sun6
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez sun6
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 23
-
"...nie lubię jeść...nie lubię jeść...nie lubię jeść...nie lubię jeść" hahahahah upiorny dobre to:D Ja w 2 miesiace, stres, choroba-brak apetytu, a potem 3 tygodnie diety (bez ziemniakow, bialego pieczywa, codziennie duzo warzyw, salatki, duzo wody, witaminy) plus troche ruchu. Wcale nie takie trudne, tylko teraz to utrzymac hehehhe;) Sun strzelec-tak, Sun niezalezna, az za bardzo czasem. Nie jedz!!!! :D
-
Pedrozo, wracaj na forum, jest piatek i pewnie pijesz gdzies na miescie:)
-
Zatem jestesmy z tych samych rejonow:)
-
Hahaha, no wlasnie, jakbym miala takie typowe, to bym napisala, ale mam nietypowe:D A z tym to masz racje, to taka wesola tesknota, w sumie nie patrzylam na to tak, dzieki! :D "po co mężczyźni plują? Np. idą sobie i plują na chodnik.. po co? Mi się wcale nie chce pluć, nawet kiedy jestem sama i nikt nie widzi to nie pluję."---HAHAHAHAHAHHA rozwalilo mnie to:)
-
Naznaczona, jak milo, ze napisalas posta tak dlugiego:) Ja ostatnio mialam jakis kryzys, zle sie czulam, zdrowie mi podupadlo (juz 3 raz chora w ciagu 2 miesiecy i to nie takie "zwykle przeziebienia"), dlatego moj post byl taki smutny. Ale juz jest lepiej , wracam do zdrowia. Zaczelam diete od 2 tygodni-zdrowe jedzonko, duzo warzyw, codziennie salatki , owoce, odstawilam ziemniaki, biale pieczywo, piwo itp, cwicze sobie, nawet zaczelam sie wglebiac w medytacje:D AAaaaa i biore rozne preparaty witaminowe. Dzis dopiero zaczelam czuc sie lepiej i czuje, ze wracam do zycia. Z praca to wyglada tak, ze wlasciwie przed swietami zostalam bez, a poszukiwania zaczelam po sylwestrze, wiec stosunkowo krotko i jak na razie nic, ale caly czas dzialam,SZUKAM, WYSYlam, pytam. Poza tym wykorzystuje czas jak moge najlepiej- czytam duzo, zero TV, ucze sie jezykow itp. Dbam o siebie krotko mowiac:D Z "moim-nie moim" kochaniem dobrze, caly czas kontakt, tesknie za nim przeogromnie, ale tesknie dojrzale-nie siedze, nie placze, zajmuje sie soba. Czas pokaze co z nami bedzie i czy mamy podobne priorytety, bo wiecie- wszystko i tak wychodzi w praniu. Z wyjazdem jeszcze nie wiem-ale jesli bym miala wyjechac na najwczesniej latem, mysle sierpien i to wtedy, gdy naprawde tutaj nie bede miala mozliwosci godnego zarobku. Twoj post o sytuacji w Polsce mnie zasmucil, bo coraz wiecej takich rzeczy czytam i dlatego tez mysle nad wyjazdem, mysle, ze dalabym rade, bo latwo sie dostosowuje do nowych miejsc i sytuacji. Jest jak jest u nas, ale z 2 strony zauwazam tez, ze duzo sie zmienia , powoli, ale na lepsze-przynajmniej w duzych miastach jak moje, ludzie, zwlaszcza mlodzi juz sa inni, walcza o swoje, cenia sobie profesjonalizm , zauwazam coraz wiecej kultury osobistej na codzien. Nie wiem, moze ja patrze przez rozowe okulary, albo to dlatego, ze sama staram sie byc mila dla ludzi, ale widze, ze sie zmienia:) Mysle jednak, ze zanim dojdziemy do mentalnosci "Zachodu" pod wzgledem kultury osobistej oraz do poziomu zarobkow to jeszcze z 20, 30 lat minie (o ile nie zaprzepascimy dotychczasowego rozwoju). Z drugiej strony rwie mnie w swiat troche i mam ochote wyjechac, uciec, zaczac od nowa, ale trzeba by to zrobic z gotowym planem i z glowa , wiec na razie to odkladam, zobaczymy jak to bedzie. Ściskam was ludzie, trzymajcie sie i zdrowka zycze, bo bez tego nie mozna z miejsca ruszyc::D
