Witam
Rak gardła i migdałów.
Tydzień temu nie mój tata skończył prawie 2 miesięczne leczenie w Katowicach. Chemioterapia + radioterapia. Chemie znosił bardzo dobrze, prawie tak jakby jej nie było. Brak wymiotów, nudności, wręcz niewidoczna utrata włosów, małe wypryski na twarzy i przede wszystkim dobre samopoczucie po dawce chemii. Istnieje możliwość dofinansowania przez NFZ chemii specjalnej, lepszej o mniejszych skutkach ubocznych w związku z posiadanymi uszczerbkami zdrowia (tata ma małe uszkodzenie słuchu).
Radioterapia daje się we znaki natomiast ostro. Poparzona szyja, usta i język, bardzo gęsta ślina, trudna do odkrztuszenia, bardzo osłabiony, wychudzony, a wręcz odwodniony organizm. Zaczyna powoli przyjmować posiłki buzią, ale z uwagi na bardzo dużą utratę wagi zdecydował się na dożywianie przez PEG'a (Przezskórna endoskopowa gastrostomia). Lekarz prowadzący na szczęście skierował tatę na wszczepienie tej rurki zanim zaczęło się właściwe leczenie.
Codziennych zaleceń przy naświetlaniach gardła było dużo, m.in. płukanie ziołami, obowiązkowo siemię lniane, lek do płukania gardła Caphosol, olej przed i po naświetlaniu.
Ale niestety facet to uparty typ człowieka i ciężko go zmusić do dbania o siebie, dlatego może skutki naświetlań są bardziej rażące w tej chwili niż powinny być.
Obecnie próbujemy wspólnie spowodować żeby wygoił oparzenia języka, który jest niezbędny do przyjmowania normalnych posiłków, a nie papek przez rurkę do żołądka, przybrał na wadze i powoli wracał do normalnego życia.
Cały czas poszukuję maści/leku, który pomoże szybciej wygoić poraniony język i usta. A może po prostu wystarczy uzbroić się w cierpliwość i czekać aż ten przełomowy okres między szpitalem a powrotem do domowego trybu życia szybko minie i wszystko będzie szło z górki?
Pozdrawiam