Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

mmak

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez mmak

  1. :) wcale się nie nabzdyczyłam.. Consekwencja ma rację, wiem to , pisałam też o tym że wiem to, ale to już za mną... to zostało wyjaśnione, podjęłam pewne kroki, większe czy mniejsze każdy może myśleć po swojemu, obecne moje wpisy apelują raczej dlaczego tak się działo.... to staram się zrozumieć a nie wmawiać komuś że nie widzę włąsnego udziału w tym co się stało... tak targają mną wyrzuty sumienia, ale do tego też się przyznałąm, a próby rekompensaty synowi czegokolwiek... uważacie że nie mają sensu? tz że mam nie robić nic? wtedy robiłam to co mogłam zrobić, i to też dopiero po czasie, przyznaję, że to wszystko nic, ale mam nie robić NIC? czy można zrobić cokolwiek żeby mu COŚ wynagrodzić? myslę że nie, ale staram się nie stracić go do końca, czy to takie złe?
  2. blondi, dziekuję za odrobinę dobroduszności , myślę że consekwencja miała na myśli fakt że w przeszłości pozwoliłam na to wszystko i że tak długo to trwało, widać nie ważne jest że w końcu się na coś odważyłam... zreszta słowa krytyki nie są mi obce, ale musze dodać że są osoby które twierdzą że dla dzieci powinnam nie rzstawać sie z m tylko próbować odbudować ten związek a syn co już wycierpiał to za nim, za chwilę rozwinie skrzydlą i wyfrunie z gniazda a ja rozwalę życie niepotrzebnie sobie i innym... z tym że ja zupełnie się z tym nie zgadzam, mam uraz nie tylko ze względu na syna ale i z powodu traktowania mnie... nie wiem czy ma sens tłumaczyć to wszystko jeszcze raz.... ale zrobiło mi się cholernie przykro po tym co napisała CONSEKWENCJA, chodzę na terapię żeby wyrzucić z siebie to cholerne poczucie winy a tu masz ci los.......
  3. consekwecjo napisałamwyraźnie że czuję się winna krzywdy jakiej doznał mój syn i ja, ale pisałam rónież jakimi metodami posługiwał się mój m, manipulował mną, szantażował dziećmi że zloszcząc się na niego, chcąc odejść wyrządzam im krzywdę. M prowadził grę, siał we mnie niepewność, przypisywał winę synowi , to nie jest tępy facet, logicznie i rzeczowo tłumaczyl każdą sytuację, doprowadził do tego że nie potrafiłąm odróżnić fałszu od prawdy, dobra od zła, a syn dopuszczał się w tym czasie różnych występków jakby na potwierdzenie że m ma rację. Byłam rozdarta! nie wiedziałam komu wierzyć, czyłam się jak po praniu mózgu.... mam z tym człowiekiem 2 dzieci, które kochają ojca... a nie chciałam utworzyć rodziny poświęcając starsze dziecko.... jak każda kobieta mialam nadzieje i marzenia na normalne życie... nie wiem w imię czego pozwoliłąm żeby moje dzieci widziały kiedy ich ojciec szarpie ich matkę za włosy mówiąc jaka to szmata albo kiedy ich ojciec rzucając ich matkę na podłogę czy łóżko siadając na niej łapała za szyję i przyduszał.... długo trwałao zanim zrozumiałam że on nie ma takiego prawa a ja mam prawo nie chcieć tego tolerować.... nie pozwolę sobie wmówić że z premedytacją poświęciłąm dziecko dla swojego egoistycznego dobra... mnie facet nie był niezbędnie potrzebny... miałam swój dom pracę, rodziców za granicą ktorzy wspierali mnie materialnie, radziłam sobie ze wszystkim, brakowałao mi jedynie miłości i ciepła rodzinnego... gdybym wiedziała, że upadnę to wcześniej bym usiadła.... dlaczego Ty jesteś na tym forum? czy Twój facet manipuluje Tobą? stosuje przemoc fizyczną lub psychiczną wobec Ciebie? nie jestem pewna czy zdajesz sobie sprawę na czym polego bycie ofiarą przemocy ... gdyby to było takie jednoznaczne nie byłoby tych ofiar, dylematów które przechodzą... a tym co do mnie napisałaś, potwierdziłąś tylko ,że ofiarami są tylko osoby chodzące z sińcami na twarzy, żony alkoholików i kobiety zdradzane. Mojego bólu nikt niewidzi i nikt nierozumie, dlaczego żony zdradzane wybaczają? dlaczego żony alkoholików siedzą z nimi? czuje się winna, masz rację, ale nie znasz przeciwnika..... pozdrawiam acha i jeszcze jedno dla wyjaśnienia, syn chciałby zamieszkać w rodzinnym domu, owszem, ale powiedział tak dopiero teraz kiedy widzi do czego zmierzam, wcześniej czekał tylko na moment i sposób żeby móc się wyprowadzić, nie widział swoje przyszłości w takim domu....
