Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

mmak

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. jeśli będzie Cie nachodził na uczelni wezwij ochrone i zgloś w dziekanacie, poproś ojca niech mu wygarnie przy okazji, jeśłi naprwde nic nie podziała zgłos na prokuraturę... a jak Ci powie że chce odebrac sobie życie zapytaj jak możesz mu w tym pomóc!
  2. Boże!-zamyśłam sie ... skąd ja to znam... to co teraz wyrabia twój facet to juz obsesja... to nie jest objaw miłości, a juz na pewno nie tej zdrowej, to choroba... jesli teraz ulegniesz, przegrasz, to co teraz sie dzieje to tylko namiastka tego co moze miec miejsce w przyszłości, wytrwaj dziewczyno, za młoda jestes na takie doświadczenia, tym bardziej, ze one nie sa Ci do niczego potrzebne, rozpadniesz sie psychicznie i nic poza tym... życze Ci powodzenia, broń się...
  3. zamyślam się- mój też obiecywał, przed słubem uderzył mnie pierwszy raz, potem wystawał pod oknami, nachodził po nocach, prosił, obiecywał, zapewniał o miłości, był zawsze jak cień , nie mogłam się opędzić, uwierzyłam, uległam.. - uzależniłąm się! 12 lat minęło zanim umiałam się uwolnić... a i to nie było łatwe... rozumiem, że teraz nie mo.zesz uwierzyć że może się nie udać... ale nie chciej na siłę się o tym przekonywać, lepiej uczyć się na cudzych błędach... wiesz powiem trochę niewłaściwie- ale skoro już teraz zastanawiasz się nad trwaniem w tym związku, to jesteś tak trochę jedną z wielu... "chorą" kobietą, zdrowa (emocjonalnie, świadoma siebie i pewna włąsnej rzeczywiśtości) nie właziłaby w to... zastanów się... przepraszam za taką bezpośredniość... chyba że tak jak wspomniałąm wcześniej, jesteś cholernie silną psychicznie osobą i znasz swoją wartośc, możliwości, że ma 100% pewno.ści, że nie będziesz przez to cierpieć i wchodzisz w to z pełną odpowiedzialnościa... pomyśl....
  4. zamyślam się - ja bym sie w to nie pakowała, to nie rada tylko mój punkt widzenia wynikający z moich doświadczeń, czy jestes na tyle silna żeby sie z tym borykać? nie staraj sie udowodnic sobie, że TY sobie poradzisz, bo jesteś mądra czy świadoma i doskonale wiesz na czym to wszystko polega... a juz na pewno nie próbuj udowodnic tego światu... sama znasz swoje możliwości, a tu mozna poczytac o doświaczeniach innych... to zalezy od twojej psychiki i twojego poczucia własnej wartości, może stac cie na to zeby tkwic w trudnym związku, nie wiem... mnie brakło sił... iza6 - pytałas czy zdecydowałam sie na rozstanie - tak! jestem przed druga sprawa rozwodową, termin mam na 22 marca... nie myśl sobie, ze mam lekko, wciąz sms-y i złośliwośc, teraz trwa walka dziećmi... tz mój m sie posługuje nimi do udowodnienia mi jaka jestem fatalna matka, do tego pijaczką i zarozumiałą egoistką, odgrywa role wspaniałego ojca itp itd pozdrawiam dziewczyny i dziekuje za miłe słowa
  5. Witajcie wszystkie !! Długo nie zaglądałam.... bezczelnie powiem : nie miałam potrzeby !!! Z czystej ciekawości i sentymentu zajrzałam, bo przecież stąd wyrosłam w siłę... ... jestem daleka od komentarzy, osoby które troche mnie pamietaja i znają, wiedzą, ze nie udzielam zbyt wielu rad... widac nie to jest mi pisane, ale umiem słuchać, wyciągam wnioski, ucze się, kiedy mnie boli – żale się i bezwstydnie proszę o zajęcie się mną - mam na mysli tylko i wyłącznie ten topik.. kiedys wiele napisałm o