farmerka63
Zarejestrowani-
Zawartość
2 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez farmerka63
-
Kupiłam dziecku pod choinkę książeczkę. O kotach jest - bo dziecko też lubi koty. Ponieważ dziecko zaraz po świętach zabierze książkę i wyjedzie ( mam to jak w banku) , to czytam szybko :) No i w jednej z opowieści dobry (moim zdaniem ) dowcip - to tak pod choinkę dla wszystkich kociarzy tu zaglądających : " Pewna staruszka wpadła do wody. Kiedy się z niej wygramoliła, zauważyła, że ma w kieszeni złotą rybkę.Chciała ją wypuścić, ale rybka uparła się, że musi spełnić choć jedno jej życzenie. - Ale ja wszystko mam - odparła kobieta. - Może dom albo samochód ?- proponowała rybka. - Ja już mam dom, a samochodu nie potrzebuję, bo mam rower. - To może pięknego męża ? - Ja już miałam męża, a teraz mam kota. - A jakbym zamieniła tego kota w mężczyznę ? Byłby taki miły i piękny jak on...- kusiła rybka. Kobieta pomyślała chwilę i zgodziła się. Wraca do domu, a tam drzwi otwiera jej niesłychanie przystojny brunet, zdejmuje płaszcz, uśmiecha się i nagle słodko mruczy do ucha kobiety : -Trzeba mnie było kastrować ?
-
Skarbeczku - wetem nie jestem, ale wydaje mi się, że to jakiś bezpodstawny przesąd z ta sterylką PO pierwszej rui.
-
O ile dobrze pamiętam to był 1 kg cukru na 1 kg pędów. W domu moim oskrobywaliśmy pędy z brązowej łuski - tato twierdził, że zawierają szkodliwe terpentyny i żywice ( ile w tym prawdy nie wiem, ale prababcia Julia tak robiła i już !). Diabelska robota, bo te łuseczki się cudnie lepiły do palców, nożyków... Jak się cały cukier rozpuści, to można na 1 litr syropu dodać 100 ml spirytusu ( profilaktyczny konserwant), chyba , że to dla dziecięcia, to lepiej nie :)
-
Olguchno - wejście smoka normalnie :D:D:D ...idę po świeże desusy .... Jak fajnie, że wróciłaś
-
Któryś z moich piesów też tak kiedyś miał - wynik przebiałczenia - gotowałam mu bardzo bogatą kaszę na mnięsku + surowe jajko. Wystarczyło zmienić dietę. Może nie będzie tak źle :)
-
Ja kupię dopiero w środę... Bo prenumeraty nie posiadam :( Acha! Zapomniałam Wam napisać, że na stronie www.weranda.pl jest dostępny PIERWSZY ARCHIWALNY I NIE DO ZDOBYCIA W FORMIE PAPIEROWEJ numer Werandy c. Można sobie chociaż wirtualnie poczytać i popaść oczka :)
-
Gangsterzy zwykle pojawiają się w godzinie duchów, zauważyliście ? ;) Greto - piszesz w czasie przeszłym :(
-
Blackboard - a możesz podać nazwę mazidła ? Nie mam co prawda egzemy, za to taka pracę , gdzie często moczę ręce w roztworach środków myjących i dezynfekujących. Potem wychodzę z takimi niedosuszonymi łapkami na mróz ( bo z pracy do domu kilka kroków) . I w efekcie ciągle mam przesuszone ręce i popękana skórę :( Całe szczęście bez reakcji alergicznych.
-
Ulotna - nie ma za co :) Dobry chleb wszędzie jest mile widziany :)
-
Papajo - jak dla mnie BOMBA :) :) :) Zdjęcia wybrałaś bardzo konsekwentnie - wszędzie jasne surowe drewno ( kurczę - surowe te dechy na podłogach ???? ) i biel, biel, biel :) Moim zdaniem bardzo dobra koncepcja i gra jak mało która z kolorem piasku na wydmach, które tuż tuż.... Szukaj, dziewczyno ! Będę trzymała kciuki !
