Guzia 79
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Guzia 79
-
Cześć dziewczyny, Nie wiem czy mnie jeszcze pamiętacie (za wyjątkiem starej ekipy) Nie pisałam ze 2 lata albo i dłużej :( , bo nie ukrywam, ze mi się trochę życie skomplikowało, poza tym będę szczera do bólu ale męczyło mnie rozczulanie się i panikowanie ciężarnych i tych które dzieciątka juz miały... nie zrozumcie mnie źle, ale pewnie same wiecie że percepcja kobiety starającej się o dziecko jest bardziej przewrażliwiona :( dlatego wolałam zniknąć. Nie mam tak złotego charakteru jak nasza Egz, której muszę szczególnie podziękować bo przesłała mi fluidy :) Tak, doczekałam się 2 kresek na teście w momencie kiedy się poddałam... i zaplanowałam życie bez dzieci żeby się juz nie nakręcać. Nie wiem co będzie dalej, bo na razie jestem w ciężkim szoku i strachu. Napisałam tutaj ponieważ na pewno są dziewczyny, które się starają i tracą nadzieję. Dzisiaj wiem że czasem trzeba stracić nadzieję, żeby później ją odzyskać. Pozdrawiam.
-
Cześć dziewczyny, macie rację. Bardzo mnie wspierałyscie kiedy miałam problemy więc należy Wam sie wyjaśnienie dot. mojego zdrowia. Tak naprawdę musiałabym pisać ze dwa dni odnośnie tego co miało miejsce w między czasie. Ale żeby nie przynudzać napiszę tylko jaki jest finał. Po kolejnym pobycie w szpitalu, który oczywiście znowu nie wniósł nic nowego do sprawy strasznie sie wkurzyłam, ponieważ znowu w karcie konsultacyjnej, w rubryce wnioski: Zlecono wykonanie rezonansu magnetycznego za 6 m-cy... Oczywiscie diagnoza nie została postawiona: operować czy nie. Niestety musiałam sie zwrócić do kogoś o pomoc, bo swoje znajomosci już wykorzystałam i jak wiadomo bez większego rezultatu. No i ten ktoś poruszył niebo i ziemie, aby cos się ruszyło :) Z dobrym skutkiem na szczęście :) Okazało sie, ze na razie nie muszę być operowana, a jedynie monitorowana (tzn guz, który na szczęscie okazał się nieczynny hormonalnie) co 3/4 m-ce - tylko USG. Jezeli chodzi o jajnik markery robiłam i niestety wciąż wysokie, jednak nie aż tak, zeby dawały znaki do niepokoju. Jednak na usg chodzę co miesiąc i na razie żadnych zmian. Mam świetnego lekarza, który wyłapuje wszystko :) i badanie trwa długo... czego strasznie nie lubię , ale przynajmniej mam pewnosć, że jest dokładne. Cały czas mam świadomość, ze prędzej czy później będę musiała usunąć cały narząd rodny dla mojego bezpieczeństwa jednak na razie o tym nie myslę. Na razie nie myślę też o chorobie, zresztą bardziej od tego guza (którego w ogóle nie czuje) daje mi popalić moja bakteria :( której nie mogę niczym wytępić :( Pomimo zastosowania wszystkich dostępnych specyfików, odpowiedniej diety itp stan zapalny jest coraz gorszy :( Nie wiem juz co robic, a pychicznie jestem po prostu wykończona przez tego intruza :( Dziewczyny gratuluje wszystkim mamuśkom przyszłym i obecnym :), trzymam kciuki za synka Misi, za dziewczyny, które czekają na testowanie :) i oczywiscie za wszystkie, które nadal sie starają. Trzymajcie się i nie poddawać mi się nigdy ale to nigdy. Giorgio a ty sie odezwij, bo dawno Cię tutaj nie było. Buziolki dla wszystkich w szczególnosci dla Egz, która zawsze pamięta o wszystkich :) A co u siostry która zawsze nas wspierała?
-
Cześć kochane, Wpadłam tylko na chwilkę, żeby Was pozdrowić i pogratulować nowym mamusiom: Dosia - cudownie, ze Maciuś jest juz z Wami :) Oby tak dalej zdrowo się chował. Misiu - Gratulacje kochana, mam nadzieję, ze synuś już ma się lepiej i że jak najszybciej będzie z Wami. Pozdrowienia dla córci. Trzymaj sie kochana, wszystko będzie dobrze. Egz,Alicja, Lilia Wodna, Kiki, Myszka, Fiolet, Sportsmenka, Malutka, Inka, Ja też trzymam, ja trzymam, Giorgio, Sara, światełko, Moluś, i dla reszty uczestników Pozdrowienia.
