być mrozoodporna.
-
Nowakowski znalazł sobie chłodne miejsce w ogrodzie pod forsycją... Forsycja kładzie gęsto ulistnione pędy na ziemię... i tylko pręgowany ogon wystaje na światło dzienne. Potrafi tam spędzić pół dnia :) Webetka w nocy przyniosła dziecku mojemu w darze ryjówkę! Żywą! Pewnie myslała, że fajnie by było tak razem sie pobawić ta ryjóweczką... A niedomyślne dziecko wyrzuciło za drzwi kota i samo odłowiło ryjówkę, zwracając jej zaraz wolność i zycie :) Kiedys dawno temu mieliśmy burą kotkę, która latem rezydowała ze swym jedynakiem - Leonem , na lezaku na werandzie. No i któregos ranka wychodzę na oną werandę, a przed leżakiem leżą rządkiem ułożone 3 krety!!! Lekcja polowania czy w darze...?
-
... i człowiek, to brzmi dumnie...? A więc nie tylko w świadomości ludzi mieszkających na wsi lezy pojęcie zwierzęcia, jako istoty czysto utylitarnej... Chłop to chociaż szanuje krowę, konia , świnię...bo od tych gatunków zależy jego własny byt... Ale widzę już powolne zmiany...w miejscowym sklepiku pojawia się karma dla kotów... i znika , o dziwo! A wcale nie jest tania. Widziałam tez kota w obróżce przeciwpchelnej :) Poza tym osiedlają się na wsi przybysze z miast i wprowadzają swoje zwyczaje. Wieś zrazu podpatruje ich nieufnie, podśmiewując się z fanaberii, a potem nagle widzimy te same \"fanaberie\" na podwórkach zasiedziałych tubylców :) I ja kiedyś takim świeżym osadnikiem byłam i pierwszą kosiarkę do trawy miałam ...;)
-
Zastrzyki hormonalne chyba są.... Wydaje mi się, że Misiu je aplikował swojej kotce...ale nie dam głowy... Wydatek na sterylizację niemały jest, wiem, wiem... ale JEDNORAZOWY! Kocica zmienia się też po nim charakterologicznie i konstytucyjnie. Ale moim skromnym zdaniem na plus :) No i masz 100% gwarancji, że nie powiększysz populacji... i tak już niemałej. Z zastrzykami czy tabletkami ( forma leku juz mało istotna) różnie bywa...Jak przegapisz zwiastuny ruji, no to klops... Miałam duuuże kłopoty, żeby nasze kocięta znalazły dobre domy... Zajrzyj na Allegro - chmara kotków do wydania za złotówkę... i nikt tego nie chce :( Małą kotkę wysterylizowaliśmy niedawno - po trzeciej ruji (!), a smarkata nie ma jeszcze roku ! To był cud świata, że nam nie zwiała ! Może rozłożysz w czasie sterylizację matki i córki, to tak cię nie szarpnie finansowo... Też tak zrobiliśmy.
-
Eeehhh...Spróbuję wpłynąć na wybór studiów mojego starszego dziecka...może weterynaria? Mielibyśmy (cały koci topic) pooooważne upusty ;) Dziś mam kolejny problem, całe szczęście nie koci, tym razem psi. Nasza wiekowa (14-letnia) suka ma silnie powiększony , ciepły i twardy jeden sutek... Jutro dzwonię do weta... mam nadzieję, że to tylko stan zapalny gruczołu mlecznego :( Nie chciała też dzisiaj nic jeść i leżała cały dzień na kaflach w kuchni...
-
Mieszkam na prowincji, więc ceny może troszkę inne (?) - zapłaciłam za sterylizację 120 zł. O tych herpesach i calici też czytałam... Mam wrażenie, że Nowakowski miał już jakieś powikłanie bakteryjne, bo antybiotyk pomógł NATYCHMIAST! Po zakażeniu herpesem kot nosicielem jest na zawsze, a po wirusie calici około 1 roku... Wszystko przez szwendalstwo...