Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Guzia 79

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Guzia 79

  1. Hej, Woda z kapusty nie działa, piłam bardzo długo jak miałam te bakterie, i w sumie to ani na bakterie, ani na zaparcia wtedy nie pomogła. Z wodą ze śliwek nie próbowałam, ale będę i dam znać. W sumie to już nawet w akcie desperacji ostatnio zjadłam 2 jabłka i popiłam je szklanką wody i nic, kompletnie nic. Dziewczyny, dzięki za rady, jakby Wam się jeszcze coś przypomniało piszcie. Pozdrawiam
  2. Mamo2cudów activie piję od lat, codziennie, ale właściwie tylko ze względu na walory smakowe, bo na mnie nigdy nie działała. Zawsze cierpiałam na wzdęcia itp, właściwie niezależnie od tego co zjadłam. Tylko jak piłam te zioła to było ok, ale teraz nie chce ryzykować. Właśnie tak myślałam, że to siemie trzeba pić, żeby poskutkowało. Nie wiem czy dam radę. W sumie to tracę nadzieję i nawet wątpię czy to pomoże. W ogóle to chyba fiksuję, bo mam taką huśtawkę nastrojów, że już nie daję rady. W ogóle się nie cieszę, to straszne. Patrzę w lustro i mam dość. Nie wiem co się dzieje. Mam nadz. że to minie, że zaakceptuję zmieniające się ciało :( Prawie cały czas mam zły humor i fuczę na wszystkich dookoła, sama się z tym męczę :( Pozdrawiam
  3. Egz - niestety ani woda na czczo, ani morele, ani czysty błonnik, kefiry, jogurty nie pomagają :( Pomijając już fakt, że mnie odrzuciło od tych rzeczy. Zapomniałam Ci odpowiedzieć na temat witamin. Teraz biorę Femibion. Wcześniej brałam witamin plus mama. Trochę mi się wydaje, że jakaś nagonka marketingowa jest na ten fembion, nawet Pani w aptece tak stwierdziła. Sama nie wiem, koszt jest 2 razy taki jak w przypadku innych suplementów. Zobaczymy. Nie wiem tylko czy mogę tą jedynkę przeciągnąć. Na opakowaniu pisze, że należy brać do 12 tyg. Później już 2. Trochę szkoda wyrzucić prawie pół opakowania. Aga28 - gratuluję dzieciaczków! Jak stosujesz to siemię lniane. Pijesz? Jeżeli trzeba pić, to u mnie chyba odpada, nie zmuszę się przez zawiesistą konsystencje. Jabłek jem dużo, ale mi nie pomagają :( Sama już nie wiem. Egz - co do wózków się nie wypowiem, bo się nie znam :) Ale myślę, że w tym przypadku chyba inwestycja się opłaca, a kasa zawsze się jakoś znajdzie. Też już bym chciała być na etapie wybierania wózka :) Chociaż wybór jest tak duży, że można zwariować, też mam nadzieję, że opinie użytkowniczek pomogą podjąć decyzje ( o ile nie namieszają bardziej :P ) Pozdrawiam wszystkich
  4. Egz, po tym co piszesz nie wydaje mi się, żeby Twoim maluchom było źle, brykają i fikają na całego, a ty mówisz że mogą mieć za mało miejsca :) Ale Ci zazdroszczę, też już bym chciała to poczuć. Ale jeszcze muszę trochę poczekać, a czas dłuży mi się niemiłosiernie pomimo tego, że wróciłam do pracy. Chyba każda z Was tak miała, czas od badania do badania to koszmar. Egz wózeczek fajny, koszt wysoki, ale myślę że czasami warto zainwestować, tym bardziej, że taki wózeczek będziesz mogła później sprzedać. Ja kolejne badanie mam 19/04. A USG genetyczne 23/04. Jedyny objaw ciąży to wilczy apetyt. Mam wrażenie, że mam w brzuchu nie jednego malucha a trzech :) Zachcianek żadnych jeszcze nie mam, no chyba, że zachciankami można nazwać chęć na wszystko :) Jedyne co mnie ostatnio zaczęło męczyć to zaparcia, żadne naturalne środki nie pomagają :( piłam też lactulosum ale nic z tego, męczę się przeokropnie. Przez te zaparcia mój brzuch wygląda jakbym była co najmniej w 5 miesiącu. Jak znacie jakieś sposoby z chęcią wysłucham. Dziewczyny, dzisiaj odebrałam wyniki badań i wszystko w normie oprócz moczu, ma odczyn zasadowy. Wiem, że muszę go zakwasić, bo to świetne środowisko dla bakterii. Nie za bardzo wiem tylko czym. Bo nie za bardzo chcę robić coś na własną rękę. Jedyne co chyba mogę pić to żurawina. U mnie to tyle, piszcie co u Was. Pozdrawiam
