Guzia 79
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Guzia 79
-
Dziękuję dziewczyny. Coconut - i tak miała byc większa, także byłam cała w niebiosach, że była mniejsza niż wychodziło z usg. 3 dziewczyny, które ze mną leżały miały odwrotną sytuację, różnica też wynosiła 0,5 kg tylko w drugą stronę, więc niewesoło. Ale w sumie to jak się dostaje takiego bobasa na brzuch tuż po wszystko sie od razu zapomina. Za Ciebie będę dalej trzymała kciuki. Sama nie wiem jak to jest, ale mogę sobie tylko wyobrazić przed jaką trudną decyzją jesteście. Uszy do góry i myśl pozytywnie. Dosiu przygotowana jestem na najgorsze :) tzn ja do wszystkiego tak podchodzę. Zawsze nastawiam się na najgorsze. Tak samo było z porodem (nastawiałam się na 18 godzinne męki itp a urodziłam w 3 godziny (od pierwszego skurczu) , karmieniem piersią i "obsługą" noworodka :) i suma sumarum miło się rozczarowałam. Mała na szczęscie od razu skumała, że mama ma wrażliwe brodawki i że służą one do ssania a nie gryzienia, więc poszło gładko, do tego mleka mam tyle, że mogłabym wykarmić jeszcze z 10 maluchów. Jedyny kryzys miałam jak był nawał w 4 dobie, to wtedy płakałam z bólu, ale na szczęście w miarę szybko przeszło i naturalny laktatorek spisał się na medal :P Najbardziej bałam się tego karmienia, bo wiem że dziewczyny mają różne problemy i sama stwierdziłam, że nic na siłę a jednak się udało. Także psychicznie jestem przygotowana na nieprzespane noce i szaleństwa małej Ani :) Tak naprawdę jedyne czym sie przejmuje to zdrowie z całą resztą można sobie poradzić :) Pozdrawiam wszystkich
-
Hejka wszystkim! Przepraszam, że tak późno się odzywam..... wchodziłam na forum, ale jakąś pustką wiało, więc i ja nic nie pisałam. Dopiero 16.11 o 16:06 urodziłam 3666 kg i 58 cm szczęścia :) Rodziłam naturalnie i o dziwo poród wspominam bardzo miło. Rodziłam sn i może wydawać się to dziwne, ale było bardzo dobrze. Jedyne co to fakt, że byłam już "przeterminowana" więc siłą rzeczy trafiłam na patologię ciąży i koniec końców poród był wywoływany. Malutka jest przesłodka i bardzo grzeczna. Oczywiście wmówiłam jej chyba wszystkie choroby świata, bo wszystkie nieworodki strasznie płakały, a moja mysza prawie nic, tylko spała i spała. I tak jest do dzisiaj, zamiast ona mnie budzić to ja muszę ją (karmię piersią, więc musi ulżyć mamusi :) ) Ostatnio nie usłyszałam budzika i spałyśmy 7,5 godz. Jak się obudziłam to się tak przestraszyłam, że coś jej się stało a ona jak gdyby nigdy nic jeszcze fochem zarzuciła, że ją obudziłam :) Za każdym razem jak mam ją wybudzić to mi tak jej żal, ale jak mus to mus. Na razie jest super i mam cichą nadzieję, ze tak zostanie. Egz - to niesamowite, że już tyle czasu minęło i dzieciątka już takie duże. Oby dalej się tak zdrowo chowały. Światełko, Dosia - Oby maluchy dalej tak rosły, ale ten czas leci.... Giorgio - i ja wierzę, ze Wam się uda. Powodzenia przy następnym podejściu. Odezwij się czasem. Coconut - dziękuję CI za pamięć. Mam nadzieję, ze i Tobie się w końcu uda. Twój wpis zabrzmiał nieco pesymistycznie. Mam nadz. że jednak zmieni sie trochę podejście. Trzymam kciuki. Malutka - wieki nie pisałaś! Napisz coś więcej. Za Ciebie też trzymam kciuki. Asiulka - co u Ciebie? Mam nadz. że już trochę lepiej. Pozdrawiam wszystkich.