sobie, poprosiłam o komentarz, otrzymałam masę rad, opinii, krytyki, wsparcia, pewnie i ocen, porównań... wszystkiego wysłuchałam, jedno bolała, inne wkurzało, inne dodało otuchy, jeszcze inne postawiło na nogi... różnie, różnie to było.... ale chyba nie zdarzyło mi się żeby z kimś polemizować (tz ani mnie z kimś ani komus ze mną) czy te uwagi mnie uraziły, czy obraziły, czy „kazały” się kłocić... pewnie, że wylałam swoje ubolewanie jeśli cos mnie naprawde dotknęlo, ale nic więcej z tego nie wyniknęło.... miałam szczęście być tu w czasie, kiedy jeszcze wszyscy się szanowali – przynajmniej tak to wyglądało... albo miałam szczęście, że nikt się do mnie tak naprawde nie doczepił? .... w każdym razie do czego zmierzam, bo rozpisałam się .... ... weszłam na topik po pomoc i ja otrzymałam, wchłonęłam to co było mi potrzebne... i jaki efekt? JESTEM SZCZĘŚLIWĄ KOBIETĄ.... chciałam się po prostu pochwalić sobą przed Wami... udało mi się , wiecie? Jestem wolnym emocjonalnie człowiekiem, bogatym w siłę, samoświadomość, poczucie własnej wartości (choć nie lubię swojego ciała ) , ale wciąż zdobywam wiedzę, czytam, słucham , obserwuję, wciąż się uczę, wciąż doskonalę... bo wiadomo nigdy nie można powiedzieć, że ja już nie muszę nad soba pracować, bo wszystko wiem.... kiedys nie rozumiałam pojęcia”świadomość siebie”.... pamiętacie jak usilnie was pytalam co to za „dziwo” ? teraz po prostu to czuję, przeszłam przez tyle rozterek.... teraz wydaje mi się to niepojete... jest mi dobrze ze sobą, duzo czytam, chodze do kina, do opery, słucham ulubionej muzyki, spędzam czas po swojemu... czuję życie !!! chciałam się tym z Wami podzielić... nie miejcie mi za złe... wciąż nie mam jeszcze rozwodu, to jednak daleka droga... bardzo bolesna, ale nie ma już na mnie dołującego wpływu.... mój m wciąż mieszka ze mną pod jednym dachem... i daję radę... możnaby się zastanowić czy rozwód jest w ogóle potrzebny??!! (to żart oczywiście!) kocham swoje dzieci i czuje się przez nie kochana, daje mi to wiele satysfakcji, bo jak pamietacie bardzo mnie bolała sytuacja mojego najstarszego syna... jestem zdana sama na siebie, nie uzależniam swojego szczęścia od nikogo, nawet od dzieci.... pewnie że zawsze jest miło kiedy dzieciom dobrze się powodzi, kiedy sa wspaniałe i takie jak to sobie wymarzyliśmy.... ale jeśli tak nie jest czy to powód żeby czuć się nieszczęsliwym? Nie o to tu przeciez chodzi.... to kolejna lekcja żeby zrozumieć że każdy ma swoje własne JA... nie mówię oczywiście o chorobie, czy skrajnie patoligicznych przypadkach, mówię o realiach szarego życia w którym tkwimy – ja tkwię... jestem szczęśliwa że mam moje dzieci i staram się teraz żeby patrzyły na zdrową i radosną mamę, silną i pewną swoich działań, dzielną i dającą im poczucie bezpieczeństwa... czy mają umniejszone poczucie własnej wartości? Pewnie tak... cos rzuca mi się w oczy.... wiem, ze to takie a nie inne życie w rodzinie na to wpłynęlo, więc czas najwyższy to zmienić... trzymajcie kciuki dziewczyny!! Powoli krok po kroku odnajduję siebie w tym całym zamieszaniu... i tak jak któras powiedziała .... FAJNIE TAK JEST.... sznurki zostały przecięte... wszystkim Wam zyczę tego co ja teraz czuję... pozdrawiam i całusy zasyłam ps. „11 minut” – polecam !!!!! i Paulo Coelho w innych powieściach... jest świetny!!, super tez jest „Dom nad rozlewiskiem” ....