  5. Hej, Dziewczyny, jeszcze raz dziekuję za słowa otuchy. Egz - masz rację, przeszłam ciężki czas, naprawdę myślałam, że to koniec i nigdy się nie uda. Najgorsze jest to ze człowiek nawet nie jest świadomy do końca tego co się dzieje w jego głowie. Nigdy wcześniej tak paskudnie się nie czułam, ale nie ukrywam, że nie wiem czy sama bym sobie z tym poradziła. Tak czy inaczej pomimo, że się udało zajść w ciążę, dalej jestem pełna obaw o moją ciążę. Same rozumiecie. Wczoraj byłam w szpitalu po wypis. Rozmawiałam z tymi dziewczynami, z którymi leżałam. I niestety jedna czeka na poronienie. Tzn. lekarze mówią, że ciąża jeszcze żywa, ale nie ma już nadzieji. Krwawi non stop, już nic nie mogą zrobić :( Tylko moge się domyślać co czuje. Jeśli chodzi o poród, to w ogóle bym pewnie o tym nie myslała gdyby nie pobyt w szpitalu. Ja w ogóle nie boję się bólu, tylko błędu lekarza najbardziej. Macie rację, może i nie ma nacisku na porody naturalne, ale na przykład w tym szpitalu gdzie leżałam (i gdzie jest dobry oddział neonatologii) nie ma wyboru, lekarze czekają do końca i naprawdę decyzja o cesarce to ostateczność (oczywiście poddejmuje ją lekarz, a nie pacjentka). Ja uważam, że pomimo wszystko kobieta powinna sama o tym decydować. Niestety w naszym kraju pomimo demokracji o wielu kwestiach wbrew pozorom nie możemy decydować, czasami strasznie mnie to wkurza. Wracając do cesarki czy porodu siłami natury, nie wiem co jest lepsze. Wszystko ma swoje plusy i minusy, jednak nie chciałabym sytuacji gdzie lekarz podejmuje decyzję za poźno. Dobra koniec zamartwiania się póki co. Jeśli donoszę tą ciążę to mam nadz. że będzie wszystko ok. Egz - napisz coś więcej. Lubię Twoje wpisy o maluchach. Jak się w ogóle czujesz ? Kiedy masz następne USG? Dziewczyny, które się starają Alicja, Inka, Starająca i wszystkie, które tu piszą nie traćcie nadzieji. Zobaczycie, że w końcu się uda.
  6. Swiatełko - nie zauważyłam Twojego wpisu, bo chyba akurat pisałam. Może i tak, w każdym bądź razie żadnego śladu po nim nie było. Szalona chmurko, wiem że to zależy od szpitala, tylko w mojej okolicy wszystkie szpitale, które mają super opinie (jeśli chodzi o poród i opiekę nad kobietą, podejscie itp) nie mają oddziału neonatologii, a dzieciaczki w razie problemów są przewożone do innego (właśnie tu gdzie leżałam) który nie ma super opinii jeżeli chodzi o sam poród, ale za to oddział dla noworodków ma naprawdę dobry. Z okolicznych szpitali właśnie tu przywożą noworodki karetkami (jeśli jest coś nie tak). Dla mnie to ważne, przez te cholerne bakterie. W razie w wolałabym być z maleństwem w jednym szpitalu. Poza tym jest blisko, a to też plus. Sama nie wiem. Jest jeszcze dużo czasu. Zobaczymy. Pozdrawiam
  7. Dziękuję Szalona chmurko, kciuki na pewno się przydadzą, tak bardzo chciałabym już być na Twoim miejscu. Ja tak naprawdę nie obawiam się samego porodu , tzn bólu, to jakoś przeżyję. Największa panika ogarnia mnie na samą myśl o błędzie lekarza. Np. za późna decyzja o cesarskim cięciu (jeżeli takowe będzie konieczne - w ogóle to mnie wkurza ta nagonka na rodzenie siłami natury lub karmienie piersią na siłę). Niby staram się o tym nie myśleć, ale teraz jak byłam w tym szpitalu to takich opowieści sie nasłuchałam rodem z horrorów :( same wiecie jak to działa na psyche. Wiem, że jeszcze mnóstwo czasu i po drodze wszystko sie może zdarzyć, ale po tym pobycie zaczęłam o tym myśleć. Moze niepotrzebnie. Pozdrawiam i dzięki jeszcze raz.
