Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

mmak

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez mmak

  1. tz nie do końca tylko o sobie, bo gdyby tak było nie miałabym tych dylematów...
  2. problem w tym, ze wstydze sie tego... :( nie daje sobie prawa - jak to mówi moja psycholog... mam wyrzuty sumienia ze mysle tylko o sobie...
  3. duzo pisania... a boje sie powiedziec w jednym słowie... to takie egoistyczne
  4. ulla... ja mam pozew w sądzie... to juz drugie podejście, w ubiegłym roku wycofałam.... w nic juz nie wierzę... czuje tylko "obowiązek" podjęcia kolejnej próby, ale jesli to zrobie to będzie to wbrew temu czego chce naprawde...
  5. wiesz.... mówi ze kocha i pokazuje tez, ale tak jak napisałam wcześniej , ma swoje drugie oblicze, które obiecuje wyeliminowac, ale na ile mu sie to uda? poza tym jak tez pisalam u mnie ida dwa równoległe problemy, drugi to konflikt jego moim synem.. ale tu tez teraz spora zmiana... przeprosił sie z nim!!! i zabiega o jego względy, uderzył w mój najczulszy punkt!!! :( taka zmiana trwa od momentu kiedy powiedziałam mu że to definitywny KONIEC!!!
  6. ale kochac mozna w różny sposób... mój m podobno baaardzo mnie kocha....
  7. witam wszystkie :) a u mnie jest zupełnie na odwrót :( mąż nie jest bałaganiarzem, dba o rodzine i dzieci, zaprowadza do szkoły i przedszkola, gotuje obiady-głównie w niedziele, żebym ja mogła odpocząć... podając mi przy tym lampke wina, przygotowuje śniadania w wolne dni, cały swój wolny czas spędzałby najchętniej ze mna i dziećmi-najchętniej w lesie lub na jakiejś innej wycieczce lub np na basenie... często robi mi niespodzianki w postaci kwiatka czy kwatów, ulubionych słodyczy, mówiąc przy tym" prosze kochanie to dla ciebie".... człowiek o dwóch obliczach... tak samo jak potrafi mocno kochac tak samo i ranic :( a teraz próbuje pokazac jaki mógłby byc wspaniały gdybym tylko zechciała dac mu jeszcze jedna szansę, nigdy do głowy by mu nie przyszło żeby mnie opuscić, jak to piszą niektóre z Was.. :( wiecie jakie to trudne:( , ale to co teraz dzieje sie w moim domu odbiera mi wszelkie siły... nie wiem juz sama na ile to aktorstwo i gra, a na ile rzeczywista odmiana... :( wciąz czekam na pismo z sądu...pozdrawiam
  8. witaj blondi :) witajcie wszystkie ... nie pisze ale czytam... .........poszedł na terapię (nawiasem mówiąc wylazło dziecko chowane w apodyktycznej rodzinie, priorytety itd). Kochał ją, bez dwóch zdań. Nie każdego na to stać. Ale nic z tego nie byłoby gdyby nie odeszła, nie odseparowała się na jakiś czas, by mieć umysł wolny i zdatny do tego by analizować sytuację bez zakłóceń.......... ale ja juz nie chcę żeby sie "poprawiał " tak jak jest jest mi lepiej... wprawdzie ja nie odeszłam, ale groźba rozwodu jaka wisi nad moim m działa podobnie... ja jednak nie chce żeby on sie wystraszyl i sie zmieniał, czuje sie niezalezna i jest mi z tym dobrze, a to dopiero początek drogi do rozwodu... nie wiem jak będzie dalej, co będzie sie działo po rozprawie 1 , 2 czy kolejnych,czy mnie rozczuli czy wkurzy na maksa tak jak to zrobił we wspomniany piątek, kiedy to znów powiedział mi cos żeby wzbudzic moje poczucie winy i oskarżyć za wszelkie niepowodzenia i chełpić sie swoim w jego tylko mniemaniu zwycięztwem że powiedział mi za duzo prawdy w oczy której nie mogłam przełknąć ... nie wiem, ale czuje sie coraz bardziej szczęśliwa i to powoduje że czuje sie winna!!!! mam żal do siebie za to uczucie, ale to fakt! jest mi "głupio" że potrafie czuć sie szczęsliwa bez niego, mało tego , widząc że on jest nieszczęsliwy! wstyd mi za siebie, ale nie chce tego zmieniać, jest mi dobrze, coraz lepiej, ... nie chcę udawać miłości, nie chce udawać żr jest ok, zostając z mężem, wiem, ze to będzie obłuda, będe oszukiwac i siebie i jego,... to przeciez nie ma sensu... ale on woli "byle co" byle byc dalej ze mną... jestem wredna!!