  4. a może - daj Bóg- ja nie jestem przed ale już po etapie uczucia straty i pustki i dlatego teraz czuję się taka szczęśliwa? na razie tylko z tego powodu, że przejrzałam na oczy, podjęłąm decyzję, dalej jakieś małe kroki: samotny urlop, wyprowadzka m , teraz wyprawiłąm go samego na weekend.. tak już czuję ten samk wolności choć do rozwodu jeszcze daleka droga...
  5. no, ta ostania wypowiedź mi pasuje i rozumiem ją, ale dziewczyny nie pojmuję tego że ja nie umiałam odejść bo będąc zakochaną zaborczą i nie umiejącą sobie samej poradzić musiałąm być z nim, u mnie nie o to chodzi, m nigdy przenigdy nie zagroził że mnie zostawi, to ja zawsze mówiłam że chcę żeby odszedł, za krzywdy które wyrządzał przestałam go kochać, ale ta niepewność i lęk przed skrzywdzeniem go, nie umiałam uwierzyć że jest złośliwy i manipuluje, nie wiedziałąm, nie potrafiłam "zgadnąć" czy w wielu przypadkach mówi prawdę czy podkłąda świnie, że może mój syn jest taki zły jak to mowi m, to mnie powstrzymywało przed decyzja, nie umialam pojąć że człowiek mógłby być takiwredny i wyrachowany, kłótnie doprowadzały do przemocy. Drugi problem to jego ZABORCZOSC izazdrość wobec mnie, ale z tym bym sobie poradziła, bolała mnie niesprawiedliwość wobec dziecka, popadłam w depresję i dlatego nie umialam działać, to wszystko bardzo zagmatwane, jeden problem nakłada się na drugi, ale nie mam uczucia straty, pustki czy czegoś wtym stylu, może to przyjdzie, bo teraz czuję się "górą" może potem coś się zmieni... ja raczej uważam że to mąż ma poczucie straty i pustki, on nie potrafi pogodzić się z rozstaniem.... ależ ciężki ze mnie materiał, co? :) ale podyskutujcie o tym babeczki...
