Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

viorika

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez viorika

  1. viorika

    28 lat samotna, czas to zmienic...kto ze mną?

    Cześć wam, ja też odbywam wachtę nocną. Junior kima, mamusia buszuje hehe.. ;) Ty.. pomarańczka, kto sieje zamęt zbiera burzę. Pamiętaj o tym.
  2. viorika

    28 lat samotna, czas to zmienic...kto ze mną?

    Myślę, że w młodym wieku ludzie w większości postrzegają innych przez pryzmat wyglądu, z wiekiem (pod warunkiem prawidłowo przebiegającego dojrzewania ;)) ten proces się odwraca i zaczynają być ważniejsze inne aspekty.
  3. viorika

    28 lat samotna, czas to zmienic...kto ze mną?

    a drugie.. żebym miała siłę by tego wszystkiego doświadczać z otwartym umysłem
  4. viorika

    28 lat samotna, czas to zmienic...kto ze mną?

    chciałabym być wytrawnym koneserem życia i czerpać jak ze studni ile sił do końca dni...
  5. viorika

    28 lat samotna, czas to zmienic...kto ze mną?

    bardzo smaczne są kalmary podsmażane w panierce w sosie czosnkowym. Trzeba takie rarytaski lubić ale dla mnie miodzio... raj w ustach :)
  6. viorika

    28 lat samotna, czas to zmienic...kto ze mną?

    Ale ty smęcisz człowieku, sugeruję porządnego głębszego tudzież długi samotny spacer celem głębszych przemyśleń ;)
  7. viorika

    28 lat samotna, czas to zmienic...kto ze mną?

    ja dzisiaj byłam na rybce, prosto z morza hehe.. zajadałam się na statku pirackim w towarzystwie piratów hehe pewnie mi nie uwierzycie.... ale bujało... a i moje dziecko było w siódmym niebie. Uwielbiam sushi i w ogóle owoce morza w każdej postaci. Bardzo strawne jedzonko :)
  8. viorika

    28 lat samotna, czas to zmienic...kto ze mną?

    pomarańczko... .. za to oblepiony jadem i bardzo zaściankowy żeby nie powiedzieć zalatujący stereotypami. Czasami warto pomyśleć samodzielnie, to naprawdę nie boli ;) Nie mówcie źle o tacie mojego dziecka. Czas zrobił swoje i on naprawdę bardzo się na swój sposób stara i w tym względzie nie szukam jelenia bo jest obecny w życiu naszego dziecka bardzo często i gęsto. Pewnie w mojej sytuacji to dodatkowy problem bo jaki facet zniósł by obecność innego, myślę że żaden bo faceci to koguty hehe.. nie urągając nikomu. Ale masz racje Aneri, myślę tak samo jak Ty - mało jest wartościowych, ciekawych facetów, z którymi chciałoby się chcieć.
  9. viorika

    28 lat samotna, czas to zmienic...kto ze mną?

    ej pomarańczko, a ty jaki typ myślenia sobą reprezentujesz? Bardzo mnie interesuje jakie umysły tworzą takie zjawiska...
  10. viorika

    28 lat samotna, czas to zmienic...kto ze mną?

    Wątpię żeby to się u mnie szybko zmieniło hehe... Wokół mnie sami faceci napaleni i wodzeni testosteronem jakby to było wyznacznikiem męskości a mi się marzy taki spokojny, ułożony, odpowiedzialny, mający swoje pasje i zainteresowania żebym mogła sobie z nim pogawędzić na balkonie o czymś innym niż seks chociaż seks to też fajny temat. Ale nie jedyny. Gdzie ci mężczyźni..... prawdziwi tacy, gdzie te chłopy, GDZIE !
  11. viorika

    28 lat samotna, czas to zmienic...kto ze mną?

    Witajcie, dołączę do waszego grona samotnych... Ja to w ogóle mam patową sytuację, nie wiem czy kiedykolwiek ona się odmieni. Jestem sama już 3 rok, paranoja aż się uśmiecham jak o tym piszę. Raczej wątpliwe bym zakończyła happy endem mą samotnię gdyż jestem rozwódką z malutkim dziecięciem. Szczęśliwa rozwódka od roku ale jednak brakuje mi męskiego ramienia, towarzysza... nie powiem wokół mnie mnóstwo facetów chętnych do pomocy ale mam wrażenie że oni szukają bardziej seksu niż związku a ja to już taki drugi sort pewnie w ich mniemaniu... chociaż na razie nie czuję się zdesperowana i jakoś sobie radzę i nie korzystam. Czuję sie młoda, atrakcyjna, materialnie stabilna ale co z tego, powoli mnie dołek dopada. Ehhhh....
  12. viorika

