![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/set_resources_2/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/monthly_2018_12/J_member_13461531.png)
Jilian
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Jilian
-
A że dziś niemalże nie zemdlałam na uczelni nie miałam ochoty się wściekać, kłócić... Nie zauważył. Zignorował. Szlag!
-
Mnie za bardzo zabolało bym mogła wierzyć w jego słowa. Mam w opisie małe przesłanie do niego. Ale... albo nie zauważył albo nie chciał zauważyć. Ciekawe czy jutro się odezwie. A to nie siła... Tylko złość, bezradność. Nienawidzę gdy ktoś robi sobie ze mnie jaja. Tylko tyle... Wszedł mi na ambicję. Nie ma czego zazdrościć... Ja tylko wsparcie mam.
-
Jej... Jestem wściekła. Wiem, zła emocja... Nie kumam co to dziś było. Jestem wściekła... Niemalże dałam się podejść. Oj nie... Przysięgam, że koniec ze spokojną, uległą i łatwowierną Jillian. Koniec z tą jego zabawką. Zobaczymy kto tu będzie za kim latał. Przeliczył się. Nie zauważył kiedy przestałam mu ufać. Tak pewny siebie - a nie widział, że siedząc z nim analizuję na ile mogę mu pozwolić. Gdzie jest bezpieczna granica, gdzie się będę mogła bronić...? Gdzie jest ten moment, gdy istnieje ryzyko, że znów się zaangażuję. Jestem wściekła. Nie dowierzałam w to, co widziałam. Będzie czekał, aż się do niego odezwę. Aż zacznę się płaszczyć lub przepraszać za to, że za nim nie poszłam. Będzie czekał na moment aż się nie uśmiechnę i udam, że nic się nie stało. Że wszystko jest w porządku... Może i tak zrobię - ale z premedytacją. Mam ochotę napisać mu co myślę o tym wszystkim. Mam ochotę nawrzucać mu... Przypomnieć, że wolałabym by okazał mi więcej szacunku. Ale nie wiem czy warto... Przeprosi albo powie, że przesadzam. Po czym znów będzie oschły. Będzie sprawdzał, do czego się posunę by powtórzył się taki dzień jak ostatnio... Nie pozwolę na to. Zastanawia mnie tylko... Czy oni są tak perfidni? Robią to z premedytacją czy nieświadomie? Zastanawia mnie dlaczego oni się nami bawią. Zabawkę ma... Miał. W czerwcu. Ale już tak ślepa nie jestem. Już tak naiwna nie jestem.
-
Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak, nie myliłam się co do niego... Dziś Pan Idiota sprawdzał na ile mnie stać, jak ślepa jestem i czy polecę za nim gdy tylko zawoła... To się rozczarował. Kuźwa, takiego braku szacunku jak on dzisiaj to mi dawno nikt nie okazał. Wyszedł z sali i tekst - "zamknij drzwi"... i poszedł sobie... Święcie przekonany że wyjdę, pobiegnę za nim... Kilka metrów dalej zauważył, że ja wcale się nie spieszę... Przystanął na chwilę, spojrzał - jakby zaskoczony. Zrobiłam minę znaczącą "czego Ty ode mnie chcesz?" i szłam dalej swoim tempem. Gdy zorientował się, że za nim nie polecę - poszedł sobie. I tak do końca dnia się ignorowaliśmy. Ciekawe czy do niego dotarło, że na takie traktowanie to mu nie pozwolę?
-
trzymam za Ciebie kciuki
-
nooo... ja waśnie sobie udowodniłam, że nie potrafię... wtedy, z tą chorobą... bo przy jego roku, bo widziałam ich miny, bo było kilkanaście powodów by się zatrzymać... a teraz... no nic... zobaczymy jak się będzie sytuacja rozwijać... nadal powtarzam sobie - nic na siłę... nie wymuszać, nie prosić, niech się wszystko samo dzieje...
-
*patrzeć... ech... za dużo godzin na uczelni...
-
ale... to dziś zawędrowało za daleko... nie no... byliśmy na uczelni... więc na tyle, na ile przyzwoitość pozwala... ale i tak za daleko. znów nie byliśmy jak kumpel-kumpela... znów grał mi na emocjach pytając m.in. czy gdyby mnie pocałował - czy to by dla mnie coś znaczyło... wspominając w ogóle, że chciałby to zrobić... czego się spodziewał? że co odpowiem? sprawdzić jak daleko się posunę? ledwo włączyłam komputer... napisał... ale... nie zacznę tego tematu - nie tym razem. tym razem zrobię wszystko inaczej. uwielbiam gdy jest blisko... uwielbiam to, jak potrafi na mnie patrzyć... nienawidzę poczucia, że to wszystko może być udawane.