  6. to już znowu ja ..... chyba mam kłopot z czytaniem ze zrozumieniem... :) RENTO tak więc kto tu jest współuzależniony ja czy mój m ? ja czuję deficyt i potrzebę miłości, mąż częśto mi powtarzał że jestem chora i przewrażlwiona na punkcie syna ale on sam też ma deficyt, może nawet o tym nie wie, to on jest zaborczy zazdrosny i nie radzący sobie z wieloma rzeczami, on jest mi się wydaje bardziej zależny ode mnie niż ja od niego, mnie trzyma z nim moja odpowiedzialność za dugiego człowieka, poczucie jakiejś nieokreśonej winy, nie uwazam że on jest mi niezbędnie potrzebny, ale to ja czuję się ofiarą, z drugiej strony oczekuję miłości i bliskości, stwierdziłyśmy że my wszystkie jesteśmy uzależnione od naszych facetów bo się nad nami znęcają psychicznie i manipulują nami, czujemy się ofiarami i nie kochamy siebie... ale skoro mamy deficyt i czujemy się uzależnione to kim w końcu jesteśmy? chyba jestem zagłupia na to... w końcu uwierzę że mam popieprzoną psychikę i moj m po prostu ze mną nie może wytrzymać, ale to ondo cholery niszczył mnie i moje dziecko... czy ktoś mi to wytłumaczy? napisałam wprawdzie wcześniej, że chyba po prostu mimo wszystko ja nie stałam się toksyczna a mój m tak i tyle... może jestem łatwym łupem dla takiego osobnika, ale nie stałam się popieprzona mimo że byłam w dzieciństwie POTENCJALNYM toksykiem, ale do tego nie doszło...miałam mojego m za toksyka, narcyza a nawet psychopatę a tu się okazuje że on sam jest ofiarą... widicznie w moim przypadku spotkały się ze sobą dwie jednostki chorobowe, z których jedna wzięła górę nad drugą i ta druga (czyli ja) stała się ofiarą pierwszej...
  7. aweb to mi chyba wystarczy, po prostu ja nie stałam sie toksyczna mimo wszystko a mój m tak i tyle... ja jednak mam żal do mojego taty , oprócz braku okazywania uczuc zaserwowal mi jeszcze w życiu wysoka dyscypline, wysokie wymagania, zaborczośc i niepojeta kontrole, mąż jest bardzo podobny, jedynie czym sie różni to tym, że okazuje mi uczucia, choc teraz cholera juz wie, czy to prawdziwe, te chore umysły tak trudno rozgryźć, ale nie mam zamiaru juz sie w to zagłębiac dziewczyny czuje tak niebiańsko, sama w domu, nie macie pojęcia jak mi dobrze!!!
  8. oglądam ten film :) jestem sama w domciu.... mam komfort jak pieron.... aaa, mój pieprzony toksyk przed chwilą dzwonił do domu na stacjonarny... włąściewie synek dzwonił, ale on sam nie umie jeszcze wykrecić nr w telefonie więc m to musiał zrobić, ciekawe czemu dzwoniąc z komórki nie zadzwonił na moja kom, wszyscy mamy jedna sieć, kiedy ja byłam na urlopie z dziećmi ani razu nie zadzwoniłam na stacjonarny do domu, nawet do głowy mi to nie przyszło, a on ?! sprawdza mnie? martwi się sie czy grzecznie siedze w domu? czy nic mi nie grozi? .... kurwuś mania... !
  9. Jen :) ja jestem BARDZO zaradna, kompletnie nie zazdrosna, mąż mnie ponoc kocha.....ja sama potrafie okazac uczucie, jestem dbająca kobieta o swego faceta, nigdy nie dałam powodu do zazdrości a jednak on jest cholernie zazdrosny... ... toksykiem sie jest i już, ja tez mam deficyt miłości z dzieciństwa a le jakos nie przejawiam toksycznych cech.... swoja droga zastanawia mnie co decyduje o tym, ze ktoś staje sie ofiara a ktoś toksykiem, myśle o osobach z "deficytami" OPFRYS co ty na to....
