Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zażenowany...

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. zażenowany...

    praca w sądzie

    etapy??? haha śmiechu warte, nikt nie sprawdza twojej wiedzy, to tylko pic na wodę, podczas rozmowy "rekrutacyjnej" , nie wiem czy tak ją mogę nazwać, gdyż niektórzy dostawali pytania typu czym Pani się interesuje i do widzenia, będziesz miała 30 sekund na to aby wykazać dlaczego sąd, co odpowiesz na pytania: 1) a wie Pani , że ta praca wymaga zostawania po godzinach? - nie chodzi mi o 1 godzinę nadliczbową, ale o siedzenie często do godziny 20, 21 aby wyprowadzić referat na prostą 2) dlaczego chce Pani u nas pracować za tak niską pensję? to są pytania zgodne z prawdą, jakie otrzymywali moi "konkurenci", farsa, nieprawdaż? moja droga, lepiej odpuść sobie teraz bo i tak po max miesiącu ciężkiej harówy wrócisz na bezrobocie, leiej w tym czasie poszukać sobie czegoś innego
  2. zażenowany...

    praca w sądzie

    witam to mój pierwszy post i być może ostatni. Uczestnicząc w procesie rekrutacji do sądu rejonowego w Warszawie ( nie zdradzę adresu i wydziału, w którym aktualnie pracuję ) przeczytałem wszystkie posty od deski do deski myśląc : \"ech ci nieudacznicy wypowiadają się tak negatywnie o tej pracy bo albo sami jej nie dostali albo mają wygórowane mniemanie o sobie\". Byłem w błędzie. Teraz, gdy już podjąłem angaż na stanowisku protokolanta stażysty - żałuję. Jest pełno powodów, m. in. to co twierdzi anetaa jest prawdą, choć bolesną. Najgorsza w tej pracy jest relacja między pracownikami - człowiek człowiekowi wilkiem. Obgadywanie, wyśmiewanie, chowanie akt sądowych przez kierownika, po czym zlecenie ich odszukania. Skończylem wyższe studia na uniwersytecie. Nie to abym miał tych co kończą szkoły wyższe w Pcimiu Górnym za gorszych, ale właśnie w sądach, pracują tacy ludzie, co mają papierek zdobyty nie ciężką pracą, a opłatami za czesne. Wulgaryzm ich języka w użyciu codziennym co dzień przyprawia mnie o zawrót głowy. Może napiszę coś o pracy. Praca cięzka, nierzadko fizyczna ( szukanie akt i zszywanie ich sznurkiem ). Szkolenia nie ma. Aby sie czegoś nauczyć to trzeba chodzic od pokoju do pokoju i pytac sie czy zechcą nam pokazac ja się obsługuje poszczególne funkcje w praetorze. Praca bardzo odpowiedzialna ale na tym raczej każda praca polega. Po miesiącu pracy trzyma mnie wyłącznie 1, mianowicie to, iż mam dobre relacje z sędziami i dużo uczę się od nich. Zarobki marne, bo na dzień pisania postu 2 000 brutto. Teraz wiem jedno, zaczynam szukać nowej pracy w sektorze prywatnym, gdzie pracownik nie jest zerem, a od jego umiejętności zależy rozwój firmy. pozdrawiam i odradzam pracy w polskich sądach
×