Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

bywalczyni

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez bywalczyni

  1. bywalczyni

    lubie byc kurą domową

    Miętusek - szkoda czasu... Nie karm trola :)
  2. bywalczyni

    lubie byc kurą domową

    Emmi, z tym sprzątaniem jak nikogo nie ma w domu to jest tak, że właściwie nie ma różnicy. Kurzy się tak samo, a narozkładać różności można tak samo w pośpiechu porannym, jak przez cały dzień... Wiem jak było u moich rodziców. Całymi dniami nikogo nie było w domu, a odkurzanie co dwa-trzy dni było konieczne... Na wszystkich półkach, stolikach i blatach wiecznie sterty papierów "do załatwienia", nie było komu się tym zająć, chociaż trzy czwarte domowników to osoby lubiące porządek. Teraz mam właśnie więcej czasu na ogarnianie na bieżąco. Kurczę, pogoda dziś u mnie niesprzyjająca wyjściom - od rana pada, może jutro na ten bazarek się wybiorę... A dziś w takim razie zrobię sobie dzień lenia... Zleceń już teraz nie brałam, bo za kilka dni wreszcie jedziemy na urlop, więc mogę się pobyczyć :) nastawię tylko pralkę, żeby nie było że tak całkiem nic nie robię ;)
  3. bywalczyni

    lubie byc kurą domową

    Co do kosmetyków, one chyba nie mają tu znaczenia, bo przy drastycznym ograniczeniu diety lekarze dawali mi zupełnie wolną rękę jeśli chodzi o sprawy higieniczno-kosmetyczne, nawet nie pytali czego używam. Za to na sali leżały ze mną osoby, którym np. zakazali brać prysznic... i tak dwa tygodnie, bo nie wiedzieli co powoduje objawy... Masakra że tak powiem.
  4. bywalczyni

    lubie byc kurą domową

    przygraniczna - witaj :) Temat rzeczywiście udał nam się, a raczej herbatce miętowej :)
  5. bywalczyni

    lubie byc kurą domową

    Witajcie Kurki :) Wczoraj mnie nie było, bo podobnie jak joela, miałam rodzinną uroczystość (kolejną po sobotniej), więc jak wróciłam, to już byłam tak zmęczona po dwóch dniach imprezowania, że tylko poszłam spać. A dziś trzeba się wziąć za odgruzowanie mieszkania i powoli muszę się zacząć przymierzać do wyjazdu. Niby jedziemy za dwa tygodnie, ale biorąc pod uwagę, że Małżon ma w tym czasie tylko dwa dni wolne, muszę wcześniej zaplanować jakieś zakupy itp. Więc tak tylko wpadłam na chwilkę, pdczytać co wyczyniałyście jak mnie nie było :) W kwestii odchudzania się nie wypowiem, bo mam problem wręcz odwrotny - cieszę się z kilku kg, które mi przybyły w ciągu ok. roku. W kwestii kopiowania zdjęć też jestem zielona, zawsze takie czynności zostawaim mojemu mężowi :) Pozdrawiam Was wszystkie i lecę pozasuwać trochę z mopem :)
  6. bywalczyni

    lubie byc kurą domową

    Wiesz, ja nie powiem, żebym lubiła pichcić, ale jak mnie coś natchnie, to przez kilka dni z rzędu potrafię w kuchni szaleć i wypróbowywać różne przepisy znalezione, zasłyszane (np. z kuchni.tv, którą oglądam pasjami). Wtedy żałuję, że tak naprawdę mogę dziennie tylko śniadanie i obiadokolację przyrządzać (mąż pracuje do wieczora, większość dnia sama siedzę, a że nie lubię gotować dla jednej osoby, to w dzień zadowalam się byle czym, że tak powiem...), bo pomysłów mam wtedy multum. Potem przychodzi zmiana o 180 i najchętniej bym do kuchni nie wchodziła, a myśl o codziennym ugotowaniu czegokolwiek jest co najmniej niemiła. Dobra, muszę Was pożegnać, bo już po mnie jadą. Papa :)
  7. bywalczyni

    lubie byc kurą domową

    Emmi :) ja też lubię szelest kartek, dlatego nikt mnie nigdy nie przekona do czytania wirtualnych książek, a nawet gazet. Nawet na studiach, jak trzeba było czytać rozmaite starocie, nigdzie niedostępne, tylko w necie, ja szalałam z drukarką i drukowałam wszystko, bo z ekranu mogę przeczytać coś krótkiego, a dłuższe jedynie wtedy kiedy naprawdę mnie intersuje. Ale jeśli chodzi o prowadzenie rachunków, to zdecydowanie bardziej ufam tabelce w excelu, niż swoim zapiskom, które zawsze mogą się zapodziać, zalać itp. Mam co prawda notes, który przerobiłam sobie na kalendarz i tam zapisuję różne bieżące rzeczy, np. że tego i tego dnia trzeba opłacić to i to, a tamtego pojechac tu i tu. Ale duże rachunki w skali rocznej wolę prowadzić w komputerze :) Tam się samo dodaje i bez błędów i szybko...
  8. bywalczyni

    lubie byc kurą domową

    Dobra, a teraz Was żegnam tymczasem, lecę rodzicielce pomagać w porządkach :) I pogratulować bratu wczorajszych zaręczyn :)
  9. bywalczyni

    lubie byc kurą domową

    Co do oszczędzania - grunt to wiedzieć ile się wydaje i ile się zarabia :) Może to oczywiste, ale ja dopiero jak sobie zrobiłam tabelkę, w której wypisałam wszystkie możliwe wydatki miesięczne, to się przekonałam, w jakiej nieświadomości żyłam. Prowadzę taka tabelkę (w excelu) od roku i naprawdę ułatwia mi życie. Katogorie mam typu dom (tu wchodzą wszelkie opłaty), firma (męża), podstawowe (jedzenie, chemia, kosmetyki itp.), dodatkowe (knajpy, rozrywki, ciuchy, itp.) i tak dalej. Wpisuję na bieżąco wszystkie wydatki i na końcu mi się to sumuje, więc ładnie z miesiąca na miesiąc widać ile wydajemy i gdzie ewentualnie trzeba przyciąć wydatki w razie czego.
  10. bywalczyni

    lubie byc kurą domową

    Do joela: myślę, że ten topik nie ma służyć dyskusji o wyższości kury domowej nad kobietą pracującą poza domem, tylko pogawędce i wymianie doświadczeń tych, które w roli kury domowej się spełniają. Co do planów, to dziś już zaliczyłam zakupy na pobliskim bazarku. Bardzo lubię kupować warzywa i owoce na targach. Chodzę sobie w tłumie, oglądam wyłożone dobra i kupuję to, co mi się podoba, nawet każdą rzecz w innym straganie. Teraz muszę jeszcze spreparować jakąś zupę, a potem lecę pomagać mamie w porządkach. A co do planowania i zapisywania na karteczkach... Nie sprawdziło się. Okazała się, że zapiski to jedno, a chęć drugie. Jakoś miałam tak, że jak zaplanowałam np. odkurzanie i mycie podłóg na wtorek, to we wtorek właśnie robiłam wielkie prasowanie, albo coś zupełnie innego, a podlogi przesuwały się o dwa dni. Więc teraz robię to co trzeba w miarę potrzeby, bo nie lubię mieć świadomości niewykonania planu :) Pozdrawiam, lecę do kuchni.
×