-
Emmisiu - mało casu... :( A szuflandia już jest w garnku :) ..no i lecę do robotyyyy... Alert bojowy !
-
Paula - muszę zdecydowanie poprzeć koncepcje Twojego przyszłego . Mamy taką kaflową kuchnię w przetwórni . Oprócz tego, że można coś na niej upichcić ( a potrawy gotowane na żywym ogniu mają ponoć specyficzny, niepowtarzalny smak), to w palenisku jest zamontowana tzw. podkowa dzięki której mamy też gorącą wodę użytkową. Jest tej wody tyle, że nie daję rady jej wychlapać ( a w przetwórni używam jej naprawdę dużo). Jak już jest okropnie gorąca, to odkręcam w pokoiku na stryszku mały kaloryfer . Ale jeśli ta kuchnia ma być w domu, to myślę, że spokojnie możecie podłączyć ją do układu c.o. Pozostaje Wam tylko poszukać dobrego zduna i ładnych kafli :)
-
Emmi - OSZRONIONY ??? U nas zamglony... Ale schowałam margaretki i bladoróżowe pelargonie . Dziecko marudziło, że powinnyśmy schować wszystkie skrzynki , bo bez sensu wydawać co roku kasę na nowe sadzonki, ale za bardzo nie mam gdzie schować tego dobra. Schować, jak schować, ale przecież w styczniu trzeba to wyciągnąć , podlewać, nawozić. A parapetów południowych mam nie tak wiele . Do tego trzy są wąskie. W córniku jest szeroki, ale nie chcę pannom zagracać pokoju . W łazience często otwieramy okno do wietrzenia i skrzynki przeszkadzają. Tkaniny we wnętrzach - kotary, kapy, poduszki ozdobne, dywany - bardzo "uprzytulniają". Uświadomiłaś mi, że i na mnie maszyna do szycia łypie wyczekująco ;)
-
To Gałczyński Borosiu ? Ile razem dróg przebytych? Ile ścieżek przedeptanych? Ile deszczów, ile śniegów wiszących nad latarniami? Ile listów, ile rozstań, ciężkich godzin w miastach wielu? I znów upór żeby powstać i znów iść, i dojść do celu. Ile w trudzie nieustannym wspólnych zmartwień, wspólnych dążeń? Ile chlebów rozkrajanych? Pocałunków? Schodów? Książek? Ile lat nad strof tworzeniem? Ile krzyku w poematy? Ile chwil przy Bethovenie? Przy Corellim? Przy Scarlattim? Twe oczy jak piękne świece, a w sercu źródło promienia. Więc ja chciałbym twoje serce ocalić od zapomnienia.
-
Emmi - podzielam . Skoczę tylko po konfiturki . Ogarniemy nasz salonik , wieczorkiem rozpalimy i zaraz admiratorki starego stylu się zameldują ;D
-
Emmi - a zerknij tu : http://sic.teleadreson.pl/mazowieckie/33/21-odlewnie-zeliwa-szarego-ciagle-odlewanie-zeliwa.html Tylko trzeba by obdzwonić i popytać.