    ŻYCIE PO ROZWODZIE - REAKTYWACJA

    Ja ledwo żyję ale jeszcze dycham :(
  13. Tak sobie czytam co tu piszecie, też nie mogę w to uwierzyć, w tą katastrofę, jestem głęboko w szoku. Ale powiem Wam, że spadając z taką prędkością i uderzając o ziemię ciało ludzkie może zostać na ziemi a kości wbić się mogą w ziemię do kilku metrów stąd mogą być problemy ze znalezieniem wszystkich ciał.
  14. viorika

    ŻYCIE PO ROZWODZIE - REAKTYWACJA

    Pprzemo, a Ty nie robisz kreciej roboty facetom? Czemu pomagasz kobietom? Doradzasz..., zwłaszcza w takich sprawach. Twoje rady wydają się fachowe, poparte doświadczeniem. Ja tam się malo znam bo to moje pierwsze cykliczne spotkania z Temidą i tą całą biurokracją sądową. Wogóle gdybym się nie rozwiodła to pewnie bym nigdy tam nie trafiła. Zawsze wszelkie problemy, również prawne rozwiązyłam polubownie, między stronami, bo miałam takie różne niesprawiedliwości np w pracy. Ale sąd to zawsze ostateczność i w sumie nawet rozumiem dlaczego tak rozważni, mądrzy ludzie twierdzą.
  15. viorika

    ŻYCIE PO ROZWODZIE - REAKTYWACJA

    Pprzemciu, dziękuje masz zapewne racje. Panikuje bo jestem sama a on z kolegami przyszedł, z adwokatem jak z przyjacielem rozmawiał. To są ogromne emocje a ja nie mam z kim ich dzielić. Przesiedziałam cały week w samotności i jakaś taka osowiała jestem. Co ja zrobiłam ze swoim życiem. No nic zacznę działać. Cokolwiek bedzie to mnie w końcu nie zabije więc muszę to znieść. Mam rachunki, wszystko mam. Ale jakoś tak nie pasuje mi takie kupczenie osobą dziecka. Dziwnie się z tym czuje bo to już się dzieje. To była sprawa o podwyższenie alimentów, w sumie szybko ją wyznaczyli. Ta sama sędzia będzie prowadzić wszystkie sprawy - o podwyszenie, o kontakty i to z moją teściową - to chyba dobrze. Wiem że ma akta naszej sprawy rozwodowej, czy to możliwe? Tak mi się coś lukneło i dojrzałam je... Sprawa wg sędzi jest zawiła i postanowiła przesłuchać kolejnych świadków mojego małżona w tym teściową bo ja nie podawałam żadnych. Dlatego postępowanie trwa i następna sprawa w lutym. Ale te towarzystwo małzona to w sumie nic nie wie, tylko coś tam słyszało od samego małżona ale nic nie widziało więc w sumie to żadne dowody na moją logikę, ale nie wiem jak to sie ma w świetle prawa. Ale mogą też kłamać na przyszłych rozprawach. Ehhhh... ja tam nic nie nagrywałam - tu ci przyznam rację, w tym temacie bezwzględnie jestem arogantką i nawet by sięnie chciało. On natomiast ma jakieś tam moje nagranie ale w sumie to nic tam nie ma. Czasem pewnie mi się coś chlapnęło, bo przyznam że nie mogę na niego patrzeć i nie ukrywam tego ale to wszystko w granicach normy. Pisałam o podwyżkę bo małżon miał się dokładać dobrowolnie oprócz zasądzonych alimentów dodatkowo na ubrania i żywność czego nie robił od kilku miesięcy i na takiej podstawie chciałam podwyżkę o tą właśnie kwotę bo z tego tytułu wzrosły mi koszty utrzymania. Mam to w uzasadnieniu - nie wiem czy coś z tego wyjdzie bo odniosłam wrażenie że to jednak za mało. Ale zobaczymy. Najwyżej zabule, nie ja pierwsza nie ostatnia. Ale masz rację, on chce mnie doprowadzić do szaleństwa. W sądzie przyjżałam mu się bardzo dokładnie, bardzo się zmienił, na gorsze. Jego kolega był bardzo zdenerwowany. Myślę że on ma problem z tą sytuacją, większy ode mnie. Na koniec sędzia powiedziała że nasz przypadek klasyfikuje się do leczenia i szkoda dziecka, bo mój małżonek oczywiście pochwalił się całą litanią interwencji policyjnych by pokazać jaka to ja okrutna osoba jestem. Między nimi znalazło się to moje zgłoszenie jak mi pozabierał rzeczy naszego syna. Ehhhh.. Z całym szacuneczkiem ale ja nieco w bagno wdepłam. Tak sie zastanawiam czy bedzie możliwym żebyśmy kiedyś tak spokojnie usiedli naprzeciw siebie, np na komuni naszego syna.. Pprzemo jestem panikara bo nie lubię jak moje życie leży w cudzych rękach, nie lubię tego uczucia okropnie, jak ktoś ocenia moje ruchy, moje wydatki, moje kroki, decyzje. To ja założyłam tą sprawę i dlatego czuje się niewyraźnie, niepewnie. Ehhh takie moje rozważania, ale dziekuje za uwagę :) Buziaczki
  16. viorika