-
Cześć Kochane, Dziewczyny dziękuję za pamięć. Na początek oczywiście serdeczne życzenia na ten Nowy Rok. No i przepraszam ,ze dopiero teraz się odzywam, ale nie dość że moje życie prywatne wywróciło się do góry nogami to jeszcze w pracy oddychałam rękawami, ale teraz na szczęście już mam asystentkę i jest git. Zaczęłam żyć jednym słowem mówiąc :) Nie za bardzo miałam jak napisać, ponieważ wraz z odejściem mojego męża odszedł internet :) a tak jak pisałam w pracy nie miałam nawet czasu zjeść kanapki. Ale wszystko nadrobiłam. Aluś - strasznie mi przykro... wiem, ze moje słowa na niewiele się zdadzą ... ale czytając o kolejnych niepowodzeniach zastanawiam się DLACZEGO TAK JEST????? Chyba nie pozostaje nam nic innego jak czekać i uzbroić się w cierpliwość. Egz - Kochana już Ci to pisałam setki razy, ale napiszę jeszcze raz :) nie wiem babolku skąd ty bierzesz tyle siły, i w ogóle czasu zeby o nas wszystkich pamiętać i do każdego napisać :) Ja od początku mówiłam że w Twoim przypadku to tylko kwestia czasu i tak jak napisałam kiedyś Twój organizm potrzebuje porządnej regeneracji. Wiem, że ciężko jest nie mysleć o czymś czego tak bardzo się pragnie, ale chociaż popróbuj się wyluzować do tego czerwca. Myślę, że dobrze ci to zrobi. Misia, Dosia - ale ten czas zleciał! to niesamowite, życzę spokojnego porodu (znaczy bez komplikacji) i przede wszystkim zdrowia dla kruszynek. Kiki - kobieto odpoczywaj jak najwięcej, robota nie zając nie ucieknie. Super że dobrze że sie czujesz, ale dbaj o siebie i maluszka. Myszka - dobrze, ze masz takie optymistyczne podejście. No bo przecież dlaczego miałoby sie nie udać :) Powodzenia. Fjolecik - i jak po zabiegu? Jak wyniki? Amberek - co u Ciebie? mam nadz.ze już doszłaś do siebie, i zaczęłaś nowe zycie... Odezwij się Malutka - też rzadko piszesz... udało się juz coś znaleźć? Sportsmenka - Tobie też trochę czasu zostało, wykorzystaj go jak najlepiej. I może niemyślenie o dzidzi zrobi Wam niespodziankę ;) Sara - mam nadz. że malutka wkrótce sama zacznie siadać. Inka - co u Ciebie? Giorgio - dawno sie nie odzywałeś chyba... mam nadz. ze wszystko w porządku u Ciebie i żony. Tak króciutko co u mnie ... tak jak napisałam życie wywróciło mi się do góry nogami i tak naprawdę, jakby kiedyś ktoś mi powiedział, że tak się to wszystko skończy w życiu bym nie uwierzyła (nie, nie jestem w ciaży :) ) Ale na razie potrzymam Was jeszcze trochę w niepewnosci :) ale nie specjalnie :) Muszę jeszcze kilka spraw wyjaśnić, i się rozwieść.... Mój mąż też bardzo tego chce ze wzgledu na wyjazd za granicę, ale pozew możemy złożyć dopiero w maju.... To by było na tyle. Na pewno się odezwę. Pozdrowienia dla wszystkich, do których nie napisałam Ja trzymam, ja też trzymam, Ariss i wszystkich starających się.
-
Cześć kochani, To i ja sie przyłączę Niech Święta Bożego Narodzenia i Wigilijny wieczór, tak jak cały nadchodzący Nowy Rok upłyną Wam w szczęściu i radości. Aby przy świątecznym stole nie zabrakło światła i ciepła rodzinnej atmosfery. Pozdrawiam Was wszystkich
-
Cześć kochane, ja znowu tylko na chwilkę :( żeby dodać Wam otuchy :) Lilia wodna - congratulation!!!!!! Chyba nie ma nic cudowniejszego niż zobaczyć dwie istotki, które tyle czasu przezimowały w Twoim brzuchu :) i czekały :) Bardzo się cieszę, ze wszystko w porządku, oby tak dalej, no i żeby szybko przybierały na wadze :) Alicja - trzymam mocno kciukasy, żeby te trzy zarodeczki zostały z Tobą do samego końca. Uważaj na siebie i odpoczywaj teraz. Egz - nie wiem skąd ty kobieto masz w sobie tyle powera!!!!! , ale cieszę się, że zdołałaś się tak szybko pozbierać. Jestem z Ciebie dumna, że masz siłę żeby walczyć dalej i wspierać dziewczyny!!! A Tobie się uda, jezcze nie wiem kiedy, ale na pewno się uda!!!! Misia - ty tez niedługo bedziez tuliła swoje pociechy :) To niesamowite, że jeszcze niedawno robiłaś betę... :) Oby wszystko poszło sprawnie. Dosia - Ty już też jestes na finiszu, ale to zleciało :) Za Ciebie też trzymam kciukasy, zeby wszystko poszło sprawnie i w miarę bezboleśnie :) kiki34 - Mam nadzieję, że juz dumnie paradujesz z brzuszkiem i się nie ukrywasz :) Uważaj na siebie i przystopuj z pracą. Dziewczyny kurczę muszę uciekać, ale pozdrawiam mocno Inkę, Myszkę, Fijolecika, Molus, Światełko, Nadzieję, Sarę, Sportsmenkę, Ja też trzymam, ja trzymam, Amberka i Giorgia (który zniknął :) ) I wszystkie dziewczyny, ktorych nie znam, a które tu piszą (pomarańczki też :) ) Pozdrawiam
-
Cześć kochane, Dosiu, ja niestety nie mogę się z Tobą zgodzić, miałam laparoskopię i nie wspominam jej zbyt dobrze :( Pomimo, że powłoki brzuszne nie są otwierane to jednak jest zabieg, jakby na to nie patrzeć. U mnie na przykład było tak, że mi popuszczały te klipsy (na wskutek ostrych wymiotów po narkozie) i prawie bym się wykrwawiła :( Na wskutek czego 2 dni lezałam pod kroplówką...Także od tego czasu sama myśl o jakimkolwiek zabiegu mnie przeraża. Fjolecik - ja myślę, że w Twoim przypadku warto byłoby się jeszcze poradzić jakiegoś innego specjalisty. Co do zrostów i endometriozy rzeczywiście można ją tylko wykluczyć poprzez laparoskopię. Jeżeli masz skierowanie i mozesz zrobić zabieg na NFZ to myslę, że warto. Będziesz przynajmniej miała pewnosć co do endometriozy, zrostów i drożności jajowodów. Pozdrawiam Dziewczyny trzymam za Was kciuki.