-
Ahaaaa, zycze wszystkim SZCZESLIWEGO NOWEGO ROKU, jak namniej rozterek i watpliwosci, jak najwiecej ekscytujacych chwil,pewnego gruntu, pozytywnych zmian,spelnienia marzeń, dojrzałosci , zdrówka no i czego tam jeszcze sobie byscie zyczyli:) przesylam sylwestrowe buziaki i LOVE moi kafeteryjni przyjaciele!!:D
-
hope so:) dzieki:D
-
eeeeehhh, tak tesknie:(
-
hahhaha, lino, nie cierpisz mnie:D Ja sie w ogole tego nie spodziewalam, ja chcialam i planowalam byc dlugo sama, a on mnie sam znalazl , zobaczymy jak to dalej sie rozwinie. facet ma niewatpliwie ciekawa osobowosc i wielkie serce. wiem, ze nie kazdy to swinia, tyle, że ja juz tyle przeszlam, ze teraz jakos bardziej kieruje sie rozumem. i lapie sie na tym, ze na sile chce go zalapac na jakims bledzie, tak jakbym chciala uciec od niego, albo co chwile sprawdzam go, obserwuje, on to widzi i ma biedak niezla cierpliwosc do mnie:D A tu bledow zadnych nie ma, jest po prostu fajny i normalny. Wiadomo, ze na poczatku kazdy pokazuje sie z tej lepszej strony itp, ale ja mam wrazenie, ze on nic nie udaje, nie gra, ma taka szczerosc w sobie. Obym sie nie pomylila...Poza tym jakos od poczatku mielismy oboje stresujace sytuacje, duzo problemow, jakby od poczatku musielismy sie wspierac i jakos to przeszlismy, teraz jego wyjazd kolejna proba.. Ja sie nie spiesze, ale wiem, ze jak wroci, bedziemy musieli cos postanowic, bo to juz w sumie pol roku minie odkad sie znamy.niby mowi sie, ze "samo wyjdzie" i potoczy sie wlasnym torem, tylko, ze jestesmy z innych miast i trzeba to jakos tez pogodzic, ulozyc. wiec i tak wszystko okaze sie po powrocie..:)
-
Co to znaczy nie chce sie pisac, pisac trzeba! ;) Jaki jest? Mlodszy 3 lata, ale nie odczuwam tego jakos w ogole, na poziomie dojrzalosci i intelektualnym. Dogadujemy sie swietnie-rozmawiamy na kazdy temat, mowimy o swoich uczuciach i emocjach, jest super. Rozumiemy sie jak nikt, myslimy podobnie, podobnie patrzymy na rozne sprawy. Mamy nawet dwie wspolne pasje, o ktorych mozemy gadac i gadac:D Oprocz tego on jest przebojowy, konkretny, szalony, wygadany, nie idzie sie z nim nudzic. Jest tez dosc impulsywny z charakteru i porywczy-musze go wiec troche hamowac, stopowac:) Jest czuly, zabawny, mily, meski, odpowiedzialny. Akurat tak sie zlozylo, ze poznalismy sie w dosc niesprzyjajacych okolicznosciach, trudnych moemntach , wiec oboje sobie jakos tam pomagalismy i wspieralismy sie. teraz duza proba, bo on daleko, wroci za 3 miesiace i dalej zobaczymy co robic. On jest troche biedny ze mna, bo ja mam milion lękow- jestem po przejsciach i nie potrafie uwierzyc , ze sa normalni faceci, a raczej, ze mnie to spotkalo, wiec bronie sie nogami i rekami, chociaz juz mniej jakby, udalo mu sie rozbroic czesciowo ten moj pancerz. Nie chce sie z niczym spieszyc, ale ...kurcze, z nim czuje sie jak w domu, obojetnie gdzie jestesmy. czuje w srodku spokoj, od samego poczatku i intuicja mi mowi, ze bedzie dobrze, a nigdy wczesniej z zadnym takiego spokoju nie mialam, zawsze cos nie pasowalo. Jednak ten strach zostaje wciaz i nie wiem kiedy zniknie..