-
Hej, Egz napisałam Ci już wcześniej maila, ale zdaję sobie sprawę, że jesteś słodko zajęta :) co do brzucha, to podobno jak na ten miesiąc duży nie jest (to opinie innych :) ale nie ukrywam, że już trochę ciąży, na szczęście czas szybko leci i pewnie te 2 miesiące zlecą ani się zdążę obejrzeć. Bardzo się cieszę, że dzieciaczki zdrowo rosną i macie tyle radości :) Oby tak dalej. Asiulka - powodzenia, odezwij się jak już będziesz wiedziała. Dosia, Inka,Coconut,Alicja,Margi77, Nadiewa, Anika, Kuskus, Misia, Kiki, Tosia, Światełko i wszystkich, których nie wymieniłam pozdrawiam i życzę powodzenia starającym.
-
Egz - gratulacje, tak bardzo się cieszę, że dzieciaczki są zdrowe!!! Pozdrawiam
-
Coconut - dzięki za pamięć :) czuję się dobrze, tzn mówiąc szczerze to gdyby nie brzuch i dodatkowe kilogramy to chyba nawet nie wiedziałabym, że jestem w ciąży. Tzn nic się nie zmieniło, dolegliwości które były przed ciążą są nadal. Wracając do kologramów to rzeczywiscie ciężko mi się przyzwyczaić do nowej wagi i biustu :) tym bardziej że przez ostatnich 10 lat ważyłam max 52 a i to w porywach, wszyscy mówią, ze dopiero teraz ważę tyle ile powinnam, bo wtedy byłam za sucha :) A mi się wydaje, że to po prostu kwestia przyzwyczajenia. Może gdyby ubrania rosły razem ze mną nie "przeżywałabym" tak tego faktu. Tak czy inaczej, jeśli będę miała problem z pozbyciem się zbędnego tłuszczyku na pewno się do Ciebie odezwę :) Jeśli chodzi o małą to w środę mam kolejne USG, więc będę wiedziała coś więcej no i może się opkazać, że jednak będzie mały. Trochę martwi mnie fakt, że bardzo mało się rusza, a może wynika to z tego, że to ja jestem non stop w ruchu. Za Ciebie trzymam kciuki i nie myśl tak intensywnie o wieku i odezwij się czasem. Egz - odezwij się jak będziesz miała chwilkę. Pozdrawiam wszystkich
-
Hejka, Asiulka jestem pewna, że i ty doczekasz swojej Ani :) Ja w sumie już się nie nastawiam na żadną płeć póki co, bo jak na razie każdy mi wmawia chłopca, bo podobno tak wyglądam chociaż wcale jakoś fajnie ze względu na wygląd się nie czuję, wręcz przeciwnie ciężko mi się przyzwyczaić do nowej wagi :( Za tydz. idę na USG i zobaczymy co tym razem wyjdzie :) Jeśli chodzi o upały to może Cię to zdziwi, ale ja je uwielbiam :) dopiero wtedy jakoś funkcjonuję. Za to bardzo źle się czuję, kiedy jest chłodno, o zimnie nie wspomnę. Pamiętam, że 3 pierwsze miesiące ciąży to był horror, bo nie dość, że to była zima to jeszcze tak długo trwała to ja temperaturę odczywalam 2 razy niższą :( pamiętam, że jak byłam w centrum handlowym to wszyscy ludzie porozbierani, a ja dalej trzęsłam się w puchówce :) i musiałam w niej chodzić jeszcze długo na wiosnę, bo tak marzłam. To przez bardzo niskie ciśnienie. Dlatego uwielbiam upały :) zawsze je lubiłam, a teraz to już w ogóle. Na samą myśl, że będę musiała chodzić z dzieckiem na spacery w zimę mam dreszcze :( Pozdrawiam wszystkich. Egz - czekamy na dobre wiadomości.