-
Przepraszam, że dopiero teraz, ale od środy do wczoraj leżałam na wpół żywa :( dorwał mnie wyjątkowo paskudny wirus grypy żołądkowej i trzyma praktycznie do teraz :( Kochana Egz - myślałam o Tobie leżąc plackiem i modliłam się, żeby tym razem się udało. Dzisiaj jak przeczytałam Twój wpis ogarnęła mnie wściekłość, ale wiesz co .... myślę, że naprawdę w Twoim przypadku to tylko kwestia czasu, a ty przecież masz go jeszcze sporo. Na razie odpocznij i przynajmniej przez chwilkę staraj się o tym nie myśleć chociaż wiem, ze ciężko. Przytulam mocno
-
Niestety dopiero dzisiaj mogłam wejśc na kafe. Egz - ogromnie się cieszę, że doszło do transferu. Dalej się modlę, zeby kruszyna została z Wami już na zawsze U mnie dalej nie za ciekawie :( ale sama jestem sobie winna... Pozdrawiam wszystkich.
-
Egz - ja sie będę modlić za Twoja komóreczkę, i trzymać kciuki żeby przetrwała. Nie stresuj się tymczasem, a przynajmniej się postaraj. Ta jedna słabiutka potrzebuje przyjaznego środowiska do zagnieżdżenia :) Mocno trzymam żeby sie udało
-
Egz, mocno przytulam jestem z Tobą całym Wierzę,że będzie dobrze.
-
Egz - kochana to jest Twój czas !!!!!!!!!!! Ja też mocno trzymam Tylko mi się tak kobieto nie stresu :) !!!! Pełen luzik, a zobaczysz że będzie dobrze Pozdrawiam wszystkich , obiecuje że napiszę, jak tylko uporam sie z milionami problemów, w tym z rozwodem. Inka - czy mogłabym do Ciebie napisać na priva .... wiesz w jakiej sprawie ... Będę wdzięczna.
-
Dziewczyny, ja też za Was trzymam i to całkiem mocno :) W sumie jak tak spojrzeć wstecz to statystyki nam/Wam się poprawiają dlatego głowa do góry :) i myślcie pozytywnie! Na pewno się uda. Alicja - masz nosa ;) Na razie nic nie powiem... jak się więcej wyjaśni to tak jak napisałam wszystko opiszę ze szczegółami :) Trzymajcie się i trochę wiaryyyyyy kobiety!!!!!! Pozdrowienia dla wszystkich
-
Cześć złe kobiety ;) i mężczyzno Dziewczyny dziękuje za ciepłe słowa i wsparcie, u mnie trochę się pozmieniało.... historia conajmniej dziwna ... no i dla mnie trudna, ale opowiem Wam wszystko ze szczegółami, trochę to pzypomina Modę na sukces, tylko "przystojniaka" Ridgea brakuje :D Kiki jeżeli chodzi o ten syropek to potrzebne Ci bedą 2 spore cebule, głowka czosnku lub więcej (czosnek broń Boże Made in china :) ) słoik miodu najlepiej lipowego (200/250 gr wystarczy), cytryny i szklany słoik z pokrywką. Kroisz cebule i czosnek na kostke i układasz po kolej warstwami: cebula czosnek zalewasz miodem, cebula czosnek miód itp. Każdą warstwę musisz troszkę ugnieść i tak do końa aż wypełnisz słoik i skończysz składniki. Te proporcje to ja tak daje na oko, jeżeli nie będziesz miała tyle miodu to mozesz zasypać cukrem, ale myślę że miód bedzie lepszy. Na koniec uklepujesz składniki i zakręcasz słoik, po czym odstawiasz w jakieś miejsce, byle nie za ciepłe typu kaloryfer :) Jak cebulka puści soczek syropek jest gotowy do picia (po około 24 godzinach).Odstawiasz słoik do lodówki i pijesz 3 razy dziennie po 3 łyżki. Odlewasz te trzy łyżki do jakiejś szklanki i wciskasz do tego sok z cytryny (ja zawsze z połówki bo bardzo lubię) zresztą sama będziesz regulować smak. Cytrynę możesz też dodać w trakcie robienia syropu np. wcisnąć ze dwie do środka, ale lepiej będzie jak będziesz sobie wciskała każdorazowo świeżą do syropku, lepiej smakuje. Ważne, żeby pić to nie tylko jak sie jest przeziębionym, naprawdę wzmacnia odpornosć. Fakt faktem zapach i oddech nie są zbyt przyjemne, ale smakuje całkiem dobrze (ja lubię) i jak będziez piła z meżem zapach nie bedzie Wam przeszkadzał :P Jakbyś miała jeszcze jakieś pytania pisz. Acha i najważniejsze: dobrze, żeby słoik nie stał w lodówce dłużej niż 8 dni. Jeżeli nie dasz rady pić 3 razy dziennie pij 2. Buziak dla wszystkich!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Trzymajcie się dzielnie i czekajcie na mnie, wkrótce dołączę
-
Dosia spróbuj syropku z cebuli, czosnku miodu i cytryny, naprawdę pomaga. Tylko trzeba pić codziennie tzn. przez całą jesień i zimę. Jeżeli chcesz przepis chętnie podam. Ja cały czas walczę z bakteriami (teraz infekcja przeszła na gardło i ucho :( ) i ten syropek naprawdę pomaga, przynajmniej na tyle, że nie kicham i żadne grypsko mnie jeszcze nie złapało, a wszystkich z mojego najbliższego otoczenia już tak. Buziolki dla wszystkich. Ps. Dziewczyny chciałabym już być na takim etapie jak wy, ale niestety musze jeszcze oczekać :( Amberek doczytałam, że ty też się rozwodzisz, czyli masz podobną sytuację jak ja. Jeżeli mogłabym Ci w czymkolwiek pomóc lub będziesz miała jakieś pytanie napisz do mnie na priva: sar_enka@gazeta.pl i nie daj się kobieto i napisz pozew z orzekaniem o winie! Niech mu pójdzie w pięty!!!! a swoją drogą widać,facet nie wart ani jednego włosa z Twojej ślicznej głowy :) Trzymaj się dzielnie.
