Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ZrzędliwaMłodaDupa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez ZrzędliwaMłodaDupa

  1. Przeginka, nie śpimy. Kawę dla Ciebie parzyłam, dla reszty też :) W tej sytuacji order oczywiście Twój ;) My z Fasolą zadowolimy się kawą i herbatą. Fasola, takich pobudek w tym wieku nie miałam, to nie mam pomysłu na przyczyny i radę. Średnia jako niemowlak takie odstawiała przez większość nocy, a ja nie tylko wyglądałam, ale czułam się jak zombie; ponieważ jeszcze chorowała, słabo przybierała itd., wyparłam tamten okres ze świadomości i mam przerwę w życiorysie. Po jakimś czasie i dokarmianiu przestała; po dalszych wysiłkach wyeliminowałam nocne żarcie (ale późno: zbyt bałam się powrotu nieprzespanych nocek). Chyba trzeba przeczekać - tak, fajnie się mówi, wiem. Może spróbuj wg.tej książeczki, której nie pamiętam tytułu. Oni każą wstawać, nic nie mówić głośno ani nie "ożywiać się" , tylko na półśpiąco mruczeć do dziecka, to co zawsze przed snem i wolniutko, ale b.stanowczo kłaść je z powrotem - nawet gdyby to miało być 10-15 razy. I nie ustąpić, choćby nie wiem co. Wydaje się albo trudne, albo okrutne - jak płacze, ale daje efekt. Ja tak jedną nauczyłam samodzielnego zasypiania po kolacji - jasne, że nie zamykałam drzwi i już, tylko jak wyżej: krótkie pobycie z małą + rytuał uspokajający (głaskanie, nucenie czy co tam macie w programie) i tak w kółko. Trochę trwało, uprzedzam. I męczące jak diabli, ale jak nie ma się nic lepszego.. Skutkuje tylko, jeśli się uprzesz jak osioł. Mnie mąż powstrzymywał i dopingował, jak wymiękałam.
  2. No, niesłychane: o tej porze i jestem pierwsza..? ;) Od świtu zdążyłam postać w kolejkach: obiady dzieciom, drobne zakupy, bankomat i takie tam. Wobec powyższego kawa dla chętnych, Przegince z racji zakończenia tygodnia kajań (w weekend i tak nie zajrzycie, najwyżej Fasola albo Gwiazda) kawa z ajerkoniakiem :P ; smakuje całkiem, całkiem i na tę pogodę w sam raz. Chociaż u mnie już jaśniej, a na Pomorzu to w ogóle słońce wczoraj zapowiadali.
  3. Fasola, jesteśmy; ulżyj sobie, jak Cię nosi :) Moje czapek w domu nie nosiły, bo miałam b.ciepło - ale nie pamiętam, czy jakaś babcia nie próbowała wdziać ;) Jedna położna kazała mi ciągle coś zmieniać: zdjąć ochraniacz z łóżeczka, bo tamuje dopływ powietrza (a ja uważałam, że trochę tłumi hałas i przytulniej tak), rozpakowywać z rożka i pampersa (no na takie "seanse"pofikania tak, ale żeby ciągle?) , nosić przewieszoną przez ramię (na gazy) itp.itd. Oraz odpytywała mnie z tego, bo jakoś więcej razy przyszła, niż poprzednia. Tak, że różnie jest i grunt, to nie dać się zwariować :D
  4. Wróciłam od doktora - jest nadzieja, że przeżyję; odstawił mi jedne prochy i ma być lepiej. Em, nie uciekaj, bo jak już zaczęłyśmy poradnik kosmetyczny, to ja się chcę załapać. Na malowaniu znam się średnio, w różnych okresach życia uprawiałam to z różną intensywnością. W czasach przeddziecięcych byłam świeżą panienką z ciemną oprawą oczu i takimiż włosami - odpadała połowa roboty: tylko oko podkreślić i jakiś puder wyrównujący, błyszczyk, czasem szminka, rzadko. Nie zdążyłam się w rynku rozeznać. Przy dzieciach sprawiałam sobie kosmetyki raczej przypadkowe: cel - wypaść samej z domu i coś na szybko upolować. Systematycznie zaczęłam się