-
Hejka, Egz - Jak przeczytałam imiona to aż przetarłam oczy ze zdziwienia :) :) :) My wybraliśmy takie same, tzn już wiadomo, ze Jasia nie będzie tylko Ania :) Chociaż nigdy nic nie wiadomo, ważne zeby było zdrowe. Za Waszą trójkę dalej trzymam kciuki. Leżenie w szpitalu pomimo, że nie należy do najprzyjemniejszych, na pewno jest bezpieczniejsze. Jesteś pod stałą opieką, a to jest teraz najważniejsze. Odpoczywaj, bo już Ci niewiele tego odpoczynku zostało :) Ściskam. Misia - Fajnie, że udało Ci się załatwić taką terapię. Życzę, żeby przyniosła jak najszybciej efekty. Pozdrawiam wszystkich. Coconut co u Ciebie, dawno się nie odzywałaś.
-
Egz- Mocno zaciskam kciuki, i mocno wierzę, że wszystko pójdzie dobrze i córcia będzie zdrowa. Jesteście już bardzo blisko, chociaż pewnie strasznie Ci się już dłuży :( dasz radę kochana. Ja dalej pracuję i dopóki się dobrze czuję to chciałabym pracować. Jakoś nie potrafię usiedzieć w domu. We wrześniu planuję trochę przemeblować mieszkanie, więc pewnie wezmę trochę wolnego. A później zobaczymy. Kiki- fajnie ze się odezwałaś :) Myślałam, że chociaż na chwilę przystopowałaś z tą pracą :). Dobrze, ze masz z kim małą zostawić. Ja cały czas się zastanawiam, bo chciałabym od razu wrócić tylko nie za bardzo mi się uśmiecha takiego maluszka w żłobku zostawiać :( ani nieznajomej opiekunce. Wszystkie moje mamy, ciocie itp. też pracują, więc sama nie wiem co zrobić. Mam nadz., że wszystko sie jakoś wyklaruje. Inka - Fajnie, że czasem tu wchodzisz. Pozdrawiam Alicja - Trzymam kciuki, odezwij się czasem. Pozdrawiam wszystkich
-
Cześć dziewczyny, do asiulki - dzięki za gratulacje :) Egz - jak sytuacja? Napisz coś. Malutka - prawidłowe podejście :) fajnie, że znalazłaś pracę jaką chciałaś chociaż trochę to trwało. Życzę powodzenia i odezwij się czasem. Asiulka - mam nadz. że uda Ci się podjąć właściwą decyzję, taką jaka Wam najbardziej będzie odpowiadała. Na gromy i ciosy dot. mojej opinii nie będę już odpowiadała, bo to bez sensu. Tak, jestem złą kobietą i nieetyczną :) Każdy ma prawo do swojej jak i każdy ma prawo składać hołdy plemnikom itp. Nikomu nie bronię. Ale za każdym razem jest jazda na forum, gdy któraś podchodzi do in vitro, skorzysta z nasienia dawcy itp, a podobno goście wchodzą tu tylko dla Egz... :) Pozdrawiam wszystkich
-
Hej dziewczyny, Asiulka - dzięki, też tak właśnie myślałam że jeszcze trochę wcześnie, na razie nie martwię się na zapas. Malutka - fajnie ze się odezwałaś, co u Ciebie? Napisz coś więcej. Pozdrawiam
-
Jakbyś gościu czytał ze zrozumieniem dlaczego nie podeszłam i/lub bym nie podeszła to byś wiedział, że nie miało to nic wspólnego z względami etycznymi tylko po pierwsze ze stanem zdrowia i ryzykiem z tym związanym. I nie za bardzo rozumiem porównanie do utraty bliskiej osoby, no tak, ale zapomniałam, że dla Ciebie plemnik = człowiek, nie wspomnę o zarodku. Więcej w dyskusję się nie wdaję, bo szkoda mi czasu :) Ale ty pisz ile wlezie, jak to Ci ulży :) Tylko uważaj, żeby Ci moherek z głowy nie spadł ze złości :)
-
Egz, też czytająca, Światełko - dzięki za gratulacje, ja się bardzo cieszę najbardziej z tego że mała jest zdrowa nawet jeśli na razie nie czuję jeszcze jej ruchów, albo po prostu nie odróżniam od innych :( Na razie staram się nie martwić na zapas. Asiulka - zarodki są Twoje,a raczej Wasze,a nie Boga (jeżeli on w ogóle istnieje). Szczerze mówiąc to mi się nóż otwiera w kieszeni, jak czytam takie bzdury napisane przez moherów. Asiulka podejmijcie decyzję wspólnie z mężem, bez dzielenia się na forum, bo niestety Polska to wciąż ciemnogród niestety :) Po co masz się niepotrzebnie stresować. Egz - napisz lepiej co u Was? Jak się czujesz? Pozdrawiam wszystkich.
