ewikula
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ewikula
-
guzia! serdecznie Cię pozdrawiam, tyle radości bije z tych wpisów, nie da sie przeczytać obojętnie! spełnienia zyczę.
-
egz serdecznie Ci gratuluję i życzę szczęśliwego rozwiązania.
-
moluś gratuluję, że szczęśliwie dobrnęłaś do tego etapu. nie stresuj się, wszystko pójdzie jak po maśle! kochani, was resztę pozdrawiam serdecznie, niedługo do was napiszę
-
egz- jestem całym sercem z tobą. trzymaj się!
-
dziewczyny moja ginka zawsze mówi, że w cytologi I mają zakonnice ;). II to bardzo dobry wynik. egz jest mi szalenie miło, że pytasz co u mnie :) wszystko dobrze, prawie połówka ciąży. będziemy mieli drugiego synka. buziaki
-
georgio, przykro mi, że ciagle coś. może skonsultujcie się z innym lekarzem. zajmij się żonką tak czule jak do tej pory, ale nie porzucaj tej nauki, spróbuj to pogodzić. to dla waszego wspólnego dobra. życzę, żeby wasze smutki się skończyły.
-
hej hej :) postanowiłam napisać do was, co prawda chciałam poczekać jeszcze aż dostanę komplet wyników, ale czekam już tak długo a z samego usg wychodzi wszystko w porządku. zanim zacznę na dobre chcę przeprosić misię- niepotrzebnie cię nakręcałam i podsyciłam być może za mocno nadzieję, przez co pogorszyło się twoje samopoczucie... przytulam u mnie 15tc w toku i wszystko wydaje się być w porządku.na teście podwójnym byliśmy ponad tydzień temu i choć ginka obiecała wyniki przyspieszyć to ciągle ich nie ma. miałam usg genetyczne, które nie wykazało żadnych nieprawidłowości. tylko dzidziuś o kilka dni większy, co mnie dziwi, bo owulację miałam później i zawsze moje dzieciątka były mniejsze o tydzień ciąży.serduszko ładnie biło i kuloskami sobie machał człowieczek :) jeszcze nie został sklasyfikowany płciowo. lekarka powiedziała tylko, że są szanse na dziewczynkę.według niej nauka swoje a natura i tak zrobi co uważa. ponoć w tym okresie narząd płciowy (kolec) wygląda tak samo u chłopców i dziewczynek. ale jeśli ten kolec rośnie w górę to będzie chłopiec, a jeśli kieruje się w stronę odbytu to dziewczynka. no i u mojego człowieczka kolec szykuje się na dziewczynkę :) i bardzo sobie życzymy, żeby tak zostało. to usg miałam w 13 tyg i wydawało mi się już kilka dni wcześniej, że ruchy czuję.ginka powiedziała, że mam prawo, bo to trzecia ciąża, macica cieniutka i mocno ukrwiona. a ja już świruję, bo przestałam je czuć! no i najczarniejsze scenariusze sobie kręcę :( wydaje mi się, że macica mi rośnie, więc nie powinno być żle . hmm w ogóle cała rosnę. zaczęłam tyć co mnie przeraża. o pracy i o związanych z nią nieprzyjemnościach coraz mniej myślę ( choć nie porzuciłam tego tematu i ciągle szukam w sobie winy) to i apetyt wrócił. no i w domu siedzę, więć ciągle rozglądam się za jakąś przekąską ;) w pierwszej ciąży przytyłam 25 kg i wszystko schudłam. w drugiej 22 i 8 się na dobre zadomowiło, jeśli dojdzie kolejne 22... to będzie jakaś masakra w ogóle przeraż mnie wizja trzeciej cesarki. chociaż się śmieję, bo po drugiej po 12 godzinach sama poszłam pod prysznic to teraz chyba sama z sali operacyjnej wyjdę ;) ale tak serio to na