-
Cześć kochane, pamiętacie mnie jeszcze??? Stare bywalczynie pewnie tak, na pewno tak, nowe pewnie nie, więc się przywitam Dziewczyny dziękuję Wam za pamięć, ja obiecuję nadrobić zaległości i napisze do każdej z osobna. Na razie w moim życiu burza, powiem więcej, trąba powietrzna :) Nie ukrywam, ze na razie mi ciężko, sprawa wyznaczona na 03.11. (tak wiem, że to baaarrddzooo nieetyczne się rozwodzić :) i zaraz spadną na mnie grady typu "co Bóg złączy niechaj człowiek nie rozdziela" (gradobicia spodziewam się nie ze strony dziewczyn z topiku, to chyba jasne). Kochane ja dalej o Was myślę, jak tylko sytuacja się u mnie uspokoi będą dalej pisała no i wszystko Wam opiszę. Trzymam za Was wszystkie kciuki. Dbajcie o siebie i nie poddawajcie. Wielki buziak Ps. Dziewczyny nie odpowiadajcie na takie beznadziejne zaczepki. Zgadzam się, że każdy może wyrazić swoja opinię, ale to nie forum pod tytułem "co myślicie o in vitro" ==>> uwaga do Pani nakłaniającej nas do adopcji. Skoro uważa, że to taka piękna i prosta sprawa niech sama adoptuje kto jej broni, a swoje etyczne poglady niech wyraża na innych forach. Bo my tutaj złe kobiety jesteśmy :) , wymuszamy i stymulujemy własne cykle, przez co ingerujemy w naturę, bo przecież dla nas nastaje już czas menopauzy :) Powinnyśmy już zażywać Menostop i Clymagyn, a nie pregnyl na pęknięcie pęcherzyka. Działamy na szkodę naszego organizmu, do tego wszystkiego korzystamy z komórek dawcy i hodujemy sobie dzieci na siłę, które później oczywiście będą rozpieszczonymi bachorami, lub dziećmi społecznie upośledzonymi. Bardzo złe jesteśmy i nieetyczne, więc proszę się z nami nie zadawać :) Boże kobiety wstyd mi, że żyję w jednym kraju z takimi rodakami. Dzisiaj po obejrzeniu porannych wiadomości i opini biskupów i innych ŚWIĘtOJEBLIWYCH księży doszłam do wniosku, że cofnęliśmy się do czasu średniowiecza, niedługo osoby decydujące się na in vitro będą pewnie kamieniowane... No i póki co rezygnuje z oglądania i słuchania porannych wiadomości, bo kawa i ciacho przestały mi smakować :(
-
Kiki, Sportsmenka, Fijolecik - trzymam mocno kciukasy, zeby każdej z Was się udało Pozdrowienia dla wszystkich. Odezwę sie w późniejszym, bo ostatnio katusze przeżywam w związku z moją nieciekawą sytuacją, ale to nie temat na teraz. Czekam na dobre wieści :)
-
Cześc kochani, Dziewczyny dziękuję za pamięć i przepraszam ,że tak długo się nie odzywałam, ale jak pewnie doskonale wiecie w życiu mi się poprzewracało i naprawdę nie miałam do niczego głowy. No i jeszcze potrzebuję trochę czasu. Tak to już jest, ze takie topiki jak Nasz żyją dzięki temu, że są ludzie (tacy jak Wy), którzy mają wspólny cel. Ja na razie muszę się usunąć na bok. Mam nadz. że nie będziecie miały do mnie żalu. Poza tym głęboko wierzę w to, że ten topik już wkrótce przekształci się w topik dla mamusiek i tatuśków i takie osoby jak ja bedą tylko "intruzami" :) Zasługujecie na to w pełni. No i widzę, że wszystko ku temu dąży. Topik sie obudził, a ja mam szczerą nadzieję, że "w tym rzucie" zaciążą wszyscy. Tą cudowną passę szczęśliwie zakończy Egz, Malutka, Inka i żona Georgia :) Bo dziewczyny, które teraz startują będą się już cieszyły małymi brzuszkami :) Kochani dziękuję za wsparcie, które tu otrzymałam i życzę Wam przede wszystkim cierpliwości i wytrwałości w walce o to JEDNO MARZENIE. Walczcie do ostatniej kropli krwi i ostatniej złotówki wydanej na te cholerne badania itp. bo warto!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
Witajcie bebeczki i Giorgio, Inka - miło Cię znowu widzieć. Dobrze, że wróciłaś. Sporstmenka - ja tak myślałam, że ty sobie te wakacje przedłużłaś :) No i super wiadomość, że podchodzisz do IUI. Coś się ruszyło :) a wsparciem służymy oczywiscie Mam nadz. że teraz będziesz częściej wpadać. zamyślona - do mnie też zapukała @ :( ale nie spodziewałam sie, że będzie inaczej. Najgorsze jest to, że rozregulowały mi się cykle, całe życie miałam jak w zegarku co 28 dni, a teraz przychodzi jak jej się podoba chyba się starzeje :( A tak poza tym u mnie nic ciekawego, wczoraj miałam kolejne spotkanie z kolejnym lekarzem (po znajomości