ZrzędliwaMłodaDupa

Ja kolo Rossmana mieszkam i go lubię; swego czasu był dla mnie wieczorną odskocznią od domu, żeby nie zwariować cały dzień z niemowlakiem.. Mają w ofercie te lepsze marki, a różne drobiazgi dla dzieci i duperele do domu tanio. To też poproszę talon na balon.. ;)

Kurczę, wkurzają mnie ci z GSL. Zawsze znajduję w skrzynce 2 awiza, że "po kilkakrotnych próbach doręczenia"mam se sama przyjść, bo doręczają wyłącznie rano i to nie tak, żebym jeszcze nie wyszła, albo już wróciła Jak szwagierka dzieciom wysłała prezent na Dzień Dziecka, to kurier już o 7mej rano dzwonił i umówił się sensownie.. Można? Można.

Marchewka - gratulacje dla Ziaby z żabą, rozpłaszczonej na brzuchu jak żaba :D

Alonuszka - ja muszę zrobić taką z kalarepą i młodymi ziemniakami - uwielbiam, dzieci niekoniecznie.

Rafinka - ja właśnie wczoraj widziałam reklamę tej sokowirówki i dzieci chcą, żeby im kupić (nie trzeba obierać, można wrzucać całe owoce). Miałam właśnie pytać; zastanawiam się, czy jak nie polecę dzisiaj (nie zdążę) to jeszcze będą..

Jak dziad zaraz się nie pojawi, to mi się wściekną zakupy w Rajfurze , a muszę, bo pusta lodówa. Ja się spisałam wcześniej, bo jako debil internetowy spodziewałam się trudności, że będę potrzebowała porad i kilka podejść zaliczę; udało się, bo rzucili mi tę najkrótszą wersję. Nie lubię, jak mi się obcy plączą po chałupie, dzielnica dworcowa i czort znajet, kto się za kogo poda..

Alonuszka, jestem, bo czekam na kuriera, ale próbuję ogarnąć bajzel wszechczasów, który rozpętały dzieci z racji sprzedaży podręczników i oddawania książek do biblioteki; tylko co do tego mają ciuchy i papierzyska.. :O Zeżarło mi 2 posty..

Bry. Przed ósmą wejść się nie dało ze względu na padnięty serwer (wyskakujący napis), to poleciałam i kupiłam dziecku podręczniki na szkolnej giełdzie; już mam coś do przodu. Kawy koniecznie.. może być sypana, bom zdechła straszliwie. Coś mi się dzieje ze spaniem - pozbierałam się i zasnęłam koło 2giej. Najpierw obejrzałam "Boisko bezdomnych", bo w kinie nie byłam a recenzje miał dobre - warto. Podejrzewałam już po różnych objawach, że to może przekwitanie, ale mój ginekolog twierdzi, że jeszcze nie. Bitej nie ruszam : 2 ciastka kruche dziś bez czekolady, bo nie ma :( Podczytująca - no właśnie, bajeczny temat ta migracja: ja zawsze narzekałam, że na mnie nic nie da się dopasować, bo mam biust pod pachami i jak już dopadłam stanika, to brałam 3 jednakowe (dobrze, jak były w różnych kolorach - luksus). Teraz wiem, że po prostu od zarania nosiłam źle dobrane (na początku przecież miałam to pełne 75B bez łaski) biusthaltry i to one spowodowały "przemieszczenie" Dokładnie na odwrót, niż myślałam.. Ale żeby aż tak się ciałko przesunęło..jestem w szoku. A że nie mam wyjedzonego przez dzieci ani wiekiem steranego biustu, mam nadzieję, że mi "wróci" ;) Bezy.. nie, nie tuczę się ;)

Jak się tym interesowałam, to tak było; jak jest teraz - nie wiem.

Kurczę, ja bym się nie ustosunkowywała, gdyby wszystkie rodziły or oddawały tym, co nie mogą się zapłodnić.. ale tak to nie działa.

