Wczoraj ogladalam program na National geographic o grudniu 2012 i tak wszystko, co sie dzieje takie jakies posepne, zle jest... czlowiek sam sobie bata kreci;-((
Juz powysylalam emaile do wszystkich swoich uczniow, ktorzy wrocili do do domu do Japonii i wiekszosc mieszka na poludniu, tzn ponizej Tokio, ale mam kilkoro na polnocy i jedna na Okinawie. Wiec bede gryzc palce;-( Bardzo dawno temu, gdy pisalam listy jako nastolatka hehe z ludzmi z calego swiata, jeszcze emailii wtedy nie bylo, mialam kolezanke w Osace. Pisalysmy dosc dlugo, kartki, paczki itp az do dosc poteznego trzesienia ziemi w Osace. Probowalam mnostwo razy, ale listy wracaly do mnie;-((
Kilka dni temu na yahoo.com pierwszy obrazek, ktory przywital mnie z rana to tysiace zdechlych sardynek w jakiejs tam zatoce. I nie moge przestac opierac sie odczucuciu, ze czlowiek, dostanie za swoje... ech... stresy w pracy, stresy w TV, stresy w mieszkaniu, potem czlowiek chodzi z bolami w klatce piersiowej.. niech juz przyjdzie ten weekend, to w koncu chociaz pospie bezstresowo
milego piatku