Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

mmak

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez mmak

  1. ale musze tu jezcze dodac, ze gdyby mąż nie był taki "zakochany" we mnie i nie te jego sms-y i płaczliwe i godne pozałowania zachowanie, pewnie myślałabym inaczej.... gdzie ten facet ma jaja? czemu nie uniesie sie honorem i nie trasnie drzwiami????!!!! czy naprawde mnie kocha? nawet jeśli to jest to własnie miłość chora i toksyczna...! nie chcę takiej!!!
  2. wiem oneill, alez wiem, ja szanuje twoja decyzje, ja mam problem ze soba, wciąż potrzbuje aprobaty, jest mi potrzebne zaakceptownie moich decyzji przez osoby trzecie (nie mysle tu o mężu), wiem czego chce, ale jesli ktos mi powie, że to nie jest słuszne albo własciwie, nie zrobie tego, to jest mój problem, może to tylko brak asertywności... chce zyc po swojemu, juz teraz nic innego mnie satysfakcjonuje, ale spotkałabym sie z ciągła krytyka "ludzi" nie zrobiłam tego rozumiesz mnie? rozumiecie mnie kobiety? ja jestem nienormalna....:(
  3. rozumiem ciebie oneill takie rozwiązanie nie jest dla mnie, wiem to, albo w te albo we wte, jestem zbyt uległa, wiem ze przy takiej jego postawie albo bym mu w końcu uległa, po prostu jextem tylko człowiekiem, albo kłótniom nie byłoby końca, żadne rozwiązanie mnie w tej chwili nie satysfakcjonuje, chce byc samodzielna, wolna, swobodna, chcę móc robić to na co mam ochote, w domu i poza domem, chce móc kochac swoje dzieci po swojemu, chce spotykac sie ze znajomymi, wg własnego uznania, chce robic albo nie robic nic, chce spać jak długo mam ochote albo przynajmniej jak długo moge wg swojej decyzji, chcę odpocząć wtedy kiedy tego potrzebuje, chce mieć bałagan albo sprzatac wtedy kiedy sama tego chce i potrzbuje, nie chce chodzic do lasu wtedy kiedy mam ochote pójśc do kina albo na kawe!!!!!! nie chće więcej sie tłumaczyć... nie chce czuć obawy ze cos co robie komus sie nie podoba, nie chce pytac sie moge cos robić!!!! czy to jest normalne? czy mam takie prawa? dałam je sobie ...
  4. oneill i tak z nim zyjesz? potrafisz go kochac? a zycie intymne? potrafisz normalnie funkconowac czy jednak cierpisz w tym związku? nastawiłas sie na bycie nie do końca szczęśliwą? i to wszystko może funkcjonowac? a drugi syn jest wasz czy tez twój z pierwszego związku? pogodzilaś sie z tym? ja nie umiem, czułabym że zdradzam juz teraz własne dziecko, ocknęłam sie i teraz kiedy juz "jestem świadoma" nie moge do tego wrócić.... czułabym sie niewporządu wobec samej siebie,,
  5. aweb - :) nie mam siły na pisanie :) wybacz kochana, pisąlm juz na innym topiku, mam przesyt, powtórzyłam to tutaj... w skrócie to mam problem ze stosunkami syn - ojczym i zaborczościa wobec mnie, ale to długa historia... :) czy go kocham? nieumiem powiedziec na 100 % na 99 % powiem, ze nie, mam uraz i mdłości, chće "wolności" rozwód jako taki nie jest mi "potrzebny" wystarczyłoby mi żeby mieszkał osobno, ale to niemozliwe bez rozwodu, z reszta jak widac nawet gdybym "wywaliła" go z domu niwiele by to zmieniło... jest mi go żal, to uczucie jakim go darzę... jen dowiedziałas sie prawdy... i co z tym zamierzasz zrobic?
