Zgadzam się, że ile kobiet tyle historii. I opisując własne przeżycia nie jesteśmy obiektywni.
U mnie w rodzinie jest tak, że z synem mojego M nie mam żadnych problemów (wyłączając jedzenie, ale to kwestia przyzwyczajenia, bo ex robi inne obiadki a ja inne ;P) No może jest małomówny ale jak się rozkręci jest już oki. Natomiast była żona mojego M lubi swoje 5 groszy zawsze do wszystkiego wrzucać. Denerwują mnie na naszym urlopie z młodym smsy o nic nie znaczącej treści. No i zawsze przed 10 jest sms kiedy kasa! A tyle razy ma mówione, że jest zlecenie stałe!!!
W każdym razie nie wzbudza ta kobieta mojej sympatii.
Wiecie, jak super jest patrzeć na ojca i syna jak zajmują sie swoimi ulubionymi rzeczami, jak wspólnie rozmawiają i uczą sie wzajemnie.
Ja nie rozumiem kobiet, które są z facetami i bronią ich jak lwice, którzy olewają własne dziecko, przecież w ich przypadku też tak może być. A ja przynajmiej wiem, że M jest odpowiedzialny i rozwiódł się tylko z żoną.
Przy okazji mam pytanie. Czy 18-latek powinien dostać alimenty w całości do rąk własnych czy jednak część - np na ciuchy, rozrywki?
Jak to widzą matki dorosłych już dzieci, które nadal z nimi mieszkają?
Boję się, że jak cała suma trafi na ręce dziecka, to mogą się popsuć ich relacje, no a z drugiej strony to są pieniądze na dziecko...
Pozdrawiam