oczywiście). Obejrzał mój przypadek i pocieszył, ale tylko dlatego że nie był chirurgiem tylko onkologiem od chemioterapii. Polecił mnie kolejnej lekarce (którą zresztą znam z onkologii) i mam do niej zadzwonić w dniu przesuniętego rezonansu czyli 24.09. i ona ma mnie poprowadzić i "zmusić" lekarzy do podjęcia decyzji, zebym juz nie musiała tkwić w zawieszeniu. Powiedział mi też, że niestety mój przypadek nie jest czarno-biały i z racji mojego młodego wieku sprawa jest trudna. Mam nadz. że coś się ruszy. Na razie w sumie się tym tak bardzo nie przejmuje, bo nigdzie mi się nie spieszy. To co spędza mi sen z powiek to moja bakteria, której niestety w żaden sposób nie potrafię się pozbyć :( spróbowałam już chyba wszystkiego, teraz skończyłam kolejną kurację antybiotykiem, który niewiele pomógł. może troszkę objawy ustąpiły, ale wiem że to dziadostwo jest dalej we mnie. Chyba nie ma już sensu wydawać kasy na kolejne leki i inne cuda. Jedyna i ostatnia nadzieja to autoszczepionka, dlatego po odczekaniu około miesiąca od antybiotyku zrobię wymaz i zadzwonię do laboratorium do Warszawy,a później się tam wybiorę. Szczerze mowiąc to już mam dość tracę nadzieję, ze kiedykolwiek uda mi się z tego wyleczyć :( Pozdrawiam serdecznie wszystkich i zyczę udanego weekendu.
-
Hejka, dziewczyny ja dzisiaj tylko na chwilkę wpadłam :) U mnie dzisiaj kolejny dzień zimy, brrrrrr, 10 stopni zaledwie :( Chociaż i tak dobrze, że nie pada i nie ma tego okropnego wiatru. Alicja - to wspaniała wiadomość i mam nadz. że sfinalizujecie transakcję. Jesteś już bliżej niż dalej :) Amberek - trochę nieciekawa ta Wasza sytuacja, i wg mnie Twój mąż powinien jasno i wyraźnie dać do zrozumienia byłym teściom, że nie powinni wpychać nosa w nie swoje sprawy (chodzi o Wasze zycie i związek) co nie oznacza, ze trzeba zerwać całkowicie kontakt. Z tego co opisujesz musisz być niesamowicie cierpliwą kobietą :) Dosia - masz prawo do humorków, a Twój mąż nie ma wyboru, musi je znosić ;) Egz - problemy zazwyczaj umacniają związki. Cieszę sie, ża masz oparcie w swoim mężu, miło się czyta Twoje wpisy pełne optymizmu. Jestem pewna, ze słońce jeszcze dla Was zaświeci i to ze zdwojoną siłą A gdzie reszta dziewczyn???? Buziaki
-
Hejka wszystkim, Ale u mnie ulewa od samego rana :( i jest paskudnie zimno na dodatek, z japonkami już sie pożegnałam :) Do tego wszystkigo musiałam dzisiaj jechać na takie spotkanie, około 120 km i naprawdę jakbym mogła to bym je z chęcią odwołała, bo załączyłam już w biurze ogrzewanie :P i nic tylko siedzieć w ciepełku :) Do tego wszystkiego humor mam wisielczy, wczoraj rozmawiałam z mężem (kolejny raz) i w sumie do żadnych sensownych wniosków nie doszliśmy, tzn ja nie doszłam. Problem tkwi w obojgu niestety... a mi się już nudzi, bo zawsze jest tak samo, przez tydz. dobrze, a później znowu jak mu nie wskaże palcem to nic nie zrobi, naprawdę już mnie to wkurza i nie wiem czy jest sens marnować życie i żyć w takiej stagnacji. Póki co nic mnie już nie cieszy i jestem zmęczona załatwianiem wszystkiego sama. On niestety całe życie miał wszystko podane na tacy i tak mu było wygodnie, o wszystko troszczyli sie rodzice, nawet o to żeby skończył studia,za które oczywiscie mamusia zapłaciła :) ale nie ważne, znowu się Wam pożaliłam trochę :P Egz - kochana jak sie miało taki długi urlop to nie dziwota, że nie chce się z niego wracać :) A biorąc pod uwagę pracę/harówę którą masz to dopiero. Jeśli chodzi o tego babsztyla to ignorowanie go to najlepsze wyjście, to ją wkurzy jeszcze bardziej :) a ty się nie będziesz niepotrzebnie denerwowała. W ogóle to powinnaś chyba czasem tupnąć nogą szefowi, no bo przecież nie mogą nakładać Ci obowiazków w nieskończoność :) bo nam Cię w końcu wgniotą w ziemię :) Trzymam kciukasy za Twój egzamin, czy cokolwiek to nie jest, ważne żeby się udało, a na pewno tak będzie :) fijolecik - my też najprawdopodobniej decydowalibyśmy się na inseminację, tzn. lekarz po analizie naszych wyników, a raczej męża stwierdził, że się kwalifikujemy. Rozmawialismy na ten temat i nie mielismy oporów. Powiem Ci więcej, od razu decydowalibyśmy się na in vitro, bo jak