agguńka84
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez agguńka84
-
ALe numer, przed chwilą mierzyłam sukienkę, któą kupowałam jak ważyłam 64 kilo i weszłam w nią;) Miałam ją na Sylwestra; teraz ważę ponad 2,5 kilo więcej:P
-
Gratulacje, Ewelinko:) Na pewno osiągniesz swój cel. Tak świetnie Ci idzie:)
-
Naked, zapisałam sobie plan dla Doti, wyguglam sobie Atlas i schodzę do piwnicy na siłkę:D
-
Ok, Doti, super pomysł z tym conajmniej jednym postem:) Ja też wczoraj ćwiczyłam na takich dużych piłkach:D Naprawdę swietna sprawa:) Dziś zaliczyłam długi spacer z młodym (długi nie znaczy daleki hehe bo zatrzymywał się co chwila a potem niosłam go na rękach:P). Wieczorem może trrochę się posiłuję. Jedzonko super - pełnowartościowe posiłki, bez podjadania (no chyba że jedno winogronko). Nastawienie pozytywne:) Idę dalej oglądać TV...
-
Naked, ja pamiętam o tych siłowych...tylko wydaje mi się, że żyć nie mogę bez tych moich aerobów:/ Myślisz, że powinnam je w ogóle olać (chodzi o bieganie, pływanie, fitness) i skupić się na siłowych? Ewentualnie po siłowych 20 min. aerobów? To byłoby do wykonania - w domu mam hantle i sztangę, a fitness mogę zamienić na siłkę. Tylko kurczę szkoda mi tych Shape'ów, bo mam wrażenie, że moje uda pracują...A basen uwielbiam...I czy przy skoncentrowaniu na siłowych zejdzie mi tłuszcz z tych znienawidzonych boczków?
-
Naked, mam pytanko. Mój organizm się przyzwyczaił do ćwiczęń, czyli teraz muszę się zarzynać, żeby mieć efekty...?
-
Miłej zabawy Odchudzaczko:) Ja wczoraj padłam o 21... Dziś mam dzień odpoczynku od ćwiczeń;) Jeśli chodzi o interwały, to na siłowni na orbitku ustawiam sobie zawsze taki program. Przy bieganiu ich nie próbowałam...Ale w zeszłym roku efekty biegania były - średnio 0,5 kilo na tydzień. A teraz nic...Że ten organizm taki uparty:/ Moje dziewczyny z pracy, które aktywnością fizyczną się nie skalały, teraz chodzą raz w tyg. na basen i pięknie chudną - nawet na śmieciowym jedzeniu.
-
Co tutaj tak cicho dzisiaj? U mnie jeśli chodzi o jedzonko - to jak dotąd super;) Co 3,5 h, bez podjadania:) Niedlugo fitness:D
-
Ale Twoja waga jest OK:) Szczerze podziwiam Cię, że tyle udało Ci się zrzucić...Nie sądzę, żeby te 53 kilo było Ci potrzebne - ważniejsze jest jędrne i ładnie ukształtowane ciałko:) Ale zważywszy na to, co udało Ci się osiągnąć...To bardzo możliwe, że dasz radę dobić do 5 z przodu:) Z wiekiem niestety organizm programuje się na parę kilo do przodu...Przynajmniej w moim przypadku.Ja nie mogę się pozbyć głupich 4 kilo - moje marzenie i waga, przy której super się czułam to 64 kilo...Dziś stanęłam na wagę - o zgrozo - 67,8!!! Jak to moliwe, żeby w 2 dni przytyć kilogram:P Zdrowo się odżywiając i ćwicząc...Nie jem słodyczy, nie piję soków...No i wczoraj ostatni posiłek miałam o 19 - po basenie nic oprócz łyżki wieśniaka w siebie nie wcisnęłam:/ Najgorsze są te grube uda i boczki - brzuch nawet wygląda ok... Nic, zrobię badania i zobaczę;)
-
Naked, we Wro na wizytę u gina na NFZ czeka się 3 tyg. do miesiąca... Chyba że najpierw pójdę do rodzinnego, porobię badania krwi... Przez te 2 dni, kiedy podkręcałam, nie cwiczylam...drugiego dnia (w Wielki Piątek) poszłam na basen, ale pływałam lajtowo, jakieś 0,5 h. Wiem już, że błędem było przetrenowywanie organizmu...Najpierw siedzę 8 h w pracy, a potem się zarzynam...Lepiej będę jeździć do roboty na rowerku, a wieczorem wyciągać męża na długie spacery;) Bardzo byłam zadowolona z mojego poniedziałkowego treningu na