-
Sun zdrowa, antybiotyk skonczyla brac:) jeszcze troche mam kaszel, ale nieporownywalnie lepiej niz bylo. wlasnie robie obiadek i pije 1 piwko od 3 tygodni:D Lino, chociaz ty odpisalas! ja nie wiem, co to za zimowy letarg nastapil moi drodzy!! ;) a nowa praca musi byc, tylko nie wiadomo, kiedy znajde, ale bede sie starac. a nowy facet...cóz, boje sie, bardzo, ale bardzo mi na nim zalezy, bardzo bardzo:) teraz jest daleko i tesknie, zobacze go za 3 miesiace pewnie..i dalej nie wiem co bedzie, zobaczymy
-
Hej wszystkim, od 10 dni siedze w domu chora, tzn teraz juz zdrowieje po antybiotykach , ale na glowe dostaje juz, musze gdzies wyjsc! W dodatku nie mam juz pracy i po sylwestrze musze szukac nowej:/ W dodatku chyba sie zakochalam, nie planowalam tego, chcialam byc sama dlugo dlugo, ale spotkalam tak fajnego faceta, jakiego nigdy nie poznalam i jakos wyszlo z czasem... eeeeh, a ja mam jakies lęki, skrzywiony obraz zwiazku itp i bronie sie przed tym rekami i nogami... a teraz jeszcze on jest daleko, wyjechal na kilka miesiecy do pracy, trudno nam jest, bo poczatki powinny byc najfajniejsze i powinno sie duzo czasu spedxzac razem, no ale co zrobic, tak jest i tyle. moze to tez dobra proba dla nas bedzie? napiszcie cos, pocieszcie, bo tesknota mnie zżera, a tymczasem musze myslec rozsadnie, o znalezieniu nowego zatrudnienia itp, a nie moge jakos wyjsc z tego letargu i sie ogarnac! chcialabym przespac cala zime caluje was:D Mam nadzizje, ze znajdziecie troche czasu, zeby w swieta cos skrobnac:)
-
Wesolych wszystkim:D U mnie duzo sie dzieje, jak zwykle, ale napisze jutro, bo dzie nie mam juz sily:)
-
hej wszystkim hhehehe, mam mega dobry humor:) siedze w domku i pije piewko i zastanawiam sie co u was? Kmicic-nie mozna zyc tylko praca!! choc wiem, ze czasem zycie nas do tego zmusza Nonelka= nie musisz byc chyba i nie chcesz tylko "żoną przy swoim mężu" ?:D Naznaczona, co nic nie piszesz? pewnie jestes zajeta i rozumiem, ze ukladasz sobie wszystko od nowa, w koncu obie mamy w tym duze doswiadczenie:) ja za 3 tygodnie mam urodzinki i spedze je u mojej siostry za granicą, tydzien urlopu przed zima, tak sie cieeeeszeeee:D Zrobie od razu wstepne rozeznanie czy sie tam przeprowadzic na lato i szukac pracy i ogolnie czy mi tam "klimat" odpowiada, bo jade 1 raz. a ogolnie to chlopy mnie atakuja ze wszystkich stron i czasem mnie to juz wkurza, ale zabawnie jest:D W dodatku poznalam fajnego faceta, co prawda z innego miasta i mlodszego o 3 lata, ale fajnie mi sie z nim rozmawia i nie czuc jakiejs roznicy wieku. Chlopak na poziomie0przynajmniej tak sie prezentuje. chlopaki i dziewczyny bedzie dobrze!!! :D