  6. kurcze wcięło mi posta... !!! wrrr jen... dzwoniłas do jego ex żeby pogadac jaki on był kiedy byl z ną? dowiedziałas sie czegos pomocnego? boże ja nigdy czegos takiego bym nie zrobila, nigdy nie latałabym za facetem i nie dzwoniłabym ... różne jestesmy, robiłan wiele rzeczy, przymykałam oczy , wierzyłam ale w taki sposób bym sie nie upokorzyła... robiłam to niestety na wiele innych sposobów... :) tobie na nim zalezy? asiula... on sie nie zmieni , nie czekaj na cud jak to wczesniej napisałaś, zrób wszystko co tylko możesz żeby sie od niego uwolnic, gorzej niz teraz być juz nie może... dziewczyny a co u mnie? m 2 dzień w swoim pokoju, chodzi struty, wczoraj oznajmił mi, że idzie do psychologa, chce ratowac rodzinę... kocha mnie i zrobi wszystko co w jego mocy, dzis sms - daj mi kochanie choć cień nadziei, ja tak nie moge zyć, ja sie wykończe... co wy na to ? jak postepowac w takim wypadku? to ja sie przez to wykończe, wyobrżam sobie co myśla dzieci... widza : tatus biedny i dobry , mam zła i okrutna.... podobno załatwia sobie prace - wyjazdy za granice transport - chce dac mi troche wolności i czas który może zmieni moje myślenie i zamiary, mam juz tego dosyc, myślałam że cos do niego dotaro a on wciąż swoje... jeśli teraz byłaby rozprawa w sądzie jestem przekonan że poprosiłby o badania dla dzieci i powiedziałby jak bardzo mnie kocha i jak mu na mnie zalezy... co z tym zrobic? jestem na to za głupia...
  7. witajcie dziewczyny... Aweb nareszcie... wiem, że mnie nie znasz, ale czytałam o twojej sprawie i martwiłam sie że cos sie stało, z reszta wszystkie tutaj pytały co u ciebie... troche liczyłam na to ze opowiesz jak tam było, za ile nastepna sprawa i w ogóle o co pytali i jak ty sie czułas , co mówiłaś... ze zdasz relacje a tu klops! i to w dodatku przerażający bo ja tez martwie sie , że mój m moze poprosic o takie badania... az mnie mdli...powiedz kiedy składałas pozew i jak długo czekałas na pierwsza sprawę, czy pisałas o zniesienie sprawy pojednawczej? pozdrawiam i sorki za wtrynianie sie, :)
  8. witajcie dziewczyny... wszystkie sobie na wzajem doradzamy, poradzamy, pocieszamy, a w końcu każdą z nas dopada dołek i przygnebienie, chwila załamania... dziewczyny nie załamujcie sie , jak to któras tu powiedziała to tylko cofka... PIGLET !! głowa do góry... jakże różne mamy "marzenia" ja wolałabym żeby mój m sie oddalił na dobre... dzis oierwszy dzień po "wyprowadzeniu" go na dół, był oburzony, stwierdziłam że "przegięłam pałę", ale powiedział mi to wczoraj , udawałam że śpię, spałam z najmłodszym synkiem więc sobie odpuścił, dzis przyszedł dopiero ok 12 kiedy wróciliśmy z dziecmi z koscioła i powiedział szeptem, żebym nie wierzyłam koleżankom i nie ufała kuzynkom, że dziś juz doskanale wiemkto za tym wszystkim stoi i kto to nakręca, nie wiem co ma na myśli, chyba znów blefuje!!! ja jestem spokojna, wczoraj denerwowałam sie córcią bo troche dziwnie zareagowała, ale juz jej przeszło, dzieci zachowuja się normalnie, powiem szczerze, że nawet troche mnie zszokowało bo rano nikt nie pytał o tatę :P a tata teraz gdzies sobie poszedł.... ja jestem wyluzowana, czuje sie świetnue... aż do następnego doła... :D czy któras jest ze śląska ? !! 4 U gratuluję!!! czuję sie podobnie, ale do mojego całkowitego sukcesu jeszcze trochę musze ięć, nie wiem czy m sie w końcu wyprowadzi....wolałabym tak jak ty po prostu móc sobie pójść.. pozdrawiam..
