

bywalczyni
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez bywalczyni
-
Gruby Miś :) Hehe, a ja się zbieram, żeby przez tę furtkę przejść :) Na razie wczuwam się w Wasz klimat :) Dzięki :)
-
Emmi :) (zrobiłabym dla Ciebie kwiatka, ale nie umiem...) Chyba już tylko my zostałyśmy na placu boju. W ogóle dział Gotowanie, dom, ogród jakiś martwy ostatnio. Zaglądam czasami na różne tematy, ale nic ciekawego... Może wszyscy korzystają z ostatnich chwil karnawału? Z mojego smażenia faworków nic nie wyszło, przeczytałam że najlepsze wychodzą smażone w smalcu (potwierdziła to zresztą moja babcia) i to mnie nieco... zniechęciło. Wyobraziłam sobie ile tego smalcu musiałabym roztopić, a poza tym skąd wziąć dobry smalec? Nigdy nie kupowałam smalcu do smażenia, to i nie wiem... czy taki ze sklepu w kostce byłby ok? No, nieważne, Tłusty Czwartek minął, imieniny też, a na ostatki najwyżej kupię w cukierni... I już. Emmi - pozdrowionka. I wciąż liczę, że jednak pozostałe dziewczyny się odezwą :)
-
Hej hej, jest tu ktoś? Ja ostatnio zawalona robotą, więc kurowanie znów nie dla mnie :) Ale jest to przyjemna praca - w domowych pieleszach, w dowolnych godzinach :) Czeka mnie niebawem imprezka imieninowa, a że wypadnie chyba jeszcze w karnawale, pokuszę się o smażenie faworków... Raz w życiu robiłam i nawet nie pamiętam czy trudne :p Więc podchodzę do tematu bez uprzedzeń, choć małżon straszy, ze smród będzie w mieszkaniu od tłuszczu. Sama nie wiem... Macie jakieś doświadczenia? Z kurowych obowiązków ostatnio tylko piorę i prasuję :p Wczoraj nawet firanki uprałam, bo przed świętami nie dałam rady :o A czas leci strasznie, już koniec stycznia...
-
Okna niby nowe, tzn. plastiki, ale poprzedni właściciele mieszkania chyba chcieli wydać jak najmniej pieniędzy, bo każde okno jest inne, w dodatku połowa się nie domyka tak jak trzeba :o
-
Ja też wolę w domu :) Zwłaszcza, jak taka zima za oknem. Dzisiaj rano znalazłam sople lodu między oknem a parapetem w mieszkaniu! Nigdy wcześniej nic takiego mi się nie zdarzyło, zastanawiam się czy to oznacza wymianę okien :o
-
Ale dzięki Dobra Duszo, że podbiłaś :D W świecie kur domowych nie zawsze jest czas na kafeterię :p
-
:D No cóż, u mnie na razie działa, Małżon jest chyba świadomy tego, że mogłabym rzeczywiście zrealizować groźbę - bywam nieobliczalna - a że ma silnie rozwinięte poczucie własnośc i ciężko mu się rozstać nawet ze zniszczonymi ubraniami (!), pilnuje tego sprzątania. Póki co - podkreślam ;) Moja sobota... Mąż w pracy, ja głównie na kanapie, ale właśnie skończyło się pranie, zapuściłam więc zmywarkę, a sama próbuję pracować, ale więcej przysypiam niż tłumaczę.... Wieczorem mamy gdzieś iść, więc odpada mi szykowanie kolacji... No i czekam na kuriera z marketu. Dzwoniłam, miał być ok. 16, jest 16.20. Zobaczymy.
-
Emmi - ja tam widzę 4 palce :) Joela - ja też znam patent z gazetami i radzę zawsze mamie i baci, a sama co jakiś czas męczę się z ulepkiem ;) Ja tylko wpadam i wypadam
-
Witajcie :) Widzę, że nasz topik stał się celem zakamuflowanych (mniej lub bardziej skutecznie) reklam... Niedługo trudno będzie wyłowić spośród nich posty prawdziwych kurek domowych ;) Kot - ciesz się, że się kot od razu znalazł, moja kiedyś wybyła na 2 tygodnie - już zwątpiliśmy, że się znajdzie, a tu proszę - po dwóch tygodniach pojawiła się pod blokiem. Ciężarna :D Na kiedy planujecie ślub? Być może pisałaś, ale nie pamiętam. Ja dokładnie 2 lata temu zaczynałam organizować nasz, dzieki Bogu udało nam się ogarnąć w 7 miesięcy ze wszystkim i udało się w 100%. Joela - stajesz się moim ideałem, "Perfekcyjną Panią Domu" ;) Pozdrawiam
-
A tak w ogóle to siedzę dziś pod kocem, boli mnie gardło i nie mam weny do niczego. A mieszkanie aż krzyczy, żeby je posprzątać.
