farmerka63
Zarejestrowani-
Zawartość
2 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez farmerka63
-
No liniejemy, liniejemy głównie :) Cały kotostan w dobrym zdrowiu i kondycji :)
-
Jeśli steryd nie pomaga, to może powinien zrobić ci posiew z rączek . Strzał sterydem to najprostsze ( jeśli nie prostackie) podejście do problemu. Chciałam napisać o jakiejkolwiek maści ze sterydem, ale się powstrzymałam. Tylko łapki cię tak swędzą? A od dawna tak się męczysz?
-
Przede wszystkim trzeba ustalić przyczynę egzemy. Czy nabyłaś jakiś nowy krem do rąk? Prałaś coś ręcznie ? A może nowy płyn do mycia naczyń? Jakieś zwierzątko nowe głaskane było ? Tak czy inaczej lepiej odstawić te chemikalia. Udać się do lekarza - dermatologa. Ustali przyczynę i wykluczy zakażenie bakteryjne lub grzybicze. - bo to też może być przyczyna. A dzisiaj i doraźnie? Zanurz dłonie w letniej wodzie z sodą oczyszczoną. Soda zmiękcza wodę i łagodzi podrażnienia. Postaraj się nie drapać.... Wyrazy współczucia :(
-
No! Skończyłam z masłem i teraz mogę się zabrać za gry i zabawy towarzyskie :) Już otwieram płytkę ze zdjęciami i wrzucam do gara te kręgi, zamki i zapory ;)
-
Ło matko...Tuurma...rób fotodokumentację, bo mnie już skręca z ciekawości. Twoje barwne opisy tylko zaostrzają apetyt :) A ja tymczasem może zamieszczę kilka zdjęć z krajoznawczej wycieczki - tym razem na Pomorze Zachodnie wiodła, do Zamku rodu Podewils w miejscowości (wsi?) Krąg pod Koszalinem. A zahaczyliśmy też o kręgi megalityczne w Grzybowie i elektrownię szczytowo-pompową w Żydowie . Baardzo, baardzo poznawcza ekskursja.
-
Ojej...Wsiąkłam w tą dekorię :) Piękne rzeczy oferują. A propos zasłon, to byłam ostatnio na 3-dniowym seminarium. Zakwaterowanie w XV-wiecznym zamku (Nooo, przynajmniej część jego piwnic była XV-wieczna, reszta zdecydowanie młodsza :) ) Na każdej takiej eskapadzie, oprócz informacji wielce przydatnych organizacjom pozarządowym, zawsze podglądnę coś pięknego a dającego się przeflancować na farmę. Wiadomo- podróże kształcą. Tym razem były to zamkowe okna o ciekawym rysunku szprosów, pozbawione firan, a za to ubrane w piękne zasłony, marszczone na taśmie - jak te w dekorii. Zasłony były podwójne - tzn. miały podszewki z gładkiej , jasnej tkaniny. Strona ozdobna - widoczna dla zamkowych gości była bogato zdobiona. Materiał - chyba jakaś mieszanka z dużym udziałem bawełny. Na dzień rozsunięte i spięte taśmą umocowaną do haczyka wkręconego w ścianę. Haczyk z patynowanego mosiądzu na stosownym szyldziku, oczywista. Ponieważ za oknami piękne widoki ( jezioro lub zamkowy ogród ) rzeczywiście żal się zasłaniać firankami. I ja chyba też tak zrobię! Do drogi mam daleko a za oknem żywe obrazy :) Tylko, żeby tego dokonać, to muszę najpierw oskrobać do żywego drewna wszystkie nieopatrznie pomalowane białą olejną okna. Kit też trzeba będzie wymienić (kruszy się zaraza). Drzwi wejściowe potraktowałam w zeszłym roku lakierobejcą duluxa w kolorze mahoń bodajże - droga, ale skuteczna. I tym samym specyfikiem zaatakuję okna.
-
Aaaa, bo była (i jest) taka książka Agaty Christie pt. \"Arszenik i stare koronki \", no to tak mnie się skojarzyło ;) A odnośnie porcelany to rzuć okiem na : www.villaitalia.pl Ehhhh...żal....
-
No właśnie- porcelana! Przydałby się jakiś wykwintny a niedrogi serwisik na tą five o'clock ;) I tu nieodmiennie przypomina się się Marian Kociniak : "Fajfokloki wy jedne!". :D:D:D
-
Tuurmo - te herbaciane róże to serwetki bibułkowe po prostu - poszłam na łatwiznę, bo aż tak plastycznie uzdolniona to ja nie jestem...niestety. Teraz powinnam powierzchnię zabezpieczyć lakierem i to po wielekroć. Kołacze mi się jednak ta krakelura. Masz jakieś doświadczenia może? Tace pokryte są wodną emalią akrylową duluxa . Kolor - pastelowa orchidea (mniam) . I co teraz - lakier? Krakelura? Bitum? Lakier też mam akrylowy- został po malowaniu podłóg . Nazywa się \"Hydroparkiet\" ;) Koncepcja śmietankowo- różana nieodmiennie kojarzy mi się ze Zjednoczonym Królestwem i też mi pasuje . Chyba pomału ta śmietanka rozpełznie się po całym domu...Wiesz - stare koronki,arszenik;) cieniutka porcelana, poduszki na sofie- klimaty wyspiarskie po prostu :)
-
Maselniczkę dostałam w prezencie od konsultantki. Stolnicę kupiłam na pokazie - moczyłam, tak jak pani demonstrowała, układałam na rozmaitych powierzchniach - blacie laminowanym, drewnianym , z gresu - jeździła jak dobrze posmarowane narty na stoku :D Podkładanie mokrych ścierek to chyba lekka przesada. Kupiłam już sobie drewnianą - taką jak miała moja Babcia - z burtami na trzech bokach. Działa niezawodnie i nie muszę niczego pod nią podkładać. A reklamacje przykrywki maselniczkowej sobie też odpuszczę - konsultantka przyjechała do nas na występy gościnne z daleka. To pudełeczko nie jest aż tak cenne, żebym się fatygowała i szukała tej pani. Służy teraz jako miseczka dla najmłodszego kotka ;)
-
...Jaka piękna ta Bajeczka... :)
-
Nic nie szkodzi, pepperoni :) Odezwałaś się jak najbardziej w temacie. Przeczytałam już link do tej aukcji. Bardzo dobrą robotę robicie i jesteście godni podziwu. Dzisiaj mam na koncie przeciąg ;), ale jutro małe co nieco Wam przeleję, dobrze? Tyle na ile mnie stać, bo sama karmię 5-tkę kotów. Wielkie buziaczki dla Was!
