farmerka63
Zarejestrowani-
Zawartość
2 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez farmerka63
-
Misiu! Moje koty nie były szczepione, niestety :( Ta szczepionka, o której zapewne myślisz (kompleksowa i powtarzana chyba co roku), kosztuje u nas 55 zł i niestety, przekracza moje mozliwości finansowe... obecne przynajmniej 3 koty 2 psy 2 konie stadko krówek stadko drobiu pasieka I każdemu co chwilę coś trzeba zaaplikować jakiś zabieg lub karmę lub specyfik lub jakis drobny sprzęcior.... no i niestety nie na wszystko starcza . :( Czy fakt, że kot przeszedł tę grypę, ouodparnia go już na nią do końca życia?
-
Och, ten Azazell... łotrzyk nielada ;) A nasz Nowakowski też zaflancował sobie koci katar ... Wyglądał i czuł się okropnie. CHoroba rozwinęła się z dnia na dzień. Dostał zastrzyki z antybiotyku podskórnie ( pan doktor osobiście do nas przyjechał :) ), i kocisko juz jest zdrowe :) Patrzę tylko z niepokojem na kocice, bo odizolowanie przestrzenne raczej mało skuteczne... Młodszą 2 tygodnie temyu właśnie wysterylizowaliśmy...zniosła to dzielnie - drugiego dnia po operacji już była rześka. Oj, kosztują te pieszczochy, kosztują... :) Pozdrawiam wszystkich kociarzy i kociarry
-
Wiesz...nawet nie wiem...zapytam przy najbliższej okazji... Domek ma zbliżoną powierzchnię do Twojego - 110 m2. Na dole duży salon, otwarta kuchnia i łazienka, z salonu schody na górę i tam tylko wieeelka sypialnia i łazienka. W sam raz dla dwojga emerytów ;) Wykończeniówka cały czas trwa - dopiero co połozyli panele na podłodze na dole i obudowali kominek. A mieszkają już 3 lata - mama dzielnie znosiła płyty osb na podłodze i goły żeliwny wkład kominkowy :) Tak więc inwestycja nie jest jeszcze do końca zamknięta. Mam nadzieję, że sobie zapisywali :)
-
Mój Tato jest technikiem- chłodnikiem :) Profesja wyuczona... a poza tym to złotą rączką. Kiedyś był w USA i tam zaraził się koncepcją domów szkieletowych. Swojego kanadyjczyka postawił dopiero co - na emeryturze jest od niedawna i tak właśnie ją zaczął ! Czy 160 tys. to za sam montaż , czy materiał też w to wchodzi? Kupa kasy... :(
-
Adko! W wyborze firmy Ci nie pomogę, chciałam jedynie utwierdzić cię w słuszności pdjętej decyzji. Moi rodzice wybudowali taki dom praktycznie SAMI - TATO ZATRUDNIł TYLKO MURARZA DO WYLANIA łAWY I POSTAWIENIA KOMINA. Dalej budował wszystko sam. To jest prawdziwy dom - cieplutki i ekonomiczny, ogrzewany całą zimę jednym kominkiem! Dobrze czynisz!
-
Zgłaszam się na wezwanie Emmi :) i donoszę w kwestii duszonego schabiku: Kotlety normalnej grubości i oczywiście rozbite ! Dumna jestem cała, że moje kotleciki taka karierę robią :) Pozdrawiam wszystkie kokoszki-smakoszki!
-
Szu Szu w domu nie znaczy całe szczęście...przynajmniej nie robiła tego ubiegłej zimy ... Może gdzieś tam daleko na obrzeżach ogrodu zabłąkał sie jakiś obcy kot - być może poczuła jego zapach i uznała za stosowne \"powiedzieć\" odkąd dokąd jest jej teren... Ale, co tam...kochana jest...taka kapryśna i niezależna... Też dostała klapsa wczoraj - potraktowała moja głaszczącą rękę jak ofiarę - znacie ten chwyt przednimi łapkami i kopanie tylnymi? Podobno w ten sposób podczas walki dzikie kotowate rozorują pazurami brzuch napastnika :) No to mój udomowiony kotowaty dostał klapsa i obraził się!
