Mellygion
Zarejestrowani-
Zawartość
4 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Mellygion
-
Bosz tego spamu już 36 stron ;)
-
pytanie do facetów: czy uroda kobiety jest taka wazna??
Mellygion odpisał panienka z okienka36 na temat w Życie uczuciowe
Owszem, uroda ma wpływ, zazwyczaj decydujący oczywiście o ile mówimy o pierwszym wrażeniu. bo jak gdy kogoś poznamy to zaczynamy na niego zupełnie inaczej patrzeć. Sęk w tym że przez to pierwsze wrażenie waży się czasem być albo nie być dalszych relacji. Oczywiście wciąż słyszy się głosy że uroda nie jest najważniejsza, z tym można się zgodzić ale między bajki można włożyć zapewnienia że nigdy nie będzie jednym z ważnych czynników w stosunkach damsko-męskich. Teoretycznie liczy się całokształt, a kto wyznaje tą "teorię" cóż, czasem nie wie jak wiele traci :) -
Tak na polibudzie zrobiłem podyplomówkę z informatyki w zarządzaniu i biznesie i zapewne tam miałem styczność z tym "osobnikiem". Trochę to smutne bo wspominam ludzi ze mną uczących się miło. Ale widać to pozory i któremuś z nich w życiu nie wyszło i teraz wylewa pomyje ze swego patologicznego łba na mnie. A od Marty mój przyjacielu się odczep, ja od niej nic nie chcę, czasy się zmieniają więc i ja się zmieniam w przeciwieństwie do ciebie - degradację umysłową nad wyraz dobrze widać :) A najbardziej rozbawiły mnie epitety - pedał. Naprawdę jesteś tak ograniczony że nie potrafisz wymyślić nic ciekawszego? Jakoś mnie to nie dziwi, człowiek, który potrafi tylko bełkotać jak obłąkany raczej nie jest w stanie formułować wypowiedzi nadających się do czegoś więcej niż z politowaniem pokiwania głową :) szkoda mi ciebie
-
I nie muszę udawać miłego, jestem jaki jestem, zupełnie jak ty tylko ze w tej kwestii dzieli nas przepaść i bardzo ci współczuję twego upośledzenia umysłowego :)
-
Samotność to tasiemiec co nie jelita poniewiera lecz serce i umysł.
-
Też tak mam i mizeria w związku ze związkami w przeszłości bardzo mnie dołowała i zasmucała. Dociekałem co ze mną jest nie tak, bylem na przemian zły na świat albo na siebie lecz tez obserwowałem otoczenie, moich znajomych rodzinę, czasem obcych ludzi z opowieści czy wypowiedzi na forach i ujrzałem że związek nie jest gwarancją sukcesu. Zastanawiałem się dlaczego i doszedłem do wniosku że jeśli kiedykolwiek to mnie też spotka będę przygotowany, nie "spieprzę niczego" ani pospiechem ani ślepym trafem. Bo ani na jedno ani na drugie nie chcę liczyć. Pogodziłem się z tym "jak jest", zaakceptowałem siebie i ciesze się bo to ja będę wybierać, a zaprezentuję siebie. A czas jaki upłynie aż poznam tę "jedną jedyną" w obliczu "nagrody" nie będzie się jawił czasem straconym. Nie sadzę abyś była kimś "innym", nie pasującym, być może jesteś trochę bardziej świadoma swych pragnień i oczekiwań i dlatego czujesz wokół siebie pustkę, lecz wiedz że nie jest to powód do zmartwień bo to one nas "wysysają" a nie samotność. Uśmiechnij się bo nic nie jest przesądzone :)
-
Zamiast miotać się bo NIE CHCESZ być sama, zaakceptuj ten przejściowy stan. Wtedy wszystko będzie inaczej, ty będziesz inna i będzie o wiele mniej smutno. No i przecież lepiej pobyć samym niż brać "byle kogo aby był".