    ŻYCIE PO ROZWODZIE - REAKTYWACJA

    No cóż, spotkanie nie należalo do najmilszych :( Nie bez kozery Temida ma przewiązane opaską oczy. Pprzemo, mam ochotę Cię rozszarpać, hrrrr.... Dałam się podpuścić i teraz czuję jakbym otworzyła puszke pandory i dopiero zacznie się jazda. Oczywiście małżonek powołał cały sztab świadków na okoliczność jaki to z niego wspaniały tata a ja ta zła macocha jezdem i tylko pieniędzy mi mało, bo to była o podwyżkę sprawa. Wziął sobie adwokata i chcą mnie obciązyć kosztami. Normalnie jakoś tak mi nie w smak. Oczywiście nie omieszkał mnie powiadomić że zacznie starania o zmiane miejsca pobytu naszej latorośli bo swoim czynem udowodniłam że nie radze sobię. Strasznie mi w sądzie nawymyślał, że nie umiem dziecka dobrze ubrać, że wogóle to ja zła kobieta jestem. I to wszystko przed samą wigilią i na własne życzenie. Musiałam dojść do siebie ale jeszcze nie mogę w to uwierzyć. Chyba będe musiała się posiłkować profesjonalną pomocą prawną. Następna sprawa w lutym. To ja teraz sądowy ludek bede. Chciałam zwiedzać kraj a bedę zwiedzać sądowe korytarze heheheeeee. Będzie zeznawać moja super teściowa na okoliczność idelanych kontaktów ojca z synem i jakoś tak mi się dziwnie zrobiło bo przecież podobno jej uniemożliwiam i zabraniam spotkań z naszym dzieckiem i w styczniu mam o to sprawę własnie z nią hahahaaaa. No poprostu bomba. Antychryście chyba za ciepło o mnie pomyślałeś hihi Pozdrawiam i z wielkim rogalem na buziaku idę spać ;)
  17. viorika

    ŻYCIE PO ROZWODZIE - REAKTYWACJA

    Atychryst, nie zamierzam ci nic udowadniać, bo nie widzę takiej potrzeby, nie dam się wkręcić w tę grę i nie będę łechtać twojej próżności. Ale miło, że uprawiasz sokratejską retorykę, niewątpliwie jest w tym jakaś metoda, ale pamiętaj, że ktoś już przetarł twoje szlaki. Końcówko, Twój Tato to jest poniekąd jak ten nasz Antychryst, podobna logika. Tyle że czasem od obcych łatwiej nam znieść krytykę. Twój tato już nie chce się cieszyć Twoimi piątkami na świadectwie, ale chce mieć namacalny dowód, że umiesz żyć. Dlatego pewnie tyle w nim goryczy, nazbierało się przez lata. Za bardzo bierzesz do serca zdanie innych ale w sumie to nie dziwię się, każdy z nas przegląda sie w innych jak w lustrze, spójrz na Atychrysta jak mnie podjudza do zwierzeń ;) Musisz zacząć żyć swoim życiem nie baczącz na zdanie innych. Kompleksy... któż ich nie ma. Nie szukaj usprawiedliwień - zacznij żyć. Jak tylko zrobisz pierwszy krok doznasz iluminacji i wszystko nabierze innych barw. A potem to już zaczniesz zrywać te jabłka, które Tobie będą smakowały :) ps. odstaw facetów, bo się uzależniłaś od ich wizji. Uporządkuj swoje relacje z ojcem. Wiem, że mnie za to zjesz, ale zalecam Ci więcej spędzać czasu z Tatą Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie. Pomyślcie o mnie ciepło bo idę na spotkanie z Temidą.
  18. viorika

