Mam problem dotyczący mojego teścia a właściwie jest to ojczym mojego męża. Pół roku temu pokłocilismy sie mieszkalismy razem we trojke w Irlandii. Jego zachowanie nie odpowiadalo mi caly czas sie unosil jak sie z nim rozmawialo i mialo sie inne zdanie to tez podnosil glos. Generalnie mialam juz tego dosyc nie czulam sie u siebie w domu komfortowo. Jednej nocy przyjechali z moim mezem z imprezy wigiljnej i sie klocili zaczely padac przezwiska a ja nie moglam spac. W koncu zerwalam sie na rowne nogi bo slyszlam w glosie mojego meza placzliwy ton. Zeszlam na dol i cisnienie z nerwow mi tak skoczylo a serce zaczelo walic jak mlot ze denerwowania, powiedzialam tesciowi ze dluzej tak byc nie moze mam dosyc jego zachowania i najlepiej bedzie jak sie wyprowadzi. On na poczatku troche zdebial a potem powiedzial mi \"ty to sobie mozesz!!!\" siedzial i patrzal na mnie przy tym jakby mial mnie gdzies!! z szyderczym usmieszkiem, wtedy niewytrzymalam i kazalam mu sie wyprowadzac nawet teraz. oczywiscie wyprowadzil sie nastepnego dnia gdy bylam w szkole,nawet poczulam ulge ale i tez poczucia winy. po tym czasie powiedzial mojemu mezowi ze ja nie mam wstepu do jego domu i takie tam wiec nie odzywamy sie juz do siebie pol roku. Chcialabym miec z nim chociarz znosne relacje nie wiem jka to bedzie dluzej wygladac. Dodam ze z moim mezem odzywaja sie do siebie, teraz maz bedzie mial urodziny ciekawe czy przyjedzie!? Bo na moje imieniny nie przyjechali razem z tesciowa. Tesciowa tez chcialaby aby nasze stosunki byly dobre ale co zrobic moja noga juz nie postanie w domu tesciow!!! :(
