farmerka63
Zarejestrowani-
Zawartość
2 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez farmerka63
-
Dulux- kolory świata. Wodna emalia akrylowa do drewna i metalu.
-
Ja, ja kupuję Purinę Cat Chow ! Ponieważ futer mam aż sześć, kupuję wór 15 kg . Spokój na co najmniej miesiąc. Dostawa gratis :) Miło mi , Dakki, słyszeć, że to dobra karma :) Pozdrawiam kociarzy !
-
Ale jesteś do przodu na tej nodze ! 2 miesiące temu nabyłam taki stoliczek na All. z marmurowym co prawda blatem za 140 złociszy...Koszt transportu podniósł cenę do 190 zł :( Stoliczek jest baardzo klimatyczny i niezwykle usłużny - stoi obok kanapy w bibliotece i podaje herbatkę. Widzę go także w ogrodzie - a przy nim dwa żeliwne foteliki . Taka mikro- kawiarenka na łonie natury...
-
Och, jak to dobrze, że mamy takich \"złotorękich \" tatusiów :):):) Mój właśnie szlifuje rurowe słupki, z których będzie woliera dla drobiu. W przerwach ( dla urozmaicenia) ratuje nadgryziony zębem czasu fundament chlewika. Już nie pamiętam, ile o to prosiłam Farmera...
-
DOM. Do 25-go roku życia mieszkałam w bloku na VI-tym piętrze. Nigdy więcej...:(
-
Klaudio - Broń Boże - nie potępiam ! Z doświadczenia także wiem, że strychy mają cudowną zdolność obrastania rupieciami i niejeden łowca skarbów obłowiłby się i dzisiaj na naszym ;) ...mimo, iż kilka lat temu wyczyściliśmy go do imentu :)
-
Chi, chi, chiii..Amitko - czasem mi się uda ;) Nadgarstek smaruję , obwijam i stwierdzam, że jest lepiej. No i obarczam Farmera mojego najcięższymi wiadrami . Dobrze, że on ma nadgarstki jak drwal... Klaudia ... \"wyrzucilismy...porąbał...spalił...\" buuuuu..... A gdzie te serwetki i porcelana ? My tu z rozmaitych zakątków Polski się zbiegłyśmy, o może którejś po drodze ?
-
Te hucuły hasające po połoninach - genialne, prawda?
-
IzaIza...Onegdaj wystawiali ofertę na Allegro, ale uprzedzam - nie jest to taniocha . Lepiej usiądź... http://www.allegro.pl/item413146499_gdanski_piec_kaflowy_z_polowy_xviii_w_kafle.html
-
Jeeej! Nakomiady u nas :):):) !!!! Jakiś czas temu gdzieś ( ale gdzie?) czytałam artykuł o kolejnych uciekinierach z wielkiego miasta (mhm, mhm..) i o heroicznym wysiłku ratowania niszczejącego pałacu i parku. A manufaktura ponoć najpierw miała za zadanie odtworzyć nakomiadowe zdewastowane piece... a potem stała się całkiem niezłym pomysłem na własny biznes. Ukłony pełne szacunku za przywrócony do życia pałac...i park...i piwnice...
-
Dołowanie prezentów grubo przed czasem rzecz wielce praktyczna. Potem w grudniu - zasobne skrytki jak znalazł! Tego pana doktora co to w nieimpregnowanym drewnianym pałacu mieszka znam z widzenia i z ...czytania. Propaguje hydrobotaniczne oczyszczalnie ścieków - prawie taką sobie teraz wykańczamy. Jest też specjalistą od bobrów, na którą to wieść mój małżowinek zgrzytnął zębami i oskarżył Bogu ducha zapewne winnego pana doktora o introdukcję wszystkich bobrów Rzeczpospolitej, a najbardziej tych, co to winne zalania naszej łąki :):):)
-
O ! I znów ta Weranda :D To Wam tylko doniosę, kochane rupieciarki moje, że Weranda Country, będzie do zaprenumerowania od następnego numeru ( bo do tej pory nie była). Nabyłam w reakcji dwa egzemplarze archiwalne (2 i 3 )- właśnie do mnie jadą, to napasę oczka. Olguchno - w tym numerze jesiennym zachwycił mnie drewniany dom w sercu Bieszczad ...i fenomen samowystarczalności energetycznej gospodarzy. Nie płacić rachunków za prąd, wodę - toż to ideał! Już zbierasz prezenty ? Ja na razie mgliste koncepcje...
-
Weranda Country to rzeczywiście kwartalnik - właśnie ukazuje się czwarty numer. Cieszy się dużą poczytnością i w związku z tym od października ma być dwumiesięcznikiem. Zadzwoniłam do redakcji :) Dlatego taka mądra jestem ;) Można u nich kupić archiwalny numer II-gi (9 zł), III-ci jeszcze nie wrócił w formie zwrotów. O I-szym ponoć nie ma co marzyć. Chyba się skuszę na prenumeratę... Olguchno - podgrzybki zbieram i borowiki ( jeśli się łaskawie napatoczą). Tzn. zbierają goście, nasze dzieci, bo my z Framerem to nie mamy czasu na grzybobrania. Dzwoniłam wczoraj do Taty i Go ciągnęłam do nas - jest wielkim fanem grzybów i rozpaczali ostatnio z Mamą , że ostatnie suszone wygarnęli do sosu. Może wpadnie. No to się już odmeldowuję i lecę do kuchni letniej. Poniedziałek to ciężki dzień... Pa, pa!
