Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Animka prawdziwa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Witam. Tak, zacytowałam tu słowa piosenki, dla osoby która tu wcześniej ją zacytowała lecz w jej wypowiedziach była tylko chęć poddania się i ucieczki od odpowiedzialności. Nie uważam że należy pomagać i ciągnąć partnera w górę przez wieki, można i nawet trzeba spróbować mu pomóc, ale nie można poświęcić na to się tak bardzo by zapomnieć o sobie i dzieciach. Właśnie dlatego napisałam że trzeba skorzystać z pomocy dla siebie by mieć siły pomagać partnerowi, czy nawet czasem własnemu dziecku. Musimy same rozważyć odpowiedni moment kiedy zrobiłyśmy już wszystko. Jeśli do tego czasu była to inicjatywa z naszej tylko strony, to czas by zrobić kolejny krok...odejść... Trwanie w takim stanie przez 5, 10, 20...lat to zabójstwo dla wszystkich. Ja zaczęłam działać, bo wynikła sytuacja wymagająca natychmiastowej interwencji, tak ja uznałam. Przeżyłam koszmar( ja i mój syn) ale to nie jest miejsce by o tym pisać, ale dzięki moim krokom drastycznym i natychmiastowym on szybko się podniósł, ale jaki będzie koniec tego, to sama nie wiem. Zaciskam zęby bo wiem że miotają mną emocje i niestety jestem współuzależniona. Muszę być rozważna, bardzo pomogli mi forumowicze z \"Niebieskiej linii\" i \"AA\". Nie było mi łatwo bo w myślach chciałam umrzeć... Odrzucałam od siebie wszystko, zaprzeczałam, broniłam, tłumaczyłam....Nadal jest mi ciężko... Kiedyś 15lat żyłam w bardzo toksycznym związku, alkohol i cała reszta...rozumiem dlaczego ponownie wpakowałam się w podobny związek, ale teraz jestem mądrzejsza, wiem gdzie szukać pomocy, wiem kiedy zacząć działać, a jednak wciąż popełniam błędy, nie jest mi łatwo. Wiele z Was to ja sama z poprzedniego małżeństwa. Jeśli jesteście tutaj to bardzo dobrze, zaczynacie coś robić to super, na pewno się Wam uda, zróbcie wszystko ale nie zapomnijcie o sobie i dzieciach, chodzi o to by po latach zamykając oczy mieć świadomość że zrobiłyśmy co w naszej mocy. Uwierzcie mi że jeden świadomy błąd rodzi potem wyrzuty sumienia, depresje, choroby. Dlatego przede wszystkim każdy musi postąpić w zgodzie z własnym sumieniem i dostępną znaną mu wiedzą. Mam pomoc i wsparcie od prywatnego psychiatry, podał mi prosty przykład, który pomógł mi wiele zrozumieć: gdybym to ja stała się tą alkoholiczką, osobą stosującą przemoc i miała rodzinę, żonę dzieci, czy chciała bym by latami nic nie robili tylko przyzwalali biernie mi na przemoc i alko, czy chciała bym by mnie porzucili, czy raczej wolała bym by mi pomogli \"zdroworozsądkowo\", albo gdyby taki problem dotyczył mojego dziecka...mamy taką przeszłość że każdego z nas może to spotkać. Tak czy inaczej zachęcam Wszystkich do zajrzenia na Forum \"Niebieska Linia\". tam doradzają specjaliści wykwalifikowani i jest tam dużo takich jak my.
