Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ona_zw

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez ona_zw

  1. Po ponad 2 m-cach regularnego nawiedzania tego forum, postanowił do Was dołączyć i podzielić się swoją historią kolejny biedny żuczek. Ciężko i boli. Cholernie. Po 4 cudownych miesiącach, już 3 miesiąc tortur. Odszedł tak z dnia na dzień. Powiedział, że inaczej to sobie wyobrażał - ale nie powiedział jak. Zaproponował koleżeństwo, powiedział, żebyśmy dali sobie trochę czasu, odpoczęli od siebie i może jeszcze kiedyś będziemy razem!!! Porażka, żeby nie powiedzieć masakra :P Nie zgodziłam się na taki układ, powiedziałam, że nie potrafię. Płakał, twierdząc, że nie chce mnie całkowicie stracić, powiedział, żebym tego nie skreślała całkowicie!!! Po kilku dniach powiedział, że nie chce już do tego wracać i nie czuje, że to to. Stwierdziłam, że będę twarda, nie będę o nic prosić - w końcu jasno dał mi do zrozumienia, że byłam dla niego nikim. Pierwszy tydzień był do zniesienia - żyłam chyba nadzieją, że wróci. Poszłam jeszcze do niego porozmawiać - i wtedy zobaczyłam, jak całuje inną!!! Wyszedł za mną, zapytał, co chciałam, powiedziałam, że już nic, ale pytał dalej, zapytałam, czy moglibyśmy jeszcze pogadać, obiecał, że później przyjdzie i chyba idzie do tej pory :P Po tym, co zobaczyłam, odechciało mi się już wszystkiego. Ryczę po nocach, ale staram trzymać się mocno. I cholernie trudne jest to udawanie, że wszystko jest ok. Nie odzywałam się do niego w ogóle, w końcu nie będę się płaszczyć. Tylko \'cześć\'. Sytuacja o tyle beznadziejna, że mieszkamy na jednym piętrze w akademiku, nawet przez wakacje i widzimy się codziennie. 2 tygodnie temu nie wytrzymał i sam zagadał - i najgorsze jest to, że nie mogłam się z nim nagadać ;( Odczułam, jak cholernie mi go brakuje, jak tęsknię, a może nawet żałuję, że nie walczyłam. A z drugiej strony ta satysfakcja, że wytrzymałam i nie odezwałam się pierwsza, że jakoś sobie radzę. Najgorsza jest ta nadzieja, czekanie, że może wróci ;( A po chwili rozterki - czy ja naprawdę chce, żeby wrócił??? Przecież ma JĄ!!! Uciekłam na 2 tygodnie do domu, wrócę tam w sierpniu, ale teraz codziennie zastanawiam się, co robi, czy jest z nią, czy wrócił już z pracy... I wcale nie jest lepiej, nie funkcjonuję normalnie, bo wszędzie w każdej chwili jest ON ;(
  2. Witam Was wszystkich :) Od 2 m-cy regularni
×