-
Cześć Emmi :D To się przysiądę z kawką. Reszta domu jeszcze chrapie- do późna przerabialiśmy grzyby (!) a potem siedzieliśmy sobie w kuchni i wiedliśmy nocne Polaków rozmowy. Mamy miłego gościa - koleżankę z Poznania, a poza tym - rzecz niezwykła ostatnio- obydwie córki ! To moment zaledwie, bo obydwie dzisiaj już wyjeżdżają - starsza na obóz, młodsza do szkoły :( Tak piszesz o tej estetyzacji każdej ze stron domu- RACJA. Jak byłam w Niemczech i mieszkałam przez farmie, zadziwiła mnie ta dbałość i obsadzanie ozdobnymi roślinami każdego kątka gospodarstwa. Nawet u wejścia do mleczarni rosły sobie malwy :) Też tak chcę i marzy mi sie taki stan, kiedy wszystko już będzie wyremontowane , praca ustawiona jak w zegareczku i będziemy sobie spokojnie pracować ciesząc oczy wszechobecnym ogrodem, brukowanymi ścieżkami, pergolami i trejażami obrośniętymi pnączami...Ech....Marzenia...
-
Emmi - to jest gazeta i to tak na pierwszy rzut oka bardzo interesująca. Nie zrozumiałam tylko, czy Weranda -Country to nowy tytuł , bo samą Werandę kilka razy miałam w rękach. http://www.weranda.pl/place/show/9/country W kioskach mojego miasteczka jej nie ma . Poproszę dzieci o kupienie w Poznaniu . Bardzo klimatyczna...
-
To je to : http://allegro.pl/item417575609_myszolapka_zywolapka_pulapka_lapka_na_myszy.html
-
Stawiam na łapki. Przeżyłam odtruwanie kota, który skonsumował zatrutą myszkę :( Są takie łapki \"ekologiczne\" - w formie blaszanych pudełek. Do środka wkłada się aromatyczną słoninkę. Myszki po pochylni pakują się karnie do środka...i finito! Pochylnia unosi się do góry - Pixi i Dixi zostają w środku! Przy najbliższej wycieczce na peryferia wypuszczamy delikwentki na łono natury...albo sąsiadowi do ogródka ;) Kot bezpieczny, sprawa załatwiona elegancko i bez rozlewu krwi :) Olguchno ! Extra virgine! Trafiłaś w 10! Kręgosłupek niestety doskwiera nadal - objadam się ketonalem bo bardzo nie lubię cierpieć, ale jutro już popełznę do lekarza. Obiecuję ! P.S. Farmer kończy konstruować stolik na kółkach do teleportacji kociołków :) Jest szansa , że jeszcze nie pójdę na rentę !
-
Witojcie :D Też się małe przemeblowanko szykuje. Odpalamy naszą bibliotekę starszemu dziecku. Dziecko od października będzie w pocie czoła studiować, ale jak wróci na weekend do domu to też musi mieć miejsce odosobnienia ;) Siostry dotąd dzieliły pokój , również na stancji . Czas najwyższy rozdzielić panienki, bo już na siebie powarkują. Tak więc biblioteka odtąd będzie kuźnią starszej...dopóki nie szarpniemy się na zagospodarowanie części strychu, ale wiecie - wełna mineralna, okna dachowe, ścianki gips-karton, łazieneczka. Szybko się nie szarpniemy :) Olguchno! Jestem wrogiem silikonowych pacyków od kiedy zębami musiałam to-to usuwać w mojej podłogi kuchennej. Niedawno zawoskowałam tymi rencami podłogę sosnowa w pokoju córek. Wosk pszczeli rozpuściłam w terpentynie balsamicznej . Terpentyny musi być dużo. Czy te dechy nie są przypadkiem polakierowane? Bo ja woskowałam takie surowe - świeżo przeszlifowane. Wystrój, wystrój.... Byłoby miło :) Pomyślę! W ambitnych planach mam szycie poduszek i patchworkowych narzut na łóżka.
-
Na przysiąście niestety nie mogę sobie pozwolić, ale o kawkę proszę - siorbnę i polecę. Mamy dzisiaj hałdy zaległości... Wyjechali ostatni goście i obejmujemy w posiadanie nasz dom w starym stylu :))))
-
Emmi - zrobię zdjęcia i Ci prześlę - takie dokładne zbliżenia detalu. Te zawiesia farmer zrobił sam. Zasłonki /drzwiczki wiszą na cienkich aluminiowych rurkach wciągniętych w tunelik.