-
Hej, Próbuje od wczoraj wysłać, ale coś mi się nie udaje :( Asiulka pocieszać Cię nie będę, bo sama wiem, że to bez sensu, każda swojego "doła" po przyjściu @ musi zakopać sama, tak to już jest, ale masz rację wymień tą pesymistyczną głowę, a zobaczysz że rezultat od razu będzie. A teraz troche zboczę z tematu, nawiazując do moich obaw to najbardziej się boję, że sobie nie poradzę :( Nie wiem jakoś mam takie dziwne uczucie :( sama nie wiem. Egz - Wiesz że jestem zielona w temacie dzieci i różnicy w wadze, ale naprawdę wierzę, że przy dzisiejszych osiagnięciach medycyny w razie czego tfu tfu malutka sobie poradzi. Musisz być dobrej myśli. Jesteś już tak blisko, że naprawdę ani się obejrzysz, a bedziesz tuliła te dwa cudeńka :) Myślę, że to dobrze, że idziesz na tą obserwację. Nawiasem mówiąc jak ty to zrobiłaś, że przytyłaś tylko 13 kg i to prawie cały czas leżąc. jestem pełna podziwu. Ja już przybrałam 10 kg i naprawdę bardzo uważam na to co jem :( Dobra pierwsze 5 kg to podobno było wyrównanie niedowagi (chociaż ja w to nie wierzę no ale niech będzie) U mnie widać już brzuch i powoli zaczynam się do niego przyzwyczajać, ale do wagi nie a to dopiero połowa :( USG połówkowe mam w przyszły czwartek. Pozdrawiam wszystkich i piszcie co u Was.
-
Marcelinka - niestety nie pomogę, tzn. ja w przeszłosci też miałam różne zachwiania cyklu (szczególnie) zaraz po operacjach, a po 30- tce to już w ogóle, ale nigdy się nad tym nie skupiałam. Może dlatego, że lekarz mnie o tym uprzedził. To ja - "na kaca" najlepsza praca, dlatego marsz do roboty :) Jakiejkolwiek, tylko nie marudź , że "z pracą jest ciężko", bo to nie prawda. Jeśli nie uda się od razu znajdź jakiekolwiek zajęcie. Chocby jakis kurs (nawet taki z funduszy europejskich, albo organizowany przez UP), ważne żeby czymś się zająć, bo siedzenie w domu nie ma sensu, tam nic nie wysiedzisz, a jeszcze się niepotrzebnie zdołujesz.Dobrze, że masz wsparcie w mężu. Skupcie się teraz na sobie, wspólne zajęcia, pasje itp. Co Ci będę gadać :) sama wiesz. Bierz się w garść i przestań biadolić. Coconut - nie ma za co i dzięki za kciuki, bo każda sztuka się przyda :) Ja do rozwiązania (którego się panicznie boję) chyba nie odetchnę, dlatego jeszcze raz dzięki :) Zmieniłaś już lekarza? podjęłaś jakieś działania? Dziewczyny co u Was? Egz jak się czujesz, jak maluchy? Mnie dopadło jakieś okropne przeziębienie. Jutro mam wizytę i mam nadz. że nie jest to jakieś zapalenie oskrzeli, bo okropnie kaszlę :( Prawie 2 lata miałam spokój , niestety musiałam odstawić wszystkie leki na odporność i wiedziałam że długo tak nie pociągnę. Mam nadz. że przejdzie. Pozdrawiam wszystkich.