    ŻYCIE PO ROZWODZIE - REAKTYWACJA

    O qurcze, o co ci chodzi Antychu jeden? Tobie wolno osądzać bo piszemy sobie wg naszych myśli i uczuć, nie głaskajac przy tym na lewo i prawo. To jest forum, halo.. proszę jaśnie panie nisko upadły. Kazdy ma z nas jakieś problemy, nikt nie jest od nich wolny, a ty tu wartościujesz i trujesz płytkimi tekstami. Nie znam cie i nie mam ochoty poznać. I nie życzę sobie żebyś ironizował mój pseudonim bo to broń słabych osobników, lubiących mącić dla samego mącenia a tu ludzie przeżywają prawdziwe problemy więc miej odrobinę godności i ludzkiej przyzwoitości, i daruj sobie takie dywagacje, które nic nie wnoszą a pozostawiają niesmak. I uważam, że Końcówka musi się sama uporać ze swoim życiem, nikt za nią żyć nie bedzie. My możemy jednynie jej towarzyszyć i czasem dobrym słowem służyć. To wszystko. Ja nie skreślalabym na jej miejscu rodziny bo to największa wartość a tam też może być coś niewyjaśnionego co budzi taką atmosferę, ale jeśli jest na tyle źle że ciężko wytrzymać na codzień to czas się wyprowadzić i zacząć żyć na własny rachunek. I myślę, że Końcówko Ty wiesz o tym tylko problemy natury finansowej czasem wydają się do nie przeskoczenia. Ale to tylko tak się wydaje, czasem trzeba powziąść jakieś plany, zacisnąć pasa i naprawdę wiele można. Facetów bym sobie odpuściła na jakiś czas w Twojej sytuacji Końcówko, bo oni czasem więcej mącą niż pomagą i człowiek dlatego stoi w miejscu i gryzie swój własny ogon. Pamiętajcie, życie jest tylko jedno i sami nim kierujemy. Pozdrawiam i swój uśmiech zostawiam :)
  19. viorika

    ŻYCIE PO ROZWODZIE - REAKTYWACJA

    antychryst = mąciciel czyli jedno wielkie masło maślane. Każdy wpada w mniejsze lub większe dołki i nie ma co robić z tego tragedii a problemy się rozwiązuje na ile to możliwe. Końcówko, wyprowadź się z domu i zacznij układać swoje życie tak jak chcesz. Ja tak zrobiłam i nie żałuje a mam maleńkie dziecko, masę zobowiązań i byłego męża z teściową wiecznie na karku. Od patologii trzeba wiać jak najdalej, nie poddawać się jej, bo cie zerzre i jeszcze beknie sobie na zdrowie bez żalu. Wszystko jest możliwe tylko trzeba zakasać rękawy i wziąść sie ostro do roboty. Jak się bierze życie w swoje ręce to nabiera ono zupełnie innego smaczku a człowiek zaczyna spotykać na drodze wartościowych ludzi a nie jakiś antychrystów.
  20. viorika

    ŻYCIE PO ROZWODZIE - REAKTYWACJA

    Agnieszko, ja myślę, że jest możliwe wychować dobrze dziecko tyleże jest niewarygodnie trudne i wymaga wyrzeczeń wyższego kalibru. Poza tym ja mam obok siebie pełne rodziny, ktore mnie przygarniają i mój syn widzi jak funkcjonuje takie środowisko. Oczywiście to trudne bo żyje się ciągle z myślą o tym kimś mniejszym a moje potrzeby idą troszkę w kąt, ale... jak się teraz napracuje to może w przyszłości to zaprocentuje ;) Pewnie marzenie ściętej głowy, bo jak to mówią: małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duży kłopot, ale ja jestem pełna wiary. Mam nadzieję że nie zaszczepie negatywnego wzorca w umyśle mojego malca, nie bedę nadopiekuńcza, pozwole mu na rozwinięcie skrzydeł. Pewnie, że nie jestem stworzona do samotnego życia, człowiek to jednak bestia stadna i brakuje mi towarzystwa, wieczornych rozmów z dorosłymi osobnikami, psikusów i czasem zalotów, ale... no trudno nie można mieć wszystkiego. Czasem sobie zaglądam tutaj i mija mi smutek i poczucie osamotnienia. Końcówko, moj były też mizdrzy się ze "swoją ukochaną" gdzie tylko może, muszę znosić jak mi opowiada jak ona wspaniale się zajmuje naszym synem. Spotykał się z nią całe nasze małżeństwo i jeszcze mnie okłamywał. Powoli zaczynam się z tym oswajać, pogodziłam się, przełykam tę żabę z goryczą ale wiem, że mój bunt nic nie da. Poza tym nie chcę krzywdzić mojego syna. Jestem jego matką i czuje, że tej więzi nic i nikt nie zmieni, nikt nie zerwie. Z czasem przeszłam nad tym do porządku dziennego i pogodziłam się choć zajeło mi to ogrom czasu i emocji. Ale nie uważam tego za stracony czas, jestem teraz sama ale nauczyłam się być szczęśliwa. Moj małżon to widzi i dlatego tak szaleje, jestem tego pewna. Teraz układam sobie życie po swojemu, moje i mojego dziecka. Robimy to co chcemy i jak chcemy. Nie boli mnie już że z nią spedza swoj czas. Że do niej się przytula, jej posyła swój uśmiech. Ale też kiedyś byłam w podłym miejscu swojego stanu ducha. To był najokrutniejszy stan umysłu, wszystko było be. Ale pocieszę Cię Końcówko, że nic nie trwa wiecznie, pantha rei... a piękno jest w oku patrzącego, jest w nas. Ja to tak czuję i dziś mój małżon może mi naskoczyć i ta jego kochanica tym bardziej. :)
  21. viorika