-
Wiesz - ja nie pamiętam ich nazw, bo to już dość dawno było. Taką głęboką żółtą michę z przykrywką, morelowy litrowy dzbanek z przykrywką do mleka, stolnicę ( porażka) , czerwoną maselniczkę z przykrywką ( która pękła nota bene) i malutki niebieski dzbanuszek do śmietanki. Dwa ostatnie egzemplarze to gifty od koleżanki -konsultantki. Acha! I jeszcze takie śmiszne łyżeczki, które zapierają się o brzeg szklanki ... gdzieś się jeszcze plączą po szufladzie :)
-
Pudełka jak pudełka, Aniu . Rozumiem, że jesteś pełną zapału świeżo zwerbowaną konsultantką tuż po szkoleniach - stąd Twój entuzjazm. Mam kilka produktów tej firmy - jestem daleka od zachłyśnięcia się. Od dłuższego czasu kupuję pudełka firmy Curver i Rubbermaid, albo zgoła jakieś bezimienne - też działają . A na stół stawiam chętniej swojskie kamionki lub od święta porcelanę . Plastik moim zdaniem nadaje się na pikinik.
-
Tuurmo! obcykaj ten nowy pokoik , co? No i zamieść , gdzie trzeba - pocieszymy oczka. Ja ścibolę ciągle mój abażur - to jest najtańsza inwestycja, na jaką mnie obecnie stać. Lampę kupiliśmy onegdaj na pchlim targu . Abażur miała całkiem do niczego. Od koleżanki dostałam karkas ( to jest ta druciana konstrukcja) w formie półkuli. Teraz hekluję na niego misterną sieć w kolorze ecru.
-
Ach Shrek! :):):) No pewnie! No to daleko jeszcze?
-
Dawno nie oglądałam gumisiów i chyba nie nadążam... Tuurmo! Oświeć mnie, moja droga - jak to jest z tą cebulą???
-
Tuurma je jakoś tak śmisznie porżnęła...Ciekawe czym? Ziemniaki do domu w starym stylu pewnie nijak się nie mają - najfajniejsze jest to, że w zasadzie rozmowa toczy się na 3-4 wątkach jednocześnie między tymi samymi kobitkami - incydentalnie dochodzi ktoś nowy, ale cały czas jest to człek \"znający Józefa\" . Wszystkie mamy zainteresowanie w tej samej sferze - domy, ogrody, zwierzęta, kuchnie, dzieci - bardzo babskie i ...ciepłe :)
-
Widziałaś, widziałaś te polędwiczki, Borosiu? No, ośliniłam klawiaturę normalnie...
-
Hi !Hi! Niechcący udało mi sie wmalować 2000-ny post na kocim wątku :))))
-
Amito...Co jest???!!
-
Świnta prawda - słodyszki rzepakowe konkretnie - takie malusie czarne chrząszczyki.
-
To są krople do oczu właśnie - stężenie 0,3 procenta -chyba by mi nie dał czegoś, co może Receptorowi zaszkodzić ???!!! O rany...ale mnie przstraszyłaś... Zaraz czegoś poszukam na ten temat... Wet wetowi nierówny...
-
O!Właśnie taki sam kredensik mamy w kuchni letniej! Tylko, że jest teraz soczyście zielony - czyli całkiem nie fengszujowy ;) A czym grozi zastosowanie tegoż koloru w kuchni? Nasza chata już teraz wydaje nam się za duża - chociaż pisklęta jeszcze nie wyfrunęły na dobre... Zaludnia się w weekend , a w tygodniu tylko koty, pies...i my :) Palić w co i tak trzeba - nie ma zasadzie takiego sektora, który można by odciąć. Skończył się węgiel, więc troszkę chłodniej, ale na to jest rada -wełniane skarpetki i polarek. Koza w bibliotece ratuje sytuację. Przetwórstwo mleka ( z racji mniejszych dostaw mleka i chłodu w kuchni letniej) przeniosłam do domu - więc wczoraj i dzisiaj paliłam w westfalce . To nam trochę podniosło temperaturę. Właśnie - a propos starych chat i aspektu \"grzejnego\". Znalazłam technologię ocieplania opartą na wdmuchiwaniu granulatu celulozowego w szczelinę powietrzną ! Ten cud ma już ponad 100 lat i wymyslili go Kanadyjczycy na użytek w swoich szkieletowych domkach. Ja co prawda nie mam szkieletowego, ale dom z cegły właśnie ze szczeliną powietrzną. Nie chcemy ocieplać domu z zewnątrz, bo stracimy urokliwą elewację. Granulat celulozowy to bardzo ciekawa koncepcja.