  10. aweb opfrys dziekuje wam za wsparcie i rade, było mi potrzebne sprowadzenie na ziemie, naprawde gorliwie sie modle o rozum i o siłę, może to dal niektórych głupie ale ja w to wierzę, nie modle się o cud, że cos samo sie zrobi, ale chce wytrwac w swoim przekonaniu i chce miec pewnośc że moja decyzja jest słuszna... czasem mam wątpliwości a dzieki takim osobom jak wy tu wszystkie bardzo szybko sie pozbywam... dziękuje mój m zabiera dziś dzieci na weekend w góry, mam czas tylko dla siebie, oczywiście mój m bardzo żałuje że nie chciałam pojechac z nimi, a ja ciesze sie wolnością i swoboda w domu... potem jeszcze napisze , pozdrawiam wszystkie pa!! słodkie kłamstwa... być może jesteś w ciąży a Ty twierdzisz że jests pewna , że sie w końcu uwolniłas od toksyka... ??? !! nie pojmuję.... to chyba tylko na nieszczeście w takiej sytuacji ciąża.... i jeszcze podejrzewasz że on to zaplanował... ? to przeciez katastrofa!!! pozdrawiam... Eutenia... czy to spowodowało u ciebie np podjecie ostatecznej decyzji ? :)
  11. a co za tym idzie, pewnie długo nie będę sama i prawdopodobnie znów wpakuje sie w jakieś gówno !! :(
  12. w każdym razie jedno jest pewne... jestem uzalezniona od miłości, tz po tych psychotestach doszłam do takiego wniosku
  13. och, aweb szczęsie ty moje, dobrze że jesteś.... powaznie sie tym wszystkim zmartwiłam... tyle rozmów, tyle łez , wizyty u psychologa... a okaże sie na koniec ze mam uprzedzenia lub złe podejście do zycia.... ale jedno mnie zastanawia... moja psych. nigdy nie zapytała mnie o moje dzieciństwo.......
  14. witam wszystkie nasze kochane kobietki :) pobuszowałam wczoraj troche po stronce której link jedna z was zamieściła... kobiece serce... troche sie podłamałam... :( chyba podobnie jak MAJA doszłam do wniosku, ze ja jestem chora !!! jako ofiara DDD rozwaliłam mój związek? znów znalazłam winy u siebie !!!! czy Wy tez miałyście takie pierwsze uczucie? ale ja nie czuje że kogos krzywdziłam !! ale tego sie ponoc nie czuję!! z tym, ze nigdy nie byłam ani zaborcza ani zazdrosna, ani agresywna, raczej histeryczna, ale czy to możliwe ze m ma racje i że np w związku że czułam sie (teraz tylko o tym mówię, nigdy nikomu wcześniej tego nie mówiła nawet m ) niekochana, miałam "trudnego" tate - despote, tak w jednym słowie. Czy to więc moja wina ! widziałam rzeczy których rzeczywiście nie było ? rozpieszczała syna? tak zrozumiałam przesłanki czytelni z tej strony, dziewczyny prosze wyjaśnijcie mi to , nie chce zaczynac od początku... nie jestem zzłamana ani nie mam cofki, ale zgłuoiałam do reszty!!! znacie moja historie od podszewki, co myślicie?? prosze odpowiedzcie mi..... pozdrawiam i licze na pomoc...
  15. aweb !! ja tez sie cieszę.... :P musisz potem koniecznie napisac o tych badaniach... blondi.. czyli z tego związku nie masz dzieci, a wszystko układa się dobrze? moja teściowa powiedziała, ale nie do mnie, ze jak ja sobie wyobrażam dalsze życie, mam 3 dzieci i co , myśle że nastepny facet będzie je kochał? ze pewnie NOWY tez nie będzie dobry dla mojej 2, no bo ten najstarszy to juz nie b edzie zagrożony, wiadomo, ale podobno mnie rozumie, skoro dałam juz niejedna szanse jej synowi, to w końcu musi sie nauczyć.... :P
  16. blondi... bo nie pamiętam... Ty jestes rozwiedziona? a masz dzieci? małe czy dorosłe?