większość dziwczyn stwierdziła inseminacja daje małe szanse, a my nie chcieliśmy tracić czasu. Ale na razie to odeszło w zapomnienie. Myślę, że Twój mąż potrzebuje czasu na podjęcie takiej decyzji, mężczyźni patrzą trochę inaczej. Ważne jest, zebyś szczerze z nim porozmawiała, to jest podstawa. No i daj mu czas, skoro chce dziecka tak samo mocno jak ty, zobaczysz że się przekona. Nie naciskaj go, a zobaczysz, że sam do Ciebie przyjdzie i powie, że tego chce. Amberek - czytając Twoją historię stwierdzam, ze musisz być silną kobietą. To są trudne sytuacje, a to ze jesteście razem jest dowodem na to, ze naprawdę się kochacie i żaden Teść czy inna zołza nie jest w stanie tego zniszczyć. Szkoda tylko, że tak cierpisz z tego powodu, i mam nadz,. ze z czasem to ię wyjaśni i Teściowie spasują trochę. Mogę tylko przypuszczać co czujesz, bo ja byłam w podobnej sytuacji (chodzi o walkę o zwiazek), z tym że żona mojego eks wycyckała go do zera i odeszła do innego. Ja zakochałam się na zabój, walczyłam o ten związek (3 lata) i pomimo, że wiem że kochał (tak mi się przynajmniej wydawało) walkę przegrałam. i tak po 1,5 roku przydybał mnie mój obecny mąż :) i się zeszlismy. i taka to dziwna historia :) Myślę, że wszystko Wam się ułoży. Ważne że macie wspólny cel. Jeśli chodzi o Twoje badania to radzę Ci zmień lekarkę :) I dobrze, ze zabierasz się za te badania hormonów, bo to podstawa. Ariss - postawa prawidłowa, zero mazania się! To mi się podoba :) Lilia Wodna - Nie ciągnę za język, ale czasem wyplucie żółci przynosi ulgę :) Uważaj na siebie i nie myśl o złych rzeczach, bo pod serduchem nosisz dwa szczęścia :) no i będziesz jeszcze miała się o kogo martwić. Giorgio pracusiu - szacun dla żony,że potrafi się bez Ciebie obejść :) A dla Ciebie, że potrafisz to wszystko pogodzić :) Dalej będę powtarzała, ze jesteś gatunkiem na wyginięciu :P i facetem z jajami w pełnym tego słowa znaczeniu (przepraszam za ten komplement,ale musialam to napisać :P ) kiki 34 - trzymam kciuki, a plemniki się znajdą. Poki co nie stresuj się nie potrzebnie i nie myśl o planie B. zamyślona... - co do toksycznych związków to się zgodzę. ale cieszę się, ze chociaż ty trafiłaś na super faceta :) i zobaczysz ze przyjdzie dzień w którym @ nie przyjdzie. Alicja- ale jesteś sexi w tej czerni :P A ty znowu do każdego z osobna a o sobie nic :) Dziewczyny koniec szychty :P spadam do domu, chociaż najpierw będę musiała się przebić przez okropną ulewę :( Pozdrawiam wszystkich
-
Cześć babeczki, Jestem, jestem, postanowiłam nie zmykać :D, ale wy mi obiecajcie, że: Per primo: starające się będą łapały doła tylko w sytuacjach awaryjnych :) a brzuchatki będą dbały o siebie (nie skręcały nóg) i będą pisały jak najczęściej. Secondo: od dzisiaj piszemy o wszystkim :) o facetach również, a co tam :) Kurcze trzeba się wziąć w garść, bo widzę, że nie u każdej w związku jest sielanka, a mój smętny nastrój rozbudził w Was dziwne przemyślenia :) Egz- tak to w życiu jest, że zazwyczaj wspólne problemy zbliżają ludzi. Mi po każdej wizycie lub pobycie przybywa conajmniej jedna znajoma (wprawdzie co najmniej po piećdziesiątce, ale to równe babki) i to jest fajne. Cieszę się, ze znalazłas dobrą klinikę w Twoich okolicach, u nas niestety jest fabryka... :( chociaż powiem Ci szczerze, ze do nas przyjeżdzaja ludzie z całej Polski, również z nad morza ... no cóż ludzi chorujących na nowotwory jest coraz więcej,a klinik i szpitali nie przybywa. Egz - ja już teraz tylko chodzę prywatnie na dodatkowe konsultacje, USG (raz na 3 tyg) itp. a na onkologię tylko raz na pół roku, i co dziwne chodzę do tych samych lekarzy, którzy tam leczą/operują. Nawet na wizytę prywatną czeka się min 1,5 m-ca. Wycięcie jajników to już dla mnie ostateczność. Poza tym jeżeli nadnercze mam mieć wycięte to jednak wolałabym te dwie operacje połączyć, zresztą sam chirurg powiedział, ze tak będzie najlepiej. Jedno jest pewne, tak łatwo nie dam się pokroić :D i wypruć bebechów. Teraz uruchomiłam kilka kontaktów (niestety byłam zmuszona), ale na rezonans i tak muszę poczekać te 3 tyg. Jutro mam kolejne spotkanie z kolejnym lekarzem i zobaczymy. Co