malować po powrocie do pracy, ale raz - bez doświadczenia, dwa - było lato, więc te lżejsze kosmetyki. Na początku wystarczał mi, o dziwo, zwykły puder z Rossmanna - czasem tak się trafi- ale z upływem czasu trzeba w facjatę jednak więcej inwestować.. Podkładu nie umiem sobie dobrać do dziś: nie trafiłam na "swoją" firmę, a co do odcienia - kiedyś kosmetyczka zastrzeliła mnie informacją, że mam ciemną cerę (za Boga; najwyżej szybko reagującą na słońce opaleniem) no i dramat: te jasne są na pewno nie dla mnie, a wszystkie ciemniejsze wydają mi się za ciemne i postarzające. Macie coś godnego polecenia do takiej średniej karnacji (raczej w żółty niż w różowy), naczynka koło skrzydełek nosa, nieliczne przebarwienia? Pewnie powinno być trochę kryjące.. ale nie za mocno, bo lata nie te i się zrobi macha albo w zmarszczki pójdzie.. Może komu się co skojarzy, to zacznę dbać o siebie, zamiast choróbskiem się trapić ;)
  5. Rozciumkana ma rację z wynalazkami typu wiadro. A w ogóle jako kąpielowi bardzo sprawdzają się tatusiowie ;) : to pewne, silne męskie ramię.. Warto wykorzystać :D
  6. Ja dorzucam ciastko dla Em :) ..A mój wywód, Brestova, był dla dziecka jesienno-zimowo- przedwiośnianego, już pod Ciebie :) A nie wspomniałam o kombinezonie: ma być wygodny, z lekkim zapasem jak się uda. Ja miałam pożyczony świetny, rozpinany z góry na dół na 2 zamki. Ubierając tylko kładłam dziecko na rozpiętym, zaciągałam zamki i już. A jak wróciłam do domu, a mała się nie obudziła, bez problemu go rozbrajałam na dziecku i miałam jeszcze chwilę dla siebie (z uchylonym oknem lub nie). Generalnie masz się z nim nie szarpać ani przy zakładaniu, ani przy ściąganiu: każde rozwiązanie ułatwiające (napy, zamki i in.) mile widziane. O śpiworku i opcji kocyk na kombinezon już pisałam. Dziewczynom na pewno jeszcze się coś przypomni.
  7. No, proszę, już mnie wyręczyły ;) Nie szkodzi, może popyt będzie większy i wszystko zostanie wypite :D Brestova, służę: pampers newborn albo tradycyjna tetra, na to body, potem pajacyk - UWAGA! dla noworodka oba maksymalnie rozpinane, najlepiej całkiem wzdłuż (nie macie z mężem wprawy, a noworodek ma przykurcze, nie wygniesz mu rączki/ nóżki (cium) pod potrzebnym kątem). Wersja spacerowa: Na to może/nie musi być sweterek/bluza rozpinane (żeby jak najmniej przeciągać przez głowę). Ja dawałam pajac polarowy (albo jakikolwiek ciepły) i na początek 2 czapki: bawełnianą cienką i jakąś ciepłą; jak na troki, wiążesz z boku, nie pod brodą. Rękawiczki (nawet, jak ten wierzchni ma) i skarpetki - te ostatnie początkowo w domu też, bo noworodek ma słabe krążenie. Jeszcze w szpitalu i po przyjściu z niego nakładasz na rączki bawełniane rękawiczki (teraz są podobno jakieś niedrapki) albo po prostu skarpetki, bo małe ma nieskoordynowane ruchy i drapie sobie buzię. W domu leży najlepiej w kupnym rożku, wyłożonym pieluchą, jeśli ulewa (zmieniasz pieluchy, nie pierzesz w kółko rożka), bo lubi miękkie, lekko ciasne owinięcie (choć położna np. może Ci powiedzieć, że nie należy krępować ruchów). To na zupełny początek: powoli modyfikujesz sobie wg Twoich i Małego potrzeb i własnego uznania. Nie jest to schemat obowiązujący; na pewno dziewczyny miały/ mają różne swoje - ale jak nie masz pojęcia, daje jakiś obraz. A ja pewnie o czymś zapomniałam - uzupełnijcie.
