Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ewikula

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez ewikula

  1. sportsmenka- jedź na betę, przecież od tego myślenia zwariujesz. drugi raz cień kreski, musi być coś na rzeczy.
  2. no co za dziadowskie łącze mam w domu !!! przerwało mi a tyle jeszcze nawypisywałam! kończę; kiedy naljepszy obraz markerów jest w ciągu kilku dni któregoś tam tygodnia nie mogę się doczekać jak napiszesz po dzisiejszym badanku :) :) egz- kochana nie martw się na zapas, na pewno lekarze, u których się leczysz to wspaniali fachowcy i na pewno wiedzą co robią. im też zależy, żebyś szybko i bez zbędnych zabiegów miało dzieciątko pod sercem, dlatego trzeba iść na wizytę i słuchać i wierzyć. wcale nie uważam, żeby wyniki twojego męża były tragiczne. no, może to upłynnienie nie bardzo, ale to już lekarz musi ocenić. uszy do góry, na pewno znajdzie się rozwiązanie :) sportsmenka również trzymam kciuki! na modlitwę z mojej strony to nie możesz liczyć, bo ja jestem niewierzącym belzebubem ;) testuj z samego rana i raportuj. a jak tam nowa praca? znalazłaś coś? ja się powoli rozglądam i widzę coś na kształt porażki :( u mnie 25 dc, jeszcze do soboty luteinkę jem (fuj fuj fuj) i muszę w poniedziałek jechać na usg, żeby sprawdzić, czy się wszystkie niepoprawne pęcherzyki wchłonęły. oczywiście jestem głuptasem i marzę o tym,że pan radiolog mi powie- tu coś się zalęgło w macicy. oj ta nadzieja i rozczarowania niczego mnie jeszcze nie nauczyły ;)
  3. słuchajcie, ciążę zawsze liczy się od dnia ostatniej mięsiączki. to jest takie teoretyczne założenie, że każda kobieta ma cykle 28 dni i owulację 14-ego dnia. wiadomo, że są odchyły od tej normy, przecież jedno jajeczko zostanie zapłodnione od razu, a drugie na następny dzień i już jest różnica. jedna zygota zagnieżdzi się po dwóch dniach a druga np po siedmiu, zależy ile wędruje jajowodem. tylko 4% kobiet rodzi dokładnie w dzień terminu, więc te wyliczenia są na chybił trafił. ale jak moluś albo georgiowa żona pójdą rodzić to na izbie przyjęć nikt nie spyta o dzień transferu tylko o datę ostatniej miesiączki. ewentualnie się wtedy mówi o in vitro itp, i że wg usg ciąża jest tydzień do przodu lub do tyłu. na tej podstawie sobie ocenią, czy jest donoszona, ale ZAWSZE o ostatnią miesiączkę pytają. np pierwsze ruchy książkowo wyczuwa się pomiędzy 15 a 20 tygodniem i to są właśnie dane liczone od ostatniej miesiączki. georgio- twój lekarz wyznacza termin usg według transferu prawdopodobnie dlatego,że to ma b.duże znaczenie przy usg genetycznym, kiedy najlepszy obraz markerów jest w c
  4. podziwiam was dziewczyny, że na spółę z mężami robicie zastrzyki. ja swojemu to tylko z pena pozwalałam robić, a i tak oboje byliśmy spoceni ze strachu ;) na normalne zastrzyki to zawsze ze zleceniem do przychodni zapitalam. a jakbym miała sama sobie robic, to nie wiem w co bym trafiła, tak by mi się ręce trzęsły. potrzebnarada- ja mieszkam w łodzi i tu się leczę w klinice gameta, u dr m. radwana (klinikę prowadzi jego ojciec, również jeden z autorów pierwszego w polsce in vitro). pomimo, że krążą liczne negatywne opinie na ich temat( również na znanylekarz) polecam. w moim przypadku dwukrotnie okazali się skuteczni. czekam na trzeci raz! wysłałam tam kilka znajomych par, które leczyły się w innych klinikach i też już mają bobasy (dla jednej z par leczenie okazało się zbyt kosztowne :( saro- 13 tydzień, wow. widać już? miłego wypoczynku!
  5. o rany! przed chwilą przeczytałam, że jakaś tunezyjka spodziewa się dwunastoraczków!!! hmm, to się chyba nazywa szczęściem w nieszczęściu, albo odwrotnie...