-
Ale dlaczego musicie kończyć? Związki na odległość istnieją... Znam pewien udany... Spotykają się... Chyba raz w miesiącu... Jedno jedzie do drugiego - i są ze sobą już kilka lat. Ufają sobie. Potrafią tak żyć. A mój plan nie wypalił. I było... Nie byłam zołzą... Znów pozwoliłam bawić się mną, moją psychiką... Nie wiem co myśleć. Potwornie się boję, że dam się omotać. Że będzie miał zabawkę, dopóki nie pojawi się inna. Gdy jest obok... rozum się wyłącza... I nawet nie mogę z nim o tym porozmawiać. Nie mogę zapytać... Muszę się wziąć w garść. Nie być na każde zawołanie. Muszę się nauczyć odchodzić gdy coś zacznie się wymykać spod kontroli. Powstrzymywać się gdy będę chciała się przytulić. Muszę być silna. Ostrożna. Pokazać, że nie jestem zabawką, ani jedną z wielu. I co z tego, że mi dobrze przy nim? Co z tego, że na chwilę mogę zapomnieć o świecie? Nie jestem w stanie uwierzyć, że coś do mnie czuje - nie po tym co się działo. A on? Zachowuje się, jakby zapomniał, że kłamał. Zapomniał, że oszukiwał... Nie jestem w stanie uwierzyć, że się zmienił... Jeszcze nie teraz.
-
Wcale nie mam ochoty się mścić. Ten link widziałam - totalna głupota. Zapytałam tylko czy się bronić - i jeśli tak - to w jaki sposób. Zapytałam tylko czy uciekać od tego. A bycie zołzą - ja to traktuję tylko i wyłącznie w taki sposób, że... dbam o siebie. Bez jakiegoś grania, oszukiwania. Napisze, czy podejdzie - a jeśli ja w danej chwili nie mam czasu, to się nie tłumaczę, nie przepraszam - mówię po prostu "nie". Itp. Właściwie... Zołza się szanuje, gdy widzi, że ktoś chce się nią bawić - wycofa się. Bo będzie dbała o swoje nerwy, o siebie. Tylko tyle. Z resztą... zobaczymy co będzie... Chciałabym wierzyć, że on potrafi się zmienić... A nie jest to jakiś jego chwilowy kaprys.
-
nie we dwie... nas tu więcej jest... wszystkie damy sobie radę... razem jesteśmy silne:) serdecznie dziękuję Wam raz jeszcze -i życzę dobrej nocy:) ps. trzymać jutro za mnie kciuki;)
-
uda się. i Tobie i mi.
-
jedyna rzecz jaka przychodzi mi do głowy. w uciekaniu jestem dobra... a to przynajmniej odwlecze wszystko... a jak się już przyzwyczaję do jego obecności to jakoś pójdzie... a może on sobie znajdzie inną zabawkę i będzie spokój...
-
postaram się... a póki co - mam plan - nie dopuścić byśmy zostali razem tylko we dwoje.
-
Dziękuję Wam:) Wiem, że drugi raz nie dam się skrzywdzić. On sam powiedział, że wszystko zależy od nas. Jeśli nie pozwolimy na coś, to się to nie zdarzy. Ten jeden raz mogę zaufać jego słowom... Zobaczymy co przyniesie dzień...
-
wiesz... to pobaw się... to ja bardzo dobrze znam... i to był mój zamiar... jakieś trzy miesiące temu... ale... no właśnie - jak się widzi tą osobą to się zapomina o tych słowach... i kurde... tyle potrafię doradzić innym a sama wysiadam, gdy trzeba zachować rozsądek postaram się być silna...
-
cały czas boję się myśleć o tym co będzie - idę na żywioł... bez patrzenia na jutro... ale tego dosłownego jutra się troszeczkę obawiam... żeby nie pokazać mu, że mi na nim zależy, żeby nie pokazać mu, że coś czuję... żeby ukryć to... tylko że nie umiem. zna mnie bardzo dobrze... i ten głupiutki uśmieszek mnie zdradza....