maksa nieprzyjemny zabieg. boję się komplikacji, no bo dwie blizny na macicy już są. i głupiutka jestem, bo boję się, że jak coś pójdzie nie tak to mi jajowody podwiążą. więcej dzieci nie planujemy, ale nie chcę byc tej możliwości pozbawiana. kto wie, może zmienimy zdanie. no właśnie w sobotę idziemy oglądać mieszkania. przekonałam męża, że trzeba brać kredyt i ewakuować się z naszych 37 metrów. mój mąż się boi takich zobowiązań na resztę niestety życia, a ja się boję, że się pozabijamy w tej ciasnocie. już teraz nam ciasno, a co będzie latem? nie mówię ,że dla mnie kredyt na 30 lat to bułka z masłem, też się boję, ale przecież na całym świecie tak to się odbywa. kiedyś dobre czasy dla naszej ojczyzny na pewno nadejdą i będzie nam lżej. a na razie bęe musiała zostawić dzieciaki w żłobku i tyrać. to miałoby być nasze mieszkanko docelowe, i świadomość,że na konto kliniki leczenia niepłodności z naszej kieszeni nie pójdzie ani złotówka :) rety przez te wszystkie lata to już by nam się na dodatkowy pokój uzbierało :) o rany strasznie długi ten mój wpis jeszcze mam słówko do inki- mnie też w gamecie nikt nigdy insulinoodporności nie badał ( a być może mam, bo np w każdej ciąży mam podwyższone wartości na krzywej i dietkę zaleconą) ale mnie zawsze dr michał metformax przepisywał (własnie na obniżenie cukru). no i sama w necie wyczytałam o diecie dla starających się pcos i na własną rękę stosowałam. z pewnością po tej diecie miałam lepsze wyniki stymulacji. nawet jeśli nie masz stwierdzonej insulinoodporności to myślę ,że warto. trzymam kciuki! pozdrawiam was wszystkich. życzę miłej nocy, miłego wtorku i miłego całego tygodnia . i OWOCNYCH staranek i nadzieji nadzieji nadzieji. p.s ja tu codziennie zaglądam :)
-
misia! rano niech mężuś gna do apteki po test a ty siusiu wstrzymuj :) mnie się spóżniała @ przy torbieli ale bynajmniej nie z jej powodu :) mam dobre przeczucia, idę spać a rano chcę twoją radość tu zobaczyć.
-
misia ja w tą ciążę teraz zaszłam w cyklu z torbielą! nie wszystko stracone :)
-
kasik33 serdecznie gratuluję! :) :) :) taka niespodzianka. cieszę się razem z tobą i trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązanie. to po iui się udało? czy natural? (przepraszam, ale nie ogarniam wszystkiego) georgio dziękuję, że się odezwałeś. brakuje tu ciebie. to dobrze,że się powoli podnosicie i wspaniale, że pokochaliście się nową miłością (rozumiem te nowe uczucia, pamiętam, że kiedy moje dziecko umarło moje małżeństwo nabrało innego wymiaru. ile razy się teraz spieramy czy obrażamy zawsze sobie wspominam jak wzmocniła się nasza miłość i odpuszczam). życzę wam pięknej wiosny egz głowa do góry i szykuj się na wielką szansę. ja tak właśnie rozumiem in vitro, to ominięcie wielu przeszkód i wielka szansa. jestem dobrej myśli, już dawno ci się należy spełnienie marzenia. masz o tyle łatwiejszą sytuację, że pieniążki czekają na program( domyślam się ile wyrzeczeń to kosztuje) a nawet jeśli tfu tfu tfu to i na drugą szansę zdobędziesz. bo wszyscy przecież wiemy, jak silna jest ta potrzeba. przecież zrobisz wszystko, prawda? jeszcze troszkę i się uda. po tym wszystkim co już przeszłaś to pikuś. pozdrawiam wszystkich
