ZrzędliwaMłodaDupa

Też tak mam ;) Póki leży, jest pokusa. I potrafiłam zjeść na poczekaniu całą tabliczkę ulubionej czekolady. Albo paczkę Draży Chińskich :P Dawniej wystarczyło, że wyrzekłam się pączków i ciastek z kremem na rzecz tej czekolady. Teraz mam pod górkę na lekach :O

No, ja pijałam na miejscu, w laboratorium, więc cytryny ze sobą nie miałam - ale też nie wiedziałam, że można. Co do lodów (i pepsi) - to muszę się bardzo pilnować, bo jak zacznę to koniec. Próbuję ciągle walczyć metodami MŻ i ograniczyć do minimum słodkie, ale cholera słabo działa :( Dołujące. Na razie wielkim wysiłkiem stać mnie tylko na tyle. Oraz trzymam się zasady "albo coś z tym zrób, albo przestań marudzić".

Dzień słoneczny - pewnie będzie upał, bo już grzeje. Kawę chętnie, za glukozę dziękuję (też prawie pawiem rzucałam na badaniach). Buraków jakoś nie pamiętam.. mało dawałam, do dziś nie przepadają za barszczem. Na obudzenie będzie druga kawa, próbuję nie pić coli, bo słodka. Ale loda a konto Dnia Dziecka wczoraj pożarłam; dzieci jadły, to se odpuściłam.

Już usunięty i nie ma do czego wracać: typowy kafeteryjny "nalot".

..Ktoś nam Myszę postponuje :O http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4844296&start=0

Hej. To ja z moim ciśnieniem drugą wypiję, bo i tak słabo mnie ruszy. Co do skarpet i mężów: mój z najstarszą wyciął taki numer - zabrał ją do kąpieli, po czym przychodzi i wręcza mi jej beżowe skarpetki mokre z tekstem: "Wiesz, muszę Zuzię na przyszłość w lepszym świetle rozbierać.."

Dzięki, dzięki. Faktycznie, Franek miał przecież w okolicach pół roku, kiedy topik startował, a Meri przypomniała ostatnio, że to już 2 lata się kręci.. Trąba jestem ;) Fajnie brzmi ten Twój kurs, ja takie rzeczy lubię: zrobić coś z niczego, ozdobić ciasto/deser (ale nie gotować), nakryć stół dla gości, urządzać pokój (ale nie latać po sklepach- Fasola podziwiam :)) Meri, tu nieraz temat bałaganu się przewijał i utyskiwałysmy mocno, ale ja wciąż nie wierzę, że tak może być. Łudzę się, że to wina małego mieszkania, ale niestety nie jestem typem pedantki pakującej wszystko w szafki i układającej w rządkach (choć rodzina tak mnie postrzega..) Jeśli dodać do tego trzy zdrowe aktywne dziewuchy.. :O Rafinka - znaczy, dojechaliście bez przygód i dobrze :)

Hej przy sobocie. Masa roboty przede mną, naprawdę wyjść z podziwu nie mogę, jak mi się ten bajzel w postępie geometrycznym rozrasta. W tym tygodniu wzięłam dziadostwo za łeb i myślałam, że na sobotę zostaną poprawki - a tu syf od nowa :O Nie mogłabym być sprzątaczką.. frustracja by mnie zabiła.. Fasola - spokojnie, to przecież okres przejściowy, skończy się wkrótce i wylądujesz na swoim, zadowolona. Tylko przetrzymaj z zaciśniętymi zębami. Na anemię kup sok z buraka (jak nie masz czasu wyciskać) , naprawdę pomaga i nie jest jakiś ohydny. Ma dużo żelaza. Mysza - zakręty w życiu każdemu się zdarzają, wszystkie miałyśmy jakiś kryzys. W dodatku gdyby człowiek wiedział, jak to jest z dwójką małych dzieci, na pewno by się na kolejne nie zdecydował ;) Ale jak tylko trochę odchowasz, masz luz: zajmują się same sobą, starsze poducza młodsze, nie mówiąc o tym, że w pewnym momencie zaczynają Ci pomagać. Ja już dawno np. nie wynoszę sama śmieci itp. Głowa do góry, będzie lepiej. Rafinka, szczęśliwej podróży. Przeginka - cytując Rozciumkaną powiem, że nie chcę mieć na pamiątkę podobizny Obeznanej - maciory :P Co do chodzenia pieszo, moja najstarsza jeździła wózkiem jakieś ponad 2 lata, bo wyjeżdżaliśmy latem nad morze i tak było wygodniej (dłuższe wakacyjne wycieczki). Wróciłam już w 2-giej ciąży i źle się czułam, więc przeciągnęłam wysiadkę trochę (spacery do odległego parku). Natomiast średnia wysiadła sama z lekkiego Chicco po siostrze, zanim osiągnęła graniczną wagę jego udźwigu, czyli wcześniej. Trzecia była małowózkowa, silna i b.sprawna fizycznie. 2ma wózkami jeździć się w pojedynkę nie da, ale ważniejsze jest sikanie. 2 wory pieluch i 2 pupy do przewijania to masakra: proponuję tego lata (sprzyjająca temperatura) zawalczyć stanowczo o nocnik. Starsze i tak będzie domagało się wzmożonej uwagi przy noworodku, nie potrzeba dodatkowych atrakcji. Alonuszka, ile ma teraz Franio? Bo zabyłam przez ten czas, co Cię nie było..