  8. Dzięki dziewczyny za słowa otuchy. Wczoraj wyszłam ze szpitala. Byłam badana normalnie + USG. USG wyszło super, dzidziuś zdrowy jak ryba, nic się nie dzieje. Jeśli chodzi o badanie dopochwowe, to niestety to plamienie to brzydka wydzielina (taka brudna) i lekarz do końca nie stwierdził co to, nie za bardzo chciał zwalać winę na bakterie. Od razu ze szpitala pojechałam odebrać posiew i wyszedł czysty (Dawałam przed szpitalem). Z tym, że jestem pewna, że to dlatego, że tym razem wymaz był brany tylko z pochwy. nie dopilnowałam tego, żeby lekarzowi powiedzieć, żeby pobrał z szyjki, bo tu zawsze były bakterie. Dziwne to, ale posiew z przedsionka pochwy zawsze był czysty, to szyjka zawsze była zainfekowana. Teraz dopiero wizytę mam 19/04, więc znowu poproszę o pobranie wymazu (tym razem z szyjki), ale tym razem pojadę do innego laboratorium. Na razie mam leżeć do końca tygodnia. Później jak nic się nie będzie działo wrócę do pracy, ale nie w pełnym wymiarze. Trochę też popracuje zdalnie. Ja i tak bym tak nie wyleżała non stop w łóźku. Dopóki nie ma takiej 100% konieczności. mam zamiar być w ruchu, bol ja już dostaje do glowy :( po tych 7 dniach. Zależy mi też żeby popracować jak najdłużej. A później zobaczymy. Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki za dodanie otuchy. Napiszcie co u Was. Dziewczyny znacie jakąś fajną stronkę z ciekawymi i szybkimi obiadami, tzn z przepisami na obiady. Zjadłabym coś dobrego, a już sama za bardzo nie wiem co :P podzielcie się jakimiś swoimi propozycjami. Dziewczyny wiecie może co z Giorgio? Wieki się chyba tutaj nie pokazywał. Mam nadz. że jemu i żonie się udało.
  9. Dzięki Asiulka, niestety dobre myśli uciekły, bo ja znowu zaczęłam plamić :( niby na brązowo, ale to wystarczy, żebym to została parę dni jeszcze :( Jak mnie zbadają dopochwowo to klapa :( Zaraz będzie obchód to zobaczymy. Mam nadz. że zlecą tylko USG. Co do kościoła to mam podobne zdanie i na samą myśl jak sobie pomyślę to mnie trafia. Jak słyszę jakie nasz kościół, księża i inne "pisiory" herezje wygadują na temat in vitro to mi ręce i piersi opadają. Dobra nawet się nie nakręcam, bo nie wolno mi się denerwować :( Dzięki jeszcze raz i pozdrawiam
  10. Asiulka to podobnie jak ja z tymi świętami, też jakoś ich nie czuję... a teraz to już w ogóle nie czuję :( Ale póki co dzięki za dodanie otuchy. Dziewczyny jestem już trochę lepszej myśli, przestałam plamić. Mam naprawdę nadzieję, że mnie jutro wypuszczą. Jutro ma być ordynator, więc mam nadz. że się zgodzi. Pozdrawiam wszystkich.
  11. Asiulka, nie przejmuj się, ciesz się Świętami z rodzinką. Ja już czekam byle do wtorku, mam nadz. że wyjdę, bo już do głowy dostaję. Egz - tak, się przestraszyłam, że aż strasznie ciśnienie mi podskoczyło i myślałam, że mi serce z piersi wyskoczy :P Na szczęście póki co plamię mniej i dalej na brązowo. Czekam aż całkiem przestanę. Na bakteie ie dostałam nic, w sumie to mało ich tu to interesuje. Nic za bardzo ze mną tu nie robią tylko mam leżeć dopóki nie przestanę plamić. Jak wyjdę to pójdę jeszcze do mojego lekarza. Ale już wiem, że on mi nic nie da. Powiedział, że on do końca trzeciego trymestru nic nie daje, bo może to zaszkodzić maluchowi. Antybiotyk da mi później. Nie spieszy mi się do tego antybiotyku, bo tak jak pisałam mi żaden antybiotyk na to nie pomógł :( szalona chmurka - ze mną też właśnie leżała dziewczyna, która dostała strasznego krwotoku, że zlana była po same skarpetki :( ale na szczęście dobrze się to skończylo i już poszła do domu. Ja mam nadz. że to ostatnie krwawienie :( Wypoczywajcie dziewczyny i cieszcie się świętami. U mnie za oknem ostro sypie :( śnieg oczywiście. Pozdrawiam wszystkich, Wesołego, zimowego Alleluja!!!
