Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

KAROLCIA81

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. justka26 - ja tez zachowywałam się bardzo dziwnie...w szpitalu jak mi powiedzieli, że moje maleństwo nie zyje, i że na następny dzień będę miała zabieg, chodziłam i mówiłam wszystkim, że spoko...bedzie następne...mój mąż płakał...a ja nie potrafiłam. Wszyscy mi mówili jak jestem dzielna...trzymałam się cały pobyt w szpitalu. Dopiero gdy mąz mnie zabrał do domu dostałm ataku płaczu, nie mogłam się opanować, dopiero w domu dotarło do mnie to co się stało...i tu juz nie byłam silną, dzielna dziewczynką. Przepłakałam kilka dni.....a zwłaszcza nocy... a potem powiedzielismy sobie z mężem takie zdanie: " ...dostaliśmy kolejna szanse od losu, żeby się cieszyc tylko sobą, mamy do zrobienia jeszcze tyle ciekawych rzeczy, ten czas który dostalismy... musimy przezywać każdą sekundę, cieszyc się sobą...i robic to wszystko, czego juz nie zrobimy, gdy pewnego dnia naprawdę pojawi sie nasza kruszynka" "jesteśmy bogatsi o kolejne doświadczenie..nie popełnimy tylu błędów, nie powiemy tylu niepotrzebnych słów...będziemy sie kochac jeszcze mocniej, dbac o siebie...i szykować nasze serca na przyjęcie maleństwa" może zacznij mysleć w ten sposób, wiem, że to trudne, ale mnie to bardzo pomaga....traktuje tą strate jako próbę przed właściwym przyjściem maleństwa na świat..... i wiem, że podejdziemy do następnej ciąży inaczej....jak do prawdziwego cudu. Rozpisałam się, ale mam nadzieje, że choc troszke pomogłam. Trzymaj się..... Jeszcze będziemy tuliły nasze maleństwa.....
  2. Witam.... Mój Mąż mnie już nie może słuchać....więc się znalazłam tutaj....bo potrzebuje mówić. 6 kwietnia ostatnia @, 15 maja dwie krechy, 23 czerwca zabieg..... pokochałam jak juz nie było..... a teraz....czekam , aż miną trzy @...i chce zacząć starania. nie zrobiłam jeszcze badań, bo mój lekarz jest akurat na urlopie, ale wyniki histo-pat mam "uspakajajace", poza resztkami martwej ciąży nic nie wykryto. Strasznie się boje, ale większe od strachu jest pragnienie posiadanie dzieciatka...dlatego nie będę czekała dłużej niż to absolutnie konieczne (a różnie mi lekarze w szpitalu mówili...jeden nawet kazał czekać 18 miesięcy!) Pozdrawiam...i proszę o wsparcie......
  3. Cześć. Jestem tu po raz pierwszy, ale wcześniej cały czas czytam Wasze wpisy. Mnie niestety też to spotkało. 6 kwietnia ostatnia @ , 15 maja 2 piekne krechy, a 23 czerwca zabieg nie zdążyłam się przyzwyczaić, nie zdążyłam zrozumieć, a pokochałam dopiero jak juz nie było.... opinie lekarzy były rózne....czekać od 2 lat do 4 miesięcy...mój gin powiedział 6 miesięcy (ale dodał, że mam już brać folik, więc pewnie się spodziewa, że nie wytrzymamy tak długo) czas ucieka...zaraz będą dwa miesiące....jeszcze jeden..i zaczynam.... ale nurtuje mnie jedno...sledze rózne fora, różne wątki i zauważylłam pewną zależność że jak zacznaie się starania w miarę szybko (2-4 miesiecy po) to pojawiają się równie szybko zdrowe dzieciaczki, a jak czytam opisy, że dzieczyny czekają pół roku, rok...to potem następne tyle czekają, żeby wogóle zajść. Co o tym myslicie? czy to tylko moje zdanie? tak bardzo juz chce dzieciaczka... pozdrawiam i ściskam ciepło.
×