  17. fajny filmik o tym cofaniu sie tam powyżej :) poqutnica dobre i jakie prawdziwe... ;) aweb ale jestes wqurwiona :P ale to lepsze niż "żal" , myśle że nie powinnas odpuszczać, pieniądze jak to sie mówi szczęścia nie dają, ale pomagaja przeżyć, a ty masz dzieci i pieniądze będa Ci potrzebne, nawet w postaci nieruchomości czy innej, zabezpieczenie dla dzieci !! a jesli chce sie dzielić to niech założy sprawe o podział majątku, ja na Twoim miejscu nie szłabym z nim na ogode bo jak takiemu wierzyc, podobno sprawa o majątek kosztuje ok 1000 zł. i lepiej założyc odrębną bo przy rozwodzie to często prowadzi do przedłużenia sie sprawy o rozwód właśnie... nie poddawaj sie, jestem z toba bo prawdopodobnie mnie czeka to samo... tatusiowie pieprzeni..... wyłazi szydło z worka !!!! i zgadzam sie z opinia że to zakompleksieni i słabi faceci, którzy szukaja kobiet z jednej strony silnej takiej która udźwignie ciężar rodziny, małżeństwa dbania o wszystko a z drugiej strony słabej pod względem emocjonalnym żeby móc nad taka panować, bo z inną by sobie nie poradzili, ale potrzebna im kobieta zaradna i silna życiowo, , ja mam prace , swój dom, jestem zaradna i przedsiebiorcza... ale z NIM jak widac poradzic sobie nie umiałam, pozdrawiam!! aweb ale mi dałaś powera!!!
  18. dziewczy kochane, kiedy wy tu tyle tego naklikałyście??!! :) nie nadążąm z czytaniem... tyle sie naczytałam, tyle chciałam napisac i odpisać ateraz to sie tylko pugubiłam... chyba musze zacząć jeszcze raz i porobic jakies notatki co komu odpisac... :) tyle mądrych wypowiedzi dziewczyn juz na prostej, tyle wskazówek tych prawie na końcu i jeszcze tyle bólu tych na początku drogi lub jej jakiejś innej części... wszystko ważne i "przydatne" więc dziekuję wszystkim i przytulam ścieżki mojego m i syna... czy sie przecinają? raczej nie było zbyt wiele okazji, ale wczoraj mąż kiedy ja poszłam już spać a syn oglądał mecz w tele, usiadł sobie z nim i oglądał mecz !!! komentował... angażował ... ekscytował i cos tam pytal syna... jak najlepszy kolega - wredziol jeden, w końcu mu powiem ze ma pamietac że mieszka na dole !!! to tyle jesli chodzi o ściezki... natomiast co do NAS - w jego mniemaniu - wciąż mnie nagabuje, na siłę przytula, mówi jaka jestem piekna i że nie moze mnie stracić, że życie bez takiej zony jaka ja jestem nie ma sensu, "przypomina" o dobru dzieci itd, ale wczoraj była tez inna akcja, chyba mała desperacja, bo wkurzył sie , że co ja sobie myślę, kiedy w końcu ugotuję normalny obiad, wciąż mnie nie ma, robie co chcę, nie dość że wyrzuciłam go z domu, tz na dół, to traktuje go jak szmatę, poniżam go a on wicąż tak ciężko pracuje i nalezy mu sie normalny obiad, co ja sobie myśle, ze musimy porozmawiać o nas, naszej przyszłości, jeśli nie w domu to chodźmy gdzies tylko we dwoje... , ja mu na to że powiedziałam juz wszystko i tak w kólko, potem dla odmiany zaczął mnie przytulać , albo raczej sibie do mnie, mówi że kocha i nie może mnie stracić.... powiem Wam że coraz mniej to na mnie działa, wkurzył sie o to bo odmówiłam wspólnego wyjazdu na weekend, że nie myśle o niczym i nikim tylko o sobie!! ja byłam na urlopie z dziećmi, niech sobie teraz jada z tata!! ja chętnie odpocznę.!! anno na kawe ? jestes tez z pobliża POA ? i jeszcze któraś... silniejsza? ty? bo pomiszało mi się... :P
