

farmerka63
Zarejestrowani-
Zawartość
2 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez farmerka63
-
No! Skończyłam z masłem i teraz mogę się zabrać za gry i zabawy towarzyskie :) Już otwieram płytkę ze zdjęciami i wrzucam do gara te kręgi, zamki i zapory ;)
-
Ło matko...Tuurma...rób fotodokumentację, bo mnie już skręca z ciekawości. Twoje barwne opisy tylko zaostrzają apetyt :) A ja tymczasem może zamieszczę kilka zdjęć z krajoznawczej wycieczki - tym razem na Pomorze Zachodnie wiodła, do Zamku rodu Podewils w miejscowości (wsi?) Krąg pod Koszalinem. A zahaczyliśmy też o kręgi megalityczne w Grzybowie i elektrownię szczytowo-pompową w Żydowie . Baardzo, baardzo poznawcza ekskursja.
-
Ojej...Wsiąkłam w tą dekorię :) Piękne rzeczy oferują. A propos zasłon, to byłam ostatnio na 3-dniowym seminarium. Zakwaterowanie w XV-wiecznym zamku (Nooo, przynajmniej część jego piwnic była XV-wieczna, reszta zdecydowanie młodsza :) ) Na każdej takiej eskapadzie, oprócz informacji wielce przydatnych organizacjom pozarządowym, zawsze podglądnę coś pięknego a dającego się przeflancować na farmę. Wiadomo- podróże kształcą. Tym razem były to zamkowe okna o ciekawym rysunku szprosów, pozbawione firan, a za to ubrane w piękne zasłony, marszczone na taśmie - jak te w dekorii. Zasłony były podwójne - tzn. miały podszewki z gładkiej , jasnej tkaniny. Strona ozdobna - widoczna dla zamkowych gości była bogato zdobiona. Materiał - chyba jakaś mieszanka z dużym udziałem bawełny. Na dzień rozsunięte i spięte taśmą umocowaną do haczyka wkręconego w ścianę. Haczyk z patynowanego mosiądzu na stosownym szyldziku, oczywista. Ponieważ za oknami piękne widoki ( jezioro lub zamkowy ogród ) rzeczywiście żal się zasłaniać firankami. I ja chyba też tak zrobię! Do drogi mam daleko a za oknem żywe obrazy :) Tylko, żeby tego dokonać, to muszę najpierw oskrobać do żywego drewna wszystkie nieopatrznie pomalowane białą olejną okna. Kit też trzeba będzie wymienić (kruszy się zaraza). Drzwi wejściowe potraktowałam w zeszłym roku lakierobejcą duluxa w kolorze mahoń bodajże - droga, ale skuteczna. I tym samym specyfikiem zaatakuję okna.
-
Aaaa, bo była (i jest) taka książka Agaty Christie pt. \"Arszenik i stare koronki \", no to tak mnie się skojarzyło ;) A odnośnie porcelany to rzuć okiem na : www.villaitalia.pl Ehhhh...żal....
-
No właśnie- porcelana! Przydałby się jakiś wykwintny a niedrogi serwisik na tą five o'clock ;) I tu nieodmiennie przypomina się się Marian Kociniak : "Fajfokloki wy jedne!". :D:D:D
-
Tuurmo - te herbaciane róże to serwetki bibułkowe po prostu - poszłam na łatwiznę, bo aż tak plastycznie uzdolniona to ja nie jestem...niestety. Teraz powinnam powierzchnię zabezpieczyć lakierem i to po wielekroć. Kołacze mi się jednak ta krakelura. Masz jakieś doświadczenia może? Tace pokryte są wodną emalią akrylową duluxa . Kolor - pastelowa orchidea (mniam) . I co teraz - lakier? Krakelura? Bitum? Lakier też mam akrylowy- został po malowaniu podłóg . Nazywa się \"Hydroparkiet\" ;) Koncepcja śmietankowo- różana nieodmiennie kojarzy mi się ze Zjednoczonym Królestwem i też mi pasuje . Chyba pomału ta śmietanka rozpełznie się po całym domu...Wiesz - stare koronki,arszenik;) cieniutka porcelana, poduszki na sofie- klimaty wyspiarskie po prostu :)
-
...Jaka piękna ta Bajeczka... :)
-
Nic nie szkodzi, pepperoni :) Odezwałaś się jak najbardziej w temacie. Przeczytałam już link do tej aukcji. Bardzo dobrą robotę robicie i jesteście godni podziwu. Dzisiaj mam na koncie przeciąg ;), ale jutro małe co nieco Wam przeleję, dobrze? Tyle na ile mnie stać, bo sama karmię 5-tkę kotów. Wielkie buziaczki dla Was!