-
dziękuję wam dziewczęta za słowa otuchy. jestem na zwolnieniu od poniedziałku. chyba podjęłam właściwą decyzję, bo choć wciąż o tym myślę czuję się już lepiej i apetyt powraca. nie wiem jakie jeszcze przykrości mogłyby mnie spotkać w poniedziałek gdybym poszła do pracy, mogłoby być gorzej a tak samo żle byłoby na pewno. niestety w bezpiecznej sytuacji nie jestem :( tzn zwolnić mnie nie mogą, ale pracowałam od 1 pażdziernika, na okresie próbnym więc zus może podważyć zasadność świadczenia. o macierzyńskim mogę zapomnieć. poza tym to duuży pracodawca i ma prawo samodzielnie kontrolować pracowników na zwolnieniu. tak więc mogę być pozbawiona dochodu. i czuję się już zaszczuta strachem czy będę mogła iść na zakupy, pomimo, że mam "chodzące " zwolnienie, wszystkiego najgorszego się spodziewam niestety. chyba się jutro przejadę do PIP-y i wypytam. dziękuję wam raz jeszcze i pozdrawiam
-
któraś z was napisała kilka dni temu o wizji paskudnego szefa... cóż ta sytuacja przytrafiła mi się w piątek. bardzo mi się podobała ta praca i czułam się świetnie pracując. mimo ciąży i tego,że koleżanki niezbyt życzliwie mnie przyjęły w grupie chciałam pracować prawie do porodu. niestety nadawały na mnie okropne rzeczy, mówiły rób to a tego nie rób. oczywiście okazało się, że szefowa widzi to, że nie robię tego co powinnam a koleżanki raportowały do niej ,że nie współpracuję. wskutek tego wręczyła mi wymówienie, a mnie nie pozostało nic innego, jak wręczyć szefowej zaświadczenie o ciąży. no i zmieszała mnie z błotem :( i kazała iść na zwolnienie. to jest jakiś koszmar... przez cały czas analizuję w głowie o co chodzi i trudno mi zaakceptować to wszystko, mam okrutny dołek, od piątku schudłam dwa kilo. w piątek po tym wszystkim spakowałam swoje manele z biurka z postanowieniem, że już tam nie wrócę, ale od wczoraj chodzą mi po głowie myśli, żeby im udowodnić jak bardzo się mylą na mój temat. mój mąż uważa, że powinnam absolutnie iść na zwolnienie a dla mnie to takie chowanie głowy w piasek. z drugiej strony będzie lepiej dla przebiegu ciąży, jeśli jednak tam nie wrócę. nie wiem co jutro zrobić, iść czy nie iść do pracy.
-
gawit czy ja dobrze kojarze z wpisow, ze ciaze prowadzi ci basiowa? jesli tak to nie masz sie co o kruszynke martwic- obie jestescie w naljepszych rekach. pozdrawiam i szybkiego powrotu do formy zycze:)
-
georgio wasze przezycia sa tak trudne i bolesne. jeszcze raz chce powiedziec jak bardzo wspolczuje. jestescie tak wrazliwymi ludzmi i akurat was spotkalo to nieszczescie. trudno mi sie z tym pogodzic. trzymaj sie, jestem z toba
-
dosiu, rozumiem twoje uczucia, bo choc bylam w troche odmiennej sytuacji czulam sie tak samo. marzylam tylko o izolacji o ludzi, ktorzy mi wspolczuli, bo nie chcialam sie nad soba rozczulac. a to wszystko spowodowane przez poczucie winy. tak reaguje psychika rodzica po stracie dziecka. uwazam , ze masz pelne prawo zapalic swojemu malenstwu swieczke. nalezy sie tobie i jemu. inka napisz cos wiecej o naprotechnologii
-
dosiu, jest mi niewyobrazalnie przykro...