  12. Hej, Pewnie masz rację, ale i tak w domku lepiej leżeć, ale jak mus to mus. Najgorsze jest to, że wszyscy w rodzinie musieli się dowiedzieć przez tel :( bo przecież musiałam powiedzieć, że na świeta nas nie będzie :( Wcześniej nikomu się nie chwaliliśmy, bo same wiecie jak to jest. Jak jest jeszcze wcześnie nie ma co się chwalić. Juz trudno, jutro będę miała całą pielgrzymkę w szpitalu z worem jedzenia :) Ja jestem w 9 tyg teraz. jak miałam USG, lekarz powiedział, że ciąża żywa i on nie widzi skąd to krwawienie. Niestety kazal też nastawić się na najgorsze :( bo krwawienie było bardzo obfite. Teraz dalej plamię, ale na brązowo. Niestety powiedział, że nie wypuszczą mnie dopóki nie przestanę plamić. Po prostu boją się że za chwilę tu znowu wrócę :( Także na razie leżę, jem i trochę pracuje i przynajmniej czas mi szybciej leci, a ja nie myślę i się nie zamartwiam, bo to chyba jeszcze gorzej wpływa na płód. Pozdrawiam.
  13. Hej, Piszę ze szpitala, Asiulka dostałam nospę, luteinę dopochwowo, i cyklonamen (chyba, nie widzę końcówki nazwy) każą czekać to czekam :( chociaż wolałabym leżeć w swoim domku. Nie mogę wyjść bo dalej plamię :( i boją się, że znowu tu wrócę. dlatego nie mam za bardzo wyboru :( Są święta i USG i tak pewnie będę miała robione dopiero po :( Zobaczymy. jeszcze raz wesołych Świąt.
  14. Inka - strasznie mi przykro, dla Ciebie to pewnie teraz puste słowa... i się wcale nie dziwię :( nawet nie wiem co powiedzieć... Odczekaj i walcz dalej. Strasznie to wszystko niesprawiedliwe. Chyba żadne słowa tutaj nie pomogą. Nowe dziewczyny - będę szczera ponieważ nawet w minimalnym stopniu nie mogę Was zrozumieć, bo ja sama nie miałam nigdy siły podejść do in vitro :( pomijając kwestie zdrowotne... podziwiam Was za siłę i walkę. Nie poddawajcie się, bo takie przykłady jak Egz są dowodem na to, że w końcu się udaje. Przepraszam, że tak szybko, ale ja dziewczyny niestety raczej Was nie zarażę już ciążowymi fluidkami, bo prawdopodobnie nie utrzymam tej ciąży :( Wczoraj ze strasznym krwawieniem trafiłam do szpitala. Nic nie bolało i nic na to nie wskazywało, a jednak pojechałam do szpitala, bo myślałam że to koniec, ale lekarz stwierdził: ciąża jeszcze żywa, zostaje Pani, poza tym kazał nastawić się na najgorsze, bo to nie było tylko plamienie. Dzisiaj niestety dalej to samo, ale dzisiaj to tylko plamienie, ale jednak. Tak czy inaczej Święta mi się szykują w szpitalu. Niby psychicznie jestem na to gotowa, ale wszystko szło tak dobrze, że myślałam że nie będzie problemu :( Lekarz mi powiedział, ze to prawdopodobnie wina bakterii :( zresztą cały czas czuje pieczenie i dyskomfort i te okropne upławy :( Dziewczyny wesołych i cieplutkich Świąt Wam życzę i jak zwykle spełnienia tego jedynego marzenia .... dla Wszystkich. Pozdrawiam
