Marc0polo
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Już 56 edycja Remes Pucharu Polski (RPP)i czas na kolejną fazę rozgrywek. 1 września zostały rozlosowane pary 1/16 finału. Trochę historii Puchar Polski został powołany do życia 13 września 1925 roku a pierwszy finał odbył się 5 września 1926 roku. Dotychczasowe małe zainteresowanie spowodowało zawieszenie rozgrywek do 1950 roku. Swoją nazwę Puchara tysiąca drużyn czerpie z faktu, że do rywalizacji corocznie staje dosłownie setki drużyn. To co jest najbardziej wyjątkowego w tych rozgrywkach jest fakt,że do rozgrywek może przystąpić każda drużyna. (Więcej jest na stronie http://www.ithink.pl/artykuly/sport/pilka-nozna/renesans-pucharu-polski/)
-
Od kilku tygodni trwa rajd indeksów na Giełdzie Papierów Wartościowych. Media rozpisują się o wielkich zyskach, jakie można było zrealizować na niektórych spółkach. Poprawa klimatu na GPW to również szansa dla nowych spółek, które planują pozyskać kapitał z giełdy. Lista prospektów emisyjnych, które trafiają do Komisji Nadzoru Finansowego, staje się coraz dłuższa. Wzrosty indeksów giełdowych zwiększają również zainteresowanie akcjami inwestorów indywidualnych, którzy mają coraz większy udział w generowanych obrotach podczas sesji giełdowych. W I półroczu było to aż 28% ogółu obrotów, czyli niewiele mniej niż w szczytowym pierwszym półroczu 2007 r. Z danych GPW wynika, że na ponad 1,1 mln rachunków maklerskich, aktywnych tj. takich, na których w ostatnich miesiącach były dokonywane transakcje, było tylko 175 tys. To pokazuje potencjał, jaki drzemie w krajowych inwestorach. Potrzeba im tylko zachęty. (Można dowiedzieć się więcej na stronie http://www.ithink.pl/artykuly/biznes/ekonomia/polacy-wracaja-lawa-na-gpw/) Czy doczekamy się wysypu ofert publicznych i redukcji w zapisach rzędu 90%? Jesień pokaże, czy utrzyma się doskonały klimat na GPW i czy aby ci, którzy jako ostatni dołączą do owczego pędu, nie natrafią na tzw. górkę, czyli szczyt notowań przez poważną korektą. Korektą, która musi nadejść, gdyż obecne wzrosty nie mają w pełni podłoża fundamentalnego. Inwestorzy, którzy zakupią akcje lub jednostki funduszy inwestycyjnych w najbliższym czasie, będą narażeni na poważne ryzyko straty. Nieporównywalnie większe niż ci, którzy kupili akcje w marcu. W przypadku korekty górę mogą wziąć emocje i pamięć o spadkach z końca 2007 roku. Fala zleceń sprzedaży w rezultacie może dać bilans ujemny i zamiast oczekiwanych zysków pojawią się straty. Warto, aby już dziś pomyśleć o dywersyfikacji i nie inwestować większości wolnych środków w akcje lub fundusze akcyjne.
-
O wymuszanych, rewolucyjnych zmianach w oświetleniu naszych mieszkań obszernie informowały ostatnio media, zresztą z dość różnymi komentarzami, zarówno popierającymi te zmiany jak i im przeciwnymi. Wciąż jednak nie wszystko zostało powiedziane, natomiast wśród publikowanych wypowiedzi znalazły się i takie, które praktycznie wprowadzają w błąd i to np. w sprawie dość zasadniczej - opłacalności zastąpienia tradycyjnych żarówek nowoczesnymi energooszczędnymi świetlówkami, stwierdzające chociażby, że taka wymiana jest bardzo opłacalna finansowo, zwracając się już po miesiącu. Wobec tego tą właśnie opłacalność weźmy najpierw pod lupę, zaczynając od uzgodnienia danych wyjściowych do obliczeń: Obecne ceny żarówek bez względu na moc, to 1,20 - 1,30 zł. za sztukę, wobec czego przyjmijmy średnio 1,25. Na najtańsze, aczkolwiek jeszcze znanych producentów, energooszczędne świetlówki, trzeba przeznaczyć 16 - 18 złotych za sztukę, także bez względu na moc. Zakładając z jednej strony, że masowe zakupy (a więc i produkcja) doprowadzą do obniżki ceny, z drugiej jednak inflację, przyjmijmy, że już niedługo świetlówki te będzie można kupić przeciętnie za 13 złotych. Mniejszą cenę trudno już zakładać, co najmniej z dwóch powodów: ze względu na stopień technicznego skomplikowania tych źródeł światła i związaną z tym materiałochłonność oraz pracochłonność, a także to, że wymuszone administracyjnie otwarcie rynku na nowe źródła światła nie będzie specjalnie zachęcało producentów do obniżek ceny, bo klient i tak będzie musiał świetlówkę kupić. Tu od razu trzeba zauważyć, że cena świetlówek odzwierciedla również w jakimś stopniu energochłonność ich produkcji (także produkcji komponentów), na pewno znacznie większą niż żarówek - i to jest już jedna, z tych pomijanych dotychczas w medialnych komentarzach spraw, a przecież energię zużytą w produkcji też trzeba by uwzględniać w ogólnym jej bilansie. Szczegóły na stronie: http://www.ithink.pl/artykuly/aktualnosci/srodowisko/nabijanie-w-zarowke-energooszczedna/