-
Hejka, To ja - przykro mi że się nie udało, ale jak znam życie to ciąża zaskoczy Cię w najmniej oczekiwanym momencie. Nie pytaj czy zchizujesz, bo jakakolwiek moja odpowiedź nie zmieni sytuacji. Większość z nas zachowywała się tak jak ty i nie ma się co dziwić. Piszesz, że macie dodatkowe stresy, a to niestety jest największy wróg kobiety pragnącej zajść w ciążę. Po sobie mogę powiedzieć, że takie wmawianie sobie, że mi nie zależy niczego nie zmieni... Trzeba przestawić myślenie, ale na siłę tego się nie da zrobić. To kwestia indywidualna i tak naprawdę zależy od wielu czynników. Trzeba też uważać, żeby swoim zachowaniem nie zamęczyć drugiej połówki :) Głowa do góry. Myślę, że prędzej czy później się uda, jedyne co jest potrzebne to cierpliwość. Pozdrawiam
-
Hej, Egz - Trzymam dalej kiuki, zresztą ja od początku Ci mówiłam, że puszczę dopiero jak urodzisz, wcześniej nie. Nie ma co ukrywać, przy Twojej budowie i innych problemach nie ma żartów i trzeba na zimne dmuchać. Co do różnicy wagi to mam nadz. że malutka nadrobi (tak jak u misi). Pocieszeniem (marnym bo marnym) jest to, że na szczęście żyjemy w czasach gdzie takie maluszki przeżywają, więc się nie stresuj na razie niepotrzebnie, bo to też źle wpływa. Skoro lekarz chce Cię zabrać na obserwację to może i lepiej, będziesz pod stałą opieką. Nawet jak byś miała lezeć do samego porodu to nie ma co ryzykować. Teraz każdy dzień jest bardzo ważny. Jeśli chodzi o mnie to niestety te bakterie mam dlatego, ze jak byłam bardzo mała to miałam ciągłe zapalenie oskrzeli, leczono mnie antybiotykami które tak naprawdę obniżały tylko odporność (długa historia). Teraz niestety za to "płacę". Już pisałam, że kiedys (na długo przed ciażą) uporałam się z bakteriami naturalnymi sposobami, jednak jak zaszłam w ciążę (w tym samym cyklu, a jeszcze nawet o tym nie wiedziałam) stan zapalny wrócił, ze względu na g***towne zmiany flory bakteryjnej. Niestety teraz nie mogę leczyć się tak jak poprzednio, bo większość z środków które stosowałam są niedozwolone w ciąży (pewnie dla zasady), a ja nie chcę ryzykować. Sama nie wiem co robić, bo na mnie antybiotyki nie działają. Z antybiogramu brałam już wszystko i niestety mój stan się tylko pogarszał. Więc nie wiem jaki jest sens brania ich teraz. Ruchów jeszcze nie czuję, to koniec 18 tyg. i mam nadz. że wkrótce cos poczuje, na każdym USG jest taki aktywny, a teraz coś się uspokoił :) Misia - ja mam pełną świadomość tego co napisałaś i wcale mnie nie straszysz, bo na temat bakterii wiem więcej niż nie jeden lekarz, a najbardziej wkurza mnie to że w Polsce lekarze bagatelizują sprawę bakterii. Moja bakteria (mówię o tej w szyjce macicy) jest najniebezpieczniejsza dla noworodka i jak się maluch zarazi to praktycznie może się stać najgorsze :( Podanie antybiotyku (na kilka godz. przed porodem) mnie nie przekonuje, bo u każdej