  15. Hej dziewczyny, Tosia, serdeczne gratulacje, pamiętam, że miałaś duże problemy, potem zniknęłaś. To było dawno temu. Jednak się udało! Jeszcze raz gratuluje. Egz - dzięki za troskę, na USG byłam dopiero wczoraj, maluch ma już 1,76 cm i jest o jeden dzień starszy niż wynika z @. Serducho bije jak dzwon pomimo że na zdjęciu USG wygląda jak mały misiu panda :P Także się uspokoiłam chociaż nie do końca bo mam te okropne bakterie, które są bardzo dużym zagrożeniem i mogą niestety wywołać poronienie. Lekarz powiedział, że jak maluch będzie silny to sobie poradzi. Dał mi tylko to co mógł (pimafucin) który kiedyś brałam i i tak mi nie pomógł. Więc nie wiem czy jest sens pakować to w siebie. Czuję ogromny dyskomfort przez to dziadostwo i sama już nie wiem co mogłabym wziąć żeby to się odczepiło. Nic mnie nie uspokaja, nawet to że dostanę antybiotyk i będzie dobrze. Tak długo się na to leczyłam, że psychicznie nie daję już rady. Do tego mam takie upławy, że co godzinę muszę zmieniać wkładkę :( Nie mam złudzeń, że uda mi się tego pozbyć. Zobaczymy. Kolejne USG 19/04. Egz - to niesamowite co piszesz o swoich maleństwach :) Aż nie mogę uwierzyć!! Cudownie też, że pozbyłaś się tych bakterii. To bardzo ważne. Inka - dalej trzymam kciuki. Pozdrawiam wszystkich.
  16. Inka, dalej kibicujemy :) Szczerze Ci życzę, żeby to było ostatnie i szczęśliwe podejście. Trzymam kciuki. Odpoczywaj i dbaj o siebie. Pozdrawiam
  17. Hej dziewczyny, Inka- Trzymam kciukasy. Z całej siły. Za dwóch :) Egz - ale super, jejku jesteś już tak daleko, ani się obejrzysz, a będziesz z maluchami na spacer chodzić :) Super, strasznie się cieszę :) Jeśli chodzi o bakterie to mam nadzieję, że żadnego złego wpływu na maluszki mieć nie będą. Cieszę się, że nareszcie jesteś szczęśliwa, należało Ci się to :) Dziewczyny, wiem, że podadzą mi antybiotyk, ale mnie to nie uspokaja :( czytałam wiele wyznań dziewczyn o bagatelizowaniu przez lekarzy tej bakterii :( Dla mnie to zmora, ja się latami na to leczyłam, i tego niestety nie da się wyleczyć na stałe, przynajmniej w moim przypadku :( No cóż pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że nic złego sie nie stanie. Dziewczyny, mam nadz. że to rozdrażnienie szybko minie, bo już sama ze sobą nie mogę wytrzymać. Ja nawet nie mam za bardzo huśtawki nastrojów, tylko non stop mam focha :) i to jest straszne. Poza tym mam jakieś dziwne przeczucia :( Nie mogę się doczekać następnego USG, i chyba zadzwonię do lekarza i chyba wcisnę się na wizytę jeszcze przed świętami. Pozdrawiam wszystkich.
  18. Inka- Trzymam kciukasy oby to był szczęśliwy transferek :) Życzę Ci tego z całego serducha!!! Tylko się nie zamartwiaj za bardzo, bo to chyba nigdy nie pomaga. Uszka do góry! Będzie dobrze. Egz - chyba napisałyśmy w podobnym czasie i nie przeczytałaś mojego wpisu. Przepraszam ze Cię molestuje, ale interesuje mnie ta Twoja bakteria :( Mogłabyś napisać coś więcej, co Ci wyszło? Dzięki z góry.