-
Wiesz - ja nie pamiętam ich nazw, bo to już dość dawno było. Taką głęboką żółtą michę z przykrywką, morelowy litrowy dzbanek z przykrywką do mleka, stolnicę ( porażka) , czerwoną maselniczkę z przykrywką ( która pękła nota bene) i malutki niebieski dzbanuszek do śmietanki. Dwa ostatnie egzemplarze to gifty od koleżanki -konsultantki. Acha! I jeszcze takie śmiszne łyżeczki, które zapierają się o brzeg szklanki ... gdzieś się jeszcze plączą po szufladzie :)
-
Pudełka jak pudełka, Aniu . Rozumiem, że jesteś pełną zapału świeżo zwerbowaną konsultantką tuż po szkoleniach - stąd Twój entuzjazm. Mam kilka produktów tej firmy - jestem daleka od zachłyśnięcia się. Od dłuższego czasu kupuję pudełka firmy Curver i Rubbermaid, albo zgoła jakieś bezimienne - też działają . A na stół stawiam chętniej swojskie kamionki lub od święta porcelanę . Plastik moim zdaniem nadaje się na pikinik.
-
Tuurmo! obcykaj ten nowy pokoik , co? No i zamieść , gdzie trzeba - pocieszymy oczka. Ja ścibolę ciągle mój abażur - to jest najtańsza inwestycja, na jaką mnie obecnie stać. Lampę kupiliśmy onegdaj na pchlim targu . Abażur miała całkiem do niczego. Od koleżanki dostałam karkas ( to jest ta druciana konstrukcja) w formie półkuli. Teraz hekluję na niego misterną sieć w kolorze ecru.
-
Ach Shrek! :):):) No pewnie! No to daleko jeszcze?
-
Dawno nie oglądałam gumisiów i chyba nie nadążam... Tuurmo! Oświeć mnie, moja droga - jak to jest z tą cebulą???
-
Tuurma je jakoś tak śmisznie porżnęła...Ciekawe czym? Ziemniaki do domu w starym stylu pewnie nijak się nie mają - najfajniejsze jest to, że w zasadzie rozmowa toczy się na 3-4 wątkach jednocześnie między tymi samymi kobitkami - incydentalnie dochodzi ktoś nowy, ale cały czas jest to człek \"znający Józefa\" . Wszystkie mamy zainteresowanie w tej samej sferze - domy, ogrody, zwierzęta, kuchnie, dzieci - bardzo babskie i ...ciepłe :)
-
Widziałaś, widziałaś te polędwiczki, Borosiu? No, ośliniłam klawiaturę normalnie...
-
Hi !Hi! Niechcący udało mi sie wmalować 2000-ny post na kocim wątku :))))
-
Amito...Co jest???!!
-
Świnta prawda - słodyszki rzepakowe konkretnie - takie malusie czarne chrząszczyki.
-
To są krople do oczu właśnie - stężenie 0,3 procenta -chyba by mi nie dał czegoś, co może Receptorowi zaszkodzić ???!!! O rany...ale mnie przstraszyłaś... Zaraz czegoś poszukam na ten temat... Wet wetowi nierówny...