Oooo, Przeginka jak żywa.. ;) Pamiątki nabyły moje dzieci, zdjęć nie mam, bo a) unikam fotografowania się w aktualnej wersji gabarytowej b) jakieś tam robiło dziecko, głównie 5-ciu kotom i zabytkom ;) - w tej kolejności c) nawet jakbym miała i tak nie umiem wrzucić na kompa :(

Gratukacyje :) Pędzę po dzieci, opieprz będzie, bo późno :O

Na chuj to by mu 36 nie weszło... :P :P :P

Przywlokłam siaty. Rafinka, Czubaszek jest ok, ja ją lubię z Trójki; stylem bycia przypomina mi trochę Chmielewską, ten sam "typ". Z Kowar faktycznie fabrykę dywanów pamiętam. Co do kostek, to może Wam kuchnię wybrukuje.. tylko sedź cicho, bo go Rozciumkana obłoży ekskomuniką :P

Spadam weekendowo po owocki i warzywka (cium) na targ.

Rafinka - a nie wszystkie, mnie nie rozczarowałaś ;) Chyba tylko z blondem nie do końca Cię kojarzyłam, ale żeby na czarno, to też nie. Ja miałam odwrotną sytuację u fryzjera dziecięcego: będąc studentką zaprowadziłam młodszą o 9 lat siostrę do strzyżenia i klaruję, jak ma być( bo ona się wstydziła), a fryzjerka na to: "Nie martw się, zrobimy tak jak chcesz, nie tak jak mamusia mówi". Yyyyyyy.. Wyglądałam na nastoletnie dziecko..

Aaa, Marchewka, na zmiany skórne najlepszy chyba jest ten Lipikar, polecany przez Fasolę, a wypróbowany przez Rozciumkaną. Same zachwyty były. Moje dzieci kiedy je odbierałam, odstawiły całe przedstawienie z recytowaniem wiersza napisanego przez najstarszą, dyplomem "dla najlepszej mamy za..", kwiatami ogrodowymi i prezentem oraz prezentacją na komputerze :) Odpadłam.. Masz rację, Rozciumkana, warto było pruć brzuch 3 razy.. :D A link dziwny.. gdybym nie wiedziała, jakie oszołomy tu siedzą, pewnie by mnie ruszyło, a tak nie do końca. Co do różu - pierwszy stanik, który dobrała mi pani brafitterka w salonie był właśnie podwójnie..różowy :P Poszłam sobie przespać się z problemem, ale potem wróciłam. I mam ;) Tylko gaci dopasować nie mogę, bo w całej bieliźniarce czegoś podobnego nie mam, a na zakupach automatycznie omijam ;) Dopiero się zmuszam ;) Meri - Alonuszka dopóki nie pracowała, rańcem wczesnym otwierała tutejszy interes i z kawą/herbatą na nas czekała :) Historia topiku normalnie.. ;)

