wolna w niewoli
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Aga, kusisz! trzeba bedzie sie rozejrzec za nim ;)
-
hahahaha - dobre~! :D
-
niebieskie migdaly, nic na sile.. a co do wspomnien... one tam zawsze beda. swoje najpiekniejsze wspomnienia z nim zachowalam i to, co przyszlo pozniej nie wplynelo na nie. wplynelo na to, ze poki co czuje... niechec, gdy do nich wracam, skoro wiem, ze na tym sielskim obrazku pojawia sie pozniej brzydkie skazy! :D wszystko zostalo zohydzone, nasz wspolny wszechswiat pokazal swoje plugawe oblicze, pekla banka mydlana.. :D co piszac chce powiedziec, ze zbyt mocno sie rozczarowalam (czy moze bylam zbyt wielka idealistka)
-
Aga ... dzieki...!:D czegos takiego potrzebowalam! po tym wczorajszym zastanawianiu sie, dzis znow obudzilam sie z myslami o nim... chyba mi sie snil, a ja nie chce sobie o nim przypominac, tylko o nim zapominac.;) co prawda nie bardzo wierze w takie "wrozki" hehe... teraz to juz wcale ;) pech chcial, ze wczoraj tresc byla akurat na tyle adekwatna, zeby obudzic we mnie na nowo ta niepewnosc, ktora wlasnie staram sie gasic. Lostow ogladalam pierwszy sezon i niezle sie wciagnelam... wiec, kiedy byl maraton tego serialu na AXN (po kilka godzin dziennie)twardo siedzialam... i tak sie naogladalam, ze pozniej mialam dosc i dalszych serii juz nie znam:D i na wieczory nie mam jakiegos szczegolnego sposobu... chyba ze za sposob uznac wypisywanie glupot tutaj na forum... ;) ten etap wspomnien to juz mnie wkurza, bo mam wrazenie ze trwa za dlugo, chyba trzeba bedzie znalezc sobie nowe hobby, zapisac sie na karate, albo cos:D
-
no cos Ty, Skelleftea!;) milo sie z Wami pisze i tak dalej, ale ja bym jednak chciala jak najszybciej opuscic ten topik! bo to by przeciez oznaczalo, ze juz jestem ULECZONA!:D Skelleftea, na pewno mialabym satysfakcje, gdyby chcial wrocic, tylko czy bylabym na tyle DURNA, zeby chciec wejsc ponownie do tej samej rzeki?:D e, znajac siebie to euforycznie rzucilabym sie w wir tej znajomosci, machajac reka na wszelkie przeszkody, pod jednym wszelako warunkiem, gdyby udowodnil mi, ze mnie kocha. a drugi warunek jest taki, ze nie bylabym juz wtedy w szczesliwym zwiazku z kims innym. ale powaznie, to na chwile obecna nie czuje sie zdolna do takiej decyzji i nie wiem, czy kiedykolwiek bym sie zdolna poczula, wolalam mu dac odczuc, ze nie chce z nim miec do czynienia. (chociaz to chyba nie do konca prawda) a Ty, Skelleftea? zgodzilabys sie?
-
ech kurcze, wieczory sa najgorsze...dreczy mnie pytanie, czy on w ogole jeszcze o mnie mysli, czy juz calkiem zapomnial, czy jest na mnie zly za to, ze tak sie skonczylo, czy spotyka sie juz z kims innym, czy jeszcze nie... w dodatku przyszedl jakis glupi sms od wrozki a ja jeszcze glupsza odpisalam i dostalam odp. ze on nie jest jeszcze gotow, by powiedziec kocham, dopiero w nastepnym roku dowiem sie o jego uczuciach i o tajemnicy dotyczacej kobiety z przeszlosci i jego stosunku do milosci obecnie (to juz akurat wiem) ze juz swoje przeszedl i dlatego jest ostrozny w slowach, ze mam byc cierpliwa. kurcze, sama sobie wydaje sie zalosna, bo wiem, ze te wrozki to sciema, ale to co dostalam w odpowiedzi tak trafnie opisuje moja sytuacje... znowu zaczelam ryczec bo ja juz chce to zostawic za soba, przejsc dalej, uwolnic sie... juz nie mam sily czekac... a tym bardziej do przyszlego roku. i niepotrzebna mi glupia nadzieja... liczylam na cos w rodzaju... pogodz sie z porazka, a nawet rozstaniem:P dziewczyny... niech mna ktoras potrzasnie! :D
-
hehe niebieskie migdaly, to taki z Ciebie weteran :D? ja tak naprawde nie wiem, co sie miedzy wami wydarzylo, bo jak pisalam wczesniej dopiero nadrabiam caly temat :) i to tak raczej powoli, bo kazda historia budzi refleksje i nad kazda warto sie zatrzymac. w milosci nie ma czegos takiego jak logika... i dlatego latwo nam radzic, nam, osobom postronnym, ale trudno tak postapic komus, kto jest emocjonalnie zaangazowany... niebieskie migdaly, tak uparcie nie mozesz o nim zapomniec?
-
niebieskie migdaly - zdecydowalas, ze nie zapytasz jego mamy co u niego, mysle ze dobrze zdecydowalas. dlaczego teraz zalujesz?
-
kocham tesknie... wiem, jak sie czujesz... raz jest, raz go nie ma... ja sie tylko ciesze, ze zostawilam juz ten caly zamet za soba... gdy sie rozstalismy, czulam oczywiscie zal, ale i ulge. bo jednak wiele rzeczy bylo nie tak, jak byc powinno, zbyt wielu spraw musialabym nie widziec, powiedzialam sobie: ja sie poddaje, nie dalam juz rady... byc nieskonczenie cierpliwa, nieskonczenie wybaczajaca... pomagac mu uporac sie z... nie wiem czym... ja tez jestem tylko czlowiekiem... i tez chcialam byc szczesliwa. nie moglam wiecznie liczyc na to, ze cos sie odmieni. czekac na cud.
