zielona mój mąż nigdy przenigdy nie zgodziłby się na żadnego seksuologa. po pierwsze nie uznaje w zadnych przypadkach pomocy z zewnątrz, nawet zwykły lekarz u niego nie wchodzi w grę, a po drugie on uważa ze to we mnie jest problem bo jestem "dziwna", a on "po prostu taki jest"...
Sliwka skłaniam się ku jakiejś traumie z dzieciństwa, ale nie powie mi tego... Myślałam o tym, ale on jest tak zamknięty, że nie wierzę aby cokolwiek było w stanie go zmienic...
A choć Twoją sytuację znam tylko z tego co dziś wspomniałaś, jedno mi się zgadza- zawsze wyżywamy się na najblizszych. Mojemu mężowi też się zdarza wykrzyczeć na mnie, jeśli go zezłosci praca, czy ktoś inny. Jednak są granice... U was chyba przekroczone...
elewacja tak, przed ślubem też tak było. w pierwszych miesiącach nasz seks był częsty, ale nigdy nie idealny, ale gdzieś już ok 2 lat później można było poznać się na jego braku potrzeb. Mozecie powiedzieć "widziały gały co brały",ale ja naprawdę nie żałuje, chcę go nawet takiego. tylko wierzyłam że to ja dam radę się dopasowac, a teraz nie daję. i brak mi czegoś, oj bardzo. muszę poczytać wstecz dokłądniej Twoją opowieść, bo to co dziś napisałaś, tchnęło ogromnym smutkiem....