Jilian
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Jilian
-
To, co pisałam już nie raz - większość facetów nie lubi jak coś, co według ich mniemania, należało do nich nagle zaczyna się im wymykać. Byłaś na każde jego zawołanie. Byłaś jego zabawką - ale nagle przestałaś być. Stwierdza, że zaczyna tracić swoją własność - więc stara się to odzyskać. Albo raczej sprawdza czy rzeczywiście już Ci nie zależy. Chce znów mieć tą satysfakcję. Gdy zauważy, że nadal o nim myślisz - znów się odsunie. Tymczasem zwraca na siebie uwagę, chce byś Ty się do niego odezwała. Jedno, co możesz zrobić - nie zwracać na niego uwagi. Albo przynajmniej ukrywać to, że nie jest Ci obojętny. Istnieje jeszcze opcja, że po prostu taki jest... I dla niego to normalne zachowanie... a my histeryzujemy. Cokolwiek to jest - czekaj aż on pierwszy wyciągnie rękę. Nie jest łatwo zapomnieć. O tym już każda wypowiadająca się w tym temacie zdążyła się przekonać. I to, co powtarzam za każdym razem... Postaraj się czymś zająć, skupić na czymś całą swoją uwagę. Jakaś pasja, może jakieś marzenie... Poświęć się temu, a myśli o nim będą wracać coraz rzadziej, będą coraz mniej nachalne... I coraz mniej bolesne. Aż w końcu będziesz mogła uśmiechnąć się do przeszłości. Uwierz, że tak będzie:)
-
Powiedziałam "zabrzmiało egoistycznie" a nie "jesteś egoistką". Nie oceniam Cię. Chciałam Ci tylko uświadomić, że mimo wszystko wiele od losu dostałaś. Mam znajomą - dwa lata młodszą od Ciebie... Ona nie spotkała miłości, nie spotkała też nikogo, kto chciałby z nią dzielić swoje życie. A przecież jest mądrą, ładną wyjątkową kobietą. Ma marzenia, plany... Ale nie spotkało jej tyle co Ciebie. Nie mówię "za dużo marzeń" - marzenia pozwalają nam żyć, oderwać się od rzeczywistości. Ale czasem rzeczywiście trzeba stanąć na ziemi. Coś poświęcić. Nigdy nie było tak, że los daje nam to, czego zapragniemy - i nigdy tak nie będzie. Dał Ci szansę, byś zobaczyła jak to jest - kochać, być kochaną. Dał Ci chwilę zapomnienia. Ale nic nie jest trwałe i od początku trzeba było się z tym liczyć. Wtedy, gdy poznałaś tego człowieka - podjęłaś decyzję. Mogłaś, mimo wszystko, uniknąć tego romansu. Nie zrobiłaś tego, oboje nie zrobiliście. A konsekwencje zawsze przychodzą. Jedne mniej, inne bardziej bolesne. Musisz się z tym pogodzić - by żyć. Spróbuj o tym nie myśleć. Wiem, że to nie jest łatwe. Znajdź coś, co przykuje Twoją uwagę, czemu mogłabyś się poświęcić. Innej opcji nie widzę. Nadzieja zawsze umiera ostatnia. Czasem, gdy już nie widzimy żadnej szansy, życie potrafi nas zaskoczyć. Nie poddawaj się i wierz, że jeszcze wszystko się ułoży. Tak, my wciąż mamy nadzieję. Czegoś trzeba się trzymać - by się nigdy nie poddać, by trwać. Raz ją straciłam - co się stało, tego już opowiadać nie będę.