  19. Inka, odezwij się, kiedy masz transfer? A może już miałaś. Skrobnij słówko. Pozdrawim i trzymam kciuki.
  20. Hej dziewczyny, Egz - u mnie w porządku. Fizycznie nic nie czuję, żadnych objawów, ale psychę mam rozjechaną :( non stop humory, 0 energii, nic mie się nie chce :( mam ochotę zamknąć się w jakimś kokonie i tak już zostać. Mało się ruszam i obwód pasa mi sie zwiększył. Do tego mam zaparcia (zawsze miałam, ale mogłam sobie z nimi radzić, teraz nie za bardzo, bo lekarz powiedział, żeby do 3 miesiąca nic nie brać). I ogólnie paskudnie się z tym wszystkim czuję. Poza tym wróciła u mnie moja bakteryjna zmora - Streptoccocus agalactiae, śmiertelna bakteria dla noworodka :( Ja się na to leczyłam ze 3 lata jak nie dłużej) i udało mi się tego świństwa pozbyć naturalnymi środkami, nic innego nie działało a próbowałam wszystkiego) Teraz czuję, że znowu wróciła, nie robiłam jeszcze posiewu, ale po objawach nie mam wątpliwości. Tym bardziej jestem wkurzona, że wiem że na to cholerstwo nic nie działa (brałam prawie wszystkie antybiotyki z antybiogramu) więc nie wiem czym będę to leczyć, bo żadnych naturalnych bakteriobójczych środków raczej w moim stanie nie będę mogła przyjmować. Jestem pełna obaw pomimo, że wiem, że jeżeli dostanę na czas antybiotyk (ja i dziecko) to nic nie powinno się stać, ale myślę o tym co będzie jak nie dostanę na czas :( Egz- jaka bakteria u Ciebie wyszła? Mam nadz. że nie ta co u mnie i szybko sie jej pozbędziesz. Będziesz też musiała zrobić posiew przed porodem, bo te france lubią wracać. I kochana odpoczywaj, póki masz czas, bo jak się maluchy urodzą to czeka Cię orka, słodka ale orka :) Trolewna - jak to szybko zleciało :) Pomimo, że nie jest Ci lekko widac że jesteś badzo szczęśliwa. Nie martw się na zapas swoim synkiem, zobaczysz że wszystko się jakoś poukłada i ani sie nie obejrzysz jak mały będzie biegał i rozrabiał z bratem. Fajnie, musi być wesoło u Was w domu :) Mam nadz. że tak jak mówisz mnie rownież kopnie hormon szczęścia, bo jak na razie to jestem na wszystko zła i w ogóle taka ociążała :( na nic nie mam ochoty, tylko bym leżała, a to do mnie nie podobne :( Misia - to niesamowite co piszesz! Dzielny ten Twój synuś. Jak sobie w ogóle radzisz? margi77,światełko, asiulka, Dosia, fusia, też czytająca i inni dziękuję za pamięć. Pozdrowienia
  21. Hej dziewczyny, Jestem już po USG, szłam do tego lekarza z duszą na ramieniu, ale na szczęście póki co jest ok, pęcherzyk ciążowy jest pełny i mierzy 1,06 cm widziałam na razie tylko taką kropeczkę :) Umiejscowiła się tak w rogu i schowała :) Póki co jeszcze jest dość wcześnie, i mam przyjść za 3 tyg. Chyba, że będzie coś się działo to od razu dzwonić. Dostałam też luteinę na podtrzymanie. Lekarz kazał o siebie dbać i się nie denerwować. A z tym będzie najgorzej :( Karty ciąży nie chciał zakładać, bo to za wcześnie. Nie pozostaje mi nic innego jak czekać. No i czekam też na jakieś objawy ciąży, bo na razie spokój (oprócz tych piersi). Lekarz nie chciał mnie straszyć chyba, ale powiedział, że prawdopodobnie mam macicę lekko dwurożną. Nie wyszło to wcześniej, bo podobno widać to dopiero jak kobieta zachodzi w ciążę (i histeroskopii i HSG) ale to już pewnie wiecie. Egz - wiem, ze ty masz tak zbudowaną macicę. Nie chciał mnie też za bardzo maltretować tym USG i dopatrywać się niewiadomo czego, bo to jednak jeszcze wcześnie. Na razie nie myślę o złych rzeczach, muszę tylko spać