  19. oj kobietki dobrze, że jesteście :) miałam maluskiego dołeczka ale po przeczytaniu AWEB znów mi lepiej, znów przypomniały mi sie moje prawa i mozliwości, że jestem przeciez silna i wiem czego chce, kurde musze być bardziej asertywna i "egoistyczna" ... m wczoraj jak gdyby nigdy nic znów zaczął normalnie sie zachowywac bez lamentu, poprosił o kawe, zapytała czy bedzie cos na obiad a wieczorem usiadl sobie na troche z nami przed telewizorem bo synek go "zaprosił" ale nie siedział za długo, miał wczesnie wsawac i poszedł wczesniej spać..... ciekawa jestem co znów spowodowało u niego taki pozorny spokój... czy to kolejna zmiana nastroju i taktyki czy moze czyjas rada? był u rodziców swoich więc moze jest cos na rzeczy.....? ja na kawe sie pisze - jak mówiłam wczesniej :) dziękuję że Was mam :) buziaczki ale wiecie co, mąż wciąż powtarza ze mam zerwać z towarzystwem które tak miesza mi w głowie, bo nie wierzy że to tylko moje decyzje przeze mnie przemawiają... no tu ma troche racji bo gdyby nie wiele osób z którymi ostanio sie kontaktuje, np WY , psycholog i wybrani przyjaciele to pewnie nie zabrnęłabym do tego miejsca w którym jestem, ale to chyba nie jest złe, co? pozdrawiam WSZYSTKIE bez wyjątku!!!!!!!!!!!!!
  20. piglet nie wiem co powiedzieć... masz cofkę... znów szukasz "wymówki" ja to znam... mój też jest ciepły i czuły, a teraz cierpi, nie je, nie śpi, pisałam o tym, oni zachowują się podobnie, mnie często przychodzi przez myśl stwierdzenie, że przecież jednak nie było tak żle, że gdymym trochę nad sobą popracowała umiałabym dalej z nim żyć, było przecież często fajnie, on też obiecał, że będzie się starał i teraz mi to pokazuje... tylko czy muszę wciąż się starać? a jak zapomnieć to co było? jak spojrzeć synowi w oczy? Boże daj mi siłę żeby się nie cofnąć, to nie moja potrzeba posiadania jego przemawia przeze mnie, ale moja troska, litość, sumienie, odpowiedzialność i poczucie winy, że ktoś przeze mnie będzie cierpieć... też z tym walczę, ale nie chcę więcej cierpieć przez tego człowieka, wiem, że szczęśliwa przyszłość nie jest możliwa, mam tyle marzeń a on ze swoimi poglądami nie pozwoli mi ich nigdy zrealizować, w zdrowych związkach wiele z takich marzeń to nic wielkiego a u mnie są na miarę ogromnego przedsięwzięcia, nie chcę się cofnąć... modlę się o to, naprawdę, Piglet postaraj się wyłuszczyć priorytety, zrób to też dla mnie...:) dziewczyny se Śląska.. :) łączmy się !!!!
  21. POA przykro mi .... i smutno z Twojego powodu... az mnie ścisn elo, mamy juz 3 klony... ale mój jeszcze AZ TAK DALEKO sie nie posunął... mam nadzieje że do tego nigdy nie dojdzie... jestes jeszcze?
  22. acha PIGLET jeszcze jedno... to tez powiedziała mi psycholog... nie dawaj sie więcej namawiac na wspóne spacery, nie dawaj jemu i sobie niepotrzebnych złudnych nadziei, nie oszukuj go bo nie chcesz powrotu, masz sie tego trzymać!! nie chcesz powrotu więc nie rób tego tylko z litości albo dla śwętego spokoju, znów ulegasz jego manipulacjom.... dawanie niepotrzebnych nadziei nie wniesie nic dobrego, oddala sukces....