Rafinka - no właśnie, chrzciny średniej miałam w czerwcu :) Rozciumkana - ja kiedyś w akcie desperacji wzięłam 2 jednakowe opalacze do zmierzenia i podmieniłam stanik w jednym na drugi :P Do dupy jak szafa mój biust ma się nijak.. ;) A jak chudnę, to najpierw z piersi.. FAK :O

Karmiłam nawet w czasie mszy w katedrze, ale tak, żeby biskup się nie gapił :P

Hyyy, poczytałam. Koleżankę z przeciwfasolkowego topiku informuję, że nie mam potrzeby zakładać topików, żeby z kogoś się pośmiać; jak słusznie zauważyła Rozciumkana, lożę szyderców mamy u siebie, a ja jestem gruba i nieruchawa, nie chce mi się :P :P :P U psychologa cały dzień dziś przesiedziałyśmy na kozetce pt.lateralizacja :P Rozciumkana, buła pod pachą to źle dobrany stanik ;) Zapytaj Podczytującej. Mnie się najlepiej karmiło w ciszy, w pokoju z lekko opuszczoną roletą; ale na chrzcinach średniej rozmawiałam z jej chrzestnym, karmiąc małą na tej profesjonalnej poduszce co to można ją wszędzie zabrać z dzieckiem. Nic nie wywaliłam, bo mam mało w dekolcie, opuszczony ciuch zasłaniał. A średnią musiałam karmić na najmniejsze żądanie, bo mizernie przybierała i chuderlak była. Mrożonych embrionów nie trawię z racji "wyrzucania" (unicestwiania) tych "niepotrzebnych": ja nawet w takiej postaci nie chciałabym się znaleźć na śmietniku - czy to biologicznym czy jakimkolwiek..

Jak Cię to kręci, Marchewka, możemy jeszcze wrócić, ale nie do przeciętych, bo ja nie klinicystka i takich okazów nie widuję ;) Poza tym, skutki przecięcia są dramatyczne, paw kosmosu mógłby nie wytrzymać i wyfrunąć.. Pa.

Rozciumkana - skrzyżowanie dotyczy szlaków nerwowych"wychodzących" z mózgu. Jeśli byłaś naturalnie leworęczna, mogli Cię "skrzyżować" w sensie funkcjonowania - przestawiając na prawą. Marchewka - lewa półkula jest "werbalna", prawa "techniczna", ale niektóre ośrodki leżą wbrew temu podziałowi. Dobra: mój sterany mózg ze skrzyżowanymi drogami nerwowymi idzie po dzieci, a potem na Dzień Ojca w szkole (w końcu samiec.. :P). Nie trawię takich jubli, ale średnia występuje. Na razisko.

Sorry: I Marchewka i Rozciumkana. No, właśnie: skrzyżowanie albo przestawianie lewusa jednostronnego na siłę może owocować właśnie myleniem liter (podczas czytania i pisania), lustrzanym pismem itp. Stąd nietrudna droga do dysgrafii, dysleksji. W wielkim uproszczeniu. Zamykam kramik zboczenia zawodowego :P

Marchewka, dzięki; chlip ze wzruszenia.. :) Rozciumkana, damy spokój stronności; masz doświadczenia Marchewki do poczytania. Jak widzisz, zachęcać, nie zmuszać; tak było z moją córką właśnie. Stąd przejęła te nożyczki i jedzenie prawą - pasowało jej, reszta lewą i czuwam, co dalej. Rozciumkana - nie mogę właśnie urwać, choć urwałabym właśnie przy tyłku.. Skomplikowany układ relacji nie pozwala mi urządzić karczemnej awantury z rzucaniem talerzami i ostateczną dekapitacją ;) Poza tym: dzieci chcą jednak mieć dziadków i pojechać do nich na wakacje :) Awanturę zrobiłam drugiej babci (też ma jazdy, choć częściej się ze mną liczy)i skutkuje to zaniechaniem kontaktów :O Więc dyplomatycznie jest przeczekać.

