Ja na swoje wakacje (które mam od czerwca... niby.) poczekać muszę jeszcze prawie miesiąc. Jakby szef widział, że siedzę i nic nie robie zaraz by mi znalazł zajęcie. Ale... nie widzi :) Bo go nie ma i chwała mu za to. Sam palcem nie kiwnie i wszystko na naszej głowie.
Babcia powiada "w domu 5tki w godzinę nie wysiedzisz.". To siedze w pracy. Zaraz zrobię maraton z mopem, bo nabrudzili. A tak... biureczko moje kochane... :) Aż żal będzie wracać w październiku do studenckiej codzienności, chociaż za ludźmi się już tęskni... No i tą beztroską i troską...