  23. witajcie kobietki :) jesienna różo - masz juz dużą świadomośc... ale wszystjkie tutaj wiemy i doświadczamy tego, ze od świadomości do działania jeszcze daleka droga :( tryzmam za Ciebie kciuki, żebys jak najszybciej potrafiła odpowiednio z tej swojej wiedxy skorzystać, bądź świadoma i DZIAŁAJ, bo nic samo sie nie stanie niestety... pozdrawiam :) piglet...... doskonale Ciebie rozumiem, mój m zachowuje dokładnie tak samo... zapewnia o miłości, przytula na siłe, obiecuje, zapewnia, płacze, wszystko jak u ciebie kropka w kropkę.... az mi sie tak jakos lżej na duszy zrobiło kiedy to przeczytałam... mam kolejny przykład i dowód na to ze on postępuje tak jak jemu charakterystczny osobnik, więc i Ty miej świadomość że to co on robi to tylko schemat którym oni wszyscy sie posługują... mój prosił niedawno (pisałam o tym już) żebym pozwoliła mu na chcwile choć położyć sie obok siebie, jak nie obok to chociaż w nogach łóżka przy sobie... podobne zachowanie miałao miejsce jeszcze przed ślubem kiedy po raz pierwszy mnie uderył a ja go wtedy wywaliłam z mojego domu...a on wracał jak bumerang ... gdybym wtedy wiedziała to co wiem teraz....wiem że to boli, nas, normalne i czułe kobiety, mnie też cholernie boli i wciąż mi go żal.... ale musze być silna, musze przez to przejść, musze przetrwać... ja wolałabym żeby m byl daleko... mimo dzieci... jestem okropna? nie wiem... ale wiem też z doświadczenia z pierwszego małżeństwa że ojcowie sa tylko z nazwy, mało który po odejściu tak naprawde mysli o swoim dziecku, my musimy byc ojcami dla naszych dzieci, tym bardziej jest to konieczne jeśli mamy do czynienia nie z normalnym ojcem który odchodzi ale z TOKSYKIEM który prawdopodobnie nie dałby im i tak dobrego przykładu... ja tez mam powazny problem z moim małym synkiem, baardzo przywiązany jest do taty, w tym względzie równiez pomaga mi psycholog.... ciężko mi odpierac "ataki miłości" mojego m, ale kiedy przeczytałam twój post jest mi troche lżej... , pozdrawiam i życze wytrwałości Tobie i sobie.... buziaki ararunka... posłuchaj!!!! uklęknij, złóż ręce unieś głowę i odmów szczerą modlitwę : podziekuj Bogu że pomógł Ci sie uwolnic od swojego toksycznego męża, poproś o mądrość żeby takie głupie myśli jak te obecne więcej Cie nie nachodziły, pomódl sie o siłe żeby móc je w razie czego odpierać i pomódl sie za.... uwaga... za te biedną kobietę, która nie wie co ją czeka... która niedługo zacznie przechodzic przez to co ty, za kolejna kobiete którą zniszczy ten człowiek... przeciez wiesz jakie metody stosuje wobec swoich nowych ofiar... jesli chcesz możesz tez pomodlic sie za niego żeby może kiedys wyzdrowiał - ale nie musisz !!! :P) życze powodzenia ;) ja jestem na chwile obecna na pagórku z uczuciami, az sie boje bo wiem, że dolki sa częste i łatwo sie w nie wpada.... pisałam że mój m wybiera sie do psychologa? wspomniałam o tym wczoraj mojej pani psycholog, stwierdziła że to bardzo dobrze, ze to moze bardzo mi pomoć, bo każdy dobry psycholog, mimo tego co m na poczatku powie , powinien zorientowac sie w sytuacji i nie bedzie uczyc m jak postepowac żeby odzyskac rodzine czy naprawic cokolwiek, ale naprowadzi go na droge jak pomoc jemu samemu zeby móc sie z tym pogodzic że w końcu ja stracił i jak życ w takiej sytuacji żeby nie szkodzic dzieciom!!! o dzieki ci Boże za psychologów... oby każdy byl mądry i tak dobry żeby toksyk mógł przyjąć do świadomości swoja porażkę... bardzo mnie podbudowało, dało nadzieje na nor,alniejszy przebieg "rozej scia"..
×