Con do słodyczy: jeżeli się wcina tabliczkę czekolady za jednym posiedzeniem, 3 kostki są osiągnięciem: to taka moja Nicorette dla uzależnionych od niej :) Ciastka są KRUCHE, cienkie, małe i 2 szt. Na śniadanie i kolację jadam 2 kromki, obiad tylko drugie danie. Walczę o wprowadzenie podwieczorku (nie ma kiedy i jeść mi się nie chce), o 2gim śniadaniu nie ma mowy. I z tego jestem tłusta.. Rafinka - u mnie to 2 z leków które biorę tak działają :( Dlatego po rozmowie z doktorem ograniczę. Faktycznie, nie ma Myszy.. A Bre gratulacje za wzięcie za łeb wkurwu na teściowej. Ja czekam na dyplomatyczną okazję przypieprzenia jej za te kolczyki małej tak, że zapamięta raz na zawsze. Może powiem jej, że idziemy na przekłucie pępka albo warg sromowych, bo skoro ma już uszy... :P :P :P

Zielona - ja straszyć nie zamierzam, a uspokoję, że właśnie dlatego prawka nie zrobiłam i nigdy nie zrobię; jak samochód, to tylko z kierowcą. Rozciumkana - bo się z tego zrobi prelekcja.. :P Tobie na nic (chyba, że chciałabyś). Tylko, jeśli dziecko ma tendencję do leworęczności lub jakieś problemy: w przedszkolu, w szkole z orientacją przestrzenną, grafomotoryką, itp. Jednostronny lewus kwitnie sobie radośnie i nikt się go nie czepia. Te skrzyżowane niektóre takoż, bo są tacy, co im to nie bruździ. Moja jest leworęczna, a skrzyżowana, bo były przeciwwskazania do przestawienia. Ćwiczyłam po prostu różne lewo/prawo, góra dół itd. codziennie i czekam, co będzie na geometrii i geografii..; zobaczymy.

Skończyła mi się ulubiona czekolada do kawy.. to zjadłam 3cie ciastko. Przymusowy post :( Wciąż nie mogę wyjść z podziwu, że MŻ mnie tym razem nie rusza. Jak dojadę już na wakacje, zmniejszę sobie dawki piguł, bo nie pociągnę jako wieloryb.. Mam limit dzienny: rządek czekolady (3 kostki) i 2 kruche ciastka. I dalej nie spadam..

Moja mama miała koleżankę z wadą wzroku, jeżdżącą maluchem. Jechały gdzieś razem i mama zawołała: Haniu, uważaj, wiadukt! A Hania: Gdzie...? :P

Hy, Alonuszka - wiem coś o tym. mnie soczewki nie korygują do końca i wyręczam się dziećmi (jaki to tramwaj?) Ale ten pomysł z okularami na.. że niby do sklepu bym nosiła, na zakupy..może się kiedyś złamię, bo jednak składy, daty ważności i sposoby przyrządzania mus czytać.

Moja teściowa kiedyś zrobiła akcje na mnie - po większym wysypie siniaków, ze co ja z dzieckiem robię. Spróbowałaby ochronić ruchliwą dwulatkę.. Musiałabym wiązać (i to nie do kaloryfera, bo twardy), a od sznurka zaraz dostałaby wybroczyn :P

Alonuszka - ja też patrzę lewym okiem, ale mimo to, że gorsze (więcej dioptrii) A ostatnio coś mi się porobiło i z bliska nie widzę prawym: okulistka pokiwała głową, że to już wiek.. Zaproponowała mi okulary z plusem na prawe a szybką na lewe oko zakładane.. na soczewki. No cholera jasna.. jak cudak ;)

Siniaki i ciało mimozy (dotknij i już stłuczenie) ma moja najstarsza; zawsze wyglądała jak ofiara przemocy w rodzinie ;) Zielona, dzięki; na Apapach daję radę. Podczytująca - odetchnęliście pewnie. Alonuszka - nie cierpię wyciągać drzazg, mam wrażenie, że pogorszę sprawę. Wolę to komuś powierzyć. Rozciumkana: dzięki za przepis :) Mamazuzki - może chłopu śnią się nieatrakcyjne staruszki dla równowagi :P Meri - poprawy pogody i pochwal się przeglądem technicznym dziecka ;)