Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Hellen33

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. witam wszystkich, czytam Was od dawna. Jestem w podobnej sytuacji co Olka. W sierpniu podjęłam decyzję o rozwodzie... i jeszcze nie złożyłam pozwu. Mąż zdradza mnie od dawna, nigdy się nie przyznał ale ja wiem... W zasadzie interesuje go tylko praca, praca i jego pasje, a my (ja i córeczka) jesteśmy na dodatek, jak jest potrzeba pokazania się z rodzinką. Dwa lata temu jak odkryłam zdradę wyrzuciłam go z domu, wtedy obiecał że się zmieni, że kocha, że nie wyobraża sobie życia bez nas! Zmienił się... Bywał częściej w domu, starał się, pojechaliśmy nawet na nasz pierwszy urlop z córeczką. Ja nie potrafiłam sobie poradzić z utratą zaufania, czułam się jak szpieg. Z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej...aż do kolejnego kłamstwa. Wszystko wskazuje na to, że rogi mam aż do sufitu. Ja czuję, że coś jest nie tak, że jest wobec mnie nieuczciwy. Żyję w totalnej huśtawce nastrojów. Raz myślę, że mnie zdradził i jedyne rozwiązanie to rozwód. Z drugiej strony on mówi, że wymyślam, że nic takiego nie ma miejsca, że mnie kocha, że będzie lepiej. Zaczął znowu przychodzić do domu wcześniej, znowu się stara, znowu planuje urlop (w tym roku już sama byłam na uropie), ciekawe jak długo tym razem... Żyję w iluzji - jak to określiła moja psycholog (trafiłam do niej niedawno), ale nie mam siły tego przerwać. Boję się ...nie mam odwagi zakończyć czegoś czego już nie ma... Tłumaczę to dobrem dziecka, że nie potrafie żyć sama, a tak naprawdę żyję sama już od dawna...nadzieją że będzie lepiej. Trzymajcie za mnie kciuki, żebym w końcu złożyła ten pozew, a ja trzymam kciuki za Olkę, to bardzo boli, ewcie!!!!!!
×