-
O!Właśnie taki sam kredensik mamy w kuchni letniej! Tylko, że jest teraz soczyście zielony - czyli całkiem nie fengszujowy ;) A czym grozi zastosowanie tegoż koloru w kuchni? Nasza chata już teraz wydaje nam się za duża - chociaż pisklęta jeszcze nie wyfrunęły na dobre... Zaludnia się w weekend , a w tygodniu tylko koty, pies...i my :) Palić w co i tak trzeba - nie ma zasadzie takiego sektora, który można by odciąć. Skończył się węgiel, więc troszkę chłodniej, ale na to jest rada -wełniane skarpetki i polarek. Koza w bibliotece ratuje sytuację. Przetwórstwo mleka ( z racji mniejszych dostaw mleka i chłodu w kuchni letniej) przeniosłam do domu - więc wczoraj i dzisiaj paliłam w westfalce . To nam trochę podniosło temperaturę. Właśnie - a propos starych chat i aspektu \"grzejnego\". Znalazłam technologię ocieplania opartą na wdmuchiwaniu granulatu celulozowego w szczelinę powietrzną ! Ten cud ma już ponad 100 lat i wymyslili go Kanadyjczycy na użytek w swoich szkieletowych domkach. Ja co prawda nie mam szkieletowego, ale dom z cegły właśnie ze szczeliną powietrzną. Nie chcemy ocieplać domu z zewnątrz, bo stracimy urokliwą elewację. Granulat celulozowy to bardzo ciekawa koncepcja.
-
Super! Dzięki! Nie miałam pojęcia, że coś takiego istnieje! Teraz już mi się Farmer nie wywinie :D ...na wszelki wypadek nie powiem mu, że to od Ciebie ta koncepcja wypłynęła -he, he!
-
Przez święta walczyłam z esencją herbacianą ( garbniki!), rumiankiem , szałwią. Efekt żaden - kot już płakał normalnie. Teraz dostaliśmy gentamycynę - najwyraźniej działa. To antybiotyk w postaci kropel do oczu - do aplikowania co dwie godziny. Ale to wet powinien określić, na jakim tle to zakażenie. Z niejadkiem nie miałam niestety do czynienia, ale zauwazyłam , że moje koty też mają swoje preferencje kulinarne. Najbardziej uwielbiają surowe świeże mięsko, ale musi być świeże ! Wątróbki nie lubią. Ryb surowych też (zresztą niewskazane). Wieprzowinę w małych ilościach i możliwie najchudszą. Najlepsiejsza jest wołowina i indyk. Wskazane pokrojenie na drobne kawałeczki. Jak Webetka była po chorobie, to też karmiłam ja z ręki. Wydaje mi się , że trzeba iść do dobrego weta. Badanie krwi powinien małej zrobić. Obowiązkowe odrobaczenie. Coś tu jest nie tak....
-
I ja się dołączam - Wszystkiego dobrego Wam i Waszym tygryskom w Nowym Roku :) A póki co - walczę z ropiejącym okiem najmłodszego tygryska- małego Receptora . Wkrapiam mu gentamycynę - całe szczęście pomaga, ale potrwa to jeszcze kilka dni na pewno. Receptor nic sobie ze schorzenia nie robi - broi ile zlezie . Właśnie przed chwilą odłowiłam kolegę z parapetu - atakował kwiatki dopiero co rozwiniętego Hippeastrum. No, skubaniec jeden.... W godzinie głupawki ganiają się z Webetką po całym domu , wymiatając kurze spod kredensu i szafy, jeżdżą na szmacianych dywanikach . Rozebrał nam pół choinki - słomkowe ozdóbki to jest super zabawka dla kota - polecam :)
-
Ja rozumiem - pani była \"na prawie\". To jej mieszkanie i ma prawo nie życzyć sobie imprez, palenia papierosów, sprowadzania chłopaków, szastania prądem i wodą, kotów w końcu. O K , ale taka nienawiść? Bioróżnorodność nasza ludzka dziwne czasem formy przybiera...