-
halloooooooooooooo :) chyba tylko ja siedze i w piatek i w sobote w domu ..:/ :D
-
hej wszystkim, melduje sie:) piatkowy wieczor w domu, kolejny.. odpoczywam po calym tygodniu, choc przyjaciolka zapraszala mnie do siebie, nie mialam sily jechac. w ogole ostatnio nie chce mi sie widziec z ludzmi i wychodzic gdziekolwiek, udzielac towarzysko. poza tym z dawnej ekipy niewielu przyjaciol juz zostalo, jakos tak sie wszystkjo rozeszlo.. dziwnie. mysle teraz caly czas o swojej przyszlosci, ze musze wziac ja w swoje rece, dazyc do zdobycia nowej pracy i niezaleznosci- tylko do tej pory zawsze mezczyzna byl przy mnie, a teraz musze (i chce) poradzic sobie calkiem sama. jakos tak mnie mysli takie nachodza, ze mlodosc i beztroska sie skonczyly, ludzie wykruszyli- wiekszosc pozakladala rodziny, albo sie porozjezdzali, albo nie maja czasu. a ja znowu zaczynam od nowa wszystko. tym razem musze zrobic wielki krok i calkowicie przemeblowac swoje zycie. zastanawiam sie nad wyjazdem z polski latem. nie jest lekko, bo wiem, ze musze to wszystko ogarnac i zrobic , znalezc prace , byc moze wyjechac..tak naprawde nic mnie tu nie trzyma-garstka przyjaciol, ale oni maja przeciez swoje zycie, a ja chce sie w koncu wziac za swoje, w koncu mam szanse, bez ogladania sie na kogos ... musze musze musze, ale jakos ciezko mi sie zabrac do tego wszystkiego i wciaz zbieram sily, zamiast dzialac to gadam, eeeh, skad wziac energie i wiare na to wszystko? nie boje sie zmian, ale jednak teraz chyba troche to mnie przeraza, bo zdalam sobie sprawe ze jestem skazana na siebie i sama musze wziac sprawy w swoje rece. kurde ciezkie to wszystko, ale taki przewrót jest konieczny , bo czuje wciaz, ze stoje w miejscu i to juz mi ciązy. dodajcie otuchy..
-
no dzis mu powiedzialam, zeby nie dzwonil nie pisal bo mnie to za duzo kosztuje ze na pewno juz z nim nie bede. wiec tez zaczynam nowy rozdzial, w sumie dzis dostalam mega powera od mojej siostry, ona potrafi dac mi kopa. skupiam sie tylko na szukaniu nowej pracy i nauce jezykow-moim celem jest wyprowadzka z domu ( nie chce mieszkac z ojcem , a w tej chwili jestem zmuszona), a jak do lata tu nic nie znajde to jade do UK do siostry. a docelowo chce mieszkac w hiszpanii, wiec mam zamiar zbierac kase i sie tam kiedys przeniesc- to od dawna bylo moje marzenie:) moja siostra: "oj juz przestan marudzic i skamlac, fajnie byc samemu, nie potrzebujesz nikogo zeby sie czuc dowartosciowana i kochana, prztstan szukac, zacznij zyc a debili omijaj z daleka. " hehe pozdrawiam moze dzis sie ktos odezwie...?