  6. moluś będzie ciąża mnoga jak amen w pacierzu!. super dostać podwójny prezent ( a kto wie może potrójny. ile miałaś zarodków?) po długim czekaniu. ściskam cię. p.s a w ogóle to widziałam cię na fotosiku i uważam, że jesteś urocza :) georgio wyrobisz się za 1,5 roku to będziesz przecierał dietetyczne zupki dla maluszka hi hi saro czekam na filmik :) pozdrawiam gorąco wszystkich
  7. moluś gratuluję! :) :) :) wiedziałam, że się uda! georgio- to dobrze, że wszystko ok. faktycznie szkoda, że został jeden dzieciaczek ( ale to zwiększa szansę, na mega pozytywne zakończenie, no i dla żonki lepiej). cieszę się egz- ty jesteś niesamowita, że tak do wszystkich piszesz. dziękuję ci za to, bo twoje posty przybliżają mi przypadki wszystkich uczestników forum. ( ja tego nie ogarniam, wszystkie osoby mi się mylą, tylko naszego rodzynka znam dobrze :)) u mnie 22 dc. i cóż raczej na @ czekam. drugie usg owulacyjne nie było tak bajecznie udane. pęcherzyki mało urosły, jeden gdzieś znikł, ale lekarz nie był w stanie określić czy jest stigma po pęknięciu, bo moje jajniki na usg wyglądają jak durszlak i trudno stigmę dojrzeć. płynu nie było, więc raczej się wchłonął leniuszek. pozostałe dwa urosły do 19 mm, ale za dużo czasu im to zajęło. no i z jednego taki brzydki kulfon się zrobił zamiast kuleczki. za pięknie by było tak sobie myślę. pozdrowionka
  8. witajcie kochani jakoś się zacięłam. codziennie was czytam, ale nie byłam w stanie nic napisać- chwilowy dołek mnie dopadł. po przeczytaniu postu georgio juz muszę napisać- martwię się o twoją żonę, choć mama nadzieję, że to nic poważnego. trzymajcie się wszyscy
  9. hej hej jestem i piszę; w piątek się bardzo ucieszyłam bo jajniki pracują, pęcherzyki ładne, regularne i okrąglutkie, dwa 15mm i jeden 13mm. do tego endometrium 13mm. wracałam z kliniki na rowerze i śpiewałam sobie po drodze, tak się cieszyłam. chciałam w piątek napisać, ale dopadły mnie wyrzuty sumienia. no bo ja juz dwójkę urodziłam i w drodze do trzeciej ciąży w pierwszym cyklu miałoby mi sie udać. byście się na mnie pogniewali, gdybym to w piątek w skowronkowym humorze napisała. dziś już poniedziałek i po radości śladu nie ma i już się martwię czy od piątku moje pęcherzyki urosły i czy tam wszystko w porządku, bo śluz płodny pojawił się w sobotę i to tylko na chwilę. a lekarz kazał się wstrzymać ze współżyciem do poniedziałku po kolejnym usg. my chcemy "upolować" dziewczynkę, więc według przepisu uległam wczoraj mężowi. no i teraz się kurka zastanawiam, czy dobrze zrobiłam. dziś usg i wizyta o 20.40! moluś koniec schizowania! absolutny zakaz! na noc szykuj sobie jedną tableteczkę wyjętą z opakowania, wtedy nie będziesz miała wątpliwości! a 17 już za 7 dni :) na razie, papa
  10. witajcie, mam dziś 12 d.c. i jadę popołudniu podglądać pęcherzyki. bardzo się boję. wszystkiego, ale zdecydowanie najbardziej rozczarowania. teraz mnie trochę kłuje lewy jajnik, mam nadzieję, że to oznacza jego wytężoną pracę. pozdrawiam was wszystkich.
  11. gawit, nie zwróciłam wcześniej uwagi, że jesteś z łodzi. który szpital wybrałaś?
  12. megi82- doskonale znam i pamiętam to uczucie (teraz kiedy mam synka jestem dużo spokojniejsza). ja definiuję je jako zazdrośc. to przykre ale byłam zazdrosna okropnie o każde dzieciątko w rodzinie. do dziś nie rozumiem i nie mogę się pogodzic z tym,że urodziły się przed moim. nie mogłam zcierpieć wiadomości o każdej nowej ciąży i wyłam, a potem wyłam,że jestem taka okropna i może nie zasługuję na własne dzieciątko. te uczucia jeszcze nas dobijają. a jeszcze gorsze są docinki rodziny. moja nie wie, że o każdą ciążę długo walczyłam i że teraz też się leczę. no i pozwalali sobie na złośliwe uwagi,że niby jesteśmy bezdzietni z wyboru. jeden wujek na przykład kiedy usłyszał, że chcę mieć kotka powiedział, żebym lepiej mężowi do domu przyniosła takiego kotka, który mama i tata woła! masakra! nie martw się, jeszcze pójdzie im w pięty. każde dziecko przychodzi w sobie właściwym czasie i przynosi spore ukojenie. życzę ci tego z całago serca.