-
jeśli go jutro spotkam - nie wiem jak się zachować... przyjaciółka mówi być zołzą... może i jest to wyjście...
-
wiem... tylko przy nim tracę głowę... i fakt, że potrafię się odsunąć - to już dla mnie naprawdę sukces
-
dziewczyny... pomóżcie - co mam robić? Wycofać się? Starać się trzymać z daleka? A jeśli znów mu się coś ubździ i będzie twierdził, że powinniśmy się trzymać bardziej na dystans? Jeśli znów dojedzie do tego, że zrobię sobie nadzieję a on powie, że się zagalopował? Spotkaliśmy się po czterech miesiącach i chciał przytulić - odsunęłam się. Przez cały czas jego ręce wędrowały w moim kierunku. Cały czas starałam się bronić... I przy tym wszystkim tak bardzo chciałam się przytulić. Poczuć jego ciepło... Tylko, że on nie chce by było coś między nami... A ja nie chcę być zabawką. Najgorsze jest to, że nie wiem czy byłam i czy jestem zabawką. Gdy go widzę - wydaje się być szczery... ale... jak się sumuje wszystkie zdarzenia - to wychodzi taki typowy padalec o jakich często piszemy. Uciekać czy nie? Cenię go jako kumpla. Jest opiekuńczy. Cierpliwy, wyrozumiały. Wiele wnosi do mojego życia. Wiele się od niego uczę. On się interesuje wszystkim... opisuje jakieś ciekawostki... zaczynam wypytywać... Szukać, szperać... I bez niego bym mogła, ale... Tyle, że kłamał... Tyle, że twierdził, że do mnie coś czuje a podrywał moją przyjaciółkę. Tyle, że był wtedy bezczelny, zbyt dumny, zbyt egoistyczny... Boję się powtórki.
-
Miło Cię znów widzieć:) Pomyśli o Tobie. A to, że ktoś inny przychodzi najpierw na myśl... oj... przykre, ale zawsze może się zmienić. Ja wierzę, że w Twoim też. No i ważne, że kontakt odnowiony:) Życzę powodzenia. A ja się dziś z nim widziałam:):):) Może z godzinkę... Spotkanie, którego się tak bardzo bałam... pół wakacji analizowałam w jaki sposób się przywitam... czy być miła, czy obojętna... Czy będzie chciał się przytulić na powitanie etc. Takie drobiazgi... Ale nie dawały spokoju. No... i właściwie to mi los sam odpowiedź dał "jestem chora, zarażam" gdy chciał głupiego buziaka na powitanie dać. A potem... Było sympatycznie - jak dawniej... Gdy w sierpniu zaczynałam pisać - nie wiedziałam co ze sobą zrobić... Chciałam ryczeć, zapomnieć... Nie wierzyłam, że jakoś się będzie układać. Kochane, ODZYSKAŁAM kumpla! Tego, co będzie dalej nie chcę wiedzieć - niech się samo toczy... Bo pozostawienie wszystkiego samemu sobie okazało się najlepszym lekarstwem. Niech się samo toczy, układa, bez zbytniego starania się, stawania na głowie. Być sobą:) Ps. I niech mi się jedna osoba w to nie wtrąca, a będzie ok:)
-
*wyrasta wybaczcie, ciężki dzień i ze skupieniem gorzej ;)
-
i Ci, którzy są po 20 też mają takie problemy... nie mam pojęcia kiedy się z czegoś takiego dorasta... mam nadzieję, że to już nie długo... ps. i wielkiego dnia nie było... może się spotkamy w poniedziałek, a może nie - bo mamy takie plany zajęć, że się mijamy... chyba, że kiedyś, w przerwie...
-
wiesz... takie hmmm... ograniczenie kontaktu - z tego, co zauważyłam - dziwnie działa na facetów. zaczynają pisać i dzwonić jeszcze więcej. chcesz tego? też jestem za tym by postawić ultimatum. on nie postępuje fair ani wobec Ciebie, ani wobec swojej dziewczyny. pozwalasz na to. wiem, że to będzie bolało, ale musisz coś zrobić... nim się zagmatwa i nim skrzywdzicie jego dziewczynę lub siebie na wzajem.
-
To faktycznie trochę wcześnie... poczekaj kilka dni, jeśli się nie odezwie - spróbuj, na jakiś neutralny temat.