  8. To ja się witam i parzę tę kawę dla wszystkich; dla Przeginki oczywiście ekspiacyjna osobno :D U mnie śnieży, choć nie wali tak jak u Brestovej, ale nie ma nadziei na poprawę :( Marchewka, chwała niebiosom, wciąż w 1 kawałku i na razie tak trzymać ;) Fasola, każda ciąża jest inna, życzę Ci, żeby to była ta lepsza :) a my będziemy Cię wspierać podwójnie ;) Tak mi się wczoraj plątały jeszcze po głowie refleksje nocnikowe, więc jeszcze dorzucę: poza dziećmi "zdolnymi" w te klocki reszta rzeczywiście potrzebuje czasu. Problem ma 2 fazy: przyzwyczajanie do nocnika (nakładki, deski), to "zakumanie" (jak piszecie Przeginka czy Fasola)- i pozbycie się pieluchy. W pierwszy etap warto "zainwestować" czas i cierpliwość, bo czasem dziecko nie jest po prostu gotowe, albo można się wplątać z nim w rozgrywkę "kto kogo"(jak z niejadkami) i rzecz niepotrzebnie potrwa jeszcze dłużej. Mnie np.zależało na odpieluszeniu Najstarszej, bo miała się urodzić Średnia - efekty były np. takie, że chodząc w majtkach wspięła się na szafkę i nasikała mi do papierów typu urząd skarbowy, mieszkanie itd. Zamiast ambicji/nacisku powinnam ją po prostu obserwować i wyczaić ten "dobry moment" i dopiero potem zdjąć pampersa. Wydawało mi się, że stosuję szkołę częstego wysadzania, ale nie byłam konsekwentna. Dobra, nie marudzę - koniec tematu. Marnie dziś ze mną, to nie posiedzę..
  9. ..Mambą, a w przypadku mojej Najstarszej, która była oporna - Ferrero roche :) Teściowa ją przekupiła, jak urodziła mi się następna. Ja z młodszymi odłożyłam to sobie na lato, na wyjazd wakacyjny - i wtedy po prostu zdjęłam pieluchę. Wypadki nie stanowiły problemu, bo ciepło - mokra chusteczka i czyste majtki. Przedtem cierpliwie i długo przyzwyczajałam do nocnika - tego nie da się uniknąć, ale po okresie niechęci, strachu czy wrzucania klocków każde w końcu załapie.
  10. Myszsza, lepiej skłaniajmy się ku wersji, że się wyleguje, albo sprzedaje mieszkanie. Co nagle, to po diable.
  11. No, cześć. Mówisz, Em? Może być, zwłaszcza, że 13-ty ;) Brestova - faktycznie, masz kondycję ;) ; ostatnio trudno za Tobą nadążyć :P
  12. Też dzień dobry i załapuję się na kawę, ale sama pokutnie stawiam Przegince - zgodnie z życzeniem ;) Ciemno, szaroburo za oknem, spać mi się chce jak nie wiem. Em, masz rację z tym spadkiem energii. Ciekawe, kiedy przypada ten "najgorszy dzień zimy" dla organizmu. Fasola - prawo czarnej serii, ale na pewno już ten limit masz z głowy. Co do jedzenia, nie miałam większych problemów, póki dziewczyny były małe; Średnia, kiedy podrosła, miała okresy wybrzydzania, ale mijały. Marcheeeewkaaaa !!!
  13. Dzięki bardzo. Teraz zmykam, mam dzisiaj dzień biegany; w tym 2 wywiadówki :(
  14. Aha. Dzięki. A do dostania w drogerii, czy trzeba do apteki?
  15. Rozciumkana - ze 3 lata będzie; za poradą mojej długoletniej i zaufanej dentystki. Wreszcie mogę gryźć normalnie i bez stresu, bo mam słabe zęby i przedtem mi się sypały straszliwie. A, i długo się wzbraniałam, dopiero jak już było albo/albo to zrobiłam. Tak sobie myślę, że do podjęcia decyzji potrzebny na pewno b.dobry dentysta, bo pewnie każdy przypadek jest inny. Nie pamiętam już argumentów za u siebie, ale były i przeciw implantowi też. Skonsultuj może u dwóch? Wyhacz plusy i minusy i potem podsumuj. Bo tak to wiadomo: panuje opinia, że implanty o niebo lepsze..