siłowni... Naprawdę czułam mięśnie;) Ciagle mam wrażenie, że jem źle albo za dużo...Nie wiem, jak kiedyś potrafiłam "idealnie" jeść...Może wrzucę jadłospis... I śn. - 7.00 - 2 kromki chleba orkiszowego -( 1 z serem ż i warzywami, druga z serem b. i dżemem) 8.00 - dopchałam Danio (niepotrzebnie:/) i jabłkiem 11.00 - owsianka (4 kopiaste łyżki na mleku, z rodzynkami i ok. 15 g nerkowców); 10 winogronek czerwonych 14.00 - pulpet duszony, pół woreczka kaszy gryczanej, dużo surówki z pekinki 16.30 - surówka, pół wiejskiego z pomidorem, rzodkiewką; wafel ryżowy z masłem (wiem, niepotrzebnie, ale uwielbiam te wafle) 19.00 - przed basenem - 2 wafle z masełkiem, resztką wieśniaka i pomidorem. Basen - 30 min. lajtowego pływania; potem moczylam tyłek w basenie z młodym:D Jeszcze do tego ze 3 kawy z mlekiem. Wychodzi 1800-1900 kcal - chyba że źle liczę (i jest tego więcej:P)
-
Wiesz co Naked, ja się jeszcze łudziłam, że jak przeprowadzę wszystko (czyli 2 dni jedzenia wg zapotrzebowania, potem minus 450-500 kcal, 5 posiłków plus ćwiczenia co drugi dzień), to wreszcie coś się ruszy. Teraz widzę, że ze mną naprawdę jest coś z moim zdrowiem nie tak, skoro nic mi nie pomaga... No i tylko badania mi pozostały. Będę czekać na nie miesiąc, bo nie stać m,nie żeby leczyć się prywatnie, ale cóż...Tylko to mi pozostało.
-
Ja już się nie przejmuję;) I tak nic nie chudnę - czy ćwiczę aeroby, czy siłowo, czy raz w tygodniu, czy codziennie. Jakbym była normalna to bym już ze 3 cm/3 kilo zeszła...Najpierw pójdę do lekarza, zbadam hormony i tarczycę, a potem zobaczymy:)
-
Meine Zeit, możemy podać sobie rękę:) Też nie mam nadwagi - 66-67 kilo, ale problem nr 1: uda, boczki i dół brzucha. Mam 25 lat i synka prawie dwuletniego;) Tylko że przez pewien czas bardzo głupio się odchudzałam - 1000-1200 kcal, potem codzienne ćwiczenia itp (moja mama twierdzi, że trzeba mniej ćwiczyć i mniej jeść:P). Teraz staram się jeść racjonalnie, co 3 h, po południu ograniczam węgle (chyba że mam ciężki trening). Dziś bylam na Krav Madze. Świetna sprawa - troszkę mam łapki poobijane, no i to byly moje I zajęcia, więc niektóe ruchy trudno mi powtórzyć. Ale chyba będę chodzić;) Trochę samoobrony nikomu jeszcze nie zaszkodzilo:D Wrzucę jadło: I śn. - bulka orkiszowa z bieluchem i dżemem; bananek II śn. - 11.00 - serek w. z pomidorem; pomarańcza obiad - 13.30 - ryż z tuńczykiem i sosem pomid. własnej roboty:D 17.30 - serek homo z łyżką dżemu i orzechami 19.00-20.30 trening 21 - 2 wafle ryżowe z warzywami i serkiem (tekst mojej mamy: "nie powinnaś już jeść - po pracy jadłaś, a teraz też?":P) Pozdrawiam:)
-
Jakoś trzymam się godzin posiłków; piję co prawda 3 kawy w pracy, ale mam tragiczne ciśnienie:/ Kupilam zapas serków homo i wiejskich:D Jeszcze jakąś pyszną bułeczkę na kolację zakupię;) Ciemną oczywiście
-
Kurde dziewczyny jecie owsiankę na mleku czy na wodzie...? Bo ja gotuję na wodzie, a potem zalewam mleczkiem:) Czytalam o diecie owsianej; podobno owsiankę nalezy jeść na wodzie; a przecież mleko nie jest be; takie co ja piję ma 50 kcal w 100 ml, no i wapń i pysznie smakuje:)
-
Doti, super, uwielbiam omlety:) Wczoraj mój plan uległ małemu przesunięciu - na pilatesie nie byłam, a Krav Magę odwołali - ale za to poszłam na basen - 45 min. pływania żabką i z deską:D A potem relaks w solance:) Jedzonko OK:) Może spróbuję dodawać węgle złożone do kolacji, bo zwykle jajecznicę albo serki wcinam... Dziś zestaw podobny do wczorajszego - na śniadanko bułka ciemna z serkiem i dżemem, na drugie owsianka z orzechami, na obiad pierś z indyka i troche sałatki warzywnej plus buraczki:) A potem się zobaczy:) Pozdrowionka