-
W wielu mediach pojawiły się artykuły o szkodliwości witamin. Co za tym się kryje? Czy rzeczywiście przez tysiące lat rodzaj ludzki szkodził sobie spożywając pokarm roślinny? Artykuły zatytułowane "Zabójcze witaminy" czy "Witaminy mogą skracać życie" i podobnej treści ukazały się po opublikowaniu "rzetelnych" i "całkowicie obiektywnych" wyników badań. Ponieważ nie lubię być manipulowany, ani nie zamierzam bezmyślnie realizować cudzych ukrytych celów, przeanalizowałem zarówno prace, na których oparte zostały te rewelacje, jak i przestudiowałem materiały związane z tym tematem. Na początek parę podstawowych informacji. Aby organizm człowieka mógł prawidłowo funkcjonować musi otrzymywać w pożywieniu w odpowiednich ilościach, oprócz ogólnie znanych, takich jak np. węglowodany, tłuszcze, białko i błonnik, ponad 50 różnych innych składników. Są to przede wszystkim te z aminokwasów, których organizm człowieka nie potrafi sam wyprodukować... Niezbędne są również w odpowiedniej postaci i odpowiedniej, choć często minimalnej ilości pierwiastki... Ograniczę się do najbardziej znanej witaminy C, która występuje przede wszystkim w postaci naturalnych bioflawonoidów, czyli kwasu askorbinowego, askorbinianu wapnia, askorbinianu magnezu czy palmitynianu askorbylu. To co kupujemy w aptekach pod tą nazwą najczęściej nie jest naturalną witaminą C, ponieważ łatwiej i taniej można wyprodukować jej chemiczny odpowiednik, czyli krystaliczny kwas askorbinowy, który nie jest w żaden sposób powiązany z bioflawonoidami. Jest to o wiele bardziej opłacalne. Ma tylko jeden minus. Środek ten, jako obcy naturze, jest bardzo słabo przyswajalny i trudno organizmowi jest dostosować go do właściwej postaci. Po około 3 godzinach jego nieprzyswojona nadwyżka, czyli około 97 -98% jest usuwana z moczem. Nadmiar tej „witaminy" niesie wiele skutków ubocznych. Stosowana w nadmiarze potwierdza wyniki badań. Ale nie jest to przecież naturalna witamina C.Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej zajrzyj na stronę http://www.ithink.pl/artykuly/styl-zycia/zdrowie-i-uroda/czy-witaminy-sa-szkodliwe/
-
Kilka dni na urlopie spowodowało, że nabrałem świeżego podejścia do tego co tak naprawdę widzę w klubach na co dzień. No ale zacznijmy od początku. Na ten klubowy plac można było wejść tylko jedną, główną bramą, na środku znajdowały się urocze stoiska z lekkimi przekąskami, napojami czy papierosami. Jednak nie w uroku gastronomicznym leży codzienny sukces tej imprezowej wysepki pośród biurowców Monachium. To, że lokalizacją tego klubowego jest bliskie sąsiedztwo Ostbahnhof też nie jest tutaj najważniejsze. To że w każdy imprezowy dzień walą tam tłumy jest zasługą osobliwego porozumienia właścicieli klubów. Otóż każdy z lokali (klubów, dyskotek… jak kolwiek je nazwiemy) ma swój oryginalny i niepowtarzalny przynajmniej na tej ulicy klimat. A jednak, dla niektórych klubów na przykład w Polsce jest to trudne do osiągnięcia.Wszędzie to samo. Weźmy pod lupę szczecińskie kluby na deptaku Bogusława, Alei Fontann, czy też po prostu wszystkie te które celują w masowego odbiorcy. We wszystkich tych klubach grają prawie cały czas ci sami didżeje, z gracją baletnicy wykonując rotacje i spacery między kolejnymi lokalami.Czytaj dalej na stronie: http://www.ithink.pl/artykuly/styl-zycia/hobby-i-czas-wolny/dlaczego-niektorym-klubom-nie-wychodzi/
-
Nie ma nic bardziej bezradnego niż facet na zakupach ze swoją dziewczyną, żoną lub nałożnicą. Wystarczy wejść do pierwszego lepszego sklepu, najlepiej z odzieżą i to wyłącznie damską, żeby przekonać się jak bardzo zagubiona i wymięta może być ludzka istota. Milczący, ze spuszczoną głową, starają się nadążać za swymi partnerkami, które w tym czasie biegają bezwładnie to tu to tam, próbując ogarnąć wzrokiem cały sklepowy asortyment i wypatrzeć dla siebie potencjalną rzecz zanim dostrzegą ją bezwzględne konkurentki. Trzeba przyznać – są w tym dobre. W przeciwieństwie do towarzyszących im facetów. Korzystając z własnych doświadczeń i obserwacji postanowiłem dokonać wstępnej analizy przypadku i wypunktować kilka zależności, tworząc, przede wszystkim na użytek własny, instrukcję jak przystosować się do życia w nowoczesnym społeczeństwie. Dowiedz się jak przetrwać zakupy z ukochaną na stronie: http://www.ithink.pl/artykuly/hyde-park/moim-zdaniem/przystosowanie/