-
Kolejna reklama rybki neptuna, matko, wszędzie jest... Ja z gotowców używam tylko gotowego ciasta francuskiego, całą resztę można zrobić samemu i jest o wiele smaczniejsze... Yaris - moja stawka za stronę nie odbiega od standardów w biurach tłumaczeń, często mam teksty specjalistyczne i tłumaczenia ekspresowe, i wtedy stawki też odpowiednio wyższe (ale tak jak "na mieście").
-
Yaris68 - zlecenia mam od kilku "zaprzyjaźnionych" firm, dzwonią do mnie jak ich stali tłumacze nie wyrabiają się z robotą, albo jak jest coś wybitnie z "mojej"dziedziny, więc nie jest to stała praca. Ale na moje potrzeby na razie wystarcza. Tłumaczę z jęz. angielskiego. O biurze myślałam przez chwilę, ale nie zdecydowałam się. Może jak przestanę dostawać te zlecenia to znów to przemyślę. Kot - zazdroszczę Ci urządzania się, chociaż jak taki stan trwa za długo to też można mieć dosyć... My dopiero po półtora roku mieszkania zakończyliśmy "urządzanie" i szczerze mówiąc, odetchnęłam... Ale minęły dwa miesiące i mam ochotę wymieniać firanki ;)
-
Cześć Dziewczyny. Ja dla siebie nic nie kupiłam, na szczęście dla męża udało się coś znaleźć, chociaż też łatwo nie było... Nie wiem co zrobię, bo niedlugo nie będę już miała w czym chodzić, a w sklepach bryndza. Najbardziej martwią mnie buty - ładnych kozaków brak, zwłaszcza, że ja muszę mieć na płaskim, a takie to już w ogóle wyglądają jak kalosze :( Nie chcę kupować butów i od razu je zwężać - zwłaszcza że nie każde można zwęzić. Ja też już myślę o prezentach na święta. Co do prezentów dla dzieci, to ja co prawda nie mam tego problemu (rzadko widuję część rodziny w której są małe dzieci), ale uważam że absolutnie najlepszym prezentem dla dzieci są klocki lego (dla młodszych duplo) i dla chłopca i dla dziewczynki. Jak pamiętam to żadne lalki ani samochodziki nie miały u mnie i mojego brata szans przy lego. Rozpisałam się, a muszę lecieć. Pa :)
-
Emmi - o mammografi... Z tym że, uprzedzając Wasze rady, żeby pójść się zbadać - ostatnio miałam wszystkie badania z usg piersi włącznie (i wszytsko ok), więc nie o to chodzi raczej...
-
Cześć... Ja też mam prasowanie... Ostatnio na okrągło tylko piorę i prasuję, nie wiem skąd takie zużycie ciuchów - niby wszystko jest jak zwykle, ale ledwo jedno pranie zdąży wyschnąć, już wieszam następne... Faktycznie, ostatnio długo pranie schnie przez wspaniałą pogodę... Kot - często coś masz te wyjazdy do skarbówki, współczuję :( Milka - mnie pająki nie przerażają, ale po nietoperzu zostanie mi chyba lęk przed zostawianiem otwartego okna w ciemnym pokoju... Słuchajcie, znacie się na snach? Ja zazwyczaj nie przywiązuję wagi do nich, ale dziś śniła mi się moja nieżyjąca babcia i rozmawiałam z nią, bardzo wyraźnie to pamiętam... Nie wiem, czy zignorować to jak zwykle, czy powinnam na coś zwrócić uwagę.
-
Te błędy literówki to skutek kilku koniaczków. Wybywamy na imprezkę. Miłej nocy :) Emmi, jeszcze raz dzięki za wsparcie :)
-
No więc tak... Mąź wrócił, uzbroił się w pudełko, rękawice i "odzież ochronną"... Wszedł dos sypialni poszukiwać i znalazł... nie jednego a dwa nietoperze! Okazało się, że to, co ja widziałam jako jeden wielki stwór, to były dwa zczepione ze sobą osobniki :o Prawie umarł ze śmiechu, ale złapał je jakoś, wyniósł na balkon i obserwował wielce przejęty jak sobi poradzą...
-
:) Na szczęście net mam w całym mieszkaniu i dowolnie mogę się przemieszczać... Myślisz, że nabrudzi? Ja myślę, że siedzi gdzieś zagrzebany w zasłonce, lub za ekranem osłaniającym rury c.o. Pościel i tak zdejmę i upiorę jeszcze dziś, najpóźniej jutro rano...Spać już pod nią nie będę. A spać będę w salonie, na kanapie :D nawet jak mąż sprawdzi wszędzie i powie że go nie ma... Wolę poczekać aż minie wspomnienie... W pierwszej chwili myślałam, że to wielka, włochata żaba siedzi na firance :D Taka pokraczna.