-
georgio- tez czekalam az sie odezwiesz. mam rade dla twojej zony odnosnie pokarmu- pamietam, ze u mnie po porodzie, kiedy dzieciatko juz odeszlo w szpitalu siostry bardzo ciasno obwiazywaly mi klatke piersiowa elastycznym bandazem. to uniemozliwia naplywanie pokarmu, wiec jesli juz jest, polecam odciagnac ile sie da i opatulic zonke bandazem. chociaz w ten sposob moge pomoc... no i bromergon pewnie lekarz przepisal na zanik mleka?
-
witam wszystkich, egz, dziękuję ci za pamięć. tak u mnie wszystko potwierdzone, jest dzidziuś w brzuszku. już prawie 2 tyg minęły od usg, ale nie składało mi się napisać. nie miałam sumienia się chwalić ciążą, gdy tu na wątku smutki...no i z czasem marniutko! wróciłam przecież do pracy po prawie dwuletniej przerwie, więc trudno mi zatrybić. synek ma za sobą pierwszą żłobkową chorobę. i też ciąża mi dokłada zmęczenie! jak wrócę o 17 to tylko obiadek, krzątanie się, kąpiele i spaciu ;) ale codziennie czytam co u was. na razie daję radę, choć z rana mam delikatne mdłości i muszę przyznać, że ze wszystkich trzech moich ciąż tę znoszę najgorzej:( pozdrawiam całe forum, a szczególnie kłaniam się egz
-
georgio,przytulam twoje dzieciatko. to nieprawda, ze jez go nie ma.zostanie z wami na zawsze. i zyczę wam, żeby zyło w waszych następnych dzieciach.
-
dzieńdobry wszystkim! witam nowe uczestniczki. agunia gratuluję ci pozytywnego testu, życzę,żeby się potwierdził, oj naczekałaś się dziewczyno... kwiatuszku okruszku, głowa do góry. ja też mam pco (podobniejak u ciebie mój m też ma prawidłowe nasienie) i zobacz udało mi się dwoje dzieci urodzić, jedno mi umarło, ale to żadnego związku z pco nie ma. niestety ważny przy pco jest wiek, więc dobra klinika to podstawa. przeczytaj całt mój post, a może więcej nadziei ci w serduszko wleję... słuchajcie wczoraj miałam już chyba 40 dc i zastanawiałam się od kilku dni o co chodzi. na dwoje babka wróżyła, bo dowiedziałam się o tej torbieli i bałam się nawet luteinę wziąć, a bez luteiny i jej odstawienia to ja okresu nigdy nie dostaję. w dodatku codziennie rano po przebudzeniu przy pełny pęcherzu miałam macicę dziwnie wysoko, ale myślałam,że torbielją wypycha. szyjka trudna do ocenienia, nietypowa jakaś ( miałam maleńki epizod plamienia mniej więcej ok 30dc). czekałam do wizyty, mam umówioną na piątek, mojego gina wcześniej nie było (urlop) wczoraj zrobiłam test domowy. słuchajcie wyszedł mi pozytywny :) niestety zaraz potem miałam brązowy śluz, ale tylko wczoraj i bolała mnie trochę macica. ucieszyłam się jak cholera z tego testu, ale dzisiaj już mi mina zrzedła i milion złych myśli mam w głowie. nie chce mi się wierzyć, że się udało, to był dopiero drugi cykl na stymulacji, w dodatku były dwa pęcherzyki, z czego jeden prawdopodobnie pękł, a zdrugiego zrobiła się spora torbiel. no i z tego jednego prawdopodobnie pękniętego byłaby ciążą? oszaleję chyba. albo tak sobie myślę,że to ta torbiel fałszuje wynik testu, czy to jest możliwe? a czy jeśli byłaby ciąża to czy ta torbiel może wszystko popsuć? o rany, muszę zmykać do pracy, nie wiem jak do piątku przeżyję. cześć
-
egz-powodzenia :), jestem przekonana, że wszystko pójdzie gładko. jak tylko dojdziesz do siebie to skrobnij jaki wynik. będę jutro myślała o tobie.