do sprawy rozwodowej....ja już jestem zdecydowana, chyba, a mój mąż szczególnie nie stawia oporu :( więc pewnie pójdzie bezstresowo, ale to czas pokaże. Wyniosłam sie z domu na weekend,ale dzisiaj wracam i zobaczymy co będzie. Kiki 34 - z tą urodą to ty dziewczyn nie słuchaj :P tak jak mówilam każda panna młoda wygląda fajnie, a jak już ściągnie szaty, zmyje tapetę, i potarga czuprynę to .... :D :D :D Kiki jakis dziwny ten Twój przełozony, jakieś takie dziwne skojarzenia mnie naszły po tym Twoim opisie ... i nie dziwię się, że nie ma za wielu pacjentów. Alicja - nie oszalałam :D jestem, właśnie dlatego że tu się mogę wypłakac na ramieniu każdej z Was. A ty coś ostatnio zamilkłaś o sobie :) Lilia Wodna 34 - u mnie jest podobny problem, na każdą próbę rozmowy, badź zarzut z mojej strony mój mąż odpowiada "czepiasz sie, jak już nie masz czego to każda pierdoła Ci przeszkadza" a wtedy to we mnie się taka furiatka odzywa, ze nie chciej wiedzieć. Ale najbardziej wkurza mnie to, że nie ma podziału ról! nawet o swoje auto muszę się martwić sama, wczoraj na przykład coś mnie tknęło i poprosiłam znajomego żeby looknał na poziom oleju i co się okazało, że tam sahara!!! Pewnie bym zatarła silnik zanim on by się zorientował. I tak się wsciekłam, bo jak on nie ma swojego (bo np. pożyczy tatusiowi) to bierze moje, ale oczywiscie tylko jego autko jest wymuskane i wychuchane, ehh szkoda nerwów. A ty kochana nie płacz juz poza tym będziecie mieli dwójkę przecudnych maluchów. Zobaczysz,ze jak urodzisz wszystko sie zmieni, a mąż oszaleje na ich punkcie. Poza tym wydaje mi się, że teraz, ze względu na błogosławiony stan, widzisz wszystko troszkę jakby w krzywym zwierciadle :) które się wyprostuje po rozwiązaniu. Twoje lęki zwiazane z wychowywaniem bliźniaków są jak najbardziej normalne. Każda przyszła mama tak ma. Moja siostra zaszła w ciążę jak miała 20 lat i nieskończoną szkołę, bała się przeokropnie. I co? teraz jest najlepszą mamą na świecie. Nie wiem czy jej kiedykolwiek dorównam. Chciałam Ci jeszcze powiedzieć , że jak się chcesz wypłakać to służę ramieniem :) Nie ciągnę Cię za jezor, ale my tu wszystkie na swoich chłopów narzekamy to czemu ty masz być lepsza :P Malutka - nie chcę nikogo przerażać :D wiem, ze ty też tu byłaś jak się nie starałaś, dlatego i ja zostaję :) pewnie dopóki wszystko mi się nie wyjaśni nie będę tak często pisała, ale później już pewnie normalnie, tzn. jak zwykle duzo :D za kolegów małża wielkie dzięki :) ale chyba nie skorzystam :) Amberek - tak jak pisałam wyżej, z powrotem przynoszę swoje zabawki :) żeby burzyc Twoje babki i urojenia ;) Kochana z własnego doswiadczenia radzę Ci porozmawiaj z nim. Nie warto się fochać. Rozumiem, że Twój mąż utrzymuje dalej kontakty z rodzicami swojej byłej żony (nie wiem czy dobrze zrozumiałam zwrot "byłych teściów") i szczerze mówiąc mi też by się to nie podobało. Niby to nic takiego, ale doskonale Cię rozumiem. Musisz z nim porozmawiać na ten temat, ale na spokojnie, bez awantur itp. Wg mnie to jedyny sposób na rozwiązanie problemu. Powiedz mu, ze go teraz szczególnie potrzebujesz właśnie przez te huśtawki nastrojów. Poza tym musisz mu wytłumaczyc, że taka sytuacja (te odwiedziny) Ci się nie podoba (ale koniecznie podaj argument). Facetom niestety trzeba wprost! bez owijania w bawełnę, mają trochę mniej skomplikowane mózgi niż my :) A co to dołka (chociaż wierze, że po szczerej rozmowie z mężem Ci ulży) to ja nabardziej lubię wyrwać sie z domu z moja siostrą,albo na zakupy albo na jakiegoś dobrego drinka :P Jak mam doła to nie cierpię siedzieć w domu. No chyba, że jest to taki dołek "zaplanowany" :) wtedy winko, ciepły kocyk i dobra książka jak znalazł :) Dosia- uważaj na siebie, i odpoczywaj jak najwięcej. Jeszcze sie dość naskaczesz przy małym :) Jeszcze raz wszystkim dziękuję za wsparcie i dobre słowo i pozdrowienia dla Fijolecika, siostry Egz (coś statnio zamilkłaś kochana, napisz co tam u Ciebie) Inki, Sportsmenki (jak było w Bułgari?), wiecznie zapracowanego Giorgia, Aris, Niki, Zamyślonej, Misi, Światełka, Sary, Nadzieji, Kasika33,Nadiewy,Smutaski, i wszystkich podczytujących.