  13. o rany!! co za pozytywny wieczór! też miałam spanko w planach a tu takie rewelacje! nie wiem czy zasnę ;) lazlo- z racji tego,że jesteś kobietką masz pierwszeństwo G:)R:)A:)T:)U:)L:)A:)C:)J:)E ! (a rodzinka niech poczeka, najważniejsze,że wy wiecie) już niedługo poznacie zupełnie nową miłość. georgio- jesteś boski tatuśku!! ogromnie się cieszę :):):) tylko się na nogach mocno trzymaj, czeka cię jeszcze dużo o wiele mocniejszych wrażeń ;) tak długo i mocno się na to czeka, a potem nie można uwierzyć! moluś- pachniesz mi szczęściem, jestem pewna, że za ok dwa tygodnie napiszę do ciebie podobne słowa jak wyżej. kiedy można zrobić betę? myślę, że te dwa tyg to rozsądny termin, lekarz mi kiedyś powiedział, że te wszystkie leki, które przyjmujemy w czasie stymulacji i po mogą powodować fałszywie pozytywny wynik, więc warto przeczekać jeszcze kilka dni po terminie spodziewanej @ i wtedy zrobić betę. ja pamiętam, że domowy test za pierwszym razem wyszedł negatywny, drugi prawie niewidocznie pozytywny, beta podejrzanie podwyższona, ale nie tak powalająco wysoka jak u lazlo czy żony georgio, a ciąża potwierdzona przez usg. spróbuj wyluzować. saro- twoje dziecko na pewno żyje i rośnie, a to,że się o nie martwisz tylko to potwierdza. 11 tydzień to już bardzo dużo, za chwilę wyrośnie ci bębenek i nie będziesz miała wątpliwości. możesz iść do przychodni lub gabinetu gin na odsłuchanie tętna.
  14. już wiem, że fostimon nie boli domięśniowo (pierwszy miałam podany w sobotę, dziś idę na drugi). dwa lata temu dostawałam podskórnie i wtedy okropnie bolał. lepiej domięśniowo, faktycznie nic a nic nie boli. martwię się tylko, czy zadziała tak samo dobrze, jak wtedy... moluś dzieciaczki już z tobą? ile ich podano? egz30 wyurlopuj się porządnie :) georgio co z wami?
  15. dziewczęta wszystkie już mi się mylicie. nie wiem co do której miałam napisać, więc piszę ogólnie do wszystkich. zwolnionko absolutnie się nam należy. bez oporów trzeba z niego korzystać, bo po to jest. nie tylko przy grypie. kiedy emocje biorą górę jest konieczne. a wolne dni lepiej wykorzystać na zabiegi i chomikować ile sie da na po macierzyńskim :) jeśli chodzi o wakacje to muszę wam się przyznać, że bezczelnie poleciałam na 2 tygodnie do tunezji. na usprawiedliwienie dodam, że były to nasze pierwsze prawdziwe wakacje i pierwszy w ogóle wyjazd od pięciu lat. tak tak, po pomyślnie zakończonym leczeniu każdą z nas czekają nagrody! niestety był to wyjazd za kredyt i jeszcze długo będziemy go "czuli". czasem żałuję, bo teraz znowu leki i wizytki... no właśnie z kasą licho. co za draczny kraj, tyraj za grosze i lecz sie za swoje, taka polityka prorodzinna. coś znowu słychać o projekcie ustawy o in vitro. może się zlitują w końcu jutro mam pierwszy zastrzyk z fostimonu. z poprzednich staran pamiętam, że to bardzo bolesny zastrzyk. czy was też bolało przy fostimonie? do wszystkich smutnych, podłamanych i wątpiących; trzeba walczyć, walczyć i walczyć. nie poddawać się! kto się poddaje ten nie osiąga celu!!!
  16. agnieszko może jesteś jedną z tych szczęśliwych kobiet, które nie odczuwają żadnych objawów ciąży. uszy do góry!
  17. georgio trzymam kciuki za to, żeby to były objawy implantacji. czule żonke przytulaj.
