Czesc.Czytalam wasze wypowiedzi i niestety tez zyje od jakiegos czasu z tym problemem.Moze pokrotce napisze jak u mnie ta choroba przebiega i jak sobie z nia radze.Pierwszy raz dopadlo mnie poltora roku temu,pozniej rok temu i teraz.U mnie objawia sie bardzo silnymi ,piekacymi bolami po lewej stronie klatki piersiowej,wokol piersi.Mam wrazenie ze to serce,a klatka piersiowa jest za mala na pluca i wydaje mi sie ze nie moge nabrac wystarczajacej ilosci powietrza.Przy kazdym ataku ladowalam na ostrym dyzurze,a tam po badaniach stwierdzano ze to nie serce.Pozniej byly wizyty u internisty ktory mowil ze to od kregoslupa albo nerwobole.Kregoslup przeswietlalam i nie jest tak kiepski na takie dolegliwosci,chociaz przy tych moich atakach tez po lewej stronie pobolewa.Teraz moj atak trwa 4 dni,od lekarza dostalam NImesil,a takze mam brac cos na uspokojenie ,odstresowanie.Chociaz juz po poprzednich atakach wiem ze to cos neurologicznego to i tak stres ktory mi wtedu towarzyszy jest tak silny ze musze zasiegnac konsultacji aby sie uspokoic.Teraz po skrocie moich dolegliwosci powiem co mi pomoglo poprzednim razem.Wowczas procz lekow poszlam na serie laserow,teraz tez juz jestem po 3-ch i musze przyznac ze jest lepiej.Z laserami to jest tak ze przy pierwszych moze dosc do zaostrzenia bolu.Ja tak mialam po pierwszym teraz, myslalam ze zejde.Dodam jeszcze ze lekarz ktory mi robi te lasery mowi ze nerwy ,czy nerw miedzyzebrowy moze byc podrazniony przez wypustki ,w kregoslupie ,ale takie nie do konca skostniale ktore mozna we wczesnym stadium laserem zlikwidowac,zreszta laser dziala przeciwbolowo i przeciwzapalnie.Rozpisalam sie troche ,ale moze komus z was pomoglaby i taka terapia.Minus tego jest tylko taki ze lasery nalezy powtarzac jak juz ma sie taka przypadlosc,jednak mi daly ulge na rok,dobre i to:)