-
Ona sobie teraz pomyka po ogrodzie... ale jesienią przeprowadza się do domu... żeby nie wymyśliła, że tez trzeba go oznaczyć... A ja jestem z pólnocnego, zielonego krańca Wielkopolski
-
... mam psa, który zwie się KOKA - kiedyś przyjechał znajomy i usłyszawszy imię naszej suki , rzekł: \"Oooo! To pasowałaby do naszej>. Nasza suczka nazywa się HERA! \". I nadmieniam, że nie paramy się ani on, ani my rozprowadzaniem.... eee... środków dopingujących.... ;)
-
... aaa, wiecie... tak się tu nieprzyjemnie w pewnym momencie zrobiło...że się schowałam do norki :) Dzisiaj u nas deszcz siąpi z podziwu godną konsekwencją - w efekcie koty śnięte i porozciągane na fotelach,łóżkach i gdzie-bądź... Dobrze ,że one sobie nic nie robią z ludzkich emocji i agresji... Przypomina mi się bajeczkowy Bonifacy, który miał dwa życiowe pryncypia : zapiecek i miseczka ...a cała reszta...eee tam.... mądre te koty :)
-
Oui! Z ust mi wyjęłaś! Pozdrawiam! :)
-
No własnie... a propos tych amerykańskich wzorców... Mam kolegę, który zakłada ogrody - był u klienta uzgodnić projekt i poznał ślicznego kocura, którego państwo przywieźli sobie z USA. Pani ostrzegła ogrodnika, żeby nie głaskał kota, bo może ugryźć! Dlaczego?! A bo po wykastrowaniu i AMPUTACJI pazurów kotu zostały tylko zęby do obrony! I ochoczo gryzł każdego nowopoznanego osobnika! Nic dziwnego!
-
O ! Miś! Dobrze, że się odezwałeś! :) Kashi! Jeśli to jej pierwsza ciąża, to to całkiem mozliwe...Może nie stercz tak nad nią :) ... klacze widząc zbytnie zainteresowanie wokół siebie, specjalnie i świadomie wstrzymują akcję porodową aż do godzin nocnych, gdy stajenni posną znużeni... ;)
-
Kurczę... moja kotka urodziła sama - jakies odstępy czasowe były, ale nie zwróciłam uwagi jakie ... szukam w bibliotece jakie moga być... Może zadzwoń do weta z pytaniem po prostu, czy to normalne - kotka jest pierwiastką, tak? To trzeba być czujnym!
-
Wiesz, Magio...nie chodziło o temat, tylko o Twój ton napastliwy wobec tego biednego Misia.... jakby nie ta smutna okoliczność, to można by tu dyskutować i się żreć.... a tak... no jaka satysfakcja z kopania leżącego... Zapomnijmy o sprawie, proponuję, i zakopmy ten topór wojenny, tym bardziej, że wieść radosna powyżej! Kashi! Gratulacje! Siedź tam i nie odchodź na chwilę! I napisz nam szybko, ile masz tych dzieci! Pamiętam kocięta Szu-Szu sprzed pół roku... takie bezradne robaczki :) Misiek! Przepraszam Cię bardzo, ale chyba w złą stronę idziesz w swej rozpaczy! Jak zobaczyłam wczoraj w nocy ten mix alkoholowo-prochowy to aż mnie ciarki przeszły! Chłopie! Weź się w garść! To do niczego dobrego nie prowadzi! No , jak Ty dzisiaj do fabryki swojej się poczołgasz po takim seansie???!!! Wpadliście wczoraj z Nakrętką, kochani , w taki dół rozpaczy, że sama nie wiedziałam, jak Was z tego wyciągnąć... Tak nie można ! Takie psychiczne samobiczowanie to najgorsza z możliwych terapia.... Przestańcie, proszę Was! Znam pewną przemiłą starszą panią... miała leciwą jamniczkę... los tak chciał, że jamniczka naturalną śmiercią zeszła z tego świata... Pani Wanda rozpaczała i deklarowała głośno, że nigdy więcej juz żadnego pieska, że ta sunia to była jedyna i niezastąpiona...nie piła i nie paliła czegoś tam , czym Ty się okadzasz, ale jej rozpacz była równie czarna jak Twoja... Koleżanka jej poradziła : Wando! Szybko kup następnego psa, bo zwariujesz! Bez względu na wszystko KUP PSA! \".... No i p. Wanda tak zrobiła... pełna obaw, czy zdoła pokochać... i czy to nie za szybko... Szkoda, że jej nie znasz....,że ICH nie znasz ! Bo stanowią - p. Wanda i jamniczka Szelma młodzieńczy i zwariowany duet! Zastanów się , Misiu... martwię się o Ciebie... to nie jest zdrowe... i przestańcie oboje z Nakrętką się oskarżać! Z wyrazami wielkiego szacunku i ogromnej sympatii - FARMERKA.