  6. witaj Rento :) przykro mi, że przechodzisz przez trudne chwile, ale ciesze, że jestes zadowolona z siebie, męża i waszego związku... pisze do Ciebie, bo może nawet nie wiesz, że troche zapadłaś w mojej pamięci poprzez jeden post, którego zapewne nie pamietasz :) , który tez nie do konca był "miły" :) ale tez czegoś mnie nauczył, a poniewaz obecnie czuję sie szczęśliwa, pozdrawiam Cię ciepło, naprawdę szczerze :)i życzę powodzenia w dalszym życiu i walce o nie... podobne słowa kieruję do Consekwencji :) --- pisze ponieważ prawdopodobnie rzadziej będę zaglądać i chciałąbym wszystkim którzy w swoim czasie do mnie pisali z sałego serca podziękowac Ewa Blondynka Cholipa Niebo Ulla Conskwencja Renta Anna Agaaa POA Optym Iza AWEB 4 Umowy Jesienna Róża Oneil .... ..... ..... pozdrawiam i dziekuję równiez wszystkim pozostałym których nie wymieniłam :)
  7. witam wszystkie :) i życze wszystkiego w Nowym Roku... !!! ****Rzecz w tym, że Ty jesteś dla niego idealna... a dlaczego? Bo kobieta niezalezna, samodzielna go byc może przeraża... Ale jeśli może nad Tobą górować... własnie w taki sposób w jaki opisujesz jego zalety... to on w Tobie szanuje to, co może Tobie dac od siebie. Szanuje w Tobie to co sam jest w stanie Ci dać. A braknie szacunku dla Ciebie jako Aliny. Taki sposób kochania Ciebie przez niego pachnie narcyzmem. Stąd być może akty zazdrości do przeszłości... bo go nie było w Twoim zyciu. To nie jest zdrowe zachowanie.**** i znowu czegos nowgo sie dowiedziałam... dziękuje Ewo za taka opinię... mój m tez wiele z takich rzeczy chce na siłe robic sam ... żeby mi udowodnic że ja sobie sama nie poradzę... a akty zazdrości za przeszłość tez występują.... i o dziecko z poprzedniego związku... nigdy w ten sposób do tego nie podchodziłam.. ale to wiele tłumaczy... dziękuję :) znów jestem " o coś " mądrzejsza ;) u mnie dziewczyny całkiem dobrze... :) tz jestem po pierwszej sprawie rozwodowej i trwam dzielnie przy swoim, choć kłody pod nogi m rzuca mi bez końca... ale im więcej tych kłód tym więcej siły we mnie :) jakby paradoksalnie im gorzej tym lepiej dla mnie, gniew - ten zdrowy mam na myśłi, dodaje mi sił i mocy... juz nie płacze, nie mam dylematów... praca nad sobą i wiedza, której nabyłam przyniosła rezultaty predzej niz mogłam sie tego spodziewać... z całą pewnościa wiele jeszcze przede mna, ale to juz nie będa cofki typu "czy dobrze postąpiłam" jak to bywało wcześniej... czekaja mnie przejścia z m bo ten staje sie coraz bardziej podły i złośliwy... ale nic mnie juz nie zaskoczy... nie ma juz we mnie słabości... a determinacja pozwoli na stawienie czoła wredocie!!! consekwencjo.. rento... co u Was dziewczyny? pozdrawiam :) a co do wpisów tajemniczej .. do.... :):):) mało dojrzałości w tobie... wciąz bijesz sie z myślami... przemawia przez ciebie jakaś ... złość.. nienawiść... myśle że gorycz... wygląda na jakies osobiste porachunki... ale nie masz jeszcze siły zeby odważnie przyznać sie kim jesteś i o co tak naprawde Ci chodzi... daleka jeszcze droga do Twojego wyzdrowienia... smutne to... ale zrozumie Cie każdy kto przez to przeszedł... nie dokuczaj jednak ludziom... mnie osobiście EWA bardzo dużo pomogła.... jej sugestie , opinie i tłumaczenia wiele mi wyjasniły.. wzmocniły.. uświadomiły... wytłumaczyły.... nie jestem ograniczona osobą, ale z wielu rzeczy natury psychologicznej nie zdawałam sobie sprawy... nigdy sie nad w taki sposób nie zastanawiałm... a sa osoby, takie jak Ewa czy NC Blondynka albo Cholipa, które cos na ten temat wiedzą... a nawet nie coś a bardzo wiele i zdanai takich osób warto wysłuchać... jak widac na moim przykładzie ... "mądry cżłowiek z mądrych rad umie korzystać " ;) tak wiec niech każdy czyta i wybiera to co do niego pasuje, to co go wzmacnia i co mu jest potrzebne, a to co mu nie odpowiada niech pomija i nie zwraca na to uwagi.... nie krzywdząc innych... pozdrawiam gorąco... i życze powodzenia... dbajmy o swoje wnętrza nie zaśmiecając sobie ich tym czym nie warto...