  9. do moje dzieciństwo niestety wszystkie juz wiemy, ze dzieciństwo bardzo wpływa na nasze losy w przyszlości, ze synowie sa potencjalnymi toksykami a córki potencjalnymi ofiarami swoich toksycznych mężów, ja tez miałam toksycznego ojca, ale nigdy nie było problemu alkoholowego, ani wtedy ani teraz i powiem ze czasem myślę sobie że tak byłoby prościej, ze gdyby mąż pił albo zdradzał - łatwiej byłoby dojrzec problem, mój m działa w białych rekawiczkach, mamy dom, prace , dobre auto. urlop 2 a nawet i 3 razy w roku, ktos kto patrzy z boku widzi przeszczęśliwa rodzinę, piekne zadbane dobrze ubrane dzieci, zadbana i atrakcyjna żonę, pracowitego mężą o którego zona dba, jest dla niego miła i wszyscy BARDZO SIĘ KOCHAJĄ !!!!! taki obłudny obraz stworzył mój m .... no i ja.... :(
  10. a wiecie co mi powiedział dzisiaj mój syn ? "mamo wiesz co, ? pojechałbym jeszcze raz nad to morze" nie powiedział, że pojedzie tam z kolegami, albo z dziewczyną... powiedział to tak ze zrozumiałam, ze podobało mu sie tam i pojechałby tam jeszcze raz własnie ze mna i ze swoim rodzeństwem, tak po prostu, powtórzyłby ten wyjazd jeszcze raz!! to takie dla mnie budujące... zaczął nawet układać "plany" że kiedys zamieszka u nas na dole ze swoja rodziną.....
  11. witajcie dziewczyny:) piglet dziekuje za wpis, wiem, macie wszystkie rację, zostałam juz roliczona z wszystkich moich grzechów, zrobiłam zal za te grzechy, odmawiam pokutę juz dosyć dlugo, teraz tak jak mówisz przyszedł czas na zmiany! Swoja postawe zmieniłam radykalnie w stosunku do m i mój syn to widzi, naprawdę. Jestem teraz przez m obwiniana, ze sie na wyżywam, pastwie sie nad nim! wyobrażacie sobie??!! dziś mam zamiar przeprowadzić zmiany w domu!! przenieśc męża do pokoju na dole, musi tylko zniknąć na jakis czas z domu zebym spokojnie mogła to przeprowadzic.... trzymajcie kciuki... 4 u - gratuluję, teraz moja kolej na jakis ruch, ty sie wyprowadzilas , ja musze przenieśc m!!! na razie ppozdrawiam, pa asiula pisz bez capslocka, normalnymi literami :) odezwe sie potem!! :)
  12. często sie zastanawiałam czy gdybym miala córke byłoby inaczej.... gdy pomyśle co mogło sie jeszcze wydarzyc...
  13. wsparcie? chyba mam, mam przyjaciól, ale wiecie jak to jest, kazdy mówi co mysli, ale każdy zn mojego m, widza albo nie widza, niektórzy sie dziwia ale sie nie dziwią, nikt nie chce sie wtracać.... mój ojciec powiedział mi kiedyś - co zrobisz sama z 3 dzieci, to twój 2 związek, a wiesz jak łatwo jest zniszczyć drugiego człowieka....nie zna sytuacji bo mieszka daleko, mama nie zyje, mam tylko znajomych i przyjaciól, rodzina cała raczej daleko, a ta co jest blisko unika juz wizyt u mnie bo m miał do wszystkich pretensje ze sie wtrącaja i plota mi głupoty do głowy
  14. blondi nie chciałam rozpamietywac, chciałam przyblizyc swój problem, bo jestescie tu takie zgrane i wiecie o sobie wszystko, kiedy pisałam tylko o ogólnikach nie czułam sie "wasza" bo nie czułam sie rozumiana, dopiero więcej szczegółów uruchomiło konkretne odpowiedzi, a ja teraz tego bardzo potrzebuję, znam siebie niestety i wiem ze sama sobie nie radze. Wiedzieć co ma sie zrobić to jeszcze nie znaczy móc :(. Mam nadzieje ze ja juz umiem. Uwierzcie juz duzo zmieniłam w swoim zyciu. Sposób postępowania, więcej odwagi, otwartości, a juz wyczynem był wyjazd z marszu na urlop. Pozbierałam dzieci - wszystkie i pojechałam nad morze na tydzień, pociągiem bez potrzeby aprobaty i wsparcia ze strony m, dla mnie to wyczyn! :)
  15. dziewczyny przyjmuje każda krytykę, ale temat wątku mówi o molestowaniu psychicznym, to i naczej przemoc psychiczna i manipulacja, charakterystyka "katów" jest jednoznaczna ich osobowości i metod działania. Wiem to od kiedy pękłam, wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy, jestem widac łatwym celem, typowym, stąd mężowi udawało sie to tak długo prowadzić, my slałam że osoby tutaj to rozumieją. Wstyd mi że tak długo w tym tkwiłam, ale znam kobiety które cierpia o wiele dłużej i nie widza mozliwości przerwania tego. Juz nic więcej nie warto żebym tłumaczyła, wszystko juz powiedziałam, zdaję sobie już sprawę ze swoich błedów, teraz jestem tu po to bo oczekuję nietylko zrozumienia ale przedewszystkim wsparcia w dotrwaniu do końca. Mój m nie odpuszcza, to bedzie walka i muszę ja wygrac!