  9. ja tez jeszcze ulegam, w ubiegłym tygodniu poszlismy na obiad zeby pogadac - nie przy dzieciach, tz on miał mi swoje do powiedzenia a ja swoje, rozmowa bez celu, w piatek pozwoliłam ponieśc sie emocjom, miałam w związku z tym baaaaaaardzo ciężki dzień, wczoraj musiałam siedziec w łazience i słuchać co mąz ma do powiedzenia... ale od piątku jestem w 90 procentach spokojna, zdecydowana juz od dawna, ale spokojna to trudno powiedzieć, wciąz sa problemy do rozwiązania, ale je rowiązuję...
  10. ogólnie rzecz biorąc baaaaaaaardzo długo, zbyt długo!! pierwsze powazne podejście miałam w ubiegłym roku, wycofałam sie ... teraz w lipcu podjęłm decyzje i przeprowadziłam rozmowe z mężem, od tamtej pory zachowuje sie on tak jak ty to opisujesz o swoim m, ja jeszcze troche sie miotałam, czekałam nie wiadomo na co, dostałam kilka mocnych kopniaków od różnych osób i w końcu poczułam sie wolna :) jezcze długa droga do całkowitego sukcesu, ale jestem coraz spokojniejsza i czuje coraz szczęśliwsza, a zachowanie mojego m coraz mniej wpływa na moje samopoczucie, pozdrawiam :)
  11. witaj agato :) pewnie nie trafilas na moje posty, to nie ma znaczenia, czytam cie i nie mogłam nie napisac do Ciebie, że opisujesz jota w jotę zachowanie mojego m, u mnie w tej chwili wygląda to identycznie, ja troche musiałam przejśc żeby patrezć na to tak jak Ty , ale w końcu sie udało :) jestem zadowolina z siebie, tz ze swojej konsekwencji, widze, ze przechodzimy przez to samo... mam nadzieje, że obie wytrwamy !! życze więc powodzenia Tobie i sobie ! ;)
  12. witajcie witaj 4 U - dziekuję za troskę - to chyba spowodowało, ze odważyłam sie napisac, choc pewnie nie wiesz w tym momencie o co chodzi.. Aweb ;) może na nalezy znów sie chować? dac sie zastraszyc? ! juz nie!! to byłby krok do tyłu.... :) Blondi - nie usunę postów! MĘŻU !! może napiszesz coś? chętnie poznamy Twój punkt widzenia !!! śmiało!!! dziewczyny u mnie w porządku, trwam w swoim postanowieniu....
  13. ciekawe jak będzie to u mnie z tymi dziećmi... żal tych dzieciaczków wszystkich... u mnie starsza córka zachowuje sie z dystansem, na razie ale synek bardzo emocjonalnie i to mnie tak martwi... powiedz mi jeszce bo zapomniałam spytac mecenasa.. czy mam dołączyć zaświadczenie o dochodach? jestem w pracy więc moge miec je od reki... czy nie warto? myśle tylko o pryzspieszeniu sprawy... bo jesli brak takiego zaśw. miałoby cos odwlec... ?
  14. doszłam do wniosku, że napisze tak jak w ubiegłym roku, czyli bez z orzekania o winie z zaznaczeniem, że jeśli m nie wyrazi zgody wtedy z jego winy. w uzasadnieniu i tak opisłam pokrótce całą sytuacje i dołączyłam opinie psychologa i odnosnik do obdukcji która załączyłam w ubiegłym roku. tak wiec część "dowodów" i tak dostaną, napisałm równiez o powiadomieniach policji, tak więc raport policji w razie potrzeby będzie dostepny... może rzeczywiście mąż sie wystraszy i da sobie spokój... sąd lepiej patrzy na osoby które wnosza bez orzekania, ok, ale jeśli zaznaczyłam że w przypadku braku zgody wtedy z winą? czy to może miec negtywny wpływ? chcę żeby m wiedział że nie tylko to moje gadanie, on i tak sie nie chce dogadać, więc chyba lepiej niech to ma od razu na piśmie...
  15. Ty potrafisz nazwac zachowanie męża wobec dzieci... ja nie jestem całkiem pewna, jestem przekonana że kocha je naprawde, ale tak na 100% w nic juz nie wierzę,
  16. wcale mi nie zalezy na orzekaniu, chyba dla samej sprawiedliwości... ale obawiam się tez że jeśli nie wniose o winę to on i tak sie nie zgodzi, choc w ubiegłym roku napisałam bez orzekania o winie a w przypadku wyrażenia zgody wtedy z winy męża... może tak lepiej faktycznie..