-
Lilia wodna, Moja historia trochę długa jest, musiałabyś się cofnąć wtecz :) jak Ci się nie chce to Ci w skrócie opiszę, ale jutro :) Fotki Ci wysłałam. Pozdrawiam wszystkich
-
Cześć dziewczyny, Kicza - Witaj, dziękujemy za wsparcie :) Cieszę się że Tobie się udało i że przeszłaś na "drugą stronę" Widzisz....takie przypadki jak Twoj (z tego co pisałaś nie było łatwo) dodaje nam wiary, że jednak nadzieje trzeba mieć i się nie poddawać. Nika24347 - Nika moje congratulation!!!!! Bliźniaki będą jak nic :) Daj znac po wizycie. Misiu - nie przypuszczalam, że ty też miałaś takie problemy :( Sama wiem, ze nie warto sklajać, my sie już tyle razy rozstawaliśmy i schodziliśmy, ze ja już nie mam siły póki co :( owszem były momenty, że było cudownie, ale póki co straciłam wiarę :( zobaczymy. Dosiu - to właśnie w glos serca się wsłuchuje... tylko czy ono wygra z rozumem...zobaczymy. Lilia wodna - co z Tobą? :) dzieciaki w drodze, a ty tracisz wiarę w normalność Twojej drugiej połówki :) oj kochana widzę, ze huśtawka natrojów chyba Cię dopadła :) Ale masz do tego prawo. Jestem pewna, że jak maluszki przyjdą na świat wszystko sie zmieni, zobaczysz. Głowa do góry. fijolecik - fajnie, z sie odezwałaś, nie ma sie co załamywać, bo to do niczego nie prowadzi. Owocnych starań :) Egz- odpiszę jeszcze dzisiaj. Dziewczyny wysłałam Wam fotki, dajcie znać czy doszły do wszystkich którzy podali adresy. Zapomniałam Wam powiedzieć, ze wczoraj byłam w klinice, miałam mieć robiony rezonans (umówione pół roku temu) i oczywiście dupa!!! Byłam tam od rana na czczo, a o 15:00 mnie poinformowano , ze rezonansu nie bedzie, bo mają młyn opisze Wam później, bo teraz muszę zmykać na spotkanie. papapapapa
-
Hejka babolki i Giorgio, Ogromne dzieki za wsparcie dziewczyny, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy... wczoraj rozmawiałam pierwszy raz z moim mężem, nie chcę go już ranić, bo on jest typem który się zgadza na wszystko :( ale jak przychodzi co do czego to o wszystko ja się musze martwić, już jestem tym zmęczona. No i najgorsze jest to, ze juz między nami nie iskrzy :( Misiu72, dobrze pamiętasz już przed ślubem były zgrzyty i to poważne. Jak na razie to nie wyobrażam sobie tego wszystkiego, ale z drugiej strony muszę cos zrobić, bo się już duszę. Lilia wodna 34 - nie wiedziałam, że masz doswiadczenie w tym temacie. Dziękuje za odzew, jak będę miała pytanko to pozwolę się przypomnieć :) Co do okulisty, to moze przejdź się do jakiegoś innego, kurcze ty kobieto tez masz przeboje z tym zdrowiem. Życzę aby to był ostatni problem i do końca ciąży wszystko przebiegało zgodnie z planem. Pozdrów maluchy :) Ciężarówki :) - odliczacie już pewnie dni, ale to muszą byc szczęśliwe chwile, życzę Wam żeby wszystko poszło gładko. kiki 34 - takie wyjazdy dobrze robią :) Oby częściej. Sportsmenka - ty się jeszcze urlopujesz, i oby to był owocny urlopik :) Pozdrowienia dla Egz i jej siostry, Malutkiej, Inki, Alicji, Misi, Smutaski, Giorgia, Dosi, Niki, Oli, Nadiewy, Sary, Ariss, zamyślonej, amberka, i dla dziewczyn które juz nas chyba opuściły czyli Kasik33, Trolewna, Małgosia, Czarodziejka, Rita. Acha i dla wszystkich których pominęłam. Dziewczyny wczoraj dostalam miniatury zdjec od fotografa, jeżeli chcecie to tak jak obiecałam prześlę kilka, nie wiem czy udało mi się spisać wszystkie adresy, na razie mam: Egz, Alicji,Nadiewy, Smutaski, Malutkiej, Sportsmenki, i jeszcze taki: maleczka@.... ale nie wiem czyj to :( ale wyślę. Jeżeli kogoś pominęłam to przepraszam, ale chyba w gąszczu trolowych wypowiedzi mi umknęło :) Także podajcie jeszczde raz. Pozdrowionka