  16. niebo.... tak jak myślałam, przechodzimy przez podobne problemy, ale jak to możliwe że on widząc jaka ty jestes matka dla jego dziecka nie może byc podobnym ojcem dla twojego, prawda? to sa potwory.. siódemko to cie dziwi? kontrola? to jedna z metod takich psychopatów
  17. dziewczyny, to co tu wkleiłam to i tak nie wszystko o czym napisałam na poprzednim topiku, a to co tam napisałm to nie wszystko co przezyłam, tego nie da sie opisać, wiem, ze przechodzicie przez to samo, ale mnie oprócz własnego cierpienia z powodu krzywd skierowanych na mnie samą dręczą jeszcze krzywdy mojego dziecka, których ONO doświadczało a które z kolei mnie raniły o wiele bardziej niz cokolwiek innego, zniosłabym inne "ograniczenia, zakazy, nakazy, reguły, poglądy, sposoby postepowania, WSZYSTKO" ale relacje mąż-syn i konsekwencje tych relacji sa juz ponad moje siły, wiem że co najgorsze pewnie juz za nami, ale teraz kiedy jestem tego wszystkiego świadoma, "zapach" małżeństwa jest jak szambo, cóż dopiero kiedy pomyślec o jego smaku... a gdzie intymność w związku? jak iśc z takim facetem do łóżka? jestem juz teraz "chora " i tak wczesniej starałam sie byc pod wpływem alkoholu zeby miec z tego satysfakcję, pod tym względem niestety jestesmy z m do siebie dopasowani, ale żeby cos mogło sie zacząć musiałam sie przynajmniej troche "rozluźnić", teraz juz nie mam ochoty na seks a co dopiero żeby strac sie żeby tę ochote mieć !
  18. witajcie dziewczyny jestescie kochane, naprawde, głupio mi tak było sie tu "wpychać" i skłonić kogoś do zajęcia uwagi swoja osobą, dziekuję że zareagowałyscie na mój "apel" . Takie kontakty bardzo dużo mi dają, porady, opinie osób patrzących z boku, a jednoczesnie osób, które rozumieja problem oonieważ go doświadczaja bądź doświadczyli, to bardzo ważne. Wsród moich najbliższych nie ma osób z takim doświadczeniem, ludzie nie rozumieja moich wahań lub tez pretensji, pani psycholog jest kompetentna, ale nie ma jej na każde zawołanie, WY - jeteście :). Anno nie uważam że sie wymądrzasz, chce żebys mowiła to co widzisz, a czego ja sama nie widzę, mam wiele pytań i wątpliwości to fakt, ale nie chce dłużej tego ciągnąc, powiem szczerze, że "wystarczyłoby" mi gdyby m sie po prostu wyprowadxił, ale on tego nigdy nie zrobi, yśle że rozwód to jedyne wyjście... inaczej mój syn sie wyprowadzi bo powiedział, że nie chce dłużej przebywac w poblizu tego faceta, ale powiedział mi jednoznacznie - jeszcze nie wiedząc co zamierzam, że ja mam na niego nie patrzeć (tz na syna) mam postapić tak żeby było dobrze dla mnie i dzieci, ja natomiast po pierwsze nie chce żeby syn sie wyprowadzil, nie jest jeszcze przygotowany do samodzielnego życia chocby na doświadczenia jakie przeszedł, a po drugie to nic nie zmieni, dalj będę sie o niego martwić i tak jak napisałam wcześniej, będzie miec rodzinę, swoje dzieci a mnie nie będzie wolno swobodnie sie z nim spotykać, zapraszać do siebie... synowa, wnuki - wiem, ze to daleka przyszłośc, ale wiem jak było do tej pory!!! po kryjomu schodzic do pokoju syna żeby pogadac, dac mu chwilę siebie, schodzic pod pretekstem zalądnięcia do spiżarki i wsunąć do pokoju jakis smakołyk, umawiac sie na mieście żeby pobyc razem a kiedy sie raz wydało w domu ODZEW i pretensje, kpiny i drwiny, automatycznie ksuje wszystkie sms-y jakie do siebie piszemy, nie umiem normalnie rozmawiac przez telefon, syn czasem nic nie je w ciągu dnia bo nie wejdzie do kuchni kiedy m tam jest, a kiedy widzi ze syn chce cos zrobic w kuchni wtedy odczuwa ngła potrzebe zrobienia sobie herbaty! nawet dzieciom utrudnia kontakt z bratem, dziewczyny ja dłużej NIE CHCĘ tak..... nie chće być już MMAK chce zmienic pseudonim.....:(
  19. Anno jeśli teraz nie to mam zrobić to co? pogodzić się z nim? jak mam żyć z nim pod jednym dachem nie mając wizji rozwodu? nie rozumiem..:( na których stronach mam cię czytać? myślisz że nie dam rady, tz mogę ponownie wycofać pozewjeśli go złożę? czy żałować że się rozstaję? dziewczyny dziś któraś miałą chyba sprawę rozwodową, która to? czy coś pomieszalam?