-
przpraszam, wczoraj faktycznie zasnelam. ale dzis wieczorem bede, bo wiecor spedzam sama, wiec na pewno cos naskrobie:) naznaczona, co do mojego bylego-w skrocie- nie nie jestem zla o psychola, bo on ma problemy psychiczne i am to dobrze wie. ale na sptkaniu oczywiscie wmawial mi jakim to on jest juz zupelnie innym czlowiekiem (po miesiacu!!) i wie, jak mnie skrzywdzil i zawiodl moja rodzine itp,ze nie bedzie juz nigdy o mnie zazdrosny. no fajnie i mil, ale jak juz napiosalam- ja w cuda nie wierze, poza tym stracilam kompletnie zaufani do niego.no i pozniej jak gadalismy o naszym zwiazu to juz zaczal sie wypierac, zemnie nigdy nie szarpnal, ze ja przesadzam, hahahha, no mowie wam komedia:) wlasniewidac jak sie zmienil . eeeh, szkoda gadac, ogolnie caly nastepny dzien mnie brzuch bolal z nerwow i stwierdzilam i powiedzialam mu, ze nie jestesmy wrogami i mozemy od czasu do czasu pogadac o duperelac, ale ozadnych spotkaniach nie ma juz mowy, bo mnie to wykanca i nawet moj organizm sie buntuje. a jak bylam sama i przez 2tygodnie sie nie odzywal to swiety spokoj. wiec ma mi oddac resze rzeczy przez moja przyjaciolkei zniknąc, obiecal mi, ze tak zrobi.
-
hej i co zamierzasz zrobic? dac mu szanse?
-
a taki tam, zwykly kumple, juz z nim nie gadam. zaraz sie klade bo juz oczka mi sie zamykaja po calym tyg pracy:) trzymaj sie siostro i badz silna:D a winkko niech ci na zdrowie wyjdzie! BEDZIE DOBRZE!!!
-
aHa lINO-DAj sobie czas tez i na przezywanie bólu, rozczarowania, goryczy. musisz to przejsc i przetrawic te uczucia. a potem juz bedzie tylko lzej
-
lino, jesli z rodzicami masz dobry kontakt- a wierze ze tak-to nikt tak cie nie zna jak oni i czesto rodzice widza po nas ze cos jest nie tak. ty juz zaufania nie odbudujesz- wiem, a nawet gdyby to on by musial stanac na glowie i sie starac, a z tego co widze, to tego nie czyni:/ a zreszta z tego co pamietam, jest starszy od ciebie? wiec powinien byc dojrzaly i takich numerow nie wywijac. jestem z toba kochana- kazde cierpienie uszlachetnia i z tego rodzi sie sila i swiadomosc wlasnej wartosci wierz mi. jeszcze bedziesz sie z tego smiala.dobranocka
-
aha kochanie- nie martw sie, czasem lepiej zatoczyc koło i 3 razy i wrocic do punktu wyjscia, zeby zrozumiec siebie i swoje potrzeby-takze sie nie martw, czas wyleczy rany. teraz wydaje ci sie to niemozliwe i nie do przeskoczenia, ale tak jest. ja tez siedze sama, tez odmowilam wyjscia, potrzebuje teraz samotnosci. w dodatku mieszkam kompletnie sama, bo zgodzilam sie na 2 tygodnie pilnowac mieszkania moich przyjaciol, ktorzy polecieli na wakacje, ale sie nie zalamuje:) jest ok, teraz tego potrzebuje, wiec jakbys chciala gadac to pisz, jestem. pije cytrynowke i rozprawiam o zyciu z kumplem na skypie:D
-