-
Ja mam naprawdę silną motywację:) W Swięta bylo troszkę mniej zdrowo - trudno znaleźć sałatkę bez majonezu:/ Al;e nie objadlam się, więc jest ok:) Dziś buleczka pełnoziarnista z serkiem homo i dżemem już za mną:) O 11 owsianka z nerkowcami i rodzynkami:D. W ogóle rozpisałam sobie godziny posiłków: 8-11-14-17-20...I będę się tego trzymać:)
-
Święta, święta, i po świętach:) Jutro rusza Wielki Plan:D Owsianka już ugotowana, czeka na godz. 8 rano:D A ja kładę małego i sama idę odespać - zmęczyląm się tym odpoczynkiem:P A jutro...Pilates i Krav Maga...Za to w czwartki i niedziele słodkie lenistwo;)
-
No ja na razie mokra nie bylam...Ale zaraz teściowie przyjdą; teściu pewnie mnie obleje, bo z niego żartowniś:D W ogóle mi to świąteczne jedzenie nie smakowało...Dziś na śniadanie wrócilam do nieśmiertelnego zestawu - razowiec z maslem, ser bialy i dżem. Potem zrobilam straszną głupotę (czasami mam ciągoty z okresu zaburzeń odżywiania), to bylo tak głupie że nawet się nie przyznam:P W ogóle mam dziś kiepski humor...Stanęłam na wagę i pokazała 67,8:/ A wczoraj dużo nie jadłam (trochę węgli prostych wciągnełam, ale nie tyle, żeby waga skoczyła mi kilo w górę). W ogóle stwierdziląm, że jestem gruba, wyłażą mi boczki, uda ocierają się jedno o drugie, a na dodatek mam brzydkie wlosy, i się poplakałam. Potem zrobilam czystki w szafie i wywalilam polowę rzeczy )głównie dopasowane bluzeczki, trochę na mnie za krótkie). W ogóle czuję się jakbym byla chora, od kilku dni masakrycznie chce mi się pić ; aż usta mi popękały. To by było tyle...Teraz czekam na rosół, za któym nie przepadam, ale muszę zjeść łyżkę z grzeczności; potem kurczak z salątką grecką i pieczonym ziemniakiem...Może na kawalek sernika z brzoskwiniami się skuszę...I koniec. Od jutra zaczynam całkiem sama gotować - to, co uznam za stosowne:D Koniec z obiadkami mamusi.
-
Aha i wiecie co...kiedys zamówiłam sobie HMB i wlaśnie przyszło... Wypróbuję, podobno nieźle podkręca spalanie tłuszczyku;) W dni treningowe bierze się 3 tabsy, a w wolne - 1 na noc;)
-
Jutro się poprawię... Pierogi wezmę do pracy i zjem grzecznie o 13:P. Wezmę do nich surówkę z marchwi i jabłka. Moze pierogi to nie jest szczyt zdrowego odżywiania, ale tydzień przed wypłatą zdaję się na kuchnię mojej mamy:P. No i dobiłam do 2300...Na kolację zjadlam bułeczkę z sałatą, serem bialym i pomidorem. I pomyśleć, ze jeszcze niedawno jadłam 1300 i uważalam, że będę przez to spaślakiem...
-
Już 2 śniadania i 1200 kcal za mną...Jeszcze obiad, podwieczorek i kolacyjka:)
-
No to jeszcze raz wrzucam wymiary: biust: 86 talia: 70 3 cm poniżej pępka: 86 cm biodra: 96 cm udo: 54,5-55 cm łydka: ok. 37,5-38 cm
-
Ok. To dzisiaj dzień wcinania:) Ledwo co moglam znaleźć w lodówce na moje obfite śniadanko...:)
-
Ćwiczyłam z hantlami, sztangą, no i to pływanie żabką...dO TEGO NA FITNESSIE ćwiczenia na ramiona. Zawsze miałam chude, slabe i kościste łapki... Teraz wyraźnie zmienil się ich zarys, a także barki...Jeśli to nie mięśnie, to wolę nie myśleć, co:/ Mnie też to dziwi, że ćwiczę, a prawie nic nie chudnę...Usilowałam rozkręcić metabolizm; może mam jakieś inne problemy, np. hormonalne...Albo za malo czasu upłynęło (chociaż po półtora miesiąca spodziewałam się efektów). Gdybym ćwiczyła co drugi dzień, to byłoby ok...? 25-30 min. silowych, 15-20 aerobów i raz w tyg. basen/ew. bieganie, rower?