-
Przytul Azazelka chociaż...on też pewnie jest smutny... Nie chcę Cię namawiać do złego, ale spory drink potrafi znieczulić przed snem...
-
....Co wy piszecie... jak mozna być tak nietaktownym...
-
Uświadomiona! Każdy przypadek odosobniony... Mieszkam na wsi, mam \" w płotach\" 1,80 ha czyli 18 000 m2 ... no to jak mam trzymać koty w domu...? Przecież to niemożliwe... Moja kocica jest wysterylizowana i zauważyłam zmiany w jej charakterze - dużo częściej bywa w domu, czasem nawet w zimniejsze noce zaszczyca nas swoją obecnością w łóżku ( na przykład dzisiaj - było blisko 0 st.) . No, w zimie kociska rozgaszczają się na dobre z nami - bo koty lubia wygodę i ciepełko, więc tylko wychodzą na krótką \"przebieżkę\"... i z powrotem do domku! Mamo Grysi! Nie obawiaj się, że Twoja \"córeczka\" stanie się maskotką! Moja Chou-Chou (Szu Szu po prostu) dalej ochoczo pomyka po ogrodzie i poluje na myszy! Przytyła, fakt, ale temperament wciąż taki sam. A z tymi zastrzykami straszny kłopot, w dodatku nie ma 100% pewności, jak sama widzisz... no i stresowanie kota tym kłuciem wciąż... Teraz będziemy sterylizowali jej ół roczną córeczkę - Webetkę, no i to jest nasz mały wkład w ograniczenie niekontrolowanego rozmnażania kotów. A pozostałe 3 kotki - siostry i brat Webetki trafiły do Poznania, do bardzo dobrych domów z kuwetkami i miseczkami! O!
-
Po tragicznym wypadku Twojej Kici co dzień rano z niepokojem przeliczam mój \"kotostan\"... Tak niewiele trzeba... a one są nie do zamknięcia na noc, no jeszcze mała, półroczna Webetka, ale Nowakowski i Chou-chou wędrują, gdzie chcą... Cylinder do dzis nie wrócił (ponad miesiąc) , i pewnie juz nie wróci, bo gapciem był... Nawt nie wiem, co sie z nim stało... Razem z córką - allegrową maniaczką - oglądałysmy zimą aukcje zwierzaków . Uwagę nasza zwrócił ktoś, kto wystawiał kociczkę... taka burą europejkę... Hodowca opisał z pietyzmem całe jej dzieciństwo, aż od urodzin, załączył fotografie, miły, ciepły opis... cena poszybowała w górę niebotycznie! Czy to byłeś Ty, Misiu?!! Tyle miłości tam było... A swoją droga , jakie to ciekawe, że spotykamy sie dziewczyny ( zwracam się do Nakrętki i Sz_elki) równiez i na tym topicku...:) Pamiętacie Anię z Zielonego Wzgórza? I jej ludzi znających Józefa? To wszystko jedno stowarzyszenie :) Misiu! Nie płacz już, proszę! A wiersz jest taki piękny, że kopiuję go i chowam w najcenniejszych zakamarkach mojego archiwum i posyłam zaraz do mojej przyjaciółki- Zakopianki, też kociary i właścicielki srebrnej Szarotki :)
-
Nie mogę Cię pocieszyć, Misiu... Nie ma takich słów... Kiedy odchodziły od nas ukochane zwierzaki, żeby choć troche ukoić rozpacz dzieci , i swoją oczywiście też,usiłowałam im tłumaczyć, że tak to juz musi być, bo nasi bracia mniejsi zyją krócej od nas, i że człowiek na swej drodze spotka kilka psów, kotów... I że pewna jestem, że nasz ukochany wyżeł, i jamniczka, i mała kundliczka- Pela , na pewno szczęśliwe pomykają po niebieskich łąkach, i jeśli my umrzemy, i będziemy mieli szczęście dostać się do nieba, to na pewno ich spotkamy , merdajacych ogonkami i ocierających się o nogi... płaczę.....