    ŻYCIE PO ROZWODZIE - REAKTYWACJA

    Aga.. takie mamy czasy, żyjemy coraz wygodniej i tej wygody, odprężenia również szukamy w związkach. Prawdziwy związek to jednak ciężka praca a mało komu chce się pracować na dwa etaty, facetom to już wogóle. Poziom moralności i zasad zresztą poważnie się obniża, weszłam sobie na forum o kochankach i jak poczytałam sobie o ich logice życia, związków to aż mna wstrząsnęło. Pamiętam jak byłam małą dziewczynką, mój Tato, z którym zawsze się namietnie spierałam o wszystko, uwielbiał naprawiać stare rzeczy, przywracał im życie i robił to w taki sposób... no poprostu zadziwiające to było. Każdy by spisał to co on naprawiał na straty, wolał by kupić nowe a mój Tato cudotwórca potrafił wszystko i to z taką gracją że łoj. Dziś jak patrzę na innych ludzi czy to w pracy, czy to jak wspominam moje życie z mężem i jak przypominam sobie, że wszystko co było w oczach nieprzydatne to wyrzucał, coś się zepsuło od razu lądowało w śmieciach to tak sobie myślę, że daje to odzwierciedlenie iż dzisiejsi ludzie jak coś nie tak to szybko robią zamianę na lepszy w ich oczach model. Ota tak poprostu. Troszkę jeszcze ideologii do tego i wsio haraszo. Końcówko, nie bój się samotności - ona nie jest taka zła. Nabierzesz sił i jeszcze wszystko się odmieni. Mi się też czasem chce rzygać tą moją sytuacją, ciagle ten mój dupek i jeszcze żeby się zachował jak człowiek, ojciec a on jak dupa wołowa i do tego jeszcze wkręca swoją matulę, no to już wogóle. Ciągle to samo, ciągle o tym gadam bo dzień w dzień muszę na niego patrzeć, wiesz jakie we mnie rzygowiny się wzbierają.. Już mi czasem zwyczajnie wstyd, ale w dupie - liczę że za jakiś czas wszystko się odmieni i to ja bedę górą, w każdej dziedzienie. Pzdr..
  22. viorika

    ŻYCIE PO ROZWODZIE - REAKTYWACJA

    Agnieszko... wielki buziak dla Ciebie A dla pozostałych wielkie pozdrowienia
  23. viorika

    ŻYCIE PO ROZWODZIE - REAKTYWACJA

    Witajcie kochani, jedni się skutecznie kochają :) - to o Ripleyu, a inni włóczą bezustannie po sądach :( - to o mnie :( ehh... widzisz Pprzemciu, mój małżon dumał dumał i wydumał sposób na zwiększenie jego wizytacji u mnie. Nie od parady ma się w końcu mamuśkę. Teraz ona wystąpiła do sądu o kontakty i poprosiła o jeden dzień w tygodniu. Sprawa wkrótce, już weszła na wokandę. Fajnie nie.. hehe Już nie wiem jak mam z nim rozmawiać, że taka sytuacja nie wpływa korzystnie na wychowywanie syna. Nie wiem czy wogóle powinnam z nim jeszcze gadać. No facet chce mnie bezwzględnie osaczyć i wkręca w to swoją rodzinę. Jego mama i tak wogóle nie interesuje się naszym synem bo ma fajny własny biznes i z czasem jest na bakier ale zawsze to sposób na jeszcze jeden dodatkowy dzień :( A tak wogóle to pozdrawiam Was słonecznie :) Buziaki wszystkim Ripley.. wszystkiego dobrego na nowej drodze życia Tobie i Małżonce
×