kobiety może być inaczej i nie zawsze antybiotyk zdąży zadziałać.Tak czy inaczej jak już będzie bliżej, będę się upierać nad cesarką. Chociaż mówiąc szczerze boję się cesarki jak ognia, bo ja się źle goję i po każdym zabiegu bardzo długo się "wylizuję" i o ile dopóki nie było dziecka to było to do przeżycia, o tyle przy takim maluszku to sobie tego nie wyobrażam :( Oczywiscie jak będzie taka konieczność to się decyduję bez zastanowienia. Na razie jest jeszcze trochę czasu, chociaż nie liczę na cud, że te dziadostwa same się odczepią. Teraz czekam na wyniki posiewu moczu i zobaczymy co dalej. Coconut - skoro czujesz, że lekarz kładzie na Ciebie laskę daj sobie z nim spokój. Myślę, że nawet jakbyś miała dojeżdżać kilkadziesiąt km do jakiegoś innego to warto. Ja tak miałam (tylko, że wtedy nie chodziło o leczenie mojej nieplodności, ale to chyba nieistotne) i powiem szczerze że dla mnie była to kwestia życia i śmierci i od tamtej pory mam oczy i uszy otwarte jak tylko coś u lekarza mi się nie spodoba. Nie poddawaj się kochana. Pozdrawiam wszystkich
-
Hej, dziewczyny przepraszam, że tak długo sie nie odzywałam ale miałam ograniczony dostęp do neta. Poza tym sporo pracowałam i byłam na krótkich wakacjach. To ja - dobrze że masz kompetentnego lekarza. Myślę, że to podstawa. Jeśli chodzi o blokadę to niestety coś wiem na jej temat :( Ja osobiście nie polecam takich metod jak mierzenie temperatury czy robienia testów, bo to tylko pogrąża. Człowiek się niepotrzebnie nakręca, a przyjemności z seksu zero. Sama wydałam na to kupe kasy i nie polecam. Dopiero jak odstawiłam wszystko i przestawiłam myślenie (podobnie jak ty myślałam, że już nigdy nie zajdę w ciążę, wydawało mi się to tak odległe że aż nierealne). Jedyne co Cię może pocieszy to Twój wiek, nie jest tak źle jak Ci się wydaje, u mnie było znacznie gorzej, bo 5 lat więcej. Chyba dlatego się poddałam i to pomogło. Tak czy inaczej chociaż spróbuj myśleć pozytywnie. A moze teraz się udało. Co do Twoich objawów to nie wypowiem się, bo ja miałam całkiem inne, tzn w ogóle ich nie miałam jedyne co to okropny głód. ale trzymam kciuki. Egz - Niesamowite, że Twoje maluchy już takie duże. Na kiedy masz termin? Wyprawkę już skompletowałaś? Jeśli chodzi o krzywą cukrową to rzeczywiście słodkie owoce mogą być przyczyną, mi też lekarz powiedział, żeby ograniczyć spożycie owoców, które zawierają dużo cukru. Trzymam kciuki. Asiulka - ale ta Twoja córa już duża. Niesamowite jak ten czas leci. Kiedy chcesz wrócić do pracy? U mnie na razie w porządku. Pracuje dalej chociaż nie wiem czy powinnam. Zaczęłam też trochę ćwiczyć i od razu lepiej sie czuję. Przynajmniej z zaparciami nie ma problemów. Za to dalej się ciąną problemy z bakteriami tym razem w moczu. Żadne preparaty dozwolone w ciąży nie pomagają. Przy następnej wizycie poproszę o cos mocniejszego. Pozdrawiam wszystkich.