  17. ja mieszkam naŚląsku... a na kawe chętnie bym poszła, tak jakos raźniej kiedy jest konkretna osoba na takim samym prawie etapie w zyciu, tz ty jednak jestes o wiele dalej a to dla mnie lepiej, mam kogo pytać :)
  18. aweb :) ja wnosze o wine męża, watpie żeby wspaniałomyslnie zgodził sie, :D pewnie będzie trzeba wszystko udowadniac....a to sie ciągnie...
  19. Aweb jestes mądra matką, dzięki, masz racje, nie ma co za duzo dzieciom tłumaczyc, trzeba je zapewniać o miłości i przekładac to na czyny, ja tak robie, tz tak mi sie wydaje, a na pewno bardzo sie staram, dlatego tez uważam na to jak sie zachowuje, nie chce byc płaczącą ciągle babą, jak do tej pory, cora częściej smieje sie i żartuję, spędzam z nimi dużo czasu, sama wiesz jak to może wyglądać... mam nadzieje, że o to własni chodzi, że dzieci odbiora to pozytywnie... widzisz ja w każdym moim zachowaniu czegos sie doszukuje, np. jak wczesniej napisałam, że dzieci moga mnie winic za to że jestem szczęśliwa i radosna kiedy tata chodzi taki struty..
  20. witaj Aweb dziekuje Ci ... chciałam sie do ciebie zwrócić wczesniej żebyś mi własnie powiedziała jak to było u ciebie, ja mam wsystko przygotowane, tz co potrzebne na teraz, opłate tez chce zrobic od razu, wtedy jest szybciej rozpatrzane... zapomniałam jednak w pozwie napisac o 2 rzeczach , ale prawnik nic o tym nie wspomniał. otóż nie podałam żadnych świadków i nie wniosłam o pominięcie sprawy pojednawczej, powiedz czy Ty pisałas o sprawie pojednawczej, dla mnie to strata czasu i nerwów.... wiem ze Twój m wnósł o badania dla dzieci, ciekawe jak długo to potrwa , napisz jak cos będziesz wiedziec na ten temat nowego... złozyłaś pozew w lipcu , sprawe miałas w sierpniu... to ok miesiąc czekałas, a zapłaciłas od razu? sory za te pytania... ale nurtuje mnie to wszystko...
  21. witajcie :) dziewczyny , kurcze dopadł mnie SRACH !! wiem, że to głupie i pewnie minie, ale pisze tu o wszystkich moich uczuciach i chce byc naprawde szczera , głównie wobec siebie. Pewnie mi sie dostanie, ale nie w tym rzecz.... mam wszystko przed sobą.... tz pozew i resztę... musze jeszcze tylko zrobic przelew.... i nagle to uczucie... wiem, ze to strach nie przed niewiadomym, to strach przed ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ .... czuję, że biore na siebie ciężar odpowiedzialności za życie 5 osób.... to takie "ciężkie" , konsekwencje tej decyzji... nagle poczułam ten strach !!! i brzmią mi w uszach słowa najmłodszego syna... "mamo dzieci nie lubia kiedy rodzice sie kłócą"... "mamo dzieci nie lubia kiedy rodzice sie rozstaja"... "mamciu, ale wy sie nie rozstaniecie, prawda? ".... córka zachowuje sie tak jakby nic sie nie działo... nie wiem, czy to maska? tez pewnie przezywa to wzystko... ale ostatnio jest dla mnie taka "dobra"... wcześniej często sie "kłóciłysmy" , ja nerwowa ona uparta.... natomiast najstarszy syn jest wyraźnie zadowolony, ale ja tez przy nim jestem zadowolona... przy dzieciach młodszych tez jestem zadowolona i juz sama nie wiem, czy to dobrze, nie chce żeby pomyślały w ten sposób, że mama jest zadowolona, kiedy tata taki nieszczęśliwy... ok, ale to inny temat... ten cholerny strach, nawet jeśli nikt nic nie napisze , ja czuje potrzebe napisania o tym... to mnie po prostu przytłacza, ten ciężar.... gdzieś pisało o czym trzeba pomyślec w takiej sytuacji, o tym najgorszym przez co sie przeszło ze swoim partnerem, mysle o tym... cała sie trzęsę... chce to załatwic dzisiaj .... pozdrawiam