  2. Witam wszystkich. Załamana Alicja, Niebo błękitne i wiele innych, zauważyłyście problem waszych partnerów, teraz wasza kolej: bo \"miłość to nie pluszowy miś ani róże...ale miłość kiedy jedno spada w dół drugie ciągnie je ku górze\" Wasze drugie połówki spadają w dół, a WY powinnyście ciągnąć je ku górze, wy, bo wy widzicie ten problem, wasze drugie połówki tego nie widzą, powinniście pomóc im je dostrzec, skoro same to widzicie, najpierw zrobić w tym względzie wszystko nim uciekniecie od nich. przecież związki są na dobre i złe, nie można uciec gdy nadchodzi to złe, nie można latami czekać i narzekać i cierpieć, dostrzeżony problem - trzeba od razu działać. Pierwsze kroki to terapia dla Was, jak macie się stać silne by podołać problemom, co zrobić by im pomóc dostrzec to, co same widzicie że jest złe u nich. Następnie wykorzystać wszystkie swoje możliwości by im pomóc. Zmienić wszystkie swoje błędne zachowania, przyzwalania na przemoc czy to fizyczną czy też psychiczną. Jeśli pomimo tych wysiłków, oni nadal są tacy sami i nie chcą się zmienić ani współpracować, albo też uporczywie wracają do ZŁA to wtedy można myśleć o odejściu. To dobre wyjście pod warunkiem że Wasze sumienia mówią Wam w tym momencie: zrobiłam wszystko co w mojej mocy. Bo jeśli dotąd biernie poddawałyście się jego jakiejkolwiek przemocy, nic nie robiłyście by to zmienić, tylko uciekałyście i narzekałyście i stosowałyście czasem ostre sankcje, a teraz definitywnie chcecie odejść, to robicie okrutną rzecz, oni się budzą ze strasznym poczuciem krzywdy, czują się porzuceni i pozostawieni brutalnie i niesłusznie, czują się skrzywdzeni. Jeśli kiedyś wrócicie do nich po tym lub założą nowy związek będą jeszcze gorsi, na zasadzie pomsty za doznane krzywdy. Wasze sumienie nie da Wam spokojnie żyć, dopóki nie zrobicie wszystkiego co w Waszej mocy. Nie można zostawić kogoś kto \"spada w dół\" na pastwę losu by ratować siebie i dzieci, to egoizm. w ten sposób powiększamy społeczeństwo o kolejne osoby okaleczone, a tym osobom najprawdopodobniej nikt inny nie będzie w stanie tak pomóc jak właśnie Wy! Ja też zmagam się z podobnym problemem, ale staram się mu pomóc, bo go kocham, on to jak na razie docenia, zaczął się leczyć, staje na nogi i być może uda mi się uratować nasz związek i naszą miłość. U mnie była przemoc psychiczna, ale to moja bierność i przyzwalanie do tego doprowadziły, teraz staram się to zmienić. Nie tłumaczę go, on zawinił, ale to ja na to przyzwalałam i ja pierwsza dostrzegłam problem. Nie wolno uciekać przed problemami, trzeba je uczyć się rozwiązywać, dopóki jest jeszcze jakakolwiek szansa. Przecież chodzi o drugiego człowieka, o kogoś kto musi funkcjonować w społeczeństwie.
  3. A mi się zrobiła jakaś krostka w buzi na policzku od środka i wystraszyłam się że to jakiś rak, więc wpisałam w necie "rak jamy ustnej" po obejrzeniu paru zdjęć raka i przeczytaniu objawów i rokowania leczenia i że może zostało mi 5 lat życia tak się przestraszyłam, że od razu wyrzuciłam pety z popielniczki, wywietrzyłam mieszkanie, umyłam zęby i od tej pory nie palę.
  4. Animka prawdziwa

    jedzie Ci z ust jak shrekowi? wejdź

    Witam. ja mam pytanie trochę odbiegające od tematu. Czy wie ktoś gdzie znaleźć informacje o związku śliny (nadmiernie wydzielanej i gęstej białawej w kącikach ust) z agresją u człowieka. Mam narzeczonego i on ma taką dziwną ślinę, jak myję szklanki z których pił, to są strasznie śliskie tam gdzie dotykał ustami. Jak mówi coś to ma dużo białawej śliny w kącikach ust, szybko się emocjonuje i robi się trochę agresywny, nie idzie z nim spokojnie rozmawiać, dopuki sam nie skończy, mówi głośno i jest coraz bardziej zdenerwowany. Czy on jest agresywny? Czy to jakieś zaburzenie psychiczne. Gdzie znajdę więcej info na ten temat? Może ktoś mi pomoże. To dla mnie ważne.
×