  8. witajcie Kochane ja krótko co u mnie... emocje troche opadły po tej pierwszej sprawie, tz ja wciąz tam w głowie cos wałkuje, ale M zdecydownie zmienił taktykę, poczuł sie PEWNIE, adwokat nastawił go pozytywnie, jest przekonany o swojej racji i nie widzi zagrożenia, tz tak to teraz wygląda... nawet kiedy cos sie dzieje, panuje nad emocjami ale najważniejsze nie nachodzi mnie już lamentami i płaczem, bo to dla mnie było nie do zniesienia.. :( trzyma fason i ew. przytacza "rzeczowe" argumenty... troche zaczyna to po prostu przypominać rozwód .... w poniedziałek po pracy mamy mediacje, ja sama i potem on sam, nastepnie umawiamy sie na spotkanie w trójkę.... na razie doszliśmy do jako takiego porozumienia w sprawie naszej działalności... powiem Wam jeszcze cos ciekawego.... giedy mnie" gonił" ja uciekałam, broniłam sie ile sił... teraz kiedy stonował... ja ... czuje sie dziwnie... brak emocji... adrenaliny... odczuwam jakby lęk... co raz to doświadczam nowych uczuć.... pozdrawiam, pa :) 4U - nareszcie... co tam u Ciebie? wszystko ok? czekasz chyba na kolejna sprawe..? odezwij sie , pa
  9. witajcie Kochane :) Optym ależ mnie dowartościowałaś... :) dziękuję, to pomaga, ale czy zgadzam się z Twoja opinią o mnie... ? hmmmm.... no to poszalejmy!! wykaże się odrobiną zdrowego egoizmu i powiem... : tak moja Droga Optym.. czuje się mądra, piękna ;) :P i silna !!! :D ... Ewo - mam nadzieję, że nie wycofujesz sie z forum... tak jakos zabrzmiałaś... ja Ciebie tu potrzebuję, dużo , bardzo dużo wynosze z Twoich postów... Licjo - złóż doniesienie na prokuraturze, policja działa na zlecenie prokuratury, takie przestepstwa ściga sie z urzędu, nie musisz poprzedzac tego wizyta na plicji, choć odnotowane interwencje na pewno sa ważne, ale pollicja nie wyda Tobie żadnych dokumentów ani kopii, czy potwierdzeń, to wydaja tylko na żądanie sądu lub prokuratyry, ew. innych organów ścigania, tak więc weź zykłą kartke i napisz po prostu że składasz doniesienie o dokananiu przestępstwa, opisz krótko na czym to polega, i złóż w prokuraturze, lub wyślij pimem poleconym, adres na pewno znajdziesz w necie. W necie znajdziesz tez na pewno (lub zadwoń na najbliższy posterune) dane Waszego dzielnicowego, skontaktuj sie z nim, popros o załozenie niebieskiej karty, spytaj go lub tez poszperaj w necie (chwała Ci Boże go mamy :) ) ośrodek, lub sztab pomocy kryzysowej, jest w każdym mieście, tam można pójść zawsze, jest tam darmowy dostęp do psychologa, prawnika i uzyskasz inf. dot. schroniska dla kobiet, powinni tez mieć swojego lekarza ( bezpłatnie) wykonującego obdukcje, zacznij działać, wszedzie powinnas uzyskać pomoc, instrukcje i wsparcie, nic niestety nie podzieje sie samo, a nawet jesli jeszcze dużo czasu upłynie az staniesz samodzielnie , twardo na włąsnych nogach, to teraz juz zaczniesz pracowac na własna , lepsza przyszłość, zrób najpierw to co jest potrzebne jako pomoc doraźna, następnie pomyślisz o synu, o Waszych wspólnych relacjach, nie zapominaj w jakim domu on sie wychował, czego mógł sie tam nauczyć, czego dośwaidczył i co widział, musi zobaczyc że to nie tak do końca, że kobieta jest słaba a facet może wszystko, ale musi sie o tym przekonać, TY musisz MU to pokazać, zadbaj o siebie, odzyskaj szacunek swój własny na początek, czytaj, mów o tym, zamieniaj słowa w działanie, powolutku zobaczysz efekty :) jestesmy z Tobą :) pozdrawiam Kochane :)