-
amelakalala -> jeśli nawet nie potrafił przyjąć do wiadomości słów o tym, że odchodzisz... albo zbyt pewny siebie... albo rzeczywiście jesteś mu zupełnie obojętna... albo/i nie traktuje Cię poważnie takie wylanie wody na głowę mu się przyda... zobaczy, że mówisz poważnie, że nie może Cię traktować - tak jak traktował dotąd może zrozumie... jeśli nie - ciesz się, że w końcu udało się uwolnić od niego czas zadbać o siebie życzę powodzenia:) i napisz potem jak poszło
-
aaaa..... -> To nie zabrzmi miło... ale facet się Tobą bawi. Dziewczyna, na kilka imprez - nic więcej. "tak już jest - to był tylko sen" Widzi, że zależy Ci na nim - i wykorzystuje to. Dla niego rzuciłaś faceta. O nim myślisz, dla niego chodzisz na imprezy. A on? Wybiera inne. "roztałam się z chłopakiem z którym byłam a ten zów zniknoł" - ZNÓW ZNIKNĄŁ (dobra, czepiam się błędów... ) on chciał by tak się stało. upewnił się, że dla niego jesteś zrobić wiele. Następnym razem gdy gdzieś się pojawi. Wyjdź. Lub jeśli chcesz się bawić - zostań - ale nie zwracaj na niego uwagi. Jeśli podejdzie - odejdź. Będzie się starał. Większość facetów nie ścierpi tego, że ich zdobycz się wymyka. Jak ktoś mi kiedyś napisał - teraz to będą cuda wianki. I nie wiem czy szukanie kogoś tylko po to by zapomnieć o innych jest dobrym pomysłem. Wiele osób uważa, że tak. Może po prostu żyj swoim życiem? Żyj, baw się, korzystaj. Podobno to właśnie uśmiech i pewność siebie przyciąga facetów:) "czy oni tak uwielbiają jak już prawie o nich zapomninamy to muszą się przypominać z znowu znikać" Tak - oni uwielbiają pojawiać się wtedy, gdy już prawie o nich zapominamy. Jedni robią to dla satysfakcji, inni zupełnie nieświadomie. "Mój" swoimi wiadomościami faktycznie potrafi mi zamieszać w głowie... Tylko, że ja nie chcę zapomnieć. A po wczorajszej rozmowie z pewnym człowiekiem utwierdziłam się w tym. Może i ten "mój" będzie tylko moim znajomym, wiem, że kontakt szybko się nie urwie. Może jeszcze jest szansa na coś więcej. W tej chwili nie chcę wybiegać w przyszłość. Pozwoliłam by historia sama się toczyła - bez jakichkolwiek starań. Co ma być to będzie... ale o tym dowiem się i tak nie wcześniej niż za trzy tygodnie. Jedno wiem na pewno - mój nigdy nie będzie:)
-
Hmmm... To ostatnie zdanie zabrzmiało strasznie egoistycznie. Nie mi dane jest oceniać. Swojego przyszłego męża traktujesz jak ostatnią deskę ratunku. Jeśli potrafił Ci wybaczyć i jeśli wie, że go nie kochasz - a mimo to chce się z Tobą ożenić... Jesteście dorosłymi ludźmi, podjęliście decyzję. On wie, że byłabyś gotowa go zostawić? Jestem dużo młodsza, niewiele wiem o życiu... Tylko tyle na ile mogłam obserwować innych ludzi. Ale i z tego mogę wywnioskować, że wielu ludzi nie ma tyle szczęścia w życiu, co Ty. Tak, szczęścia. Nie spotkali miłości, nie spotkali nikogo, kto mógłby się nimi opiekować, kto zapewniłby im poczucia bezpieczeństwa. Doceń to, co masz. I spróbuj być szczęśliwa z narzeczonym. Jeśli chcesz być z nim - nie szukaj innego. Życzę powodzenia:)
-
Wraca i będzie wracał... ale z każdym dniem coraz słabszy, coraz mniej wyraźny. I przez długi jeszcze czas będziesz pamiętać i wracać do tego. Mimo wszystko - radziłabym spróbować odciąć się od tego. Jeśli chodzi o narzeczonego. Jeśli go nie kochasz, dlaczego za niego wychodzisz? Będziecie udawać szczęśliwą rodzinę? Jak długo wytrzymasz oszukując i jego i siebie? Jesteś pewna czy tego chcesz? Czasem lepsze to, niż samotność. Tylko powstaje pytanie - czy będziesz szczęśliwa? Przestałam wierzyć w to, że miłość można spotkać tylko jeden raz w życiu i że czeka na nas ta jedna konkretna osoba. Może jeszcze spotkasz człowieka, do którego zapałasz równie silnym uczuciem? Jeszcze wszystko się ułoży. Może nie teraz, może nie jutro... może nawet nie za rok, ale kiedyś na pewno.
-
ech... coś mi się przypadkiem dwa razy wysłało...