czesc Lino, kochanie, dobrze ze w koncu napisalas (chociaz ktos..). sluchaj, nie osądzaj siebie tak surowo- każdy ma inną granice wytrzymalosci, przechodzi rozne etapy itd, takze nie wzoruj sie na mnie. Ja owszem-jestem silna i twarda baba, ale pierwsze rozstanie przezywalam strasznie i wcale sie tobie nie dziwie- z perspektywy czasu widze, ze to pierwsze bylo najtrudniejsze, a wyobraz sobie, co ja przezywalam, jak rozstalam sie po 9 latach... Daj sobie czas skarbie, niczego nie przyspieszaj-jak nie wiesz, to nie musisz wiedziec dzisiaj! Sama napisalas- "No ale poza slowami to nie ma czynow.. "- powiedzialas mu o tym?? Wiesz, ze z mezczyznami trzeba kawa na ławe. Jesli czujesz w srodku, ze nie ma czynow, a sa slowa, bez pokrycia, to moze potrzebujecie przerwy? Moze pobadz troche sama, sama dojdziesz do tego czego chcesz, a czasami i los jest na tyle łaskawy, ze podsuwa sam rozwiazania. Nie rob niczego pochopnie. Mysl o sobie Wiem ze rozstanie jest rudne, ale rybko, zycie ogolnie jest trudne, no ale mamy je tylko jedno. Mi sie wydaje, ze tu przede wszystkim jest problem , ze ty NIE MASZ DO NIEGO ZAUFANIA. Takie cos jest bardzo ciezko odbudowac, naprawde i wcale sie nie dziwie ze cierpisz. Jakby co to pisz, ja jestem. Wiem, ze ci ciezko, czujesz sie oszukana, ale sorry- facet na erodate nie szuka rozmów i poezji:(
-
Do Upiornego kochanego: "Każdemu można przykleić łatkę... Tylko dlatego, że upiorzyści mają ogon, mówi się o nich, że facet to świnia... świnia to chyba rodzaj żeński? Dla was mogę być knurem, bo każdej "płci" można coś zarzucić, ale po co tracić czas na polemizowanie, na co i tak wpływu nie mamy. Lecz jeżeli ktoś deklaruję chęć zmiany i chce tego... więc zaczyna się myć mniej upiornie, krzyczeć ciszej, pomagać w upiornych obowiązkach dnia codziennego swojej upiorzycy lub idzie po poradę do specjalisty... Upiorny, kochając - czeka na zmiany deklarowane - czynami."----- zacytowalam Cie tu specjalnie, bo chce sie do tego odniesc. Upiorny,, a co jesli, po pierwszych 3 miesiacach zwiazku Upiorzyca byla szarpana popychana i wyzywana? A co jesli 10 razy dawala szansę , slyszalam obietnice poprawy, chęc pojscia do specjalisty i na tej chęci tylko sie skonczylo..? A co jesli Upiorzyca zostawila WAMPIRA i wtedy on zaczal plakac, szalec z milosci, mowiac te same utare frazesy i chec pojscia do specjalisty, a za kilka dni dzwonil i znow ją wyzywal? Czy Upiorzyca ma byc z emocjonalnym Wampirem, ktory nie jest godny zaufania, ktory nie panuje nad swoimi emocjami, a ma 30 lat? Ktory nie potrafi życ bez ciaglej kontroli partnerki? Ktory narobil jej kilka razy wstydu przed przyjaciolmi, ze az sie w czolo pukali i patrzyli na nią z politowaniem? Ktory wyzywa ją od "pojebanej idiotki", by za chwile rzec "moja ksiezniczko"??? Czy ma ona czekac na te czyny jego konkretne, a co jesli ona juz nie chce, bo sie zawiodla tyle razy, boi sie ryzykowac, nie chce byc znow pomiotlem, w dodatku podejrzewa (a raczej wie), ze jego rozwod wcale nie byl z winy "bylej", jak to on i prawie kazdy rozwodnik przedstawia? Ja sie tylko pytam, gdzie jest ta granica milosci, do kiedy mamy dawac szanse, na ile jeszcze pozwolic i uwierzyc? Bo mnie sie wierzyc nie chce, ze dorosly, uksztaltowany czlowiek, po rozwodzie, z dzieckiem, wyprawaia takie rzeczy i nagle sie dokona "cudowna przemiana" pod wplywem milosci. Czyz nie powinno byc tak, ze najpierw pracujemy nad soba, zmagamy sie ze swoimni demonami i pracujemy nad swoja wartoscia i dojrzaloscia, a POTEM DOPIERO wchodzimy w zwiazek?
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 23