-
Hej dziewczyny i od razu dziękuję za wszystkie miłe słowa :) Egz - myślę, że na razie nie powinnaś się martwić na zapas. Nie wiem też co Ci doradzić, bo kompletnie się na tym nie znam. Trzymam kciuki za córcię, żeby szybko przyrastała na wadze. Dbaj o siebie i maluchy. dziewczyny, trochę się nie odzywałam, bo miałam paskudną grypę żołądkową albo inny dziadowski wirus :( w każdy bądź razie wykończyło mnie to. Często miałam grypę żołądkową, ale w takim zdwojonym wydaniu nigdy i najgorszemu wrogowi nie życzę. Z racji tego, że nie przyjmowałam żadnych pokarmów trochę się martwię co z małym. Płyny niby uzupełniłam, ale nie wiem czy nie powinnam iść na USG. Może któraś tak miała? Dziewczyny, mam jeszcze pytanie z innej beczki. Mam koleżankę, która jest po kilku nieudanych próbach in vitro. Biorąc przykład Egz poleciłam jej Białystok. Pytała mnie też o jakiś nocleg. Egz pamiętam, że ty wspominałaś że jakis fajny nocleg znalazłaś. Dziewczyny jakby wpadło Wam coś do głowy piszcie, każda rada się przyda. Z góry dzięki. Pozdrawiam wszystkich
-
Hejka, Ja tylko na moment. Dosiu, nie pamiętam na jakim etapie przestałąm tu pisać. Tak czy inaczej w końcu udało się usunąć to nadnercze z guzem dokładnie rok temu. Na wynik hist pat czekałam bardzo długo, a to tylko dlatego, ze parametry były na pograniczu, trzeba było powtórzyć. Na szczęście okazało się, że to kolejny guz o granicznej złośliwości. Niestety muszę być pod stałą opieką endokrynologa, bo żyję z jednym nadnerczem i jak będzie coś nie tak to tego organu niestety nie przeszczepiają. Taką kryzysową syt. mającą wpływ może być ciąża, bo jednak to jest taka rewolucja hormonalna, że nie wiadomo jak taki organizm zareaguje. Na szczęście na razie jest wszystko ok. Jeśli chodzi o jajnik, to ja cały czas miałam podwyższony marker i to sporo. Ten stan utrzymywał się od 2009, nie było to bezpieczne dlatego lekarze kazali mi się "wyciąć" Nie uśmiechało mi się to dlatego nie zdecydowałam się (na własne ryzyko). Dziwne jet to, że w cyklu którym zaszłam nagle marker po 5 latach spadł prawie do 0. Nawet powtórzyłam wyniki, bo stwierdziłam, że to pomyłka. Od razu wspomnę, że najpierw były badania, później zapłodnienie :) dlatego to mnie zdziwiło. W sumie dopiero jakoś później skojarzyłam ten fakt. Podsumowując jest dobrze. Na razie przerwałam wizyty, bo w ciąży nie mogę mieć tomografii itp. (tzn w tym przypadku nie jest to aż tak konieczne), poczekam aż urodzę i znowu się zgłoszę. Niestety póki co nie uwolnię się od onkologii, ale i tak jestem zadowolona :) Mogło być gorzej. Egz - USG książkowo, wszystkie parametry w normie. Mały fikał jak szalony i nawet pokazał co ma między nóżkami, tak jak mówiłam chłopczyk. Było wesoło :) Póki co bardzo się cieszę, że jest zdrowy i rośnie. Co u Ciebie? Pozdrawiam wszystkich
-
Dziękuje bardzo. No jakoś zleciało, sama nie wiem kiedy. Jutro zaczynam 13 tydz. Po południu mam USG genetyczne, Mam nadz. że będzie wszystko ok. Pozdrawiam :)
-
Hej, Egz - dziękuję, nie wiem dlaczego, ale jakoś czuję że będzie chłopczyk. I wszyscy dookoła mi to mówią :) dlatego nie wiem dlaczego, ale czuję się na chłopczyka. Za Ciebie i maluszki dalej trzymam. Wierzę, ze będzie dobrze. Aga28 - jestem w 12 tyg. (a wyglądam co najmniej na 16 ) Ja już z niecierpliwością czekam na te kopniaki :) Niesamowite jest to, że te maluchy tak szybko rosną. Trzymam za Was kciuki. Jeżeli chodzi o zaparcia to szczerze mówiąc nie za bardzo sobie radzę, powiedzmy tak sobie. Dzisiaj na przykład w ogóle nie mogłam spojrzeć od rana na te suszone owoce :( Więc już wiem, że jutro będę się męczyć. Pozdrawiam wszystkich.