-
Emmi :) za późno przeczytałam Twoje rady - w ramach zabezpieczenia wzięłam parasol :D Osłaniałam się nim :D
-
Boże dziewczyny, co mnie spotkało właśnie... Mieszkam w bloku, dzielnica wybitnie blokowo-osiedlowa w warszawie, do najbliższego lasu ładnych parę kilometrów, wkoło tylko bloki i stacje benzynowe, a ja mam na firance... NIETOPERZA! Co ja mam zrobić? Na razie zamknęłam tamten pokój i siedzę w salonie - wszystkie światła pozapalane, czyli źle zrobiłam, bo powinnam zgasić tam gdzie jest nietoperz.... Ale jak go zobaczyłam to spanikowałam i uciekłam z płaczem... Jestem sama w domu, telefon rozładowany (ładowarka z nietoperzem, nie wejdę tam :o), zdążyłam tylko do męża zadzwonić żeby przyjechał jak najszybciej, ale przed 20 nie wyjdzie z pracy... Ciuchy w szafie, a ja w dresach - gdzie ja tak pójdę? Boję się tam wejść. Już mam wizję odkażania wszystkiego... Na pewno pościel do wymiany, mam nadzieję, że chociaż szafę zamknęłam :o Boże, w życiu bym się nie spodziewała... One na pewno roznoszą jakieś choroby :o
-
Kupiłam i bardzo byłam szczęśliwa do momentu kiedy przyszła mi do głowy myśl, że chyba już takie cosie ta osoba ma, że kiedyś widziałam u niej... Głupia sprawa, mam nadzieję, że moja pamięć i wyobraźnia płata mi figle... Z moją figura też nie jest idealnie, ale w drugą stronę - ja mam wieczną niedowagę, a "kształty" mało kobiece - niedawno dopiero zauważyłam, że mam kawałek talii... I niby mogłabym nosić wszystko, ale często jest tak, że w sklepach wszystko jest na mnie albo za szerokie, albo za krótkie... No i te nieszczęsne kozaki... Właśnie mi się rozpadły niemal i muszę znaleźć nowe :(
-
Herbatka - olej takie teksty. A na pomarańczowo Cię napisało, bo napiałaś mietowa, zamiast miętowa. My dziś mieliśmy mnóstwo planów wymagających wstania bardzo wcześnie i właśnie się obudziliśmy :o Zaspaliśmy potwornie...
-
Zazdroszczę Ci - ja nie dość, że nie lubię robić zakupów, to jeszcze nie umiem - wchodzę do sklepu i nic mi się nie podoba, po 5 minutach mam ochotę wyjść i nie wróćić. A moja mama pogrzebie w wieszakach i znajduje dziesięć rzeczy, które mi się podobają i w których dobrze wyglądam... Dlatego z nią staram się chodzić jak już muszę coś kupić... Właśnie muszę poszukać kozaków, co dla mnie jest męką, bo w standardowe mogłabym dwie nogi w jeden włożyć... Mam chudą łydkę a większość kozaków produkuje się na słoniowe nogi :( i Wyglądam jak w kaloszach...
-
My się kłócimy dość często, nieraz jest blisko do rzucania talerzami, ale jeszcze nigdy nie pokłóciliśmy się tak "poważnie". Zawsze szybko dochodzi do zgody, a już podstawową zasadą jest, żeby nigdy nie kłaść się spać pokłóconym. To jest bardzo dobra zasada. Spotkanie miałam na razie tylko z klasą z podstawówki, zorganizowane było w pośpiechu, ja się dowiedziałam w ostatniej chwili. Było bardzo mało osób, i akurat nie było tych z którymi najbardziej chciałabym się spotkać. Na spotkanie z liceum to nie wiem, czy bym poszła, bo koniec szkoły dla mnie przebiegł w nienajlepszej atmosferze... Nie chce mi się o tym teraz pisać, ale na wielu osobach wtedy się zawiodłami nie mam ochoty się z nimi spotykać... Wiem, że robią kariery, można je śledzić na goldenline, i więcej nie chcę wiedzieć co u nich. Poza tym u mnie chyba za malo czasu jeszcze minęło ;)
-
Milka, ja też ostatnio mam problemy ze snem, mało którą noc przesypiam normalnie :( Urodziny mam jutro, moja mama dzień przed Tobą, teściowa bodajże 30.10, a moja ukochana prababcia miała 16.11 :) Więc sporo nas babeczek skorpionów w rodzinie. Aha, jeszcze moja chrzestna w tym gronie :) Jakaś tam 33-latka :) Witaj. Kocie :) Ja z domu nie wyszłam jako całkowita kaleka kuchenna, ale ponieważ na co dzień gotowała mama, a ja tylko przy jakiejś okazji, żeby jej pomóc, więc umiałam zrobić różne dziwaczne potrawy, np. ptysie, ale nie umiałam zwykłej ogórkowej czy nawet rosołu :o A nawet schabowego :) Więc takich podstawowych codziennych potraw uczę się przy mężu. Z książek kucharskich rzadko korzystam, jeśli już to z Kuchni Polskiej, albo szukam przepisów w necie, ew. czerpię inspiracje z programów kulinarnych. Często jest tak, że zapamiętuję jakiś główny składnik i potem coś wymyślam naokoło tego... Mam tak, że nie lubię za często przygotowywać tej samej potrawy... A już podać gościom to samo, co jak byli poprzednio, to zupełnie niewyobrażalne ;) Dlatego mam teraz taki zgryz z tą urodzinową imprezką...