  22. witajcie dziewczyny witaj Ewo :) takie posty jak Twój warto czytać!! dodają energii a nie odbierają ją, to ciepły ale i przemawiający do świadomości tekst, nie zawsze cel uświęca środki, czasem trzeba "umiec wiedzieć" co do kogo przemawia, co na niego wplynie i to pozytywnie, bardzo ci dziekuje :) i dziękuje wszystkim, którzy mnie wspierają :) przeszłam juz tak duzo, mam nadzieję dojść do końca... pisałam, że mój m wybiera sie do psychologa, no i poszedł... wrócił z weekendu pełen wiary i nadziei, ze wszystko może sie jakoś ułożyć. Podobno pani psych. uświadomiła jak bardzo mnie zranił, co mi zrobił, ale nie dopytywałam co ON jej powiedział, podobno usłyszał, że separacja może dobrze wpłynąć na związek, pewnie że często daje to pomyślne rezultaty, ale to chyba dotyczy "zdrowych" związków z przejściowymi problemami, powiedziałam mu że na mnie ma nie liczyć, ja juz do niego nie wrócę, ale on uparcie wierzy .... sam sobie wmawia że cos jeszcze międze nami będzie a to głównie chyba dlatego, że jego zdaniem on działa dla dobra RODZINY, więc jest po słusznej stronie... zapytałam tylko czy powiedział tej pani, że ja po tym co zaszło nie chce juz z nim być, i czy opowiedział np o tym co widziały dzieci? odpowiedział, ze nie , o tym nie mówił... tak więc poczekam co powie pani psycholog kiedy wkroczą na ten temat, myśle że m mówił tylko o zaborczości i zazdrości, nie jestem tez pewna czy wspomiąl o konflikcie z moim synem.. mam to jednak w dalekim poważaniu... on czyje sie "zaszczycony" bo powiedziano mu, ze to wymaga odwagi dla faceta żeby przyjść , ze jest 3 mężczyzną, który przyszedł po radę. Moze i fakt, ze mu zależy, pytanie tylko co jest prawdziwym powodem...? chyba nie powinnam zaprzątac sobie tym głowy, ja chciałabym żeby m dowiedział sie tam jak ma postąpić ze soba w takiej sytuacji, jak ma pogodzic sie ze strata i jak postepowac w stosunku do dzieci, żeby zaoszczędzić im negatywnych skutków takich decyzji jak moja obecna, mam nadzieje, że dozna w końcu samouświadomienia i dpouści do siebie myśl że za czyny teraz czas ponieść konsekwecje, lice że psycholog mu w tym po prosyu pomoze a mnie przez to da po prostu spokój.... lezy własnie przede mna pozew, ostatecznie uformowany przez prawnika, trzeba go juz tylko włozyc w koperte i wysłać... komplet dokumentów-załączników mam w domu... nie wiem czy jutro, ale w tym tygodniu chce to załatwić, zrobie przelew.... jutro dostane jeszcze z pracy zaśw. o zarobkach z pracy, lepiej dołączyc chyba od razu... nie wiem tylko czy uda mi sie zdobyc kopie obdukcji, orginał załączyłam niestety w ubiegłym roku a sygnatury akt tamtej sprawy nie mam, gdzies posiałam... a w pozwie mecenas napisał ze dołączam te obdukcje, jutro mam wiedziec czy dostane duplikat, jeśli nie to wspomne tylko e taka obdukcje oddałam juz sądowi ii podam date kiedy to było, trudno, może sami dojda do tych akt..... pozdrawiam i jeszcze raz dziękuje za wsparcie wszystkim, całuski :)
  23. witam... zostawię już bez komentarza to co wcześniej...nie mam siły na "samobiczowanie" tak to mnie może odsuwać od działania, wolę energię wykorzystać na działanie, dzięki cholipa za zrozumienie:) a co u mnie... sama radość syn został na weekend w domu... podobno posprzeczał się z dziewczyną... ale mógł pojechać, kiedy indziej by pjechał.... tym razem został, więc trochę się nim nacieszyłam... wczoraj coś tam posprzątał, zjedliśmy razem obiad... nie szukał imprezy ...po prostu wieczorem wrócił do domu.. dziś razem urzędowaliśmy w kuchni, pomógł mi trochę przy obiedzie, pogadaliśmy o życiu, o naszej prze- i przyszłości... czułam się taka spokojna i szczęśliwa... moje serce cieszyło się na widok, kiedy się śmieje, mówi głośno ... wychodząc z domu śpiewał jakąs piosenkę... wołał do mnie z dołu od drzwi po imieniu-tak dla żartu -że już wychodzi , a poszedł grać w piłkę... czuję się dobrze i nic kuurwa nie jest w stanie tego zmienić,czegokolwiek żeby nie mogło już tak pozostać... ja nic nie będę zmieniać, tak już zostanie..... będę dążyć do tego i z wiarą będę się modlić o jego szczęśćie i spokój, a to co teraz widzę jakie może być życie i jaki może być syn, dodaje mi sił, więc o siłę modlić się już nie muszę....pozdrawiam Wszystkie bez wyjątku
×