-
Egz, ja też nie mam neta w telefonie, póki co nie jet mi to potrzebne do szczęścia ;) żeby mieć spokój z pracą zrezygnowałam nawet z neta w domu, bo pewnie cały dzień bym na nim wisiała :P Teraz muszę mieć, bo pracuję z domu. Nie ważne a ty kochana leż i odpoczywaj, teraz dzieciaczki i Ty jesteście najważnejsi. Cały czas trzymam kciuki. Mamo2cudów - fajny pomysł z tym lnem, tylko, że ja zupy nie jem codziennie :( co najwyzej 2 lub 3 razy w tyg. Póki co znalazłam sposób z suszonymi figami. Zalewam wrzątkiem 3 figi i 2 morele i śliwki i zostawiam na całą noc. Rano na czczo wypijam taki "kompocik" z suszu, a po śniadaniu (około 2 godz.) zjadam owoce z jogurtem. Trochę działa. Misiu jak sobie przypomnisz nazwę tego zioła daj znać. Ja już jestem po USG. Na razie jest wszystko ok, mój maluch bryka i wierzga już strasznie. Pomimo, że ma dopiero niecałe 5 cm machał rączkami i nóżkami jakby chciał gdzieś uciec, chyba badanie mu się nie podobało :) Lekarz powiedział, że wszystko w porządku. Serducho bije jak dzwon, tętno prawidłowe. Trochę się uspokoiłam po tej wizycie. We wtorek mam USG genetyczne, więc dowiem się już czegoś więcej. Egz kilogramami się nie przejmuj, ja jestem dopiero w 12 tyg, a już przytyłam 6 kg :( z tym, że lekarz mi powiedział, że startowałam z lekkiej niedowagi, więc organizm po prostu wyrówał tą wagę, a wynika to pewnie z tego, że brak mi adrenaliny i innych stresików :) Teraz jedyną adrenalinę funduje mi mój maluch raz na miesiąc, jak go widzę :) Szczerze mowiąc to nawet sobie nie zdawałam sprawy, że już zobaczę kość nosową i stópki mojego dziecka. Pozdrawiam wszystkie dziewczyny, które się starają i wszystkie stałe bywalczynie (Egz, Mam dosć, Dosię, Tosie, Asiulkę, Misię, Mamę2cudow, agę28lbn, Światełko, Fusię) i wszystkie, które podczytują lub czasem się udzielają. Inka, Alicja mam nadz. że kiedyś do nas wrócicie.
-
Hej, Egz, mam nadz. że nie piszesz ponieważ cały czas leżysz i wypoczywasz i że Twoje dzieciaczki dalej radośnie brykają. Fusia - niestety w moim przypadku otręby się nie sprawdziły. Właściwie to nic nie pomogło. Tego siemienia nie mogę przełknąć, po prostu z każdą próbą mi się cofa :( Misia u mnie na razie ok. Jutro mam wizytę, więc zobaczymy. Nie widziałam malucha już 3 tyg i pewnie sporo urósł. Pozdrawiam wszystkich.
-
Hej, Egz, ale zmartwiłaś tym wpisem. Wyobrażam sobie co musiałaś przeżywać. Będę trzymała kciuki, żeby maluchom nie chciało się za szybko wyjść. Bądź dobrej myśli i dużo leż. Nie ma co ryzykować. Ściskam kochana i nie stresuj się, chociaż wiem po sobie, ze to prawie nie wykonalne. Asiulka - co ty za pierdoły wypisujesz, jaka misja? Wracaj i nie pisz więcej głupot :) To forum otwarte każdy ma prawo pisać i nie pisać. Każda rada się przydaje i słowa otuchy tym bardziej. Pozdrawiam wszystkich.
-
Hej, Dosia pamiętam, że bardzo cierpiałaś z powodu wzdęć. Ja luteinę biorę dopochwowo. Nie wiem czy to ma wtedy takie znaczenie. Tylko na początku brałam tą pod język. Dziewczyny, ja oprócz lnu wszystko stosowałam regularnie. Zastanawiam się czy ten mielony len mogę dosypywać do jogurtu czy koniecznie muszę pić. Spróbuję go zaparzyć, ale będę miała problem z przełknięciem tego "gluta". Chyba mimo wszystko spróbuję, ale jak znam życie to zwymiotuję, bo tak reaguję na konsystencje (smak mi nie przeszkadza tylko właśnie konsystencja). Dzięki za wszystkie rady. Spadam do sklepu ze zdrową żywnością. Pozdrawiam. i odzywajcie się jak najczęściej.