-
jeśli podniósł na Ciebie rękę - to nie jest, nigdy nie był Ciebie wart ciężko jest zapomnieć - szczególnie jeśli ciągle się o tym myśli, ciągle do tego wraca ale musimy być silne musimy od siebie wymagać - by trwać moja historia... właściwie uległa zawieszeniu... wciąż się łudzę, że jeszcze zmieni zdanie, że zrozumie... sam kiedyś powiedział, że potrzeba czasu by zrozumieć, co cennego można stracić. tam, gdzie wyjechał - jest sam, ma spokój... może ochłonąć, przemyśleć... a ja tutaj? uczę się... albo siedzę na kafe, czytam opisane tu historie i doradzam ludziom, by zapomnieli, by się nie dręczyli... tymczasem sama dalej w tym tkwię i nie słucham własnych rad z tym, że ja nie chcę zapomnieć rozum mówi, że byłam zabawką ale serce i wszystko wewnątrz... intuicja - one powtarzają, że on był w tym wszystkim szczery nie wiem czy jest gdzieś w tym wszystkim złoty środek... wydaje mi się, że tylko czas może mi pomóc i tylko czas może odpowiedzieć na moje pytania jeśli chodzi o wakacyjne romanse... wciąż się powtarza, że te wakacyjne są nietrwałe, że to tylko przygody... może to tylko stereotyp, a może rzeczywiście jest w tym prawda... jeśli tak - to chyba powinno się zdystansować co do takich znajomości jak zapomnieć? śledząc kolejne tematy - nasuwa się jeden wniosek - rzucić się w wir życia, zająć codziennością, poświęcać całą uwagę temu, co nas otacza, pasjom, pracy, rodzinie
-
jeśli podniósł na Ciebie rękę - to nie jest, nigdy nie był Ciebie wart ciężko jest zapomnieć - szczególnie jeśli ciągle się o tym myśli, ciągle do tego wraca ale musimy być silne musimy od siebie wymagać - by trwać moja historia... właściwie uległa zawieszeniu... wciąż się łudzę, że jeszcze zmieni zdanie, że zrozumie... sam kiedyś powiedział, że potrzeba czasu by zrozumieć, co cennego można stracić. tam, gdzie wyjechał - jest sam, ma spokój... może ochłonąć, przemyśleć... a ja tutaj? uczę się... albo siedzę na kafe, czytam opisane tu historie i doradzam ludziom, by zapomnieli, by się nie dręczyli... tymczasem sama dalej w tym tkwię i nie słucham własnych rad z tym, że ja nie chcę zapomnieć rozum mówi, że byłam zabawką ale serce i wszystko wewnątrz... intuicja - one powtarzają, że on był w tym wszystkim szczery nie wiem czy jest gdzieś w tym wszystkim złoty środek... wydaje mi się, że tylko czas może mi pomóc i tylko czas może odpowiedzieć na moje pytania jeśli chodzi o wakacyjne romanse... wciąż się powtarza, że te wakacyjne są nietrwałe, że to tylko przygody... może to tylko stereotyp, a może rzeczywiście jest w tym prawda... jeśli tak - to chyba powinno się zdystansować co do takich znajomości jak zapomnieć? śledząc kolejne tematy - nasuwa się jeden wniosek - rzucić się w wir życia, zająć codziennością, poświęcać całą uwagę temu, co nas otacza, pasjom, pracy, rodzinie
-
pisanie takiego listu nie każdemu pomoże... w każdym bądź razie ja próbowałam - odpowiedź na moje słowa wywołała u mnie poczucie winy, choć wiem, że to nie ja zawiniłam
-
i nie czekaj jeśli napisze - fajnie, ciesz się, ale nie czekaj z resztą... jeśli odpiszesz po jakimś czasie - nie dasz mu tej satysfakcji, że dziewczyna się zakochała i ślęczy przed komputerem i czeka
-
złamane serducho -> możliwe, że to tylko wakacyjna miłość możliwe, że nie pisze - bo ktoś tego nie chciał... ale dla mnie to mało prawdopodobne, no i to, co mówią wszyscy - gdyby mu zależało to by walczył, starał się
-
amelakalala -> jeśli Cię rani, to dlaczego tak bardzo chcesz z nim być? po co pozwalać na kolejne łzy? boisz się samotności... każdy się boi ale wbrew pozorom - samotność nie jest taka straszna... jesteśmy silne i by żyć, marzyć, rozwijać się - nie potrzebujemy faceta kiedyś pojawi się ten odpowiedni, nawet jeśli teraz w to wątpisz pojawi się, na pewno
-
ja tu tylko raz dziennie zaglądam
-
hmm... w takim razie po co to ciągnąć? on mówi w taki sposób jakby mu na Tobie nie zależało - w takim razie po co to ciągnąć i się oszukiwać? nie wiesz po co z nim jesteś... więc nie bądź. zbierz w sobie siłę, odwagę i skończ to... kto wie? może poczujesz ulgę w życiu może jeszcze Cię spotkać wiele dobrego, wystarczy dać sobie szansę pustkę... ją bardzo szybko można czymś zapełnić:) powodzenia
-
bosienko, trzymam za Ciebie kciuki. Jesteśmy mądrzejsze o kolejne doświadczenie. Każda sytuacja to nasz nauczyciel. Wystarczy tylko słuchać i zapamiętać a w odpowiedniej chwili przypomnieć sobie te nauki. Będzie dobrze:)
-
Evi... Tobie poradzę jedno i w skrócie: "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy". Z jednej strony głupotą jest słuchanie się poradników... ale tam właśnie takie sytuacje są opisane. Cz skorzystasz z rad autorki to Twój wybór. Nie każdy facet jest "podręcznikowy" ale spróbować warto.
