ZrzędliwaMłodaDupa

Podczytująca, jest szansa, jak kupisz chleb krojony i dasz drewienko do smarowania :)

Alonuszka, chyba jutro ??? Też chcesz do 2giej warować?

I wcale nie jestem twarda, dobre ludzie pomogli i to dzięki nim. (Po łbie na noc nmie dawać, zasnę bez narkozy :P) Stary mi jest winien jeden worek żółciowy, jako że mnie ona zalała i zmarchy :P 3 siwe włosy daruję, bo w tym wieku jakieś powinnam mieć ;) Tera to już spać, ale już! :D

A nieprawda :P Równocześnie nam się stukało :P

No to kuwetą (krytą :P) za spokojną noc, bo już do 2giej nie posiedzę ;) Dobranocka :)

Mysza - spróbuj się może z mężem podzielić nockami - kiedy on wstaje do małego, kiedy Ty - zawsze coś pośpisz. Z prochami uważaj, bo potem bez nich nie zaśniesz. Syrop Melisal spokojnie możesz łyknąć, mocny nie jest. Powtórzę jeszcze raz: nie umiem powiedzieć, czy będzie lepiej, ale nic nie trwa wiecznie: NA PEWNO TO SIĘ SKOŃCZY i BĘDZIE INACZEJ. Na pewno dacie radę: jak Cię dopada takie chujowe myślenie, pomyśl, że inni też z doła jakoś wyleźli - patrz np.Mamazuzki i nie tylko. Można zostać na zasiłku wychowawczym bez alimentów z 3ką dzieci i przeżyć, znęcanie psychiczne już Ci daruję ;) Zapętliło Ci się i jesteś na skraju wyczerpania, stąd głupie gadanie. Spróbuj wyhamować trochę i COKOLWIEK zrobić dla siebie, żeby choćby trochę ODPOCZĄĆ. Za priorytet weź spanie, potem zajmiesz się resztą. Superniani Ci nie podeślę, ale sama podołasz: powiedz sobie: Kurwa, DAM RADĘ. I do przodu..

No, proszę, jakie jesteśmy wszechstronne.. ;) Wypracowania też mogę, ja się wcale nie chwalę, ja po prostu, niestety, mam talent.. :P Bo pracy magisterskiej chyba bym już nie wymodziła.. ;) chyba, że taką na najzaoczniejszych z zaocznych studiach w prywatnej szkole czegośtam.. Staremu na zaliczenie przedmiotu humanistycznego na polibudzie stworzyłam na 5 ;) Ale gad musiał przeczytać bibliografię :P

Marchewka, nie rycz. To hormony, dostałaś za szybko okres. Spokojnie, masz jeszcze czas podjąć decyzję. Pogadaj dzisiaj z mężem - ciesz się, że masz z kim, bo to czasem luksus (prawda, Podczytująca?) Razem to przewałkujcie. Podlicz rachunki, dochody i zastanów się, czy faktycznie nie mogłabyś pójść na swoje. A i pamiętaj, że na pieluchy w tym roku odda Ci Urząd Skarbowy. Jak już będzie tragicznie, założymy poradnię internetową: Fasola będzie dobierać leki, Rafinka z Zieloną podliczać i doradzać personalnie (może jeszcze jak handlować w necie? ;) i co tam jeszcze chcą, Rozciumkana może walić po łbie słabe charaktery (bo nie wiem,co robi zawodowo ;)) Mysza, jakie auto zakupić itp, itd. Ja mogę radzić znękanym matkom, co nie mają czasu dotrzeć do specjalisty :P, Meri jak i jakie prezenty własnoręcznie wyzdajać, a reszta niech się określi ;) Gra i bucy , nooo.

Biegnę po przychówek, mam obsuwę :O

Na siebie; na dziecko faktycznie 60. Możesz na boreliozie albo depresji. Zwłaszcza drugiego Ci nie udowodnią.. :P

Marchewka, ja sprzątam, prasuję i piszę równocześnie. No i nie mogę zachwalać wychowawczego.. a to był mój wybór. Zielona słusznie pisze: chodziłam do lekarki-pediatry, która sama pytała, czy dać zwolnienie (jak obcięli macierzyński: z 1szą miałam 6 mies. bez łaski) - nawet 6 miesięcy pociągniesz, do 180 dni.

Chodzik rujnuje stawy biodrowe - ale to domena rehabilitanta, nie moja.

No i tak ma być. Wykładu o integracji półkul mózgowych poprzez pełzanie i raczkowanie nie będzie; uwierzcie na słowo :)

Marchewka, wiem coś o tym :) Ale i tak nie żałuję :)

Ale to jak już chodzi przy meblach, no i po podłodze (panele, parkiet), dywan odpada. Etap raczkowania jest ważny rozwojowo, nie zachęcasz do chodzenia, dopóki samo nie zacznie - częsty błąd przy 1szym dziecku.

Em - taboret kuchenny odwracasz, podklejasz wzsystkie nogi filcem lub gotowymi podkładkami z jakiejś Castoramy, stawiasz dziecko przy nim łapkami za siedzisko, popychasz mebel, przesuwasz mu nogę za nogą. Załapie ;)

Marchewka, dzięki :) Ja chyba łącznie z osiem lat wychowawczego zaliczyłam ;)

Rozciumkana - dokładnie tak :) Kanapka z serem i pomidor.. Cyyyyryyyynaaadaaa! Ludzie, ludzie, czy wy śpicie, że looodziaaarzaaa nie widzicie! Ogóryyy, ogóryyy, prosto z Łysej Góóóry!

Marchewka, weź wychowawczy :)

* nogi stołka, nie dziecka.. :P Chyba, że uczysz jeździć na łyżwach.. :P

To do Myszy ;) Dobra i tak oszczędziłam smakowitych szczegółów :P

Jak zacznie chodzić za ręce, żeby Ci kręgosłup nie pękł, polecam patent z taboretem: podklejasz filcem nogi i pokazujesz, jak się przesuwać, popychając mebel :) Tak Średnią zajmowałam.

To najstarszą srokę najbardziej kręciło.. dyszała pożądliwie i tak nauczyliśmy ją pełzać :)

Jako gryzak duży, gruby plaster kalarepy z lodówki, taki, żeby się nie udławił. Działa :)

Raczkuje już? Jeśli nie, to pokaż mu jak pełzać, raczkować; kładź na brzuchu i zanęcaj czymś atrakcyjnym z przodu, żeby "poszedł"(myśmy ciągnęli zegarek elektroniczny na sznurku ;) ) ; zajmie się ćwiczeniami fizycznymi i trochę odetchniesz.