-
kocham cierpie - bardzo mi sie podoba Twoje podejscie... a ja mam nadzieje, ze ukryty sens naszych rozstan jest taki, ze na kazda z nas czeka jeszcze lepszy, fajniejszy, madrzejszy i przystojniejszy (hehe) mezczyzna!:D kocham cierpie - ja Cie bardzo dobrze rozumiem... on jest niedojrzaly, wiec Ty musisz wziac na swoje barki brzemie dojrzalosci za was oboje... kiedy (przed rozstaniem) powiedzialam mojemu eks o swoich uczuciach, on powiedzial, cytuje... "jezeli Ty sie tak czujesz, to moze ja powinienem to skonczyc..? " a ja na to, hehe "tak tak, rozstan sie ze mna" :D zartuje, tego nie powiedzialam, ale chodzi mi o to, ze niektorym brakuje dojrzallosci, innym stanowczosci i zdecydowania... i trudno od takich osob tych cech wymagac, zamiast tego, choc to nieziemsko trudne, trzeba tego wymagac od siebie... bo oni zwyczajnie tego nie maja...
-
Ech.. Aga... :( czyli widze ze z tym tak jak u mnie... to z jednej strony blogoslawienstwo - taka wiedza, bo mozna ostatecznie przestac sie ludzic. to jeszcze "tylko" przestac kochac i mozemy znow sie kumplowac, tyko czy ja z tym zdaze, zanim on zupelnie o mnie nie zapomni? ;) (a moze wtedy to juz bedzie bez znaczenia) a ta swiadomosc, ze kiedys kochali, z jednej strony bolesna jest jednoczesnie najpiekniejsza i najcenniejsza z tego wszystkiego - wlasnie o to mi chodzilo, o czym piszesz, kocham cierpie... tylko jeszcze jakby nie do konca potrafimy sie nia cieszyc ;)
-
Asteri... nie zrozum mnie zle. ja nie mialam na mysli przedwczesnych deklaracji, "jezeli ktos mowi te slowa tak latwo, to znaczy, ze nie przywiazuje do nich wagi" - a wiec dlaczego my mialybysmy brac je serio? odpowiedzialam w ten sposob Adze, bo bylam zdania ze jej facet mowil to wszystko serio, a jednak teraz twierdzi, ze jego uczucia ulegly zmianie. ale co do reszty panow, ktorzy czynia wyznania wielkiej milosci po dwoch tygodniach znajomosci, to traktuje ich slowa tak, jak pisalam wczesniej, dzielac przez cztery, a czasem, to nawet przez szesnascie:D
-
Aga.. strasznie mi przykro.. taka strata boli bardziej, bo Ty faktycznie wiecej stracilas.. kogos, kto Cie szanowal, opiekowal sie Toba, traktowal tak, jak facet powinien traktowac swoja dziewczyne.. ale widac, ze jemu bardzo zalezy na utrzymywaniu ciaglego kontaktu z Toba.. moze on potrzebuje po prostu odpoczynku? w kazdym razie, chyba dobrze robisz, ze sie nie odzywasz, niech on faktycznie odczuje co oznacza "brak Ciebie" w jego zyciu.
-
Aga.. ja do tego podchodze w ten sposob, bo... tak szczerze, to sama nie mam pewnosci, czy bede kochac cale zycie jedna osobe... ale ćśśś;) ja w ogole unikam stwierdzen typu: zawsze, nigdy - bo dla mnie one NIGDY nie sa prawdziwe;) zyjemy w terazniejszosci, a nie w przyszlosci... nie wiemy, co sie zdarzy, kim bedziemy... nawet nie umiemy sobie wyobrazic w jaki sposob nas zycie doswiadczy. mozemy WIERZYC, ze bedziemy kogos kochac do konca zycia, ale nie mozemy WIEDZIEC... i mysle, ze kiedy sie mowi takie slowa, to tez sie tylko wierzy.. a nie wie...
-
kocham cierpie... i Ty tez badz twarda - badz twarda podwojnie, i za siebie, i za tego dupka, niedojrzalego egoiste, ktory nie potrafi powiedziec, czego chce od zycia, od Ciebie, krzywdzi Cie... kochasz go, ale kochaj siebie przede wszystkim, kochaj siebie bardziej niz jego i nie pozwol mu sie tak traktowac... a wydaje mi sie, ze jestes juz bardzo bliska decyzji o tym, zeby sie wyrwac z tego blednego kola.. widzisz jego dzialania takimi, jakie sa... tesknisz do kogos, kim on byl kiedys... kocham cierpie - ja tez tak tesknilam do czlowieka, ktorym on by, ale on tez sie zmienil, teraz tamtego czlowieka juz nie ma, Ty tez nie staniesz sie osoba, ktora bylas zanim zaczely sie jego manipulacje... bo nie ma powrotu, my jako ludzie idziemy wciaz naprzod, cos sie zmienia i nigdy nie bedzie takie jak kiedys. kocham cierpie, przepraszam ze tak sie rozpisuje, ale bardzo bym chciala, zebys znalazla w sobie sile, bo Ty wiesz, co jest dla Ciebie wlasciwe, widze, ze Ty to wiesz bardzo dobrze i bede za Ciebie trzymac kciuki za Ciebie i za dobra decyzje