-
Szerszenie bestie niebezpieczne :( Dobrze, że Bob nie jest uczuleniowcem. U nas te owadziska budowały gniazdo tuż nad wejściem na maleńki stryszek ( ale wewnątrz). Stryszek sobie jest obok kuchni letniej a pod nim piwniczka z serami. Na stryszku składujemy niepotrzebne doniczki, skrzynki na kwiaty, fizelinę , opryskiwacz. Od czasu do czasu ktoś , w kim obudzi się pasja ogrodnika tam wskakuje... a tu te szerszenidła nad głową! Całe szczęście starsze dziecię zauważyło w porę szarą, celulozową bombkę tuż nad drzwiczkami. Farmer wieczorem delikatnie nałożył na nią plastikową torbę, zdecydowanie oberwał kulę i pokłusował wprost do kotłowni, gdzie w piecu c.o. już palił sie ogień. Szerszenidła zginęły w płomieniach. Trzeba jednak uważać podczas takiej krucjaty - Farmer ubrał się w kapelusz pszczelarski , bo użądlenia zwłaszcza w głowę i szyję mogą się skończyć tragicznie. Opowieść o szerszeniach nijak się ma do domu w starym stylu, ale wiecie - BHP w domu i zagrodzie ...również w starym stylu być musi :D
-
Przepraszam Olguchno - stoisz zapewne nad tymi kuframi i czekasz ;) Mamy też taki kufer! Skrzynię właściwie. Skrzynia jest sosnowa, stała sobie na strychu i przechowywała nasiona traw . Częściowo nadżarta przez kołatki, brudna jak nieboskie stworzenie, nie wyglądała apetycznie...Nasiona wysypaliśmy na łączkę - i dalej brakowało nam koncepcji, co z tym brudasem zrobić. Potem lata całe przechowywała w sobie kilka woreczków ze środkami ochrony roślin ( to były jakieś pestycydy w proszku). To było dawno temu, jak jeszcze byliśmy rolnikami konwencjonalnymi. Potem zwróciliśmy się ku ekologii i okropne pestycydy daliśmy w prezencie rolnikowi - posiadaczowi opryskiwacza. Skrzynia capiła niemożliwie chemią , ale kołatki sobie poszły :) Następnych kilka lat wietrzyliśmy ją - stała otwarta i emanowała chemią. Aż wreszcie farmer zaatakował ją papierem ściernym- wyczyścił ją ładnie do żywego drewna. Ja ją zapokostowałam. Dostała nowe nóżki i została wewnątrz wybita materiałem. Służy jako pojemnik na pościel. Ma ciepły, miodowy kolor starej sosny. Dziurkami się nie przejmuję - to znak czasu :) Okucia ma całkiem niepasujące, ale odkryłam w Poznaniu sklepik z okuciami - mam nadzieję dostać tam jakąś kowalską robotę. Acha! A w tej jesionowej szafie, o której pisałam wyżej, pan Edek( renowator) dziurki pozatykał woskiem w kolorze drewna.
-
O, jak fajnie, dziewczęta, że podniosłyście \'DOM W STARYM STYLU\" :) Rzeczywiście - czas wrócić na łamy. U nas ostatnio z klimatycznych rupiećków z duszą , przybyła do domu BARDZO STARA SZAFA. BARDZO STARA SZAFA stanęła w pokoju dzieci, czyli w tzw. \"córniku\" . Szafa jest z litego jesionu, secesyjna, dwudrzwiowa, i z szufladą na dole. Ma chyba 100 lat.Nabyta 6 ? 7 ? lat temu od sąsiada - stała u niego na wilgotnawym strychu , biedulka, i kisiła w sobie robocze ubranka. Miała trochę kołatków, oberwanych kilka listewek. Postawiliśmy ją te 7 lat temu w suchym warsztacie farmera...i nic. Patrzyliśmy na nią bezradnie, bo brak nam było wiedzy, czasu . Aż wreszcie przy okazji remontu córnika przyszedł czas na BARDZO STARą SZAFę. Pojechała do prawdziwego renowatora ( bodajże w maju). Wróciła wczoraj = pachnąca politurą, woskiem, bez robaków, ma wyczyszczone oryginalne okucia, zameczek w drzwiach chodzi jak szwajcarski zegarek, dorobiono jej brakujące listewki i sklejono pękniętą szybkę w witrażyku. Jest śliczna :) Po co ja o tym piszę ? A, żeby nawiązać do tych starych kufrów Olguchny. Warto powierzyć renowację fachowcowi. Teraz mam troszkę zajęć (jadą właśnie goście), ale wrócimy do tematu. Kufry cenna rzecz- mam jeden i trzymam w nim pościel.
-
hym hym hym ? :D:D:D
-
A jaki styl i kolorystyka dominują w twojej najbliższej okolicy? Bo na przykład w naszej wsi 99,9% domów zbudowano 100lat temu z czerwonej cegły. Jeden ktosiek otynkował swoją zabytkową chatę i pomalował ją na JAGODOWY KOLOREK . Jest to ewidentny zgrzyt i ilekroć przejeżdżam, to odwracam głowę...z obrzydzenia. Mimo, iż kolor jak najbardziej skorelowany z kolorem blachodachówki.