na brzuchu, bo mam do tego silne tyłozgięcie i dobrze by było jakby się ta macicia szybko obróciła :( Tylko póki co nie jest to możliwe bo piersi przeszkadzają. Egz- tyle radości bije z Twojego wpisu, że non stop o tym myślę, będziecie mieli od razu parkę! Chyba marzenie każdej z nas :P Odpoczywaj i uważaj na siebie. Nie forsuj się. Trzymam kciuki i dopiero będę spokojna jak urodzisz :) Biorę witaminki, ale inne niż te co mi podałaś, bo akurat tych w aptece nie było wzięłam te z firmy olimp labs, mają dodatkowo wyciąg z żurawiny. Jezeli chodzi o wycieczkę, to z tego wszystkiego zapomniałam spytać, na razie przestałam o tym myśleć. Mam jeszcze szybkie pytanie co do tej herbaty, załamać się mozna hibiscus jest nawet w mięcie z cytryną, jakiej firmy pijesz tą żurawinową z cytryną? Ja na żurawinę po moich wszystkich zapaleniach nie mogę patrzeć, ale skoro nie zawiera hibiscusa będę musiała się zmusić. Inka - Dalej trzymam kciuki, oby wszystko poszło dobrze. Myśl pozytywnie! Na tym topiku jest zawsze tak, że albo jest wysyp ciąż i wtedy topik ożywa, albo nie ma ich wcale. Teraz zaczął się wysyp więc i na Ciebie kolej. Buziaki. Czekamy na wieści. Światełko - nieśmiało dziękuję, chociaż jak zobaczyłam moją kropeczkę to zaczęło to do mnie docierać :) widocznie tak miało być. Zresztą mój lekarz powiedział, ze szybciej zachodzą pacjentki, które nie wiedzą, że mają jakąś potencjalną przeszkodę typu PCO itp, niż te których problem leży w psychice. Zazwyczaj jak kobieta odpuszcza to zachodzi. Tak już jest. Yadwinia - ta lekarka przyjmuje w Katowicach, niedaleko spodka. Ona z zawodu jest lekarzem, ale zajmuje się irydologią. Pozdrawiam wszystkich
  22. Hejka, Misiu fajnie ze znajdujesz czas na odpisanie pomimo pewnie sporych obowiązków, no i mam nadz. ze Twój synek ma się dobrze i pozbył się tych wszystkich problemów ze zdrowiem. Masz rację, u mnie zawsze dużo się działo, czasem aż za dużo :( Tak naprawdę to wszystko miałam na swoje życzenie, bo zawsze się w coś wpakowałam :) Ogólnie dużo wrażeń. Inka - jeszcze raz dzięki, ale ja jeszcze nie mam odwagi się tak całkiem cieszyć (pomijając fakt że dalej to do mnie nie dociera), ale u Ciebie czuję optymizm w poście i to jest fajne :) tak trzymaj, a ja trzymam kciuki. myśl pozytywnie albo w ogóle :) wtedy na pewno się uda. Ja bardzo podziwiam dziewczyny, które podchodzą do in vitro, ja sama nigdy bym się chyba nie zdecydowała, chyba nie wytrzymałabym napięcia, i całej tej "otoczki" dlatego też od niedawna powiedziałam sobie "dość", widocznie nie można mieć wszystkiego, pierwszy raz zaplanowałam bez myślenia "a co będzie jak zajdę?" Wiecie o czym mówię, choćby o głupim planowaniu urządzaniu mieszkania, czy wakacji dużo do przodu. Przez tyle lat zawsze miałam to na uwadze, np. nie kupowałam na zapas ubrań, bo z xs mogę się zrobić xl :), nie wykupywałam wakacji first minute itp. a w tym roku nie dość że obkupiłam się w ubrania już na wiosnę i lato, to jeszcze ponownie urządziłam mieszkanie wg swoich fanaberii, to jeszcze zaplanowałam podróże na cały rok :( Teraz myślę, co robić :( czy rezygnować i odzyskać chociaż trochę pieniędzy czy jechać :( sama nie wiem, bo już nawet nie chodzi o tą podróż samolotem 4 godz ale o to, że będę daleko od mojego lekarza w razie gdyby coś się stało, sama nie wiem, dziewczyny co myślicie? jeszcze nie miałam nawet wizyty, więc nie miałam okazji porozmawiać z lekarzem. Pozdrawiam wszystkich.