Dzień mokry, bo w nocy padało, ale tajfun chyba nas ominął. Ja się poryczałam na przedszkolnej imprezie gwiazdkowej dla rodziców, kiedy moja 4-latka zaśpiewała nagle solo "Lulajże Jezuniu", wyciągając tym dziecięcym głosikiem jakieś wysokie C :) Normalnie, rozwaliło mnie.. Wiedziałam, że śpiewa dobrze, ale w tej atmosferze świąt i tak znienacka.. :) Klimaty.. Więc Em - teraz już czujesz bluesa i wiesz, dlaczego Ci to przepowiadałyśmy ;) Mysza - to nie jedz na pusty brzuch tych owoco-warzyw, tylko coś przegryź. A w sytuacji braku kasy choćby pietruszkę wsuwaj (dużo witamin, głównie C) - na targu dostaniesz tanio - i nastaw sobie szczypior w kubku z cebuli, Mały będzie się cieszył z "uprawy"jak moje dzieci. Dotąd jeszcze mam. Brestova - burzowo jest, to i ludzie spięci, ja na swoje panny ostatnio porykuję za bardzo, jak się pogoda ustabilizuje, odpuści. Stawiała która kawę? No to mata dzbanek..

Yyyyyy.. Jezdna matka to o mnie.. dzisiaj.. :P Zaspałyśmy. Po raz pierwszy od... nie wiem kiedy! Mam budzik we łbie i flakach (jak się nie ocknę pod wpływem mózgu, to pod wpływem pęcherza.. ;) ) Gdyby mi się to kiedykolwiek zdarzyło, następny PKS do roboty za godzinę, więc nie ma opcji. Na szczęście dzieci po całodziennej wycieczce dostały na dziś luz od wychowawczyni. Rano musiałam w sprawie papierów do ZUS-u, odebrać z pracy. Teraz skompletować i marsz do nich. No i tak sobie biegam cały dzień ponad 2 godziny spóźniona.. :O Rozpumkana ;) - słyszałam, jak się darłaś :P Tudzież dzięki wszystkim za niepokój na mój temat :) Komp wczoraj fiksował okrutnie, mimo, że nie było upału; dziś włączony grzecznie czekał, aż wypakuję zakupy - i NIC. Palant złośliwy.. Co to ja słyszę - jakieś burze i gradobicia na noc i jutro zapowiadają.. Oraz: małe.. TRĄBY POWIETRZNE.. Serio, słyszałam w Trójce. Ponoć chmurzyska już w Poznaniu.. Em - faktycznie zaczęłaś nadawać jak Mysza przy zepsutej klawiaturze, przyłóż się ;) Impreza mnie ominęła.. Ja z potrójnej okazji poproszę Marchwiowego drinka - karniaka ;) Brestova jest wysoka i jej mąż też, mówiła. Marchewka ruda ;) i wzrostu z grubsza Rozciumkanej, stwory małe, ale zadziorne :D Reszty nie pamiętam. Wiedziałam kiedyś, jak wygląda Havanna, ale skleroza zlikwidowała obraz.. Właśnie: Havanna, Przeginka, Jb, Gwiazda, Karioka.. apel poległych.. :P Witam Nową :) Znaczy się, że w UK mieszkasz, bo za wodą, ale niewielką. Jeśli Ci się podoba to, co piszemy, zacznij w wolnych chwilach od początku, sik ze śmiechu gwarantowany ;) Alonuszka - witaj w gronie staraczek, Rozciumkana - wśród kandydatek na staraczkę :P :P :P "Tyle się zmieściło, bo więcej nie weszło, lecę po moje stado. Na razisko.

Zaglądnęłam i mi się podoba :) Korzystałaś?

..dopiero doczytałam, bo akurat wtedy rzeczony gad się wyłączył. Jak nie przestanie, zaniosę do naprawy :O Rozciumkana, to poleć jakąś "małą i z pomysłem " firmę u nas. Jestem nie w temacie, bo do niedawna znajomy robił meble, ale się przebranżowił i już nie :(

Marchewka - lodami gada nie będę karmić, bo jak kupię to zeżrę sama, a ograniczam słodkie :P Mysza - sny się ponoć sprawdzają na odwrót, czyli jako wiekowa babcia długo pożyjesz. Ale swoją drogą, dietę to zmień, apeluje do Ciebie moja bezworeczkowa wątroba ;)

..dziecka? :D

Aha, no pewnie, że bez sensu. Po co mi suwany pawlacz i szafka łazienkowa. Hm, dobrze by było trafić. No to już trochę wiem. Dzięki :)

Czemu?

I co, Marchewka - polecasz firmę, czy wręcz przeciwnie?

A czemu szafę akurat u takiego, co kuchnie robi? Potrzebuję zrobić hurtem z pawlaczem i czymś w łazience.