-
Mhmmm... Weterynarzen=m nie jestem, ale dałabym jej spokojnie odchować te kocieta - przecież i tak ma w tej chwili tyle roboty, że nie myśli o poczęciu następnych. Po co więc taki pospiech ze strony Pana Doktora? Chyba, że kasa potrzebna... ;) ( tu przemówiła przeze mnie czysta koziorożcowa złosliwość, ale z własnej praktyki wiem, że weterynarze ( oraz lekarze innych specjalizacji również ) ochoczo i na wyrost zalecają zwierzakom i ludziom zabiegi, preparaty służące napędzaniu forsy im i farmaceutom.
-
Dzięki za rady, aczkolwiek nie napawaja optymizmem ... :( Niemniej spróbujemy ... no i pozbawimy go podstawowoego atrybutu! Kocica po sterylizacji zrobiła się troszkę milsza , ale poluje, skubana, jak szalona! Ponieważ nie trzymamy kotów w domu non-stop ( na wsi praktycznie niemozliwe) system chowu jest taki pół-wolny. Tzn. koty sobie chodzą po całym terenie , a pewnie i poza - tego nie sprawdzę. Zjawiają sie w domu na jedzonko, spanko, pieszczotki. Są regularnie odplane i odrobaczane - dobrze im, mam nadzieję... Ale chciałam o tych zmianach charakterologicznych - więc kocica nie stała się śpiącą królewną okupującą kanapę, i mam cichą nadzieję, że również tego nie zrobi Nowakowski ( bo tak się zwie ów \"znaczący\" kocurek). Do wysterylizowania w najblizszym czasie mamy jeszcze jedna małą kiciusię - córkę - właśnie ma kolejną ruję (po 2 tygodniach spokoju!) - tarza się po podłodze i czatuje przy drzwiach, żeby czmychnąć! O matko!
-
Niestety, roślin trujących dla kotów niestety nie znam... Ja mam inny problem, a właściwie pytanie do bardziej doświadczonych hodowców kotów - czy dorosły kocur ( teraz 2-letni) po kastracji będzie nadal znaczył teren ? ( nie do przyjęcia!)
-
Ja mam trzy : kocurka dachowca w szaro- bure pręgi - wygląd pospolity dość, ale co za osobowość... kocicę rosyjską niebieską - właściwie przybłęda (?!) jej córeczkę niespełna pół roczną - mieszaniec, ojciec NN, ale fenotyp jak matka..... i też nie jestem stara panną, ani dziwaczką (chyba ;))
-
Jamniki też są super... Do dziś cała moja rodzina ma niezagojoną ranę w sercach po stracie Duśki - super jamniczki, która zginęła śmiercią tragiczną... Koty to w zasadzie było antidotum po jamniczce... bo pozostała nam taka niezaspokojona potrzeba posiadania milusińskiego zwierzaka w domu. No i koty w pewnym sensie zapełniły tę dziurę , ale tylko w pewnym - nawet dzisiaj rano, jak polegiwaliśmy jeszcze sobie rano w łóżku , i mój mąż nawoływał kocicę ... a ona... jak to ona - odwróciła się ostentacyjnie i poszła sobie \" w siną dal\" , co mąż skwitował gorzko \" No popatrz! Jamnik dawno by tu był z nami i sikał z radości, że z nim gadamy! \". Tak to jest z tymi kotami... i jamnikami... :(