  23. Hej, Dosia - masz rację, ja w sumie nie wierzyłam że tak jest, tzn medycyna nie uznaje irydologii jako nauki medycznej i nawet gdzieś obiło mi się o uszy, że lekarze, którzy się za to biorą mają być odsunięci od prawa tytułowania się dr medycyny, ale to chyba tylko projekt. Tak czy inaczej myślę, że warto się przejść (tylko do kogoś sprawdzonego). Ja w sumie nie miałam nic do stracenia, wizyta nie kosztowała majątku, a te zioła które tam wykupiłam kosztowały tyle co wszędzie. za zioła zapłaciłam okło 100 zł, do tego jeszcze ta lekarka poleciła mi takie naturalne tabletki ziołowe Sedivitax firmy Abocca (znam tą firmę i dlatego wzięłam bez wachania. Śpię po nich jak dziecko :) Oczywiscie teraz nie biorę. Fusia1234 - nie wiem czy mogę tutaj podawać namiar :( podaj proszę maila to Ci prześlę na priva i napiszę wszystko. Egz - nie strasz mnie z tymi piersiami :( już nie mogę ich zaakceptować (niestety nie lubię dużych biustów :( ) a co będzie później to nie myślę. Jak u Ciebie? Dalej Trzymam kciuki Ewikula - dzięki za pozdrowienia, u mnie to na razie za bardzo radości nie ma, pomijając fakt, że z radoscią jestem ostrożna bo to bardzo wcześnie to jak na razie non stop mi się chce płakać i nie mogę nad tym zapanować. Huśtawka daje mi się we znaki :) Mam nadzieję, że przestanę myśleć o innych niedogodnościach i jak do mnie dotrze ten fakt będę się cieszyć, po póki co widzę wszystko w czarnych barwach :) Pozdrawiam wszystkich
  24. Hej jeszcze raz, Dzięki za miłe przywitanie, ale dziewczyny nie dziękuję jeszcze za gratulacje bo się nie podpalam na razie, ja dopiero wczoraj zrobiłam test, bo się zorientowałam ze jakos za długo się czuję "przed okresowo" (wiecie jakie to uczucie) i w sumie tylko dwa objawy do mnie nie podobne: podwójna porcja obiadu i np jak wracałam z zumby to jeszcze jadłam to co zostało, co zazwyczaj nigdy mi nie smakowało już. No i piersi które zaczęły rosnąć i ledwo dopiełam się w koszule do pracy :( ja strasznie nienaturalnie wyglądam z tym dużym biustem, bo ważę teraz 51 kg przy wzroście 168 i to głupio wygląda. Zawsze miałam duzy biust ale jak schudłam to poleciał i był do zaakceptowania, tzn nie odczuwalam tak bardzo skutków grawitacji :P A jak wczoraj spojrzałam w lustro to od razu szybko policzyłam i przestało mi pasować. Ja już nawet przestałam liczyć kiedy miałam dostać @, bo organizm zawsze sam mi się przypominał. Poza tym przez problemy nerwicowe wszystko mi się rozregulowało. Sama w sumie nie byłam do końca pewna i w tym miesiącu miałam się umówić do endokrynologa, bo w czerwcu usunęli mi w końcu tego guza z nadnerczem i byłam pewna, że to jakieś zmiany hormonalne. A tak w ogóle to jeszcze jakiegoś polipa mi ostatnio (3 tyg. temu) lekarz znalazł i stwierdził, ze dobrze będzie zrobić histeroskopie, a przy okazji HSG (do którego nie mogłam się przemóc oczywiscie ze strachu). Od niczego mnie nie odrzuciło, moze to jeszcze za wcześnie. No i jakos nagle zaczełam powoli autem jeźdźić,przestałam się spieszyć. I to by było na tyle. Dziewczyny ja jeszcze nie mam odwagi się cieszyc, niestety większosć moich koleżanek ostatnio poroniło :( Może to złowieszcze podejście, ale tak mam. Pomijając fakt, że dalej jestem w szoku, ale teraz wiem ze to się stało bo kompletnie o tym nie myslałam, zresztą jak będę miała tylko chwilkę to opiszę wszystko. Egz - Dla Ciebie szczególne podziękowania :) Za wszystko. Dziewczyny, ja w sumie zadnej konkretnej przyczyny nie miałam stwierdzonej, tzn sporo różnych utrudnień typu: macicia w bardzo silnym tyłozgięciu, przebyte operacje w jamie brzusznej które "dzięki" którym miały być zrosty (lekarz to obstawiał), słabe nasienie partnera itp. Ale ja juz nie miałam siły walczyć, bo ja non stop jeźdżę po szpitalach na kontrolę (głównie na onkologię) i dlatego mi się już przestało chcieć walczyć. Poza tym ja i tak bałabym się podejść do in vitro (chyba że na cyklu naturalnym) właśnie przez to jedno nadnercze. Na razie nie mam żadnej wizyty, jestem zielona w temacie, muszę się doszkolić, ale też nie zamierzam szaleć :) do pracy normalnie chodzę, tylko nie za bardzo mogę się skoncentrować przez to wszystko. Dziewczyny muszę zmykać do domu, jutro opowiem resztę. Pozdrowionka i dzięki za wszystko. Ps. Egz, pamiętam że pisałaś mi o jakiś super witaminach ale nie pamiętam nazwy :( nie biorę nawet kwasu foliowego a chyba powinnam. Buziaki Ps. Przepraszam za chaotyczne i z błędami wyrażanie myśli :)
×