-
Witajcie, poszukiwaczki starego stylu :) Czasu mam mało, ale czegoś jednak udało mi się dokonać :) Otóż w ramach zajęć konserwatorsko- renowacyjnych "zapuściłam " olejem podłogę w córniku. Olej do drewna Altaxin konkretnie. Uczyniłam to, albowiem jechała do nas odrestaurowana pensjonarka, co to już ją znacie z garnka. Bo jak to zwykle bywa w takich razach - nowy nabytek prowokuje ogólne "ogarnięcie". Podłoga wydawała się ciut przyszarzała i troszkę porysowana ( ech ta sosna!) - nowa warstwa oleju przywróciła blask i optycznie przynajmniej zamaskowała rysy. Całkiem niepasująca witrynka z dębowego Swarzędza wyleciała na strych do składu mebli niekochanych i nikomu niepotrzebnych , a jej miejsce przy akompaniamencie zachwytów gospodyni zajęła secesyjna perełka :) Szafa - jej większa siostra - stanęła ukosem . Bohatersko ofiarowałam panienkom tkane cepeliowskie dywaniki zamiast sztucznych kudłaczy z biedronki. Tatuś zawiesił panienkom wiklinowy żyrandol zamiast starej plastikowej michy - że też to nie mój pokój !!! Emmi - to śrutowanie za jedne 2 dychy wykonał pan w pobliskiej odlewni żeliwa. Mówił, że piaskowanie jest za łagodne dla żeliwa pokrytego warstwą rdzy i ilomaś warstwami starej olejnicy. Kącik konsumpcyjno - rekreacyjny w ogrodzie to bardzo ważna rzecz. Mieliśmy kiedyś taki przed domem w ogrodzie, ale z żalem stwierdzam, że spadła jego ranga na rzecz wiaty przy kuchni letniej . Emmi - cyknij nowy-stary złom :) Pliiisss... Tuurmo - i taras w nowej odsłonie. Chętnie bym go ujrzała na żywo, ale chyba nie dotrę :(
-
Zdecydowanie zdekupażować :D
-
Ja się dzisiaj dobrałam do stoliczka , który stał pod wiatą przy kuchni letniej. Kupiony za grosze od pani Holenderki, straszył kostropatym blatem obłażącym z farby. Dzisiaj szlifowanko tarczą na wiertarce, olejowanie, a nóżki pociągnięte czarnym hammeritem. Czekam na podeschnięcie... Jest fajnie, ale natychmiast zaczęły mnie denerwować krzesełka i lamele ;) . Z krzesełek złazi lakier , a lamele aż się proszą o impregnat i mocujące gwoździki :( Dzisiaj już klops, ale po niedzieli nie daruję ....sobie oczywiście :D
-
A ja uważam, że warto się potrudzić z tym wierceniem - po to, aby kabelek wychodził przy samej podstawie i za moment ginął dyskretnie za blatem stoliczka. Poprowadzony od oprawki na żarówkę jest średnio estetyczny... :) Gąsiorek na wino też się da przedziurawić, tylko trzeba iść do cierpliwego szklarza - na pewno posiada odpowiednie wiertła do wiercenia otworów w szkle.
-
Siemanko Emmi :D Ja tu wrócę , tylko nakarmię stadko
-
Mienso - wytrąciłaś mi miecz z dłoni :) Ostatkiem sił zatem proponuję zakopanie owegoż i niezakłócanie przebiegu dyskusji . A teraz idę robić dzieciom obiecaną pizzę - wrócą z jeziora głodne jak wilki. Ko, ko, ko, koooo.... ;)
-
Podglądaczko - fakt, żal rozdzielać "rodzeństwo" . A może jakiś mebel z salonu można gdzieś wyprowadzić, a ten bufet-pomocnik jednak przytulić ?
-
A co Ty Otulona mówisz, kochanie :) Topik żyje, bo jesteśmy my i są nasze futrzole :D U nas na froncie kocim nowość - kastracja czarnego Receptora, który znaczył teren do upojenia . Posikiwanie minęło jak zły sen, tylko się kocury po staremu tłuką ( Receptor z Nowakowskim) . Ale tak do pierwszych piór, a potem następuje rozejm :) W ubiegły poniedziałek przeprowadziliśmy zdecydowaną walkę z pchłami ( Fiprex). Teraz Farmer właśnie wyjeżdża do weta po zamówiony Profender - znaczy robalom tez nie ujdzie na sucho ! Finansowo niezłe szarpnięcie, ale co robić :(
-
Bezo - bo winna jest prawdopodobnie niepotrzebna spacja za 72 w adresie . Skopiuj adres do schowka, wklej w pole adresowe, a następnie usuń spację - strona się otworzy. Ja znam opowieść tej kobitki . Śledzę także jej blog, bo ma znakomite pomysły i jest bardzo twórcza . Niektóre własnoręcznie odrestaurowane mebelki sprzedaje na Allegro. http://domistyl.blogspot.com/ Poza tym, to Wielkopolanka z podpoznańskiego Puszczykowa :)