  18. witam wszystkich też codziennie czytam wpisy, ale z wolnym czasem na pisanie u mnie kiepsko. teraz złapałam wolną chwilkę i może mi się uda opisać wam mój przypadek. mam pcos, wiem o tym od 20 roku życia. o dziwo lekarze leczyli mnie na to wcześniej, ale ich wypowiedzi ograniczały się do słów: jak nie będziesz brała leków regularnie to będziesz miała problemy,żeby póżniej zajść w ciążę. jakby to miało jakiekolwiek znaczenie dla 14-latki i dla pcos, które jest nieuleczalne. kilka lat póżniej trafiłam do lekarza, który stwierdził, że nie mam pcos, bo on nie widzi cech fizycznych. no i tak sobie żyłam nieświadomie, często i ochoczo współżyłam z moim jeszcze wtedy chłopakiem, a orędownikami bezpiecznego seksu i antykoncepcji to my raczej nie byliśmy. jakoś nam się udawało \"nie wpaść\". no ale kilka lat po ślubie to już było kiepsko, clostilbegyt na okrągło, pcos potwierdzone licznymi badaniami i klapa na całego. pani doktor polecała pól tabletki wieczorem, całą rano i jakieś duperele. aż kupiłam w kiosku \"raport niepłodność\", to było wydanie specjale jakiegos miesięcznika. przeczytałam, płakałam przez dwa tygodnie, zebrałam się do kupy, umówiłam się na wizytę do kliniki leczenia niepłodności. poszliśmy tam i nowy duch w nas wstąpił a pięć miesięcy póżniej, w pierwszym stymulowanym cyklu, po 4 zastrzykach z puregonu zaszłam w ciążę. naszej mega radości nie muszę chyba opisywć, wszystkim tego życzę. tylko póżniej się okazało,że nasza kruszynka ma chory brzuszek i rokowania beznadziejne. taki pech, bo z niepłodnością to nie miało żadnego związku. pszeszłam wszystkie badania prenatalne i okazało się, że dziewczynka jest generalnie zdrowa, genetycznie poprawnie sformowana i wady ośrodkowego układu nerwowego też nie ma, ale z brzuszkiem licho, bo jest w nim dziura. lekarze obiecywali opercje, jedną taką, drugą taką, wszystko miało być dobrze. i byłoby, gdyby lekarze nie zwlekali z cesarką. czekali aż płuca dojrzeją, a w tym czasie jakieś dziadostwo się przyplątało, niewydolność krążenia. moja królewna umarła powiem wam tylko, że była najpiękniejszą dziewczynką jaka kiedykolwiek się urodziła. była naszym marzeniem, które spełniło się w tak tragiczny sposób. bardzo ją kochamy, pomimo,że jej z nami nie ma. zaraz po tej tragedii zapragnęliśmy mieć drugie dziecko, dużo dzieci, dużą rodzinę. wcześniej chcieliśmy mieć tylko jedno, po tym wszystkim zrozumieliśmy, że chcemy mieć ich więcej. zaczeliśmy starania w tej samej klinice. było bardzo trudno, nikt tego nie rozumiał, nawet lekarze. do in vitro się nie kwalifikowaliśmy, a stymulacje, inseminacje nic nie dawały. no, w końcu dowalili mi taką dawkę, że miałam 21 pęcherzyków, ale po puncji i badaniu okazało się, że są puste. porażka. potem miałam laparoskopię, po której lekarz mi powiedział : ma pani endometriozę drugiego stopnia. jakby mi było mało problemów. hsg na szczęście wykazało drożność obu jajowodów. w końcu mój lekarz wymyślił taką kombinację leków, która dała efekty. w drugim owulacyjnym cyklu zaszłam w ciążę. no i mamy teraz urwisa. nareszcie! bo o to żeby miec w domu dziecko walczyliśmy 5 lat. w zeszły piątek skończył roczek. najwyższy czas na rodzeństwo :) dziś mam drugi dzień cyklu, rano połknęłam pierwszą femarę, za kilka dni pierwszy fostimon. jestem optymistycznie nastawiona.
  19. deserek-derek ja po punkcji zwijałam się wręcz z bólu i obficie plamiłam (porównywalnie do okresu) przez kilkanaście (!) dni. drugiego dnia zadzwoniłam do lekarza i on powiedział, że tak może być. ale te kilkanaście dni plamienia to jakiś dziwny przypadek, bo w ogóle byłam wtedy przestymulowana i wszystkie z 21 pęcherzyków były puste i straszne zamieszanie hormonalne miałam, więc nikt nie panikował. polecam skontaktować się z lekarzem, bo jeśli są ładne jajeczka to trzeba rękę na pulsie trzymać.
  20. dziękuję ci sportsmenka. też jestem z łodzi. czy leczysz się w którejś z naszych klinik? aha i czy znasz aptekę z tanim fostimonkiem?
×