  20. tz nie odejście, a sprawa rozwodowa? myślisz, że należy jeszcze poczekać? boże już niewiem co należy zrobić....
  21. tak Anno masz rację, we wszystkim co piszesz, ja już widzę, widziałąm też wcześniej, wkroczyłam na tę drogę ok lutego 2007, kiedy napisałam do męża list rozpaczy, potem był grudzień i pierwsza interwencja policji, potem lipiec 2008, druga interwencja policji, pierwsza obdukcja i wniosek do prokuratury, pozew do sądu- jeszcze jedna szansa-wycofanie pozwu, potem policja na wezwanie syna, kilka histerycznych atakow niemocy, policja kiedy zaszantażowal, że idzie się wieszać i teraz szczęśliwy urlop tylko z dziećmi nad morzem!!! podjęłam kolejną decyzję jakieś 2 miesiące temu, wyciszyłam się , zbieram dokumenty, w zasadzie mam już wszystko, teraz trzeba wysłać do sądu........... m jednak walczy, nie umiem zebrać sił żeby to zrobić, celowo powiedziałąm w pracy że się rozwodzę, a teraz się wstydzę... chce to zrobić, ale ktoś trzyma moją rękę... Bóg to czy Szatan? boję się choć wiem czego chcę, boję się odpowiedzialności za czyjeś życie, nie za swoje... ja nie obawiam się rozstania, dręczy mnie sumienie, zawsze się poświęcałam,więc czemu dalej tego nie robić... i tak w kółko.... z drugiej strony wyrzuty wobec najstarszego syna, którego kocham nad życie.... tyle mu ZABRAŁAM z życia, nie mogę zabierać już więcej, sumienie mnie zżera, chcę zostać sama!!!! bez m, ale czy mam prawo?... mam nadzieję, że utrzymam posiadaną już pewną siłę, nie poddam się kolejny raz, ale to poczucie winy- w każdej sytuacji wobec innego, ale SYN jest dla mnie już teraz najważniejszy, nie umniejszam tym moim młodszym dzieciom!!- muszę w to wierzyć!!!!! całuję wszystkie ktore tu są!!! :)
  22. jesteśmy tu wszystkie bo coś nas łączy, tak więc problem nie jest nam obcy, metody naszych m mogą być rożne, ale skutki zawsze te same... niebo zwrócilam się do Ciebie trochę wyżej z kilkoma pytaniami, odpowiesz mi? wiele nas chyba łączy..... wróciłam do domu po wizycie u psychologa, jest mi lżej, ale m nie ma w domu, kiedy wróci pewnie znowu zburzy się wszystko co udało mi się po tej wizycie odbudować... u mnie teraz era dobroci.... denerwował się i wymądrzał, brał na litość, szantażował dziećmi, żebrał o pozwolenie położenia się choć na chwilę przy mnie albo choć w nogach łóżka, potem poszedł się powiesić, ale wciąż kończy się na tym, że przeprasza i prosi o więcej czasu, przekonuje, że mnie kocha i beze mnie nie da rady funkcjonować, że wszystko co ma w życiu to ja i dzięki mnie... że rozwalam mu życie, jemu i naszym dzieciom... czy któraś też tak miała? ... i kto tu jest toksykiem?
×