-
bardzo mi miło dziś do mojej historii mam inne podejście, dodałabym kilka zdań wiem już na pewno, że w tej historii nikt problemów z psychiką nie ma on okazał się podręcznikowym przypadkiem, ona zrozumiała błąd i zerwała z nim kontakt... a ja? uczę się na błędach
-
nie naprawiaj.. nie dlatego, że nie warto ale czasem poprzez próbę naprawienia można coś zepsuć jeszcze bardziej żyj dalej co ma być to będzie i wszystko naprawdę się ułoży a jeśli jemu zależy to postara się utrzymać z Tobą kontakt niech wszystko toczy się samo
-
Ktoś doradziłby - spotykaj się z ludźmi, baw się. To też nie jest łatwe, bo nawet wśród ludzi myśli uciekają... Zdystansować się. Też nie takie proste. Mogę tylko powiedzieć co ja zrobiłam... Czytałam książki, poradniki. Przebrnęłam przez zołzy. Zrozumiałam swoje błędy. Czytałam książki o medytacji - bo podobno medytacja jest sposobem na nauczenie się panowania nad emocjami. W sumie to zależy od tego czy w to wierzymy. Ja wierzyłam i za pomocą medytacji uspakajałam się. Potem trafiłam do środowiska buddystów. On nauczył mnie wiele, pomógł otworzyć drzwi do innego świata. Dzięki niemu zaczęłam się rozwijać. W końcu doszłam do wniosku, że nie zmarnuję tego. Idąc za nim - chcę go prześcignąć, być lepszą od niego. Stałam się dumna, egoistką - w pozytywnym znaczeniu. Tak, wbrew naukom buddystów... ale i im wiele zawdzięczam, bo pokazali, że w życiu można być szczęśliwym. Nie powiem wychodź do ludzi, bo to nie pomoże. Powiem zadbaj o siebie, rozwijaj się. Skończył się pewien etap w Twoim życiu. Zaczyna się następny - wykorzystaj to. Przez niego... Nie umiałam płakać. I do dziś nie potrafię. Im gorzej się czuję tym bardziej zaciskam zęby. I powtarzam, że dobrze się stało. Przyjaciół zarażam uśmiechem... a gorsze dni. Każdy ma prawo do słabości. Będzie dobrze. Uwierz w to.
-
Nikt nie mówił, że będzie łatwe. Facet... z resztą... każdy (nawet my) kocha odwracać kota ogonem. By zrucić winę z siebie na innych. A my to przyjmujemy. Obwiniamy się. Za wszelką cenę staramy się znaleźć wytłumaczenie dla danej sytuacji. Zaborcza... Każda kobieta była w swoim życiu choć raz zaborcza - bo kochała, bo była szczęśliwa i to szczęście za wszelką cenę chciała zachować. Może faktycznie przesadzamy. Może faktycznie niszczymy, ale wina nigdy nie będzie po jednej stronie. Dlaczego oni nie potrafią rozmawiać o uczuciach? Dlaczego nie potrafią powiedzieć co im przeszkadza? Potem okazuje się, że byłyśmy tymi złymi... ale nie wiedziałyśmy. Bo niby skąd. Potem są łzy. Rany goją się długo. Jeśli widujemy tą osobę, mamy z nią jakiś kontakt - goją się bardzo długo. Przyjaciele. Często mają rację. Ale kto słucha przyjaciół? W końcu wydaje nam się, że znamy tą osobę, że wiemy, czy można jej ufać. Nie jest łatwo obiektywnie oceniać.
-
jeśli się kochało - tak, będzie się pamiętać ale ból można zminimalizować sprawić, że nie będzie się myślało 24h/dobę
-
albo zająć się czymś sensownym albo zająć się sobą, swoimi zainteresowaniami książki, kursy, jakieś zajęcia - całą energię traconą na nich możemy poświęcić na coś znacznie lepszego
-
nie no... nie wszyscy są źli
-
skąd ja to znam... na uczuciowym opisałam swój temat... zaczynało się identycznie jak u Ciebie nie naciskaj, czekaj, pozwól mu by to on się o Ciebie starał, nie pokazuj mu, że Ci na nim zależy... a potem... zależy jak on będzie się zachowywał