-
jakaś przerażająca cisza tu panuje. chciałam poczytać co u was wszystkich a tu nic nowego... spadam szybciutko, bo na wesele się szykuję . jedno muszę dodać : czuję, że @ się zbliża:( całuski
-
megi- smutek i izolacja są ci potrzebne, po to , żebyś zaakceptowała to rozczarowanie, którym cię los zaskoczył. naprawdę przyjdzie taki dzień, kiedy będziesz cieszyć sie z istnienia innych dzieci. psycholog to dobry pomysł. ale ważniejsza od tego jest bliskość z mężem i wyczerpujące rozmowy o tym co się stało. musicie dużo o tym mówić, to zdarzenie mocno naznaczyło wasz związek i jest dla was obu ważne.przytulam.
-
egz-fajnie,że posiew ok, i że laparoskopia tuz tuż słuchajcie dziewczyny i chłopaki- dostałam ofertę pracy! :) :) cieszę się mocno. i smucę, bo nie mam co z dzieckiem zrobić póki tłok w żłobku :(. na dodatek jakieś paskudne przeziębienie się mnie uczepiło ( było ostatnio chłodno parę dni, ale z letnich ciuszków to się tak łatwo nie rezygnuje ;) pozdrawiam siostrę egz :)
-
dosiu nic się nie martw tymi bólami. to naturalne, macica się przygotowuje na wielkie powiększenie. popuszcza więzadła, którymi jest przymocowana w brzuchu. a zeby je popuscić musi się delikatnie pokurczyć. jesteś bardzo wyczulona na sygnały z podbrzusza (długa walka o ciążę) dlatego możesz odczuwać je bardziej. niedługo znikną. pierwsze usg :), weź dla męża chusteczki ;) słuchajcie, u mnie porażka. słabo mi ten drugi cykl na stymulacji wyszedł. dostałam o jedną ampułkę fostimonu więcej, pojawiły się dwa pęcherzyki, ale słabo rosły. trudno to też ocenić, bo mojego gina nie było jest na urlopie, mojego ulubionego radiologa też nie było, a usg robił mi słabo doświadczony gin. według niego urosły do 16mm, podał mi pregnyl ( osobiście zrobił mi zastrzyk, bo było późno i nie było już żadnej pilęgniarki, no i jak mi wbił tą igłę to mi normalnie krew z tyłka leciała ciurkiem, siniaka mam do dzisiaj. myślałam,że z roweru spadnę z bólu, masakra, musi się koleś jeszcze sporo nauczyć). byłam ostatnio we wtorek na usg. była jakaś nowa babka, pierwszy raz ją na oczy widziałam w klinice, ale przynajmniej wiedziała co robi. niestety, jeden pęcherzyk pękł ( ale tylko prawdopodobnie, bo na moich jajnikach trudno dostrzeć stigmę). drugi natomiast przerodził sie w torbiel! ma 38mm średnicy o strukturze siatkowatej. co to w ogóle jest? powiedziała mi, że jest niegroźny, ale będzie się wchłaniał 2-3 cykle. endo jak na mnie słabe, niecałe 11mm. mój gin jeszcze na urlopie, pewnie jak wróci to i tak ma terminy zajęte na jakis miesiąc. nie wiem co zrobic z tym niepękniętym pęcherzykiem. miałam raz takiego, ale kilka lat temu i był zdecydowanie mniejszy, wchłonął się pod koniec tego samego cyklu. a ten siatkowaty wielgus może mi zastopować całą akcję na dobre kilka miesięcy. w każdym bądź razie na żadną stymulację się nie piszę. chcę laparoskopię i koniec. trochę mi to komplikuje plany, bo być może pójdę do nowej pracy (jutro idę na drugoetapową rozmowę...) a przynajmniej tygodniowe zwolnienie na okresie próbnym nie jest wskazane. w dodatku w żłobku wciąż nie ma miejsca dla mojego smyka. chromoli mi się wszystko.