  10. dziekuje dziewczyny za wsparcie, wiem, że Wy tez wiecie ile to znaczy :) choć wewnatrz mnie wciąż drzemie pewna doza niepewnosci i strachu - działam, robie to dla siebie, ale wiecie czego jeszcze doświadczam? nigdy dotąd jeszcze tego nie czułam... :( czuje pustkę, mam poczucie straty... tak wiem, to jeden z etapów, dotąd mi jednak nie znany... teraz dopiero kiedy stanęłam twarzą w twarz z prawdą o moim związku, tym , że cos sie kończy... bo teraz doiero to do mnie tak naprawde dociera, poczułam smutek że cos tracę... gdybym nie czytała otym, nie wiedziała tego co wiem na chwile obecną, mogłabym sie poddać, to okropne uczucie, ale to nie mój słaby punkt... mój leżał gdzie indziej... nie pamietam juz jak, ale udało mi sie go chyba pokonać... dzieki kobietki :) dzięki za wszystko, dzieki za to że jesteście, ide do przodu ale jeszcze wciąz pod wiatr, mam nadzieję, wierze, że mi sie uda... pa
  11. witajcie moje Drogie :) tak jak powiedziałam tak zrobiłam, nastepnego dnia rano kiedy przyszłam do pracy poprosiłam o zablokowanie mojego służbowego tel. zrobiłam to nie ze złosliwości tylko dla konsekwencji swoich słów, mąż od razu zareagował że jak mogłam mu to zrobić, teraz zrzuca na mnie wine, że to przez mój postepek firma ma kłopoty bo nikt nie może sie do niego dodzwonić i nie ma żadnych zamówwień, przypomniałam mu, ze to nie moja wina tylko jego, ze on zabrał mi telefon i kiedy nie chciał oddac zapowiedziałam że zablokuję telefon (mój) z którego on korzysta. teraz ma pretensje... byłam równiez na policji, zgłosiłam naruszenie mojej prywatnej korespondencji przez męża, jutro mam iść na zeznania, źle sie z tym czuję, ale postanowiłam doprowadzic to do końca, to jedyny sposób żeby udowodnic w sądzie, że mąż dopuszcza sie takich rzeczy a czemu wcześniej zaprzeczył. Zablokowałam również konto internetowe i zlikwidowałam jego upoważnienia do konta firmowego, rachunek jest na moje nazwisko a m rzobił tam tam duzy debet, którego nie spłaca od 2 lat, co jakies pieniądze tam wpływają - dokonuje wszystkich opłat za te pieniądze, a w sądzie powiedział że TO ON robi wszystkie opłaty, owszem, ale za pieniądze z debetu, który jest na moje nazwisko, na dobra sprawę to ja będe musiała w końcu ten debet spłacić, więc zablokowałam żeby juz żadne pieniądze z tamtąd nie wypływały, mam nadzieje że sąd zrozumie o co michodziło, bo m uważa że zagarnęłam jego pieniądze - klienci płacący przelewmi wpłacaja tam należności, to gówniane pieniądze, ale nie mam zamiaru spłacać jego długów, debet jest na 20 tyś, dopóki nie będzie na zero nie odpuszcze, ale wiem, że nigdy nie będzie tam tyle pieniędzy bo m pewnie zacznie pobierac gotówkę od klientów... ach nieważne, zabezpieczyłam sie tylko żeby nie było większego długu, nie ufam jemu juz ani za grosz, to tez jego możliwośc szantażu mnie, że sobie w zyciu nie poradze itp. wciąz czekam na info. od Mediatora, źle mi z tym wszystkim, ale musze w końcu zadbać o swoje interesy, zbyt długo ufałam komus kto teraz wykorzystuje pewne fakty przeciwko mnie... pozdrawiam kochane :) pa :)
  12. maja, dzieki, cos juz wiem :) ja staram sie o eksmisję, ale rowód pisałam bez orzekania o winie, chodzi o to, że on sie nie zgodził
  13. dziekuje Ci Niebo :) wiem, ze masz rację ... ale jakie ja moge mieć jeszcze dowody? jedna obdukcja sprzed roku, zeznania świadków ale nienaocznych, jeden świadek bezpośrednio po zdarzeniu, no i syn, ale on tez nie widział konkretnych aktów przemocy fizycznej, tylko w sumie raz, było tego troche ale to było wszystko przed rokiem, przed tamtym pozwem który wycofałąm, teraz ostatnio to juz takie sprawy psychiczne, kontrola, groxba itp, rozumiesz? syn raz wezwał w tym czasie policje kiedy ja byłam w pracy, ale to dotyczyło ich obu, ja wzywałam policje w sierpniu chyba kkiedy to chciał sie wieszac a potem przeciez i tak sie wszystkiego wyparł.... ale moge cie o cos poprosić? moze orientujesz sie jak to jest z tymi wycofanym zeznaniami na policji i prokuraturze? czy gdybym teraz to odnowiła i dołączyła te nowe zeznania o kradzieży różnych rzeczy , czytanie mojej korespondencji - telefon, i inne złośliwe rzeczy które stosował m przez ten ostani rok, czy to ma sens? czy nie warto sie w to bawic?
×