  16. Przeginka, jaka nieproszona..toć ciągle ktoś tu za Tobą woła ;) A kawę, to ani ja, ani Ty - tylko Gwiazda pierwszą postawiła, o :P Będę o Tobie kawowo pamiętać ;) Pożyjesz :) Zdrowiej jak najszybciej, bo kto tę Twoją kawę będzie tu wypijał? Brestova - ja tam wolę kciuki potrzymać i szturchnąć Cię mentalnie; nie będę kopać ciężarnej :P Myszsza - wracaj do łóżka z herbatą i wyleż się, ile się da przy chłopakach. Rozciumkana : czarne oko jak najbardziej, ale eyelinera nie używam. A który puder taki wart grzechu?
  17. Jak najbardziej dobry :) i możemy zacząć od herbatki - w moim przypadku pomarańczowej. ...Właśnie: co z Marchewką? Brestova - też się pokaż.
  18. Em, fajnie, że wróciłaś :) Rozciumkana - znam ten ból. Mam jeden most i na razie sobie chwalę, ale nie podejmuję się radzić; każdy Cyryl woli własne metody.
  19. Cześć poniedziałkowo. Właśnie, Fasola, trzymaj się i próbuj po kolei: najpierw swój pomysł z kaszą, a jak nie zadziała, to następne podpowiedzi. Moja średnia przez 8 miesięcy prawie nie sypiała w nocy i długo trzeba było ją dokarmiać właśnie w nocy, ale w końcu minęło; zagęstniki na ogół się sprawdzają. Dasz radę :) Ja też mam telefon w Orange, ale mało rozmawiam, to mi się karta opłaca. Gorzej ze stacjonarnym; właśnie po tygodniu walki o dodzwonienie się do automatycznej linii Netii, a konkretnie - do konsultanta, wściekłam się i napisałam do nich netem. Ponieważ łaskawie nie przysłali mi grudniowego rachunku (a w ferworze Świąt się nie zorientowałam) wolałam nie ryzykować wyłączenia (dojdzie - nie dojdzie; wolę z żywym człowiekiem), chwyciłam za komórkę i proszę: pod nrem komórkowym po paru minutach zgłasza się panienka.. A ja po pół godziny wisiałam na numerze automatycznej infolinii.. cholera. Po co podawać kontakt, który jest nierealny i tylko wkurw powoduje. I to nie pierwszy raz nie dosyłają, nawalają, awarie mają itp. Więc te reklamowane telefonie o kant dupy rozbić. Co do braku kontaktu z małżonkiem, nie martw się; będziemy Cię wspierać i jakoś Ci minie. Aby do przodu. Nowy tydzień, lepsze perspektywy. Myszsza - to mięta dla Ciebie i poleguj sobie, jak masz możliwość.
  20. Kawa dopiero teraz.. Fasola, współczucie. Trzymaj się.
  21. Przeginka - biję się w piersi, aż huczy.. to z braku danych :P Oraz starczej sklerozy.. ;) Dotyczy też Havanny. A Em wołamy wszystkie z powrotem.
  22. To podobnie porannie jak ja. No, powoli się schodzimy. Ale wkurzają mnie te problemy z wysyłaniem postów.
  23. Sto lat, sto lat.. Niech rośnie duży i zdrowy :) Wam na pociechę.
  24. Coś znowu kafe szwankuje. Ja musiałam wpisywać po kilka razy, z dodatkowym hasłem. Wygląda na to, że będziesz mieć chłopców na schwał, pewnie koszykarzy ;)
  25. Sto lat, sto lat.. Niech rośnie duży i zdrowy :) Wam na pociechę.
×